poniedziałek, 29 czerwca 2015

Fragment powieści "Tajemnica 14 Bramy": Rozdział 29 Watykan

Kardynał spoglądał przez okno. Plac św. Piotra pustoszał. Setki turystów rozchodziło się po- woli do swoich autobusów. Część z nich odchodziła, kierowała się do zajętych przez siebie pokoi w licznych rzymskich hotelach i niedrogich pensjonatach.
W świetle zachodzącego słońca marmurowe posągi strzegące tego szczególnego miejsca wyglądały nad podziw urokliwie. Z okna można było dostrzec kolorowo ubranych papieskich żołnierzy, powtarzających jak  co  dzień, swoje obowiązkow czynności z precyzją szwajcarskiego zegarka.
Kardynał odwrócił się na dźwięk otwieranych drzwi.
– O, jesteś! – odezwał się do wchodzącego mężczyzny.
Spotkali się na środku pokoju, witając się przyjaźnie. Człowiek, który serdecznie odwzajemnił powitanie ubrany był podobnie jak on. Był średniego wzrostu, mógł mieć okoł sześćdziesięciu lat. Przyprószona siwizną skroń pokryta była złocistobrązową opalenizną. Jego niebieskie oczy uśmiechały się przyjaźnie.
– Nie mogłem się doczekać... Dobrze, że  już wróciłeś. Jestem ogromnie ciekawy, cóż takiego działo się na tym zamku. Proszę, siadaj – wskazał na stojące obok okna fotele przedzielone niewielkim, strojnie ozdobionym ornamentami stolikiem.
– Dziękuję, czyżbyś chciał podjąć mnie herbatą?
– Oczywiście –  uśmiechnął się kardynał. –  Jestem przygotowany. Podszedł do  starego kredensu, na  którym stał srebrny imbryk z przygotowanymi porcelanowymi filiżankami.
Kardynał podniósł tacę. Podszedł do  foteli, stawiając ją na stoliku.
– Przygotowałem również twoje ulubione konfitury.
– Tak? A to niespodzianka – ucieszył się przybyły. – Nie pamiętam, kiedy miałem okazję je smakować.
– Tym bardziej jest mi miło. Moja rodzina ostatnio rzadko mnie odwiedza, stąd też kłopoty z  dostawami moich ulubionych wiejskich produktów. Proszę, częstuj się. Mężczyźni usiedli naprzeciwko siebie. Popijając herbatę, gość opowiadał o  swojej wizycie na  zamku. Wiernie przekazywał relację ze  wszystkiego, co  się zdarzyło. Jego rozmówca słuchał w skupieniu. Czasem potakiwał głową na znak aprobaty, co stanowiło najbardziej wymowny komentarz do zasłyszanych informacji. Czas mijał szybko. Zmierzch powoli zamieniał się noc. Mężczyźni nie spieszyli się. Zaczęli wymieniać poglądy i  wspólnie zastanawiać się nad konsekwencjami ustaleń dokonanych na  ściśle skrywanym przed światem spotkaniu. Pozornie ich dyskusja dobiegała końca.
– Jest jeszcze coś, o czym chciałem ci powiedzieć.
– Tak?
– Hm... wiesz, muszę przyznać, że jest coś, co w momencie, w którym się o tym dowiedziałem, przekroczyło granice mojej wyobraźni...
– Mam się spodziewać jakiejś rewelacji?
Zdający relację na chwilę zamilkł, wracając myślami do rozmowy, którą odbył późną nocą na zamku.
– Raczej prawdziwego koszmaru. Po powrocie natychmiast starałem się dowiedzieć więcej o sprawie, jaką mi przekazano, ale... – zawahał się – ale nie jest to takie proste.
Kardynał spojrzał na niego zaskoczony.
– Znamy się od  lat i  dawno nie słyszałem cię mówiącego z takim zatroskaniem. Czy zechcesz powiedzieć, o co chodzi?
– Oczywiście, niczego nie będę przed tobą ukrywał, chociaż jak mogę przypuszczać, nie będzie to łatwa rozmowa.
– Daj spokój, zaintrygowałeś mnie. Myślałem, że nie ma tajemnic, którymi nie moglibyśmy się podzielić. – Uśmiechnął się.
– No tak. Posłuchaj, podczas spotkania pojawił się zaskakujący wątek o dokonywanej transakcji.
– Transakcji?
– Tak. Uzyskana technologia, służąca, jak  się dowiedzia-
łem, do  konstrukcji systemu bezpieczeństwa, ma być jako-
by uzyskana w  zamian za  akceptację dokonywania pewnych
eksperymentów...
– Jakich eksperymentów?
– No właśnie, do końca nie zostało to wyjaśnione, stąd moja późniejsza rozmowa z jednym z bardziej zorientowanych ludzi.
– O jakich eksperymentach mówisz? – powtórzył kardynał.
Spojrzał w oczy swojego gościa.
– O eksperymentach na ludziach. O badaniach nad nieznanymi dotąd możliwościami ludzkiego mózgu. Co więcej, odniosłem wrażenie, że nie chodzi o zwykłe badania czy kliniczne oficjalne eksperymenty naukowe. Chodzi bardziej o głęboko skrywane, nie do końca moralne badania na ludziach, którzy... nie wyrazili na to zgody, a po prostu zostali w tym celu uprowadzeni.
– Co ty mówisz? A kto ma przeprowadzać te eksperymenty i gdzie?
– Właśnie tu pojawia się kolejna szokująca wiadomość. Nie dosyć, że te badania mają być prowadzone pod ziemią, w miejscach nikomu nieznanych, to jeszcze, jak się domyślam, mają być prowadzone przy udziale... stworzeń pochodzących spoza Ziemi...
Kardynał poderwał się z fotela.
– Wybacz, ale to brzmi jak science fiction!
Gość kardynała również wstał.
– Usiądź proszę. Wiem, że cię zaskoczyłem.
Mężczyźni usiedli ponownie w fotelach.
– To pewne informacje? – zapytał kardynał.
– Nie wiem. Nie mogłem tego sprawdzić. Starałem się potem dowiedzieć czegoś więcej.
– I co udało ci się? Wiem, że hitlerowcy prowadzili takie badania na  więźniach obozów koncentracyjnych. Ten koszmar zakończył się jednak wraz z końcem wojny.
– Ten rodzaj badań nie jest od tego czasu żadną tajemnicą. A przynajmniej tajemnicą nie jest to, że takie rzeczy się zdarzały. Gorzej jest z dotarciem do wyników tych badań i sposobów ich przeprowadzania. Ludzki mózg zawsze był uznawany za fascynujący obiekt, a zachodzące w nim procesy nigdy do końca nie zostały wyjaśnione.
– Masz rację, słyszałem, że już w czasach bardzo od nas odległych, mózg, jako organ, cieszył się wielkim zainteresowaniem. Jak uznają niektórzy antropologowie, tylko substancje, które znajdowały się w tym organie, umożliwiały naszemu praprzodkowi pokrycie zapotrzebowania organizmu. Czy jedząc rośliny, nasz gatunek mógł ewoluować do  takiej formy, jaką mamy obecnie? Wielu naukowców twierdzi, że nie, że do tego potrzebna była specjalna dieta... Bardzo szczególna dieta, o  jakiej mówią niektórzy z  nich. Jak wiadomo, rytualne spożywanie mózgu jest związane z  życiem ludzi prymitywnych oraz praktykami magicznymi obecnymi na przykład w kulcie voodoo, zresztą podobno uprawianymi do  dziś. Co interesujące, spożywanie go miało nie być obce również starożytnym Egipcjanom. Słyszałem także, że współczesne badania i wykopaliska dowiodły, iż już w starożytności były przeprowadzane trepanacje czaszki. W jakimś celu je przecież robiono. Gość spojrzał na kardynała z uznaniem.
– Widzę, że nadal masz dobrą pamięć. – Uśmiechnął się. Kardynał wstał. Podszedł do  okna. Przez chwilę spoglądał na oświetlony przed bazyliką plac. Po chwili usiadł.
– Historia eksperymentów właściwie ma dwa historyczne konteksty. Jeden to poszukiwanie istoty funkcjonowania ludzkiego mózgu, z całą obszerną warstwą jego chorobowych stanów i  wpływu na  ludzkie ciało. Drugi to wieloletnie próby wykorzystywania tego fascynującego organu do uzyskania posłuszeństwa, szczególnie w  celach... hm... powiedzmy nie zawsze zgodnych z etyką moralną. To historia eksperymentów czynionych podczas ostatniej wojny... a badania finansowan przez tajne agencje...?
– Możesz podać jakieś konkretne przykłady?
– Ależ oczywiście. Ten pierwszy kontekst to dorobek takich znanych ludzi jak Sigmund Freud, Alois Alzheimer, Iwan Pawłow. Mogę szerzej rozwinąć, co mam na myśli, choć zajmie mi to trochę czasu...
– Tak, to co mówisz jest powszechnie znaną prawdą, oczywiście to zajmujące... – przerwał nieśmiało. – Interesuje mnie raczej coś, co nie bywało tak przykładnie jasne.
Kardynał zaśmiał się.
– Och... mam wrażenie, że  działalność wspomnianych przeze mnie naukowców, a przynajmniej ich pełna działalność, niekoniecznie znalazła odbicie w oficjalnych publikacjach.
– Pewnie masz rację. Wróćmy jednak do  tego drugiego wątku.
– Chętnie najpierw napiłbym się wina, łatwiej to przejdziemy. Masz ochotę?
Gość kardynała skinął głową.
– Z  przyjemnością. Faktycznie, warto trochę rozluźnić atmosferę.
Kardynał wstał. Podszedł do  masywnego kredensu. Wyjął butelkę wina i dwa kryształowe kieliszki. Po chwili wrócił z winem w kolorze burgunda. Jedno z naczyń podał swojemu gościowi i gestem wznoszenia toastu zachęcił go do wypicia.
Milczeli przez chwilę. 
Kardynał ponownie wstał. Podszedł raz jeszcze do kredensu. Wyjął z szuflady biały notes. Usiadł na fotelu, a notes położył sobie na kolanach. Otworzył go i spoglądając do niego odezwał się.
– Wiesz, nie jestem ekspertem w tej dziedzinie i moja wiedza
jest zupełnie fragmentaryczna –  usprawiedliwił się. –  Jednak, z tego, co wiem, przykładowo, od początku lat osiemdziesiątych szerzej ukazują się publikacje, których autorzy omawiają możliwość zdalnego wpływania na ludzki mózg. Bardzo popularne na Zachodzie jest przedstawianie, w jaki sposób Rosjanie manipulowali umysłem, jakie poczynili postępy i jakie wyznaczali sobie cele. Przykłady są niewątpliwie fascynujące. Jest to wybitnie medialny temat i wszystkie media czerpią z niego pełnymi garściami. Ale kiedy się temu przyjrzeć, konkretnych informacji jest niewiele. Co ciekawe, sami Rosjanie podchodzą do sprawy bardziej transparentnie, wystarczy przeanalizować przekazy mediów rosyjskojęzycznych. Najwyraźniej Federacji Rosyjskiej zależy na zawarciu układu i zakazie stosowania technologii tego typu. Dlatego też informacje, jakie wyciekają do mediów, przedostają się do nich za zgodą czy z inspiracji władz.
– Zaskakujące.
– Właśnie. Powiem więcej, już w roku 1975 przedstawiono wyniki eksperymentu przeprowadzonego przez wojsko Stanów Zjednoczonych. Polegał on na stymulacji ludzkiego mózgu przez mikrofale, które wytwarzają w nim wrażenie słuchowe. A  konkretnie w  tym wypadku były to liczby od  jednego do dziesięciu. Możliwości przekonania kogoś, że jest psychicznie chory, są dziś łatwiejsze niż kiedykolwiek, bo odbywają się z  użyciem nowoczesnej aparatury. Zresztą i  tak zawsze były spore. Innym przykładem jest Program Wojskowego Instytutu Badawczego imienia Waltera Reeda. Zasada jest podobna, wszystko zaczyna się również od stymulacji słuchowej, a ostatecznie prowadzi do przejęcia kontroli nad obiektem. Raport końcowy opracowany przez Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych precyzyjnie opisuje metodę, jaką należy się posługiwać w  tego typu działaniach. W  gruncie rzeczy, oczywiście maksymalnie upraszczając, można ją ująć za  pomocą dwóch słów: dekompozycja i  rekompozycja ludzkiej psychiki. Najpierw należy doprowadzić do utraty zdolności do wykonywania działań, a następnie stymulować mózg z zewnątrz, by doprowadzić do przeprogramowania. Współczesna neurofizjologia pokazuje, że im większe są osiągnięcia współczesnej nauki, tym większe wiążą się z nimi zagrożenia. Manipulacja ludzkim umysłem to jedno z nich.
– Zaraz, powiedz mi, co na to opinia publiczna? Co mówią naukowcy, których moralność jest, hm, inaczej ukształtowana?
Czy ci wszyscy ludzie milczą? Nic nie robią? – Rozmówca był szczerze zdumiony.
– Ależ skądże – odparł kardynał. – Problem w tym, że mimo wielu prób przeciwdziałania i zmiany tej sytuacji, sprawa wydaje się stać w miejscu, bez względu na to, iż niektóre aspekty są od pewnego czasu publicznie nagłaśnianie. W 2003 roku jeden z rosyjskich tygodników podał, że nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, iż techniki fizycznego i psychicznego nacisku są wykorzystywane i wciąż doskonalone. Ale zaznaczono też, że nie ma możliwości, aby potwierdzić dane u źródła, bo żadne ze źródeł nigdy na to się nie zgodzi. Chodzi o dane opatrzone klauzulą „ściśle tajne”.
– A reakcja polityków? No... może niekoniecznie tych zaangażowanych w te rewelacje...
– Oczywiście, byli tacy. Dwa przykłady. W  Rosji Łopatin w  2000 roku przedstawił Dumie projekt ustawy, która regulowałaby sprawy informacyjnego i  psychologicznego bezpieczeństwa Federacji. Jego projekt referowała gazeta „Siewodnia”. Wnioski zmierzały do  wskazania, że  środki wpływu informacyjno-psychologicznego mogą zagrażać bezpieczeństwu państwa. Pisano między innymi o  manipulowaniu psychiką jednostek, jak  i  wpływaniu na  świadomość społeczną. Krótko mówiąc, jak sprawiać, żeby ludziom wydawało się, że sami świadomie dokonują wyborów. Drugi przykład pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, zresztą z tego samego roku. Denis J. Kucinich, amerykański kongresman, przedstawił w  Izbie Reprezentantów swój projekt ustawy. Miał on zobowiązywać prezydenta do angażowania się w negocjacje dotyczące zakazu rozmieszczenia broni w kosmosie.
– Chyba nie do końca rozumiem, co ten drugi przykład ma wspólnego ze sprawą.
– Ależ ma. I to bardzo dużo. Kluczowa jest definicja systemów broni. Zazwyczaj, kiedy słyszymy o tak zwanym programie wojen gwiezdnych, wyobrażamy sobie lasery, rakiety i wielkie wybuchy. Jak w filmie. A tymczasem nawet tutaj wszystko jest bardziej subtelne... chodzi między innymi o  technologie manipulowania umysłem. Wspomniany plan mówił o  tym, że  jeśli Stany Zjednoczone nie podpiszą się pod  wspomnianym zakazem, inne państwa, takie jak Rosja, będą zmuszone do kontynuowania wyścigu zbrojeń.
Gość kardynała wyprostował się w fotelu. Odetchnął głęboko.
– Powiedz mi... z  czego wynika twój największy niepokój
w tej sprawie?
Kardynał zastanowił się chwilę.
– Problem w tym, że z tego, czego dowiedziałeś się na zamku Hochosterwitz w Austrii, można wnosić, że ta cała makabryczna historia nie rozgrywa się w  umysłach poszukiwaczy sensacji. Rozsądek wymaga, by  rozważyć wszystkie możliwości. Także te, które wydają się najmniej prawdopodobne. Musimy rozważyć i tę, że w sprawę rzeczywiście mogą być wmieszane obce cywilizacje. A to nie lada problem. I to nie tylko leżący w sferze systemów moralnych, ale i ideologicznych.
– Właśnie. Mam wrażenie, że dla nas szczególnie.
Kardynał spojrzał na swojego przyjaciela. Uśmiechnął się.
– Kościół przetrwał ponad dwa tysiące lat. Przetrwa kolejne.
Zapewniam cię.

niedziela, 28 czerwca 2015

Globalny terroryzm - jak mapy w sieci pozwalają na pracę w białym wywiadzie

Biały wywiad dzięki internetowi zyskał zupełnie nowy wymiar, internauci są dzięki sieci i znajdujących się w niej informacjom wydobyć wiele wartościowych wiadomości. Poniżej nieco ogólniejsze, ale bardzo interesujące opracowanie dotyczące ataków terrorystycznych w ostanich dekadach.


piątek, 26 czerwca 2015

Wielki Brat Google: Bloger ujawnia szokujące informacje!

Jak ujawnia bloger znajdująca się w przeglądarce Chromium wtyczka pobiera zapis audio rozmów prowadzonych za jej pośrednictwem a następnie wysyła je na serwery koncernu.

 
 
Sprawa okazała się na tyle głośna, że Google szybko wycofało ten komponent tłumaczono się także tym, że jego aktywacja nie była domyślna i była jedynie opcją. Rzecznik prasowy Google oświadczył natomiast, że funkcja ta miała charakter opcjonalny i w rzeczywistości niewielu użytkowników z niej korzystało, kilka dni później internetowy gigant zmienił oświadczenie i poinformował, że komponent zostanie usunięty, tłumacząc, że nie jest ona produktem open source, nie powinna zatem być zintegrowana z open source'ową przeglądarką.

Chromium to opierająca się na rozwiązaniach Google Chrome przeglądarka korzystająca z otwartego kodu źródłowego, przez wielu użytkowników Linuxa używana jest jako jej główny odpowiednik. 

Kulisy sprawy są jednak nieco bardziej złożone. Za pomocą tej wtyczki każdy użytkownik z uruchomioną przeglądarką Chromium mógł być bezwiednie podsłuchiwany lub podglądany. Jeden z blogerów zwrócił uwagę na to, że podczas pracy kątem oka dostrzegł, że co jakiś czas zapala się lampka ledowa, która informuje, że kamera jest włączona. Na początku nie był pewien czy mu się to zdaje czy nie, w końcu jednak zauważył, że to ma faktycznie miejsce. Wówczas też sprawdził procesy w swoim systemie i jedyną aplikacją jaka mogła to robić była przeglądarka Chromium. W przypadku ewentualnych podsłuchów sprawa była o tyle niebezpieczna, że teoretycznie aplikacja była w stanie uruchomić mikrofon w dowolnym momencie i nagrać rozmowy użytkowników kiedy ci byli tego zupełnie nieświadomi. 
 
W kontekście całej afery pojawia się jedno istotne pytanie - jeśli Google był w stanie ukryć podobną wtyczkę w open source'owej przeglądarce to czy nie ma jej również w jej firmowanym własnym logo odpowiedniku, czyli Chrome? 
 



czwartek, 25 czerwca 2015

Fala imigrantów koczuje w Calais. Brytyjczycy protestują, a Francja nic nie robi!

Obecnie w okolicach terminalu w Calais przebywa około 4 tysiące imigrantów, głównie z Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy próbują na wszelkie sposoby dostać się na terytorium Wielkieh Brytanii. W naprędce zbudowanych szałasach i namiotach oczekują oni na okazję by wedrzeć się do którejś z przejeżdżających obok ciężarówek.


Imigracja to problem o skali globalnej/fot. Wiki


Eurotunel między francuskim Calais a angielskim Dover codziennie pokonuje tysiące samochodów. Ten niezwykły projekt inżynieryjny ponad 20 lat temu połączył ze sobą kontynentalną Europę i Wyspy Brytyjskie. Dojeżdżające do terminalu pojazdy muszą zwolnić i poczekać na swoją kolej aby móc wjechać na platformę pociągu, który przetransportuje je przez tunel na drugą stronę. Zmniejszająca się prędkość pojazdów sprawia, że stają się one celem imigrantów, którzy próbują złamać plomby i dostać się do środka ciężarówek by w ten sposób dotrzeć na drugą stronę kanału La Manche. Przy zupełnej bierności francuskiej policji bronić zaczynają się sami kierowcy, którzy mimowolnie stają się strażnikami granicznymi, którzy starają się by na ich pojazdach nie znaleziono żadnego przybysza. Ich motywacja jest zrozumiała z uwagi na fakt, że w Wielkiej Brytanii grozi im za to nawet 2 tysiące funtów kary za każdą nielegalnie przywiezioną osobę. Powoli zatem Calais staje się niczym obóz uchodźców zamieniający się momentami w strefę wojny.


Szacuje się, że co tydzień liczba imigrantów wzrasta o co najmniej 400 osób, są oni zdeterminowani by dostać się na drugą stronę kanału, wierząc, że w Wielkiej Brytanii będą mogli żyć lepiej i dostatniej. Władze brytyjskie zapowiedziały z kolei, że prawo dotyczące karania kierowców zostanie najprawdopodobniej zmienione w najbliższym czasie, zaostrzone zostaną także kontrole przy wylocie z tunelu. Wciąz brak jednak podobnych działań ze strony Francuzów, którzy zdają się nie przejmować koczującymi w Calais przybyszami. Brytyjscy politycy komentują to brakiem jakiejkolwiek woli politycznej by problemowi w jakikolwiek sposób zaradzić, można się więc spodziewać dalszego napływu ludzi chcących dotrzeć na Wyspy Brytyjskie, czy są wśród nich jedynie imigranci zarobkowi? A może znajdą się tam także osoby, które na zlecenie Al-Kaidy lub państwa islamskiego postanowią dokonać kolejnych zamachów w Londynie, Manchesterze lub Edynburgu?
 

wtorek, 23 czerwca 2015

Iran będzie mieć atom. Jakim cudem?

Jeszcze kilka lat temu irański program atomowy mógł doprowadzić do nowej wojny, dziś USA nagle zmieniły front i zgodziły się na to aby Teheran kontynuował budowę atomowej infrastruktury. 

Ministrowie podczas rozmów na temat irańskiego programu atomowego 2 kwietnia 2015


Genewskie negocjacje między Iranem a kilka innymi państwami trwały od ponad 2 lat. W wyniku rozmów ustalono, że Teheran zaakceptuje pewne ograniczenia dotyczącego tamtejszego programu atomowego a także zgodzi się na częste wizyty obserwatorów międzynarodowych. Restrykcje mają obwiązywać co najmniej 10 lat, ale irańskie władze już teraz mogą mówić o wielkim sukcesie. Po wielu latach zażartego sporu, który w pewnym momencie doprowadził do sytuacji, gdy świat stał na krawędzi kolejnego konfliktu zbrojnego, teraz obu stronom udało się dojść do porozumienia... z korzyścią dla Iranu.

Nie wszystkim taka zmiana polityki USA odpowiada. Szczególnie agresywnie reaguje Izrael, którego premier zaledwie rok temu nazwał porozumienie z Iranem "historycznym błędem", który doprowadzi do tego, że "najniebezpieczniejszy reżim na świecie" wejdzie w posiadanie "najniebezpieczniejszej broni na świecie".

Pomimo decyzji społeczności międzynarodowej Izrael nie pogodził się ze zmianą dotychczasowego porządku rzeczy. Według relacji Kaspersky Lab na komputerach w trzech luksusowych europejskich hotelach, w których trwały negocjacje z Iranem znaleziono wirusy komputerowe. Władze Izraela zaprzeczyły jakoby wirus pochodził od nich, jednak specjaliści z Kaspersky Labs zwracają uwagę na jego podobieństwo do wirusa Stuxnet, który w 2010 sabotował irański program atomowy. Dlaczego akurat z setek hoteli służby wybrały akurat te trzy? Okazuje się, że łączy ich jedna rzecz - we wszystkich prowadzono "tajne" negocjacje pomiędzy Iranem a grupą 5+1 (5 stałych członków rady bezpieczeństwa ONZ + Niemiec).

Co stoi za tą nagłą zmianą podejścia USA? W tle jak zwykle w takim przypadku stoi geopolityka. Iran jest bowiem państwem niezwykle ważnym dla utrzymania stabilnej sytuacji w regionie, z jednej strony bowiem powstrzymuje operacje prowadzone przez Państwo Islamskie (ISIS) z drugiej zaś może stanowić przeciwwagę dla rosnącej w siłę Turcji. Ponadto z punktu widzenia amerykańskich interesów niezwykle grożnym staje się budowany przez Chiny nowy Jedwabny Szlak, którego trasa będzie najprawdopodobniej przebiegać przez terytorium Iranu. Zbliżenie Teheranu z Pekinem jest więc szczególnie niebezpieczne dla elit Waszyngtonu, postanowiły więc iść na kompromis, nawet kosztem swojego ważnego sojusznika jakim jest Izrael.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Fragment powieści "Tajemnica 14 Bramy": Rozdział 28 Zamek Hochosterwitz. Austria



Zegar wiszący nad barem, wepchnięty pomiędzy sporą kolekcję starych kufli, wskazywał godzinę dwudziestą. W barze było dosyć tłoczno. Papierosowy dym mieszał się z zapachem przygotowywanych potraw. Wyjeżdżały z kuchni, kiedy przechodząca kelnerka otwierała wahadłowe drzwi. Dziewczyna poruszała się sprawnie, starając się, by goście nie czekali za długo. Marc siedział przy barze, otoczony gwarem i rozlegającymi się co chwila głośnymi salwami śmiechu. Przed nim stał wysoki kufel wypełniony złocistym płynem, razem ze szklaną, nieco przybrudzoną popielniczką. Obok siedziało dwóch młodych ludzi, nachylających się na zmianę nad siedzącą pomiędzy nimi szczupłą blondynką. Odwracała głowę, raz w kierunku jednego z nich, potem drugiego, starając się usłyszeć, co do niej mówią. Uśmiechała się przy tym z kokieterią. Widać było, że zaloty obu mężczyzn sprawiały jej przyjemność. Marc zapalił papierosa. Spojrzał na zegar znajdujący się nad jego głową. Czekał na zapowiedzianego gościa, z którym miał się spotkać. Marc spodziewał się starszego, sympatycznego mężczyzny. „Złota rączka”, tak zwykło się mawiać o ludziach, którzy potrafią zaradzić w każdej awaryjnej sytuacji. To określenie zawsze kojarzyło mu się z postacią z bajki, z jakimś czarodziejem. Uśmiechnął się do siebie, przypominając sobie swoją bezradność, kiedy zapychała się umywalka czy nagle gasło światło. W każdym razie kogoś takiego w tej chwili najbardziej potrzebował. Z zamyślenia wyrwał go hałas otwieranych drzwi. W progu stanął młody, wysoki, przystojny mężczyzna w wieku trzydziestu kilku lat. Ubrany był w błękitną koszulę i czarną, krótką skórzaną kurtkę. W chwili, w której zaczął rozglądać się po sali, Marc odwrócił od niego wzrok. „Pewnie turysta z jakiejś kolejnej wycieczki” – pomyślał. Zgasił papierosa. Przełknął łyk piwa. Skinął głową na barmana, stającego kilka kroków od niego, wskazując wzrokiem, stojący przed nim pusty kufel. Uśmiechnął się przy tym przyjaźnie, by jego gest został odebrany z sympatią. W momencie kiedy barman stawiał przed nim piwo, poczuł delikatne szarpnięcie za ramię. Barman uśmiechnął się do osoby stojącej z Marciem.
– Jesteś... – powiedział.
Marc odwrócił się. Przed nim stał młody człowiek, który przed chwilą wszedł do baru. Marc był zaskoczony.
– To pan? – zapytał. – Inaczej sobie wyobrażałem szwagra
mechanika... a właściwie złotą rączkę.

Nieznajomy uśmiechnął się.
– Cóż, nie zawsze nasze wyobrażenia się sprawdzają. Pewnie gdyby tak było, uniknęlibyśmy wielu rozczarowań. Witam, jestem George, a pan to zapewne Marc?
– George? To chyba mało austriackie imię?
– Zapewne – nieznajomy uśmiechnął się ponownie. – Jestem Amerykaninem.
– A to niespodzianka! – ożywił się Marc. – Jestem zaskoczony... młody człowiek, Amerykanin, ze świetnym niemieckim akcentem, pracujący jako konserwator...
– Mój akcent – wszedł mu w słowo George – to zasługa mojej austriackiej babci. Spędzałem u niej sporo czasu jako młody chłopak i stąd znajomość języka.
– Rozumiem. Ale... skąd zna pan moje imię? Nie zdążyłem się jeszcze przedstawić.
– No tak... powiedzmy, że jestem trochę zorientowany, kim pan jest. – Uśmiech nie schodził mu z twarzy. – I jak zdążyłem się już połapać, niewiele się pan dowiedział z rzeczy, które interesowały pana przed przyjazdem na zamek. Marc spoglądał na swojego rozmówcę z coraz większym zaciekawieniem.
– To prawda, ale tego domyślił się pan zapewne z rozmowy ze swoim... – zawahał się – szwagrem.
– Powiedzmy.
– Czy możemy gdzieś spokojnie porozmawiać? – Marc spoj-
rzał na właściciela baru.
– Pewnie. Mamy tu małą salkę, w której możecie spokojnie pogadać. Chodźcie za mną. Czego się napijesz? – zwrócił się do Georga.

– Jeżeli nie sprawię ci kłopotu, to z przyjemnością zamówię duże piwo.
– Żaden kłopot. Już ci nalewam. Zaprowadzę panów na miejsce.
Po chwili mężczyźni znaleźli się w przytulnej niewielkiej sali, na środku której stał drewniany stół otoczony kilkoma masywnymi krzesłami.
Usiedli naprzeciwko siebie.
– Jeżeli pan pozwoli... chciałem poprosić o kilka informacji – zaczął Marc.
– Tak? Może dla łatwiejszej rozmowy będziemy sobie mówić po imieniu?
– Oczywiście – zgodził się Marc. – Posłuchaj, chciałem cię prosić, żebyś opowiedział mi, jeżeli oczywiście zechcesz – zawahał się – cóż tam właściwie się dzieje? Zjechało się sporo, jak przypuszczam, ważnych osób, a ja... przyznam, na skutek pewnych kłopotów... nie bardzo mogłem się w tym wszystkim zorientować.
George spojrzał na Marca. Uśmiechnął się.
– A czy możesz mi powiedzieć...
– Tak?
– Jaki ja właściwie mam w tym interes, by powiedzieć ci cokolwiek?
Marc zastanowił się przez chwilę.
– No tak... widzisz ja jestem dziennikarzem. Mój zawód wymaga wypytywania, dowiadywania się różnych istotnych dla mnie informacji. Pomyślałem, że za pewną kwotę – sięgnął do kieszeni po portfel, zechcesz mi pomóc.
George wyciągnął rękę, by powstrzymać gest Marca.

– Zostaw... nie trzeba.
Marc spojrzał na niego zdziwiony.
– Nie chciałem cię obrazić. Ludzie często mi pomagają, dostając za to pieniądze. Taki mam zawód – usprawiedliwił się.
– Rozumiem. Jeżeli pozwolisz...
– Tak?
– Umówimy się w ten sposób: ja powiem ci, co chcesz wiedzieć, a ty w zamian podzielisz się ze mną swoją wiedzą na tematy, które mnie interesują. OK?
Marc poczuł się ponownie zaskoczony.
– A cóż może interesować konserwatora?
– Widzisz, nie zawsze ludzie zajmują się tym, czym się wydaje.
Marc spojrzał na niego uważnie.
– Co chcesz przez to powiedzieć?
– Powiedzmy, że naprawianie zepsutych rzeczy nie jest moim jedynym zajęciem na tym zamku.
Marc sięgnął po papierosy.
– Nie będzie ci przeszkadzało?
– Nie. Zapal proszę, jeżeli masz ochotę.
Marc wyciągnął papierosa.
– Nie przypuszczałem, że nasza rozmowa rozpocznie się tak interesująco. – Uśmiechnął się.
– To dobrze rokuje – George odwzajemnił uśmiech. – Czy moja propozycja ci odpowiada?
– Możemy być zupełnie szczerzy?
– Owszem, ale... na koniec powinniśmy ustalić, co z naszej rozmowy może, a co nie może opuścić ten pokój. Marc skinął głową.

– OK. Przystąpmy zatem do tematu. Jak już mówiłem, jestem dziennikarzem...
– Wiem – przerwał mu George. – Wiem, co robisz, co cię interesuje i oczywiście domyślam się, po co u przyjechałeś. Widzisz, ja jestem, jak się to mówi popularnie, agentem pewnej organizacji rządowej. Domyślasz się, co mam na myśli?
– Zabrzmiało to bardzo poważnie – Marc roześmiał się. – Rozumiem. Nie musisz ujawniać mi szczegółów swojej przynależności.
– W porządku, jestem ci wdzięczny. Jakiś czas temu zostałem tu oddelegowany, pewnie z uwagi na moją znajomość niemieckiego, by przyjrzeć się temu, co od dłuższego czasu dzieje się na tym zamku.
– Skoro tak, rozumiem, że to, co się obecnie dzieje, nie jest przedmiotem twojego zainteresowania?
– Tego nie powiedziałem. Agent to agent. Zawsze musi mieć oczy i uszy szeroko otwarte.
– No więc czego dotyczy twoja misja?
– O tym może za chwilę. Postaram się najpierw zaspokoić twoją ciekawość.
Marc skinął na potwierdzenie głową.
– Otóż, spotkanie, któremu chciałeś się przyjrzeć, dotyczyło omówienia możliwości instalacji systemu militarnego, który jak głosiła oficjalna deklaracja, ma służyć oczywistym, od lat głośno powtarzanym deklaracjom wzmacniania różnymi sposobami bezpieczeństwa jednych wobec innych...
– Oficjalna? A nieoficjalna?
– A nieoficjalna? Mam takie wrażenie, że przeznaczenie tej zagadkowej w rzeczywistości instalacji jest zaprogramowane na o wiele wyższe cele.

– Co przez to rozumiesz?
– Powiedzmy, że mogłoby służyć również do obrony na wypadek napaści z... – George zawahał się.
– Tak? Do czego służyć?
– Na wypadek ewentualnego zagrożenia spoza ziemi. Marc spojrzał na niego zaskoczony.
– Żartujesz? Czyżby takie historie się zdarzały?
– Być może. Widzisz, to właśnie moja pierwotna misja przyjrzenia się temu miejscu. Chcę sprawdzić, do czego naprawdę służy.
– Proszę? – zapytał coraz bardziej zaskoczony Marc.
– Możemy przypuszczać, że w podziemiach tego zamku, w porozumieniu z obcą cywilizacją, prowadzone są eksperymenty mające wskazać, jakie naprawdę możliwości ma człowiek. Cechy, które mogą być przydatne dla Obcych. Marc zaciągnął się głęboko papierosem. Sięgnął po kufel piwa. Wypił spory łyk.
– To zaskakujące, co mówisz. Ale, jeżeli pozwolisz, wracając do pierwszego wątku, czym skończyło się to tajne spotkanie?
– Ano właśnie... skończyło się wypracowaniem poglądu, by chwilowo wstrzymać instalację, co uspokoi opinię publiczną. Uśpi ją, przynajmniej na moment. Znieczuli uwagę tych ważnych państw, które nie uczestniczą w projekcie, a jednocześnie pozwoli na zebranie funduszy. Zresztą, jak się domyślam, technologia, na jakiej oparta jest ta instalacja, nie jest obecnie dostępna.
– Skoro tak, to skąd pochodzi?
– No właśnie od tych, którzy w zamian wykorzystują ludzi do swoich eksperymentów.

– Żartujesz? – Marc nie ukrywał zaskoczenia.
– Niestety nie.
– A jeżeli mogę zapytać... wspomniałeś o jakimś perfidnym sposobie zebrania pieniędzy?
– Właśnie, wywołanie paniki w obszarze bezpieczeństwa, zagrożenia zdrowia może prowadzić do ogromnych zysków.
– Czy rzeczywiście zamierzają skorzystać z jakiejś niebezpiecznej choroby ukrytej w medycznych laboratoriach?
– Nie, chyba nie. Mam wrażenie, że to ma być raczej jedna wielka medialna akcja, wokół czegoś, co tak naprawdę wiele złego nie narobi.
– Całe szczęście... – uspokoił się Marc. – Ależ mają fantazję.
Czy wiesz, kto uczestniczył w tym spotkaniu?
– To były osoby niezwykle wpływowe. Słyszałeś o ludziach połączonych ideami sięgającymi do znanych wydarzeń w Wewelsburgu? Z okresu drugiej wojny światowej? Chyba wiesz, co to może oznaczać? – spojrzał na Marca znacząco.
– Tak, ten temat jest mi już znany. Ludzie ci mogą reprezentować różne, ważne ośrodki wpływów.
– Właśnie. Stąd też powaga tego spotkania – odpowiedział George.
Wstał. Marc spojrzał na niego zdziwiony.
– Jeżeli pozwolisz, skorzystam z toalety. Zaraz wracam.
– Oczywiście. Zaczekam.
George wyszedł z małej sali.
Marc został sam, zaskoczony informacjami, jakimi został przed chwilą obdarzony.

sobota, 20 czerwca 2015

Antony Sutton: Jak Wall Street finansowało nazistów i sowietów

Stałym czytelnikom tego bloga nie muszę przedstawiać Antony'ego Suttona, jego opracowania na temat sił, które wspierały powstanie wielkich totalitarnych reżimów.


czwartek, 18 czerwca 2015

Jaka będzie nadchodząca dekada wg Stratfor? Oto 11 rzeczy, które czekają nas już niedługo


Organizacja Stratfor cieszy się opinią uznanego ośrodka badawczego zajmującego się geopolityką i geostrategią. Ta ulokowana w Teksasie instytucja niejednokrotnie trafnie przewidziała rozwój wydarzeń na świecie, czy tak będzie i tym razem? Poniżej prezentujemy 11 wydarzeń, do których dojdzie już w ciągu najbliższej dekady. Czas pokaże, które okazały się trafne.


Upadek Rosji

Rosja to państwo sterowane centralnie prosto z Moskwy. Jeśli Moskwa nie będzie w stanie utrzymać kontroli nad swoimi prowincjami, wówczas podobnie jak 25 lat temu, dojdzie do odłączania się kolejnych regionów, ich rosnącej autonomii a finalnie ich niepodległości. Na miejscu Federacji Rosyjskiej powstanie szereg mniejszych państw.

„Spodziewamy się, że włądza Moskwy będzie słabła, co doprowadzi do formalnej i nieformalnej fragmentacji Rosji. Niemożliwym jest by Federacja Rosyjska przetrwała w obecnej formie” - piszą w raporcie autorzy Stratforu.

Największy kryzys nadchodzącej dekady

Po upadku władzy centralnej w Federacji Rosyjskiej pojawi się problem z pamiętającym jeszcze czasy sowieckie arsenałem nuklearnym, który ktoś będzie musiał zabezpieczy.ć. Infrastruktura związana z produkcją broni atomowej jest rozsiana na całym obszarze Rosji, w przypadku słabnących wpływów Moskwy istnieje obawa, że część tej infrastruktury a być może nawet niektóre głowice atomowe mogą wpaść w niepowołane ręce – czy to lokalnych, nieprzewidywalnych na dłuższą metę regionalnych przywódców, czy też islamskich terrorystów .

Zdaniem Stratforu zadanie zabezpieczenia tej infrastruktury spocznie na włądzach USA, które są jedynym pańswem które będzie w stanie tego dokonać.

Niemcy w odwrocie

Gospodarka Niemiec zbudowana jest na specyficznym modelu opierającym się w dużym stopniu do innych państw. Produkowane w Niemczech towary są sprzedawcane za granicą, stąd właśnie to Berlin pozostaje jednym z głównych beneficjentów stworzonej na terenie Unii Europejskiej liberalizacji i strefy wolnego handlu. W przypadku dalszego pogarszania się sytuacji gospodarczej w EU, w tym przede wszystkim w strefie euro, Niemcy mogą stanąć w obliczu poważnego kryzysu gospodarczego.

Nowy lider Europy

Czy upadek znaczenia Niemiec oznaczać będzie równocześnie pogorszenie się sytuacji w innych państwach? W niektórych z pewnością, ale jak pisze Stratfor istnieją kraje, które skorzystają na nagłej zmianie sytuacji. Na czele tych państw znajdzie się Polska, która stanie na drodze nowego ekonomicznego wzrostu co wplynie też na wzrost znaczenia Warszawy na arenie międzynarodowej. Stratfor podkreśla nieco inną sytuację demograficzną w Polsce, ale też wagę strategicznego sojuszu z USA, który w obliczu spadającego znaczenia Rosji i Niemiec może przynieść nowe korzyści.

Europa czterech prędkości

Nadchodząca dekada nie przyniesie ponownej integracji mocno nadszarpniętej kryzysem politkoycznej jedności kontynentu europejskiego. De facto Unia Europejska będzie podzielona na co najmniej 4 ośrodki: Europę Zachodnią, Europę Wschodnią, Skandynawię oraz Wyspy Brytyjskie – część z obecnych problemów UE pozostanie wyzwaniami dla nich wszystkich, z niektórymi jednak poszczególne regiony będą musiały sobie radzić same.

Wzrost znaczenia Turcji

Turcja jest jednym z najsilniejszych i najbardziej stabilnych państw muzułmańskich. Tego samego nie można powiedzieć o jej najbliższych sąsiadach – Iraku czy Syrii, które znajdują się obecnie w fazie kompletnego rozkładu. Turcja może spokojnie czekać aż Państwo Islamskie dokończy dzieła zniszczenia reżimu Bashara al-Assada i dopiero wówczas wkroczyć do Syrii z całą swoją militarną potęgą. Obok dość oczywistej pozycji na Bliskim Wschodzie Turcja ma jeszcze jeden kierunek ekspansji, który zdaniem Stratforu odegra w najbliższym czasie wiodącą rolę. Jedną z naturalnych stref wpływu Turcji jest basen Morza Czarnego, wokół którego wciąż jednak mocną pozycję ma Rosja. W obliczu upadku Rosji Turcja z pewnością zdecyduje się wyciągnąć ręce po czarnomorskie terytoria, pytanie, jak daleko zajdzie?

Kłopoty Chin

Analitycy Stratfor od lat podkreślają, że potęga Chin ma charakter pozorny i Państwo Środka niedługo będzie musiało radzić sobie z barierami rozwoju, przede wszystkim nierównomiernym rozkładem wzrostu gospodarczego, który skoncentrował się na wybrzeżu pozostawiając wnętrze kontynentu zacofanym i biednym. 

Japonia nową potęgą morską

Chociaż na Morzu Południowochińskim trwa coś na kształt zimnej wojny między USA i Chinami to jednak zdaniem Stratfor to Japonia stanie się morską potęgą na terenie Azji Wschodniej. Stanie się tak, gdyż Tokio nie ma innego wyboru, jest bowiem uzależnione od importu dóbr zza morza a w obliczu zagrożenia chińską blokadą, będą musieli się bronić rozbudowując swoją flotę. 

Nie będzie wojny o wyspy na Morzu Południowochińskim

Coś co wygląda na zarzewie konfliktu zdaniem Stratforu nigdy go nie wywoła - powód jest prosty, nie warto. 


Nowe "mikro-Chiny"

Problemy Chin sprawią, że produkcja przenosić się będzie gdzie indziej. Nowe stanowiska pracy i nowe bogactwo zaczną powoli przenosić się do takich państw jak:
Meksyk, Nikaragua, Dominikana, Peru, Etiopia, Uganda, Kenia, tanzania, Bangladesz, Myanmar, Sri Lanka, Laos, Wietnam, Kambodża, Filipiny i Indonezja.Ich łączna populacja to w sumie blisko 1,6 miliarda ludzi, co pozwoli zrównoważyć a następnie wręcz zrekompensować spadek produkcji w Chinach.

Ameryka - imperium, które nie będzie się angażować

USA znajdą się w najbardziej komfortowej pozycji na świecie, otoczone stabilnymi państwami, niezależne energetycznie i gospodarczo, ponadto bogatsze o doświadczenia ostatnich 20 lat Stany Zjednoczone wycofają się jako mocarstwo by zająć się własnymi sprawami.



środa, 17 czerwca 2015

Teksas przeniesie na swoje terytorium złoto o wartości miliarda dolarów

Teksas już wkrótce zbuduje skarbiec, w którym będzie możliwe przechowywanie blisko miliarda dolarów w złocie. Pytanie tylko co na to Fed?

Nie tylko państwa europejskie nie ufają już Rezerwie Federalnej i kwestionują wiarygodność tej instytucji do adminsitrowania i przechowywania rezerwami złota. Pierwsze wystąpiły Niemcy, które inicjując akcję "Oddajcie nam nasze złoto" zmusiły USA do stopniowego oddawania ich będących największymi po rezerwach Stanów Zjednoczonych zasobów złota. Wkrótce ich śladem poszły Austria i Holandia, a teraz takie same rządania wysunął... jeden ze stanów wchodzących w skład USA.

Mający duże poczucie odrębności w stosunku do reszty kraju Teksas wydał właśnie dokument, który wzywa do przeniesienia blisko 1 miliarda dolarów w złocie. 12 czerwca gubernator Teksasu Greg Abbott pospisał ustawę, na mocy której na terenie stanu zbudowany zostanie skarbiec, w którym przechowywane będzie złoto i srebro, co więcej mają tam zostać przeniesione także sztaby, które obecnie znajdują się w skarbcu w Nowym Jorku. Biuro gubernatora opublikowało oświadczenie, w którym informuje:


Dzisiaj podpisałem HB 483 aby zapewnić stanowi Teksas, agencjom stanowym oraz obywatelom Teksasu bezpieczną infrastrukturę, która pozwoli magazynować złoty bulion i inne cenne metale. Wraz z wejściem w życie tej ustawy  Texas Bullion Depository stanie się pierwszym takim kompleksem na poziomie stanowym, zwiększając tym samym bezpieczeństwo i stabilność naszych rezerw złota a także pozwoli zatrzymać środki podatników przed ucieczką z Teksasu, aby obywatele nie musieli płacić za magazynowanie złota w obiektach poza granicami stanu.



Dlaczego w ogóle Teksas chce złota u siebie?

Stanowe władzowe deklarują, że będą chronić całego złota jakie zostanie zmagazynowane na ich terytorium, oświadczają też, że "będą chronić prywatnych obywateli przez groźbą konfiskaty, mogą oni również używać złota i srebra jak pieniędzy całkowicie omijając system pieniądza papierowego".




wtorek, 16 czerwca 2015

Napięcia między USA a Chinami. Czy nowa broń Pekinu może wywołać wojnę?

Na Morzu Południowochińskim zawrzało po tym jak Chiny przeprowadziły testy nowych, ponaddźwiękowych pojazdów, które mogą z niebywałą prędkością przenosić ładunki nuklearne. 
 
new.com.au


Sprawy od dawna nie układały się na tym terenie tak, jak chcieliby to widzieć miłośnicy pokoju i zwolennicy rozstrzygania konfliktów na dyplomatycznych salonach. Zarówno Chiny jak i USA wielokrotnie pokazywały, że sprawy na Morzu Południowochińskim są poważne i nie zawachają się użyć sily by rozstrzygnąć je na swoją korzyść. Zostało to z resztą potwierdzone oficjalnie między innymi przez Sekretarza Obrony Asha Cartera, który stwierdził, że USA nie będą miały oporów przed powstrzymaniem Pekinu jeśli ten będzie kontynuował swoją ekspansjonistyczną politykę. Trwający w regionie wyścig zbrojeń i zbrojenie się obu stron sprawia jedynie, że sprawa staje się co raz poważniejsza, ostatnie zaś eksperymenty Chińczyków z nową bronią omal nie pogrorszyły już i tak napiętej sytuacji.

Pojazdy znane są jako WU-14 testowano po raz czwarty w przeciągu ostatniego 1,5 roku, jak podają media broń przenoszona za jej pomocą jest w stanie przemieszczać się z prędkością dziesięciokrotnie przekraczającą prędkość dźwięku. Testy te zaniepokoiły Stany Zjednoczone, których władze bardzo szybko opublikowały komunikat, w którym nazwały testy "ekstremalnymi manewrami" i uznały, że doprowadzi to do znaczącego zaostrzenia sytuacji na terenie basenu Morza Południowochińskiego.

Pekin zareagował równie szybko deklarując, że testy są jedynie częścią standardowych badań naukowych jakie mają regularnie miejsce w tych okolicach.



poniedziałek, 15 czerwca 2015

Fragment powieści "Tajemnica 14 Bramy": Rozdział 27 Podziemia kościoła w Sankt Kathrein. Austria



Poul ocknął się. Niebieskie, nienaturalne światło, mimo że nie było ostre, oślepiło go. Zmrużył oczy. Czuł, że leży na jakiejś twardej powierzchni. Poruszył leżącą wzdłuż ciała ręką, starając się ją podnieść. Nie potrafił tego zrobić. Coś mocno trzymało jego dłoń, przytwierdzając ją do powierzchni. Powtórzył czynność drugą ręką. Efekt był taki sam. „Jestem przywiązany” – pomyślał. Poruszył prawą nogą. Również nie dała się oderwać z miejsca. „Boże, co się dzieje?” Odwrócił delikatnie głowę. Czuł, że ona również jest skrępowana. Każdy jego ruch natrafił na opór czegoś, co trzymało jego głowę prosto, wzdłuż leżącego ciała. Obok siebie, spod zmrużonych powiek, w odległości dwóch metrów zobaczył Monik. Leżała na wysokim stole, przypominającym stół operacyjny. Jej głowa tkwiła w metalowej obręczy, przechodzącej dookoła niej. Ręce miała skrępowane szerokimi pasami. Podobnie nogi. Oczy miała zamknięte. Spała? Może była nieprzytomna. Przykryto ją jasnym prześcieradłem lub czymś w tym rodzaju. Poul starał się dostrzec jakiś ruch jej ciała, by upewnić się, czy żyje, ale niczego nie potrafił stwierdzić. Przeraził się. Oboje leżeli skrępowani, jakby przygotowani do mającej się odbyć za chwilę operacji. Zaczął się rozglądać, ale jego pole widzenia było ograniczone. Ledwie mógł ruszyć mocno przytwierdzoną głową. Znajdowali się w jakimś korytarzu. Ciemne, wykute w skale ściany, przechodziły w półokrągły sufit. Korytarz miał jakieś trzy metry wysokości. Poul nie widział ani jego początku, ani końca. Do sufitu przymocowane były co kilka metrów podłużne lampy, dające światło, którego blasku nie znał. Było jakieś inne. Przypominało blask lamp używanych w pomieszczeniach szpitalnych. W korytarzu panowała cisza zakłócana jedynie szybkim biciem jego serca. Oddychał gwałtownie. Starał się przypomnieć sobie wydarzenia poprzedniego wieczora. Pamiętał, że dwóch mężczyzn przywiozło ich do maleńkiego, wiejskiego kościoła. Prowadzili ich drogą wzdłuż muru okalającego kościół i przyległych do niego grobów, do podziemnego wejścia. Była noc, więc niewiele widział. Nie kojarzył, kiedy wpro- wadzono ich do kościelnych lochów. Pamiętał, jak popychany schodził za Monik po kamiennych schodach. Przypominał siebie, że ostatnią rzeczą, jaką pamiętał, była pojawiająca się nagle biało-zielona mgła. A może był to jakiś dym? Nie pamiętał nic więcej. Nie kojarzył, jak i kiedy znaleźli się na stołach, na których teraz leżeli. Nie wiedział, kto ich na nich położył. Nie czuł nawet, czy leży w ubraniu. Nie wiedział, dlaczego się tu znaleźli. Ukryci przed światem w miejscu, którego istnienia nikt zapewne się nie domyślał. Bezskutecznie starał się rozluźnić krępujące go więzy. Nie potrafił się uwolnić. Szamotał się tak przez chwilę. Po kilku mi- nutach opadł z sił. Spojrzał raz jeszcze na Monik. Leżała bez ruchu. Czuł, jak panująca cisza powoli paraliżuje go. Starał się skupić, wymyślić, co zrobić, by się uwolnić.
– Spokój, po pierwsze spokój... – powtarzał sobie. – Ojcze nasz, któryś jest w niebie... – zaczął odmawiać modlitwę.
– Święć się imię Twoje... – przerwał.
Usłyszał jakiś hałas. Odgłos zbliżających się kroków.
Zamarł.
Kamienny korytarz potęgował hałas. Brzmiał, jak uderzenia metalu o kamień. Miarowe. Coraz bliższe. Coraz głośniejsze. Starał się unieść głowę. Chciał dostrzec zbliżających się ludzi. Spoglądał w kierunku końca korytarza. Nagle dostrzegł dwie postacie. Wysokie na ponad dwa metry, nienaturalnej budowy. Wytężył wzrok, by rozpoznać, kto się do niego zbliża. Po chwili dostrzegł ich wyraźnie.
– Matko Boska, co to jest?!

piątek, 12 czerwca 2015

Powtórka z Iraku? To nie Assad użył gazów bojowych, lecz jego przeciwnicy

Jak podaje ONZ gaz, którego użyto w Syrii w 2013 nie musiał być wcale rozpylony przez siły rządowe, jak dotychczas przypuszczano, ale wg świadków mogli za tym stać rebelianci.

 
fot. mato48.com
Kilka lat temu amerykańscy politycy z rozbrajającą szczerością przyznali, że w rządzonym przez Saddama Husajna Iraku nie znaleziono żadnych dowodów jakoby tamtejsze władze pracowały nad bronią masowego rażenia, co więcej przyznali również, że zwyczajnie kłamali mówiąc, że wywiad dysponuje informacjami na ten temat. Abstrahując od stosunku do irackiego dyktatora, należy stwierdzić, że atak w 2003 roku był nieuzasadniony.

Teraz, podobne informacje pojawiają się w odniesieniu do wydarzeń w Syrii. Przypomnijmy, że dwa lata temu agencje informacyjne informowały, że Organizacja Narodów Zjednoczonych potwierdza wykorzystane podczas tamtejszego konfliktu gazów bojowych, w tym uszkadzającego układ nerwowy sarinu. Państwa zachodnie, przede wszystkim USA, Wielka Brytania i Francja praktycznie od razu oskarżyły o to rządowe wojska Bashara al-Assada, prezydent Obama nazwał to wydarzenie "przekroczeniem czerwonej linii". Było to jednym z głównych powodów utrzymywania sankcji przeciwko władzom Syrii a także powodów, dla których udzielano wsparcia rebeliantów, wśród których już wówczas znaczącą przewagę zaczęli zdobywać członkowie organizacji Islamskie Państwo Iraku i Syrii (w skrócie ISIS).

Na początku tego tygodnia źródła ONZ podały do wiadomości publicznej, że relacje świadków wskazują, że to jednak siły rebeliantów w sierpniu 2013 użyły sarinu. Informacji tej zaprzeczył jednakże rzecznik prasowy Wolnej Armii Syryjskiej, która wciąż prowadzi walki zarówno z siłami Assada jak i z kalifatem.

Wcześniej czy później prawda wyjdzie na jaw i opinia publiczna dowie się kto użył gazów bojowych w Syrii. Zanim do tego jednak dojdzie będziemy przez lata karmienie półprawdami, propagandą i wprowadzani w błąd, gdyż tego typu informacja może zostać użyta przeciwko każdej ze stron konfliktu, w zależności od tego kogo oskarażać będzie w danym momencie wygodniej.


czwartek, 11 czerwca 2015

Jak szybko Kalifornia zapada się pod ziemię?

Joseph Poland w 1977 roku

Czy tak ogromne terytorium jakim jest Kalifornia może się zwyczajnie zapaść pod ziemię? Brzmi to co najmniej szokująco, jeśli nie wręcz groteskowo, ale tak może właśnie się stać, zważywszy, że stan ten w ciągu pięćdziesięciu lat zapadł się o blisko 3 metry.


Jeden z najbogatszych stanów USA boryka się w ostatnich latach z wieloma poważnymi problemami. Oprócz kryzysu ekonomicznego Kalifornia ma poważne problemy z trwającą od dłuższego czasu suszą, która niszczy kolejne uprawy każdego roku i powoduje, że co raz większe połacie stanu powoli pustynnieją. Na tym jednak kłopoty się nie kończą, okazuje się bowiem, że średnia wysokość nad poziomem morza również drastycznie się obniża i po raz kolejny jest to związane z brakami wody.

Powodem jest bowiem trwające od lat 20 XX wieku czerpanie przez mieszkańców z podziemnych pokładów wody, które wykorzystywane są do podlewania upraw i nieustannego nawadniania pól. Już w latach 30. naukowcy zauważyli, że dzieje się coś dziwnego i w wielu miejscach ziemia się zapada, wkrótce też hydrolog, Joseph Poland zauważył co może być przyczyną tego dziwnego zjawiska. Zaobserwował on bowiem, że wypompowywana spod ziemi woda tworzyła ogromne, czasami długie na wiele mil puste przestrzenie, które w wielu miejscach nie wytrzymały nacisku i zaczęły się zapadać.

Teraz jednak, w wyniku trwającej suszy skutki pompowania wody z podziemi stały się znacznie poważniejsze - chcąc ratować swoje plony ludzie czerpią jeszcze więcej wody (szacuje się, że obecnie blisko 60% upraw podlewanych jest wodą pochodzącą ze studni) a to powoduje jeszcze większe zapadanie się kolejnych połaci ziemi. Tylko jedno miasto El Nido obniża się o blisko jedną stopę rocznie, w wielu rolniczych obszarach Kalifonii pękają mosty, kanały i drogi, a służby co raz bardziej uświadamiają sobie, że to dopiero początek ich problemów.



środa, 10 czerwca 2015

63. spotkanie Grupy Bilderberg - zobacz kto stanie się częścią "elity" w tym roku

Budząca skrajne emocje i ogromne kontrowersje Grupa Bilderberga spotka się po raz kolejny, a początek już jutro. Zjazd będzie się odbywać w dniach 11-14 w Telfs-Buchen w Austrii. Podobnie jak w poprzednich latach w okolicy będa się odbywać wiece i manifestacje, jednak sami protestujący nie mają co liczyć na dostanie się na teren hotelu - wszystko jest ściśle strzeżone, policja nie wpuszcza nikogo kto nie ma odpowiedniej przepustki. 


Jeszcze kilka lat temu spotkania Grupy Bilderberga otoczone były nimbem tajemnicy a o wydarzeniu pisały jedynie niszowe media i blogi takie jak ten. Dziś jednak nikt już nie kwestionuje istnienia tej grupy, z resztą sami organizatorzy starają się najwyraźniej być bardziej przejrzyści i prowadzą własną stronę poświęconą spotkaniu. Jawna jest także agenda i lista gości. Tematy są ważkie i zapewne pozwolą one na nowe rozdanie w światowej polityce w najbliższych miesiącach. 

Odbywające się od ponad 60 lat coroczne spotkania Grupy mają na celu integrację i wspólne dyskusje na temat istotnych dla Europy i USA tematów, jednym z założycieli Bilderberg był pochodzący z Polski Józef Retinger.

Główne tematy spotkania:

  • sztuczna inteligencja
  • cyberbezpieczeństwo
  • zagrożenia bronią chemiczną
  • bieżące zagadnienia ekonomiczne
  • strategia europejska
  • globalizacja
  • Grecja
  • Iran
  • Bliski Wschód
  • NATO
  • Rosja
  • Terroryzm
  • Zjednoczone Królestwo
  • Wybory w USA


Lista uczestników:

Castries, Henri de Chairman and CEO, AXA Group FRA



Achleitner, Paul M. Chairman of the Supervisory Board, Deutsche Bank AG DEU
Agius, Marcus Non-Executive Chairman, PA Consulting Group GBR
Ahrenkiel, Thomas Director, Danish Intelligence Service (DDIS) DNK
Allen, John R. Special Presidential Envoy for the Global Coalition to Counter ISIL, US Department of State USA
Altman, Roger C. Executive Chairman, Evercore USA
Applebaum, Anne Director of Transitions Forum, Legatum Institute POL
Apunen, Matti Director, Finnish Business and Policy Forum EVA FIN
Baird, Zoë CEO and President, Markle Foundation USA
Balls, Edward M. Former Shadow Chancellor of the Exchequer GBR
Balsemão, Francisco Pinto Chairman, Impresa SGPS PRT
Barroso, José M. Durão Former President of the European Commission PRT
Baverez, Nicolas Partner, Gibson, Dunn & Crutcher LLP FRA
Benko, René Founder, SIGNA Holding GmbH AUT
Bernabè, Franco Chairman, FB Group SRL ITA
Beurden, Ben van CEO, Royal Dutch Shell plc NLD
Bigorgne, Laurent Director, Institut Montaigne FRA
Boone, Laurence Special Adviser on Financial and Economic Affairs to the President FRA
Botín, Ana P. Chairman, Banco Santander ESP
Brandtzæg, Svein Richard President and CEO, Norsk Hydro ASA NOR
Bronner, Oscar Publisher, Standard Verlagsgesellschaft AUT
Burns, William President, Carnegie Endowment for International Peace USA
Calvar, Patrick Director General, DGSI FRA
Castries, Henri de Chairman, Bilderberg Meetings; Chairman and CEO, AXA Group FRA
Cebrián, Juan Luis Executive Chairman, Grupo PRISA ESP
Clark, W. Edmund Retired Executive, TD Bank Group CAN
Coeuré, Benoît Member of the Executive Board, European Central Bank INT
Coyne, Andrew Editor, Editorials and Comment, National Post CAN
Damberg, Mikael L. Minister for Enterprise and Innovation SWE
De Gucht, Karel Former EU Trade Commissioner, State Minister BEL
Dijsselbloem, Jeroen Minister of Finance NLD
Donilon, Thomas E. Former U.S. National Security Advisor; Partner and Vice Chair, O’Melveny & Myers LLP USA
Döpfner, Mathias CEO, Axel Springer SE DEU
Dowling, Ann President, Royal Academy of Engineering GBR
Dugan, Regina Vice President for Engineering, Advanced Technology and Projects, Google USA
Eilertsen, Trine Political Editor, Aftenposten NOR
Eldrup, Merete CEO, TV 2 Danmark A/S DNK
Elkann, John Chairman and CEO, EXOR; Chairman, Fiat Chrysler Automobiles ITA
Enders, Thomas CEO, Airbus Group DEU
Erdoes, Mary CEO, JP Morgan Asset Management USA
Fairhead, Rona Chairman, BBC Trust GBR
Federspiel, Ulrik Executive Vice President, Haldor Topsøe A/S DNK
Feldstein, Martin S. President Emeritus, NBER;  Professor of Economics, Harvard University USA
Ferguson, Niall Professor of History, Harvard University, Gunzberg Center for European Studies USA
Fischer, Heinz Federal President AUT
Flint, Douglas J. Group Chairman, HSBC Holdings plc GBR
Franz, Christoph Chairman of the Board, F. Hoffmann-La Roche Ltd CHE
Fresco, Louise O. President and Chairman Executive Board, Wageningen University and Research Centre NLD
Griffin, Kenneth Founder and CEO, Citadel Investment Group, LLC USA
Gruber, Lilli Executive Editor and Anchor “Otto e mezzo”, La7 TV ITA
Guriev, Sergei Professor of Economics, Sciences Po RUS
Gürkaynak, Gönenç Managing Partner, ELIG Law Firm TUR
Gusenbauer, Alfred Former Chancellor of the Republic of Austria AUT
Halberstadt, Victor Professor of Economics, Leiden University NLD
Hampel, Erich Chairman, UniCredit Bank Austria AG AUT
Hassabis, Demis Vice President of Engineering, Google DeepMind GBR
Hesoun, Wolfgang CEO, Siemens Austria AUT
Hildebrand, Philipp Vice Chairman, BlackRock Inc. CHE
Hoffman, Reid Co-Founder and Executive Chairman, LinkedIn USA
Ischinger, Wolfgang Chairman, Munich Security Conference INT
Jacobs, Kenneth M. Chairman and CEO, Lazard USA
Jäkel, Julia CEO, Gruner + Jahr DEU
Johnson, James A. Chairman, Johnson Capital Partners USA
Juppé, Alain Mayor of Bordeaux, Former Prime Minister FRA
Kaeser, Joe President and CEO, Siemens AG DEU
Karp, Alex CEO, Palantir Technologies USA
Kepel, Gilles University Professor, Sciences Po FRA
Kerr, John Deputy Chairman, Scottish Power GBR
Kesici, Ilhan MP, Turkish Parliament TUR
Kissinger, Henry A. Chairman, Kissinger Associates, Inc. USA
Kleinfeld, Klaus Chairman and CEO, Alcoa USA
Knot, Klaas H.W. President, De Nederlandsche Bank NLD
Koç, Mustafa V. Chairman, Koç Holding A.S. TUR
Kogler, Konrad Director General, Directorate General for Public Security AUT
Kravis, Henry R. Co-Chairman and Co-CEO, Kohlberg Kravis Roberts & Co. USA
Kravis, Marie-Josée Senior Fellow and Vice Chair, Hudson Institute USA
Kudelski, André Chairman and CEO, Kudelski Group CHE
Lauk, Kurt President, Globe Capital Partners DEU
Lemne, Carola CEO, The Confederation of Swedish Enterprise SWE
Levey, Stuart Chief Legal Officer, HSBC Holdings plc USA
Leyen, Ursula von der Minister of Defence DEU
Leysen, Thomas Chairman of the Board of Directors, KBC Group BEL
Maher, Shiraz Senior Research Fellow, ICSR, King’s College London GBR
Markus Lassen, Christina Head of Department, Ministry of Foreign Affairs, Security Policy and Stabilisation DNK
Mathews, Jessica T. Distinguished Fellow, Carnegie Endowment for International Peace USA
Mattis, James Distinguished Visiting Fellow, Hoover Institution, Stanford University USA
Maudet, Pierre Vice-President of the State Council, Department of Security, Police and the Economy of Geneva CHE
McKay, David I. President and CEO, Royal Bank of Canada CAN
Mert, Nuray Columnist, Professor of Political Science, Istanbul University TUR
Messina, Jim CEO, The Messina Group USA
Michel, Charles Prime Minister BEL
Micklethwait, John Editor-in-Chief, Bloomberg LP USA
Minton Beddoes, Zanny Editor-in-Chief, The Economist GBR
Monti, Mario Senator-for-life; President, Bocconi University ITA
Mörttinen, Leena Executive Director, The Finnish Family Firms Association FIN
Mundie, Craig J. Principal, Mundie & Associates USA
Munroe-Blum, Heather Chairperson, Canada Pension Plan Investment Board CAN
Netherlands, H.R.H. Princess Beatrix of the NLD
O’Leary, Michael CEO, Ryanair Plc IRL
Osborne, George First Secretary of State and Chancellor of the Exchequer GBR
Özel, Soli Columnist, Haberturk Newspaper; Senior Lecturer, Kadir Has University TUR
Papalexopoulos, Dimitri Group CEO, Titan Cement Co. GRC
Pégard, Catherine President, Public Establishment of the Palace, Museum and National Estate of Versailles FRA
Perle, Richard N. Resident Fellow, American Enterprise Institute USA
Petraeus, David H. Chairman, KKR Global Institute USA
Pikrammenos, Panagiotis Honorary President of The Hellenic Council of State GRC
Reisman, Heather M. Chair and CEO, Indigo Books & Music Inc. CAN
Rocca, Gianfelice Chairman, Techint Group ITA
Roiss, Gerhard CEO, OMV Austria AUT
Rubin, Robert E. Co Chair, Council on Foreign Relations; Former Secretary of the Treasury USA
Rutte, Mark Prime Minister NLD
Sadjadpour, Karim Senior Associate, Carnegie Endowment for International Peace USA
Sánchez Pérez-Castejón, Pedro Leader, Partido Socialista Obrero Español PSOE ESP
Sawers, John Chairman and Partner, Macro Advisory Partners GBR
Sayek Böke, Selin Vice President, Republican People’s Party TUR
Schmidt, Eric E. Executive Chairman, Google Inc. USA
Scholten, Rudolf CEO, Oesterreichische Kontrollbank AG AUT
Senard, Jean-Dominique CEO, Michelin Group FRA
Sevelda, Karl CEO, Raiffeisen Bank International AG AUT
Stoltenberg, Jens Secretary General, NATO INT
Stubb, Alexander Prime Minister FIN
Suder, Katrin Deputy Minister of Defense DEU
Sutherland, Peter D. UN Special Representative; Chairman, Goldman Sachs International IRL
Svanberg, Carl-Henric Chairman, BP plc; Chairman, AB Volvo SWE
Svarva, Olaug CEO, The Government Pension Fund Norway NOR
Thiel, Peter A. President, Thiel Capital USA
Tsoukalis, Loukas President, Hellenic Foundation for European and Foreign Policy GRC
Üzümcü, Ahmet Director-General, Organisation for the Prohibition of Chemical Weapons INT
Vitorino, António M. Partner, Cuetrecasas, Concalves Pereira, RL PRT
Wallenberg, Jacob Chairman, Investor AB SWE
Weber, Vin Partner, Mercury LLC USA
Wolf, Martin H. Chief Economics Commentator, The Financial Times GBR
Wolfensohn, James D. Chairman and CEO, Wolfensohn and Company USA
Zoellick, Robert B. Chairman, Board of International Advisors, The Goldman Sachs Group USA

wtorek, 9 czerwca 2015

Podziękujcie państwu islamskiemu - wśród Kurdów odradza się zaratuszrianizm

W irackim Kurdystanie ma w ostatnim czasie niezwykłe zjawisko - starożytna wiara stworzona przez proroka Zaratustrę ponownie budzi zainteresowanie żyjących tam Kurdów. Ma być ona atrakcyjną alternatywą wobec ekspansywnego islamu, który w ostatnim czasie promowany jest przez kalifat.



Zaraszturianizm narodził się tysiące lat temu na terenie dzisiejszego Iraku, jego twórcą ma być Zaratusztra, który spisał jej najważniejsze zasady w księdze zwanej Awesta. Językiem księgi jest awestyjski, jeden z martwych już języków indoeuropejskich, który jednak wywarł znaczący wpływ na współczesny język kurdyjski. Chociaż na całym świecie nie ma więcej niż ćwierć miliona wyznawców zaraszturianizmu, a liczba konwersji była do niedawna na tyle wysoka, że być może już wkrótce religia ta wymarłaby całkowicie. Teraz jednak, wraz z pojawieniem się Państwa Islamskiego doszło do niezwykłego wydarzenia - 1 maja, po raz pierwszy od ponad tysiąca lat w północnym Iraku doszło do odprawienia starożytnej ceremonii zakładania rytualnego pasa, który znamionować ma służbę religii Zaratusztry i wierność jej zasadom.

Zaraszturianie planują wybudować w Kurdystanie 12 świątyni a także będą zwracać się do władz tego autonomicznego regionu by te oficjalnie uznały ich wiarę. Luqman al-Haj Karim, jeden z liderów religijnych wierzy, że zaraszturianizm jest najbardziej "kurdyjską" z istniejących religii: "to ona odbuduje prawdziwą kulturę i wiarę Kurdów".
Zdaniem miejscowych władz trwające obecnie konflikty wewnątrz islamu a także odradzające się poczucie narodowej dumy połączone z poczuciem odrębności Kurdów sprawiają, że stara religia może budzić zainteresowanie. Nie bez znaczenia ma także konflikt z Państwem Islamskim, wobec którego Kurdowie stawiają zaciekły opór.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Fragment powieści "Tajemnica 14 Bramy": Rozdział 26 Zamek Hochosterwitz. Austria



Marc wrócił na zamek rozczarowany. Stojący przy szlabanie ochroniarze spojrzeli na niego obojętnie. Wchodził pod górę powoli, zastanawiając się, co teraz zrobić. Przed oczyma miał obraz redaktora naczelnego. Wiedział, że nie będzie zadowolony, zwłaszcza, że wciągnął w to wszystko Monik. Ta myśl nie zaprzątała go długo. Stracił kobietę, którą kochał. Miał do siebie o to pretensje. Sam wciągnął ją w tę grę. W swoje skomplikowane życie, pełne fascynacji i niezwykłych sytuacji, które on kreował. Dała się temu ponieść. Poddała się jego urokowi. Zaufała mu. Teraz czuł, że ją zawiódł. Nie dopilnował, by los mu jej nie odebrał. Ogarnęło go przygnębienie. Przechodził ponownie przez kolejne bramy drogą prowadzącą na górę. Nie zauważał już ich uroku. Na górze nie czekał na niego nikt. Był sam. Po wejściu do swojej komnaty opadł na fotel. Czuł się zmęczony. Dzień pełen emocji dał o sobie znać. Zamknął na chwilę oczy. Ogarnęło go odrętwienie. Po raz kolejny podczas pobytu na zamku zapadł w głęboki, ciężki sen. Obudził się rano. Był kolejny dzień. Po porannej toalecie zszedł na śniadanie. W komnacie, w której je podawano, nie było prawie nikogo. Zjadł lekki posiłek. Pijąc kawę, układał sobie w głowie plan na dzisiejszy dzień. Postanowił zejść na parking i spotkać się z człowiekiem ze stojącego tam baru. Liczył, że będzie mógł porozmawiać z jego szwagrem pracującym na zamku. Tacy ludzie zawsze wiedzą więcej, niż się wydaje. Stykają się z wieloma ludźmi mającymi dostęp do nie zawsze jawnych spraw. Marc szukał analogii pomiędzy osobami, które uprowadziły Monik, a strażnikami pilnującymi zamku w czasie, w którym przebywali na nim tajemniczy goście. Intuicja podpowiadała mu, że istnieje jakiś związek. Monik nie zniknęła przypadkowo. Leciała do niego i ktoś mógł o tym wiedzieć. Zapewnie ten ktoś nie chciał dopuścić, by się spotkali. Może Monik miała dla niego jakieś informacje, których wartość ktoś ocenił bardzo wysoko. Może ktoś mu nieznany nie chciał dopuścić, by dowiedział się czegoś, co mogło znacząco wpłynąć na misję, jaką powierzył mu naczelny? Cóż takiego wiedziała Monik, że ktoś zaryzykował uprowadzenie córki wpływowego wydawcy jednej z największych światowych gazet? Wypił kawę i zszedł na dolny parking. W barze hałasowała jakaś grupa młodzieży. Zapewne przyjechali na zamek, ograniczając swój pobyt do wizyty w parkingowym barze. Chyba nikt nie uprzedził ich, że cel ich wycieczki stanie się nieosiągalny. Na twarzach młodych ludzi nie dostrzegł jednak rozczarowania. Prześcigali się dobrym nastrojem, krzycząc wszyscy naraz, jeden przez drugiego. Marc uśmiechnął się, szukając wzrokiem barmana. Przypomniał sobie swoje wycieczki szkolne. Nieważne było, dokąd się jechało. Ważne, obok kogo udało się usiąść w autobusie. Pierwsze miłości właśnie tak się przeżywało. Były naiwne, ale jakże cudownie przy tym niezapomniane. Przeciskał się przez tłum młodych ludzi do baru. Chciał przez chwilę porozmawiać z barmanem. Przekazać mu prośbę o zorganizowanie spotkania. Czuł, że może się czegoś dowiedzieć. W końcu, po kilku chwilach, dotarł do lady, na której lądowały kolejne kufle z jasnym, lekko spienionym piwem. Ruch był duży, więc barman poruszał się szybko, starając się spełniać życzenia swoich młodych gości. Marc usiadł na wysokim krześle. Rozglądając się, czekał na chwilę mniejszego ruchu. Zapalił papierosa. Młodzi ludzie odchodzili do stolików, pozostawiając za sobą coraz więcej miejsca przy ladzie baru. W końcu barman podszedł do niego, uśmiechając się szeroko.
– Dzień dobry. Proszę mi wybaczyć, ale ruch zrobił się nagle...
– W porządku – przerwał mu Marc. – Nic się nie stało... klient to klient. – Uśmiechnął się. – Nawet jak jest taki młody... i hałaśliwy – dodał.
Barman odwzajemnił uśmiech.
– Właśnie, człowiek się przyzwyczaił do różnych ludzi, przez te wszystkie lata, jak tu stoi. Napije się pan piwa?
– Chętnie – odpowiedział Marc. – Chciałem z panem chwilę
porozmawiać. Barman zaczął nalewać piwo. Postawił je przed Marciem na firmowej, tekturowej podstawce.
– Czy coś się stało? – nachylił się nad swym gościem.
– Chciałbym, jeżeli oczywiście pan mi pomoże... – przerwał – porozmawiać chwilę z pańskim szwagrem.
– Z moim szwagrem? – zdziwił się barman. – A co się stało? Samochód się panu zepsuł? – Uśmiechnął się.
– Nie, nie... na szczęście.
– A już myślałem, że będzie robota – dodał barman. – Wspominałem ostatnio, jaki z niego zdolny chłop.
Marc rozejrzał się wokół siebie. Ale nie dostrzegł nikogo podejrzanego.
– Widzi pan. Sporo dziwnych rzeczy stało się od czasu, odkąd tu jestem i chciałbym, oczywiście jeżeli będzie to możliwe, czegoś się dowiedzieć... a właściwie o coś zapytać.
– Mojego szwagra? – ponownie zdziwił się barman. – A co on może wiedzieć?
– Wiem tylko – odparł Marc – że to być może moja jedyna nadzieja, by czegoś się dowiedzieć.
Barman spoglądał na niego z niedowierzaniem. Marc od pierwszego spotkania wydał mu się sympatycznym człowiekiem.
– No dobrze. Zadzwonię do niego. Spotkamy się tutaj o dwudziestej, dobrze?
– Oczywiście – ucieszył się Marc. – Będę punktualnie.
Spojrzał na barmana.
– Proszę się na razie nie dziwić... Dla mnie to spotkanie po prostu jest ważne – usprawiedliwił się.
– W porządku – uśmiechnął się człowiek za barem. – O nic już nie pytam. Do wieczora.
– Tak, do wieczora.
Marc wstał. Chciał zapłacić, lecz barman machnął ręką.
– Niech pan zostawi. To na mój rachunek.
Marc podszedł do ciężkich drewnianych drzwi. Wyszedł na zewnątrz, zostawiając w środku rozwrzeszczanych, radosnych młodych ludzi.
Poszedł w kierunku zamku.

niedziela, 7 czerwca 2015

Czy na terytorium Polski leżą największe na świecie złoża?

Powyższe pytanie od kilku dni jest przedmiotem dyskusji na wielu forach internetowych i blogach. Wątpliwości dotyczą tego czy faktycznie tak bogate złoża znajdują się w Polsce, co tak naprawdę kryje się pod ziemią i może najwazniejsze: czy opłaca się to w ogóle wydobywać? Oto dwie słynne mapy, które przedstawiać mają polskie złoża kopalne. Imponujące, prawda?

źródło: wykop.pl

źródło: pressmix.eu


- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf