Strony

środa, 13 sierpnia 2014

Po azjatyckich tygrysach czas na afrykańskiego lwa. Czy Etiopia to wschodząca afrykańska potęga?

Etiopia kojarzy się polskiemu czytelnikowi przede wszystkim jako biedny kraj pełen głodujących ludzi i nieustannych wojen. Obraz ten nie bardzo jednak odpowiada rzeczywistości, gdyż od pewnego czasu to afrykańskie państwo niespodziewanie wyrasta na afrykańskiego lidera, który być może już wkrótce będzie w stanie rzucić wyzwanie takiej potędze jak Egipt.


Obrazy głodującej Etiopii pochodzą jeszcze z lat 80. XX wieku, od tego czasu kraj ten poczynił znaczne postępy a poziom życia, choć wciąż niezbyt wysoki (PKB na głowę mieszkańca wynosi 470 dolarów, podczas gdy w Egipicie 3 187$ a RPA 7 508$) to jednak regularnie rośnie. Tylko w ciągu ostatnich sześciu lat gospodarka Etiopii urosła aż o 93% a liczba milionerów się podwoiła.  Czy to jednak świadczyć ma o rosnącej potędze tego kraju? W Etiopii prężnie rozwija się przemysł wydobywczy, rolnictwo, rośnie też produkcja, a władze co raz poważniej myślą o ekspansji.

Symboliczne znaczenie ma tu przede wszystkim budowa wielkiej tamy na Nilu o wiele mówiącej nazwie: Tama Wielkiego Odrodzenia Etiopii (Grand Ethiopian Renaissance Dam - GERD). Szef tego projektu, Zadig Abraha przyznaje, że jego kraj skończył z syndromem podległości i chcą "odbudować dawną chwałę". Sama tama o przewidywanej mocy 6 000 MW będzie po zakończeniu budowy (przewidywany termin to 2017 rok) największą elektrownią wodną w Afryce. Dzięki tamie Etiopia zyska dostęp do ogromnych ilości energii, które wzmocnią rozwój całego kraju. 

Jest też druga strona medalu, z sąsiadujących krajów Sudan popiera projekt i liczy na korzyści związane z elektrownią o wielkiej mocy w swoim bezpośrednim sąsiedztwie, podczas gdy Egipt nieustannie krytykuje budowę powołując się na porozumienia zawarte w roku 1929 oraz 1959, które gwarantować mają temu państwu dostęp do 2/3 wód Nilu a także prawo do zawetowania jakiegokolwiek projektu budowlanego w górnym nurcie rzeki. W przypadku etiopskiej tamy Egipt nie miał nawet szansy skorzystać z tego prawa, gdyż władze w Addid Adebie zupełnie zignorowały taką możliwość. 

Sama Etiopia pozostaje teoretycznie państwem demokratycznym, jednakże w samym parlamencie zasiada tylko jeden opozycyjny poseł.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoimi uwagami