wtorek, 29 listopada 2016

Jak Amerykanie sfinansowali Zimną Wojnę

Wokół zaginionych łupów z okresu II Wojny Światowej krąży wiele legend. Jedna z nich opowiada o skarbie, którego wartość szacowana była w 1945 roku na 1 bilion dolarów. "Złoto Yamashity" według jednej z teorii spiskowych zostało przechwycone przez Amerykanów i umożliwiło realizacje działań w okresie Zimnej Wojny.



"Złoto Yamashity" odnosi się do bogatego łupu zrabowanego przez japońskie wojska podczas II wojny światowej. Szacuje się, że wśród łupów znajdywało się dosłownie wszystko co miało wartość, Japończycy plądrowali i zabijali zabierając wszystko co możliwe z każdego miejsca, świątyń, domów prywatnych, banków. Według zachowanych informacji duże ilości złota i kosztowności przechowywane były w kilku miejscach. 


Z największą ilością skarbu wiąże się niechlubna legenda, z której wywodzi się sama nazwa "złoto Yamashity". Książę Tsuneyoshi Takeda pochodzący z japońskiej rodziny cesarskiej pomógł opracować i zbudować tunele do ukrycia skarbu, tajna operacja została nazwana "Złota Lilia".
Gdy stało się oczywistym, że Japończycy ponieśli klęskę na froncie podjęto decyzję o ukryciu najbardziej wartościowego łupu zbieranego przez cały okres wojny. 
Takeda zwołał wszystkie osoby znające lokalizację tunelu do bunkra aby świętować zakończenie prac nad przenoszeniem drogocennych łupów. Przed nadejściem świtu opuścił towarzyszy, z których praktycznie wszyscy pozostali w środku. Podłożył ładunki wybuchowe i zlikwidował jedyne wejście do tunelu. 175 osób które znajdywały się w środku zginęło od wybuchu lub później z braku dostępu do wody i pożywienia. Generałowi zależało na tym, aby nikt nie znał lokalizacji skarbu. Duża ilość złota po przegranej wojnie nie była złą perspektywą dla Japonii. 
Jedna z teorii mówi, że o wielkim skarbie jeszcze przed zakończeniem wojny dowiedzieli się amerykanie. Niektóre źródła podają, że agenci nawet wytropili transport Takedy, aby później go w całości przewieźć na teren USA. Przejęte dobra, w późniejszym okresie miały pozwolić rządowi amerykańskiemu na prowadzenie nieoficjalnych działań militarnych i wywiadowczych. Między innymi finansowanie działań w okresie zimnej wojny.

źródło: theunredacted.com

poniedziałek, 28 listopada 2016

Morski potwór - steller sea ape

Steller sea ape jest zwierzęciem, którego istnienia nikt nie potwierdził. Jedyne obserwacje opisał przyrodnik Georg Steller 10 sierpnia 1741 roku na Wyspach Shumagin w Alasce. 



Żyjący w XVIII wieku przyrodnik dokonywał wielu odkryć, z których wszystkie poza tym zostały potwierdzone. Jego odkrycie do dnia dzisiejszego budzi wiele kontrowersji. Steller sea ape został opisany jako morskie zwierzę długości 1,5 metra, z dużymi oczami i wąsami. Kształt głowy przyrodnikowi najbardziej kojarzył się z ryjem świni. Pierwszy raz widział go w trakcie podróży statkiem, był jedyną osobą która zobaczyła to zwierze. 




czwartek, 24 listopada 2016

Klątwa mumii

W listopadzie 1922, archeolog Howard Carter dokonał odkrycia, które zachwyciło cały świat. Pokonując ciemne tunele grobowca dotarł do niewyobrażalnego skarbu, który do dnia dzisiejszego budzi ciekawość. Wokół tego odkrycia krąży jedna z najbardziej przerażających legend. Klątwa Tutenchamona stała się inspiracją nie tylko dla reżyserów filmowych, ale także dla pisarzy. Jak powstała legenda?



Odkrycie grobowca faraona XVIII dynastii Tutenchamona stało się największą sensacją w dziejach egiptologii. Carter i jego sponsor, lord Carnarvon, znalazł grób w pełni nienaruszone 3000-letniego faraona w stanie idealnym, nietkniętego przez złodziei. O znalezisku świat dowiedział się od jedynego dopuszczonego do wykopalisk dziennikarza Henrego Mortona, który na bieżąco informował London Times o postępach prac archeologa. Trzy miesiące badaczom zajęło skatalogowanie wszystkich skarbów i przedmiotów znalezionych w grobowcu. 

Największym zaskoczeniem dla archeologa stał się sarkofag, w jego środku znajdywały się dwa  kolejne - wszystkie wykonane ze złota- w ostatnim znajdywało się ciało chłopca. 

Niedługo po otwarciu sarkofagu zmarł Lord Carnarvon, ugryziony przez owada przenoszącego tropikalną chorobę. 

Przypadkowa śmierć sponsora wzbudziła wiele emocji. Pojawiły się pierwsze plotki, mówiące o klątwie faraona. Wszystko za sprawą jednego ze znalezisk dokonanych w trakcie oględzin grobowca. Według podań w komorze grobowej znaleziono tablice, na których spisana była klątwa, mająca zabić każdego kto zbliży się i zbezcześci szczątki władcy. 

To odkrycie dosłownie zawładnęło dziennikarzami, którzy rozpisywali się o prawdopodobnej klątwie w grobowcu. Niektórzy twierdzili nawet, że był on w stanie nietkniętym przez 3 tysiące lat właśnie przez tę klątwę. 



Klątwa zza światów.


W dniu w którym Carter odkrył wejście do grobu, kobra - jeden z symboli władzy faraonów, dostała się do jego domu i zabiła trzymanego w klatce kanarka. Pracownicy Cartera sugerowali mu aby nie wchodził do grobowca, ponieważ jak twierdzili kobra to zawsze zły omen.
Marie Corelli, której książki były najlepiej sprzedającymi się w tamtym czasie powiedziała 

"Największa kara spotyka intruza, który wchodzi do zapieczętowanego grobu władcy". 

Carter otrzymywał wiele listów z pogróżkami i ostrzeżeniami przed wejściem do grobu. Archeolog oczywiście nie poddał się i rozpoczął swoje badania. 

Kolejne wydarzenia jak później relacjonowali dziennikarze doprowadziły do prawdziwej paniki, szczególnie po śmierci sponsora. Jak się później okazało ugryzienie przez zarażonego komara nie musiało mieć miejsca. Powstały spekulacje, że George Edward Stanhope Molyneux Herbert Carnarvon zaciął się w trakcie golenia umierając w wielkich męczarniach w wyniku zakażenia bakteriami. 

Prasa na całym świecie rozpisywała się, że Carnarvon został zabity przez klątwę faraona. Sir Arthur Conan Doyle publicznie poparł tą tezę wzbudzając jeszcze większą sensację. 

Kilka tygodni po śmierci Carnarvon zamożny finansista George J. Gould zapłacił za prywatną wycieczkę do grobu. Wkrótce potem Gould zmarł w wyniku wysokiej gorączki. Inne wcześniej odwiedzające grób osoby zmarły gwałtownie w ciągu roku. Ali Kemal Fahmy Bey, milioner Woolf Joel i brytyjski poseł Aubrey Herbert zmarli w różnych okolicznościach. 


Każda następna osoba, która w tym czasie odwiedzała grobowiec umierała w dziwnych okolicznościach. Jednym z nich był Sir Archibald Douglas-Reid, który miał zbadać ciało króla Tutanchamona, zanim dokonał oględzin zmarł na tajemniczą chorobę. 
Evelyn-White młody brytyjski archeolog był jednym z pierwszych, który wszedł do grobowca po Carterze. Po napisaniu notatki - "Uległem przekleństwu" powiesił się. Sir Lee Stos, gubernator Sudanu, został w kilka miesięcy po odwiedzeniu grobowca zastrzelony. 


Rok później świat obiegła kolejna sensacja. Przyjaciel archeologa Howarda Cartera otrzymał od niego odcisk pieczęci ze skarabeuszem na której napisane było "Przeklęty, będzie ten kto dotknie mojego ciała. Dotknie go ogień, woda i zaraza ". Wkrótce potem Ingham zmarł w trakcie pożaru w jego domu.


W ciągu 6 lat od odkrycia, Carnarvon, zarówno jego przyrodni bracia, osobisty sekretarz Cartera i jego ojciec i co najmniej pół tuzina innych prominentów, którzy odwiedzili grób byli martwi.

2. Zatruty grobowiec


W grobowcach jak podkreślają archeolodzy znajdują się nie tylko ciała mumii, ale także owoce mięso i duża ilość grzybów, bakterii. Badania nad mumią Tutenchamona wykazały obecność dwóch bakterii Aspergillus niger i Aspergillus flavus, które potencjalnie choć to bardzo mało prawdopodobne mogły być śmiertelne.

Bakterie te mogą powodować reakcje alergiczne, od zatorów do krwawienia w płucach i bywają szkodliwe dla ludzi, zwłaszcza z osłabionym układem odpornościowym. Francuski lekarz dr Caroline Stenger-Philippe, w swojej pracy doktorskiej na Akademii Medycznej w Strasburgu w 1985 roku, powiązał 6 "zgonów Tutanchamona" z ciężką reakcją alergiczną. 
Inne zagrożenia zostały znalezione wewnątrz szczelnego sarkofagu. Gazowy amoniak, formaldehyd i siarkowodór w wystarczająco silnym stężeniu mogły powodować pieczenie oczu i nosa, objawy przypominające zapalenie płuc, a nawet śmierć.


Całą historię klątwy podsycały na bieżąco gazety. Dziennikarze bujnie rozpisywali się zwłaszcza w Anglii o morderstwach dokonanych przez faraona mszczącego się z zaświatów. Wiele z zgonów w późniejszym czasie zostało wyjaśnionych. Wiele jednak z nich opiewa nadal tajemnica, która do dnia dzisiejszego inspiruje. 

źródło: theunredacted.com

środa, 23 listopada 2016

Dlaczego tak na prawdę powstały piramidy w Gizie?

Archeolodzy twierdzą, że piramidy w Gizie zbudowano jako grobowce dla władców starożytnego Egiptu. Powstały w trakcie panowania 4 dynastii Starego Państwa 4500 lat p.n.e. . Do dnia dzisiejszego kryją w sobie wiele tajemnic, a wiele nich nie została rozwiązana.



Wokół piramid powstało wiele spekulacji. Zbudowane z niezwykłą dokładnością budowle przyciągają nie tylko naukowców ale i także amatorów egiptologii. W 1980 roku Robert Bauval belgijski inżynier zwrócił uwagę na fakt, który wielokrotnie podnosili specjaliści. Wewnątrz piramid nie znaleziono ciał faraonów, są one puste w środku. Archeolodzy podkreślają, że monumenty były wielokrotnie okradane. Nikt jednak nie jest w stanie powiedzieć dlaczego w środku w piramidach nie ma żadnych hieroglifów. Hieroglify znajdywane były wielokrotnie w innych miejscach pochówków czy świątyniach powstałych w tym samym i późniejszym okresie.


Robert Bauval, zauważył także, że najmniejsza z 3 piramid w Gizie - piramida Mykerinosa, została nieco odsunięta od dwóch pozostałych. Zwracając uwagę na podobieństwo między tym i przesunięcie w 3 gwiazdy pasa Oriona. Wykonując zdjęcia w trakcie lotu nad nimi mógł swobodnie je porównać do oddalonego pasu Oriona.





Publikując swoje ustalenia w bestsellerowej książce w 1994 roku, Bauval wzbudził wyobraźnię publiczności a jego odkrycie stało się globalną sensację. W swojej publikacji pisał również, że nie tylko piramidy odzwierciedlają położenie gwiazd ale także słynny Wielki Sfinks, który ma być odzwierciedleniem w konstelacji Lwa.

wtorek, 22 listopada 2016

Działania ISIS mają niewiele wspólnego z islamem.


Niedawno Combating Terrorism Center (CTC) w West Point opublikował raport rzucający zupełnie nowe światło na charakterystykę przystępujących do ISIS żołnierzy. Jak się okazuje to nie islam jest główną siłą napędową nowych członków tej organizacji terrorystycznej.


Nowe badanie przeprowadzone przez Combating Terrorism Center(CTC) w West Point wykazały, że ​​zdecydowana większość z prawie 1200 bojowników badanych bojowników nie miała formalnego wykształcenia religijnego i nie przestrzega zasad islamu w życiu codziennym. Ekstremistyczne grupy mogą preferować takich rekrutów, ponieważ są oni "mniej zdolni do krytycznego kontrolowania dżihadu i ideologii". Zamiast tego całkowicie podporządkowują się woli organizacji. 


Analitycy twierdzą, że wielu zagranicznych bojowników podróżujący z Zachodu są przyciągani do grup poprzez tożsamość kulturową i polityczną, sam islam odgrywa "drugorzędną rolę". Jak podaje raport "Zdolność grup terrorystycznych do rekrutacji zagranicznych bojowników opiera się zatem na tworzenie narracji, która koncentruje się na bieżąco pozbawieniu praw muzułmanów, zarówno w poszczególnych systemach politycznych Zachodu, jak i na arenie międzynarodowej". 

Główne organizacje islamskie na całym świecie potępiły ISIS wśród nich jest Muzułmańska Rada Wielkiej Brytanii, która wydała oświadczenie z meczetów w całej Wielkiej Brytanii potępiających "oszukańcze" działania grupy podkreślając że są one dalekie od nauk islamu.

74 % badanych bojowników nie wyznających islam zginęło na froncie. Eksperci ostrzegają liczba może być wypaczone przez fakt zatajania tożsamości zabitych bojowników. Dzięki temu duża ilość konwertytów może w sposób ciągły brać udział w walce.

Analitycy ostrzegają, że o ile szacunkowo 90 procent działaczy zostało aresztowanych po powrocie na Zachód, pozostali o których wiadomoa prześlizgnęli się stanowiąc realne zagrożenie dla bezpieczeństwa krajów Unii Europejskiej.

źródło: independent.co.uk

poniedziałek, 21 listopada 2016

Stanisław Supłatowicz Sat-Okh legenda Armii Krajowej.

Stanisław Supłatowicz Sat-Okh urodził się prawdopodobnie w Kanadzie dorzeczu rzeki Mackenzie. Był synem polskiej uciekinierki z Syberii Stanisławy Supłatowicz, oraz wojennego wodza plemienia Szaunisów (Szawanezów) Leoo-Karko-Ono-Ma (Wysokiego Orła). 


W 1937 roku wraz z matką przybył do Polski, gdzie rozpoczął edukację pod zmienionym nazwiskiem. W 1940 został pojmany przez gestapo i skierowany do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. W trakcie transportu udało mu się wraz z innymi więźniami uciec. W trakcie wojny dołączył do Armii Krajowej walczył w III batalionie 72 pułku piechoty AK w rejonie Częstochowy. Jego osoba była owiana wręcz legendą a działania na froncie wielokrotnie odznaczane krzyżem walecznym.



piątek, 18 listopada 2016

Tajemniczy dźwięk "ping" z dna morskiego

Według CBC Aktualności , członkowie niewielkiej społeczności Igloolik, Nunavut słyszą hałas w okresie letnim, której przyczyny dotychczas nie udało się zidentyfikować. W konsekwencji, kanadyjskie siły zbrojne chcą "podjąć odpowiednie kroki w celu aktywnego zbadania sytuacji."


Myśliwi w odległej społeczności w Nunavut są zaniepokojeni tajemniczym dźwiękiem, który wydaje się że pochodzącą z dna morza.  Dźwięk "ping", czasami określany jako "szum" lub "bip",  był słyszany w Fury i Hecla Strait - około 120 km na północny zachód od przysiółka Igloolik - przez całe lato. Paul Quassa, członek zgromadzenia ustawodawczego, mówi, niezależnie jakie przyczyny są tego zjawiska jego efektem jest odstraszanie zwierząt. "To jeden z głównych obszarów łowieckich w lecie, jak i zimą, ponieważ jest to Połynia, obszar otwartej wody otoczonej lodem, który jest bogaty w ssaki morskie", powiedział. 


"I tym razem, latem tego roku, nie było prawie żadnych. I ta stała się podejrzana sprawa."


Hałas jest "wywodzącymi się z dna morza", zgodnie z uwagami Quassa wykonanych w ubiegłym miesiącu w prawodawcę Nunavut.


źródło: cbc.ca







środa, 16 listopada 2016

Angielski Roswell.


Większość Amerykanów zna legendy o lądowaniu UFO koło Roswell w Nowym Meksyku w 1947 roku. Niewiele osób jednak wie o bardzo podobnym incydencie jaki miał miejsce w 1980 roku w Wielkiej Brytanii w pobliżu Ipswich. Ufolodzy uważają, że "incydent Ipswich" był najbardziej wiarygodną obserwacją w całym XX wieku. 



Tuż przed 3:00 w nocy 26 grudnia 1980 roku, jasne światło widziano na całym nocnym niebie nad Rendlesham Forest, lesie który oddziela dwie bazy Royal Air Force RAF Bentwaters i RAF Woodbridge. Oprócz widzianego światła, nie było słychać żadnego hałasu, chociaż lotnicy w pierwszej kolejności podejrzewali, że doszło do rozbicia się samolotu. Trzech lotników patrolujących Woodbridge sierżant Jim Penniston, Edward Airman oraz John Burroughs, zostali wysłani do lasu, by zbadać pochodzenie tajemniczego światła. Prawie 30 lat później, nadal nie są zgodni co do zdarzeń z tamtej nocy, nie potrafią sprecyzować co widzieli wśród drzew z wyjątkiem jednej rzeczy: Wszyscy widzieliśmy wiele świateł, różnej wielkości i koloru. "Niebieskie, czerwone, białe, żółte," . Takie informacje oficjalne zostały zapisane w raporcie. 


W raporcie opisano również hałas jaki towarzyszył tym światłom. "Dziwne odgłosy" Burroughs napisał w swoim oświadczeniu, "jakby kobieta przeraźliwie krzyczała. Jednocześnie wszystkie odgłosy lasu ucichły. "

Lotnicy byli w lesie przez około godzinę, zanim stało się jasne, że to co widzieli i słyszeli nie było wynikiem katastrofy samolotu. 


O 4:11 rano, zapytano lokalną policję z Suffolk, czy nie otrzymała żadnych zgłoszeń o zestrzeleniu samolotu. Funkcjonariusze zaprzeczyli tej informacji. 

Po powrocie pierwszych żołnierzy na miejsce zdarzenia wysłano większą grupę uzbrojoną i przygotowaną na każdą ewentualność. W trakcie godzinnego oględzin, odkryli trzy wgłębienia w ziemi, każdy o głębokości 1½ m i średnicy 3m, w kształcie trójkąta. Lotnicy zauważył też jakieś dziwne znaki na okolicznych drzewach: niektóre drzewa były bez kory z widocznymi śladami spalonej żywicy. 

Następnego dnia 27 grudnia doszło ponownie do dziwnych zjawisk w okolicy tego samego lasu. Tym razem większa grupa żołnierzy poszła zbadać dziwne światła. Przebieg całego zajścia nagrywali na dyktafonach. Niestety oprócz rozmów lotników i opisów tego co widzą nie słychać na nagraniu innych dźwięków które mogłyby niepokoić. Ponownie kilka osób było świadkami iluminacji dziwnych świateł, których źródło było ciężkie nie tylko do zidentyfikowania ale także ustalenia jego lokalizacji. Oprócz oślepiającego blasku kolorowych świateł czujniki zarejestrowały zwiększone promieniowanie. Najsilniejsze zarejestrowane w dołach jakie powstały prawdopodobnie w nocy z 26-27 grudnia.

źródło: todayifoundout.com

wtorek, 15 listopada 2016

Zmyślone średniowiecze - hipoteza czasu widmowego.


Hipoteza czasu widmowego na pewno zaciekawi nie jedną osobę, a z pewnością amatorów historii. Jej genezy należy doszukiwać się w problemach z datowaniem dokumentów pochodzących jak wstępnie przypuszczano z okresu wczesnego średniowiecza. W trakcie badań przeprowadzonych nad archiwami odkryto, że wiele z nich powstało znacznie później niż początkowo sądzono, chociaż ich treść bezpośrednio odnosi się do okresu datowanego na 200-300 lat przed spisaniem.

Teoria zakłada, że okres wczesnego średniowiecza został dodany w wyniku błędu w obliczeniach lub celowego działania. Według niej obecnie nie żyjemy w XXI wieku a XVIII.


Począwszy od 1 stycznia 45 roku p.n.e, kalendarz juliański był dominującym kalendarzem, w dużej części świata przez następne 1600 lat. Dopiero Grzegorz XIII ustanowił kalendarz gregoriański w roku 1582. Zmiana kalendarza spowodowana była kilkoma czynnikami:
- Ustalenie konkretnej daty Świąt Wielkanocnych odbywających się zawsze w wiosenną równonoc 
- Papież zwrócił uwagę, że istnieje błąd w obliczeniach dotychczasowego kalendarza o 10 dni. 


Heribert Illig niemiecki historyk urodzony w 1947 roku zauważył intrygującą lukę w kalendarzu wprowadzonym w 1582. Zwrócił on uwagę. że w trakcie reformy kalendarza gregoriańskiego, w której zamiast 13 dni wynikających z obliczeń dodano jedynie 10. Wcześniejszy kalendarz juliański spóźniał się o jeden dzień na 128 lat w stosunku do kalendarza astronomicznego. W rzeczywistości zatem luka dziesięciu dni była liczona nie od 46 roku p.n.e. (wprowadzenie kalendarza juliańskiego) czy 1 roku n.e. (data narodzin Jezusa Chrystusa) a od 325 roku (data I soboru w Nicei w trakcie którego ustalono, że pierwsza niedziela po pierwszej wiosennej pełni Księżyca będzie Niedzielą Wielkanocną). 

Według historyka obecnie nie żyjemy w roku 2016 a 1719.
Brakujące lata spowodowane były albo "przez przypadek, przez błędną interpretację dokumentów lub celowe ich fałszowanie." 


dr Hans-Ulrich Niemitz, cytowany w artykule z roku 1995 podał kilka przykładów dowodzących, że lata od 614 do 917 opisywane w każdej książce historii tak na prawdę nie miały miejsca. Jeden z przykładów podawanych odnosi się do słynnej Kaplicy Aachen oficjalnie datowanej na rok 800, jednak jej styl architektoniczny jest łudząco podobny do tych wybudowanych 200 lat później. Neimitz argumentuje dalej prawdziwość tezy brakiem szerokiej dokumentacji z okresu ekspansji religii islamu w całej Europie i Persji i bierności narodu żydowskiego. 

Jeden z słynniejszych dowodów skupia się wokół cesarza Ottona III i jego pragnienia sprawowania rządów w roku 1000. W tym celu Otton III, musiałby sfałszować dokumenty dotyczące brakującego czasu kreując między innymi fikcyjną postać Karola Wielkiego, którego życie datowane jest na okres 742-814. 

Większość historyków całkowicie odrzuca tą tezę. Zwracając uwagę, że jeżeli nie znaleziono odpowiedniej ilości źródeł archeologicznych to nie oznacza, to że one nie istniały. Jednym z przykładów kontr tezy jest istnienie dynastii Tang w Chinach, której panowanie datowane jest na okres 618-907 r.n.e, pokrywającej się niejako z teorią o nie istnieniu tego okresu. Według Stevena Dutcha, profesora Nauk Przyrodniczych i Stosowanych na Uniwersytecie Wisconsin-Green Bay, aby hipoteza czasu widmowego mogła być prawdziwa "ktoś z średniowiecznej Europy musiałby przekonać Chińczyków do stworzenia fałszywej dynastii wraz i sfałszowania archiwów ". 

Podnoszony argument o ekspansji muzułmańskiej również jest niekompletny. Hipoteza czasu widmowego całkowicie nie obejmuje gwałtownego wzrostu islamu. Rozprzestrzenienie się tej religii w tak szybkim czasie od Atlantyku do Azji Środkowej, zajęcia Persji i Egiptu, Hiszpanii. Ekspansja wyznawców proroka musiałaby się odbyć w nieprawdopodobnie szybkim czasie. 

źródło zdjęcia: i.ytimg.com
źródło: todayifoundout.com




poniedziałek, 14 listopada 2016

Rząd turecki ostrzega przed podróżą obywateli do USA.

Turcja ostrzega swoich obywateli przed podróżą do Stanów Zjednoczonych. W ostatnią sobotę MSZ określił protesty przeciwko prezydentowi elektowi za coraz bardziej gwałtowne i niebezpieczne. 

Ministerstwo oficjalnie ostrzegło obywateli "W kontekście zagrożeń spowodowanych przez incydenty i napięcia społeczne, nasi obywatele, którzy mieszkają w Stanach Zjednoczonych, lub którzy rozważają podróż powinni być ostrożni. Ich bezpieczeństwo może być zagrożone". 

Demonstranci planowali ponownie protesty w sobotę w największych ośrodkach aglomeracyjnych na terenie całego kraju. Protesty przeciwko nowo wybranemu prezydentowi nabierają na sile, zwłaszcza po incydencie postrzelenia jednego z protestujących w Portland stanie Oregon. 

Z drugiej strony Departament Stanu USA uaktualnił swoje ostrzeżenie w związku z podróżami do Turcji, nakazując członkom rodzin pracowników konsulatu w Stambule opuszczenie kraju i jak najszybszy powrót do USA. Jak podkreślają eksperci w ostatnim czasie nasiliła się ilość gróźb skierowanych w stronę obywateli USA mieszkających w Turcji. 

Sytuacja w USA jest bardzo napięta, zwłaszcza po pierwszym wystąpieniu Donalda Trumpa, w którym elekt podkreśla że ma w zamiarze zrealizować wszystkie założenia które opisywał w trakcie kampanii prezydenckiej. Poczynając od budowy muru wzdłuż granicy z Meksykiem, po przymusową deportację nielegalnie przebywających osób na terenie kraju, które jak za każdym razem podkreśla mają założone kartoteki policyjne. Zwiększenie bezpieczeństwa kraju w trakcie kampanii stało się obecnie dla nowego prezydenta priorytetem. 

źródło: yahoo.com



czwartek, 10 listopada 2016

Dlaczego w USA planowane są protesty? Powyborczy "szał" ogarnia największe ośrodki aglomeracyjne.

"Nie dla Trumpa", "Trump, nie mój prezydent", to tylko nieliczne z haseł jakie będą skandowane na ulicach największych miast w USA w sobotnie popołudnie. Uczestnicy protestu chcą wyrazić swoje pełne niezadowolenie z wyniku wyborów jakie odbyły się 8 listopada. Warto nadmienić że mainstreamowe media utrzymywały - także w Polsce- że Hilary Clinton wygra przewagą kilku punktów. Nikt nie spodziewał się tak wielkiej porażki i zwycięstwa republikańskiego kandydata. Donald Trump wygrał olbrzymią większością głosów, skąd więc pojawiają się tak gwałtowne nie rzadko agresywne ataki w kierunku elekta? Kto tak naprawdę stoi za protestami? 


Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy przyjrzeć się informacjom jakie zamieszczano na portalu WikiLeaks. Oczywiście mowa o mailach opublikowanych do Hilary Clinton lub Johna Podesty (szefa sztabu wyborczego). Kilkukrotnie na tym blogu opisywane były wręcz nieprawdopodobne historie jakie zostały w tych wiadomościach zawarte. Przy tym wszystkim warto jest pamiętać, że nikt nie zaprzeczał autentyczności tej korespondencji, a w związku z jej wyciekiem prowadzone było śledztwo na szeroką skalę przez FBI. W obecnej sytuacji politycznej możemy się spodziewać ciągu dalszego i następnych zarzutów. Wracając jednak do ich treści. W jednej z korespondencji z roku 2015 można przeczytać o negatywnej kampanii wyborczej dyskredytującej w oczach obywateli najmocniejszego rywala z ramienia partii republikańskiej. W efekcie nowo przyjętej strategii wyborczej,  kampania nienawiści - bo ciężko ją inaczej nazwać-  była regularnie prowadzona przez ponad rok czasu. Jej głównym celem było doprowadzenie do podziału elektoratu partii republikańskiej i oczywiście doprowadzenie do całkowitego odrzucenia kandydata przez zwolenników partii demokratycznej.

Cel operacji Pied Paper - kryptonim wymyślony przez Hilary Clinton:

" - Zmusić wszystkich republikańskich kandydatów do okopania się na skrajnie konserwatywnych pozycjach co zaszkodzi im w trakcie wyborów. 
- Podważanie wiarygodności - zaufania jakiegokolwiek kandydata z ramienia republikanów.

- Mącenie wody w przypadku jakiegokolwiek ataku na naszą kampanię. 

Istnieją dwa sposoby podejścia do strategii wymienionych powyżej. Pierwszym z nich jest użycie pola jako całości w celu wyrządzania szkód podobnych do tych jakie zastosowano dla Mitta Romneya w 2012 roku. "

Kampania nienawiści jest nadal prowadzona. Większość mediów podaje tylko częściowe informacje i skrawki wypowiedzi dotyczące działań przyszłego prezydenta. Najlepszym przykładem jest stwierdzenie "Donald Trump chce deportować 2 miliony nielegalnych imigrantów". Informacja jak najbardziej prawdziwa, większość jednak dziennikarzy pomija dalszą część zdania prezydenta elekta "imigrantów którzy mają kartoteki policyjne. W szczególności dilerów narkotyków, członków gangów, mafii, złodziei. Tych osób może być nawet 2 mln. Dla nich nie ma miejsca w Ameryce". 
Kampania trwa, naciski będą zwiększane wraz z upływem czasu. Podburzanie obywateli będzie rosło na sile, ponieważ w USA wybory prezydenckie nie odbywają się w sposób bezpośredni. Obywatele wybierali 8 listopada elektorów, którzy później zobligowani są do zagłosowania na wybranego kandydata. W historii USA tylko raz zdarzyło się, sytuacja w której wybrani przez obywateli elektorzy podjęli inną decyzję głosując na innego niż początkowo kandydata. 

źródło: twitter.com

środa, 9 listopada 2016

Ćwiczenia w przypadku ataku Zombie UFO.

Dla wielu ufologów ćwiczenia prowadzone w przypadku zmasowanego ataku obcych nie są niczym szokującym. Według badaczy każdy naród powinien mieć przygotowany ewentualny plan działania w obliczu takiego zagrożenia. Czy jest to dowód na realne zagrożenie z kosmosu?



Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego w skrócie FEMA prowadzi ćwiczenia w celu zniwelowania skutków zagrożeń lub ich całkowitej likwidacji. Jak się okazuje nie tylko tych, które nam przychodzą pierwsze na myśl- katastrofy naturalne. Według oficjalnej informacji zamieszczonej na stronie community.fema.gov 27 kwietnia tego roku miały miejsce ćwiczenia oparte wokół fikcyjnej katastrofy UFO "zombie". Według informacji plan realizowany był w mieście Moscow, hrabstwo Latah. Informacja wywołała nie lada krytykę ze strony społeczeństwa hrabstwa. Padały oskarżenia, marnowania pieniędzy na zarządzanie kryzysowe w przypadku niemożliwego zdaniem opinii publicznej zagrożenia. W całą sprawę włączył się kandydat na gubernatora stanu Nevada David Lorry Vanderbeek, który wystosował zapytanie do głównej jednostki FEMA, w swoim oświadczeniu podkreślił jednak że nie otrzymał żadnej informacji zwrotnej. Kandydat zajął oficjalne stanowisko w sprawie pisząc "Czy przywódcy naszego narodu wierzą w UFO i zombie naprawdę?(...) Jeżeli tak, to jaki jest na to dowód? Muszę mieć dowód, aby wydać pieniądze na te ćwiczenia. Jeżeli istnieje jakiekolwiek zagrożenia powinna zostać o tym poinformowana opinia publiczna".

Sprawa nabrała szybkiego tępa. Informacje jakie opublikowane na stronie FEMA zostały po oświadczeniu lokalnych autorytetów i władz usunięte. W internecie natomiast pozostały zrzuty z ekranu osób, które całą sprawę mocno nagłośniły. 



Czy istnieje zagrożenie, o którym rząd nie informuje?


Ćwiczenia związane z zagrożeniem kryzysowym w przypadku zombie były organizowane już kilkukrotnie. Między innymi w 2011-2012 roku. Większość obywateli uważa to za bezsensowne wydawanie pieniędzy. Eksperci jednak podkreślają ważny czynnik, przemawiający za kontynuacją takich manewrów. Pracownicy Centers for Disease Control and Prevention informują, że "Jeśli jesteśmy wyposażeni, aby poradzić sobie z apokalipsą zombie jesteśmy gotowi do przetrwania w przypadku zagrożeń tj. huragan, pandemia, trzęsienia ziemi, lub atak terrorystyczny. ". 
Prawdziwym celem jest zatem zaangażowanie w ćwiczenia i uświadomienie jak największej ilości osób o zagrożeniach jakie mogą wystąpić realnie. Oprawa całego zdarzenia ma na celu wzbudzenie większego zainteresowania uczestników.

wtorek, 8 listopada 2016

Czy nowe technologie w CERN umożliwią nam podróż pomiędzy wymiarami?


Wokół Wielkiego Zderzacza Hadronów powstało już wiele teorii. Budowa tej największej maszyny na świecie została ukończona w 2008 roku. I obecnie budzi spore zainteresowanie całego świata fizyki. Pojawiają się głosy, że cel budowy gigantycznego akceleratora cząstek może być inny niż twierdzi się publicznie. Jedna z hipotez mówi, że w CERN powstało urządzenie zdolne do otwierania tuneli czasoprzestrzennych. 


Wielki Zderzacz Hadronów jest największą inwestycja w jednostce badawczej CERN ostatnich lat. Maszyna znajduje się pod ziemią na głębokości od 50-175 metrów. Obecnie jest to największa maszyna na świecie z najbardziej zaawansowaną technologią. Oficjalnie jej zadaniem jest badanie "boskiej cząsteczki". Pomimo informacji przekazywanych bezpośrednio do prasy wokół badań przeprowadzanych w CERN powstało wiele teorii. Między innymi skutkiem badań miał być kataklizm we Włoszech. Chodzi dokładnie o trzęsienie jakie miało miejsce w tym roku w środkowej części kraju, które doprowadziło do śmierci ponad 200 osób i zniszczenia wielu budynków. Nie jest to jednak informacja podawana oficjalnie. 

Inna teoria mówi, że badanie nie mają na celu potwierdzenia teorii o istnieniu boskiej cząsteczki, tylko odtworzeniu starożytnej technologii umożliwiającej generowanie tuneli czasoprzestrzennych. Źródło tej teorii upatrywane jest w hieroglifach z starożytnego Egiptu, w których Ta-Wer "Maszyna Ozyrysa" spełniała dokładnie tą samą funkcję. 



Podróże czasoprzestrzenne przedstawiały płaskorzeźby na których widoczna jest duża łódź, która łączyła niczym most światy. Ta-Wer było rzekomo maszyną o wielkości 14 do 55 metrów, znajdującą się pod ziemią. W  miejscu Isirion w pobliżu Abydos znaleziono komorę, która pasowała do opisów z hieroglifów.
Ideogram powstały w trakcie badań nad teorią między innymi Einsteina jest zadziwiająco podobny do tego co przedstawiają odkryte w świątyni Abydos płaskorzeźby.  




Kurt Gödel twierdził, że nic nie może podróżować szybciej niż światło. Jednocześnie model kosmicznego tunelu pokazuje, że ogromna ilość energii produkująca dużą ilość grawitacji, mogłaby naginać przestrzeń tworząc dwa stożki świetlne. 

Naukowcy są zgodni, że ogromna energia, jaka jest wytwarzana w trakcie przeprowadzanych badań  w CERN może zmienić oblicze obecnie postrzeganej fizyki. Dotychczas dokonano wielu odkryć między innymi potwierdzono istnienie bozonu Higgsa, cząsteczki elementarnej. 

czwartek, 3 listopada 2016

Titanic, statek który nigdy nie zatonął.

Titanic, był największym na świecie i najbardziej luksusowym liniowcem rejsowym, któremu nie udało się pokonać nawet jednej, pełnej trasy. 15 kwietnia 1912 roku w trakcie dziewiczego rejsu doszło do zderzenia statku z górą lodową. Na pokładzie przebywało łącznie 2224 pasażerów i członków załogi, w wyniku katastrofy zginęło 1500 osób. 

Czy zderzenie i tragiczny wypadek był kwestią przypadku?




Titanic był jednym z trzech liniowców oceanicznych, budowanych w stoczni Harland and Wolff w Belfaście. Pierwszy statek Olympic został zwodowany na rok przed Titanikiem i szybko w wyniku kolizji spowodował bardzo duże straty dla firmy. Poważne uszkodzenia konstrukcji szacowane były w dziesiątkach tysięcy funtów. Naprawa w całości statku stała się zatem dla właścicieli zupełnie nie opłacalna. Dlatego niektórzy badacze twierdzą, że statek doznał o wiele poważniejszych strat niż zostało to oficjalnie przedstawione. 

Czy firma White Star Line dokonała oszustwa aby ratować się przed finansową ruiną? 


Istnieje teoria mówiąca, że 15 kwietnia o górę lodową nie uderzył Titanic, a Olympic. Według Robina Gardinera, firma dokonała oszustwa polegającego na zamianie obu liniowców. Uczestnicy rejsu dziewiczego 15 kwietnia 1921 roku wsiadali zatem tak naprawdę na wadliwy statek Olympic, podczas gdy Titanic, czekał w dokach ze zmienioną nazwą. Niewielkie szczegóły różniące oba statki umożliwiły prawdopodobne dokonanie oszustwa. Dla firmy White Star Line katastrofa na pełnym oceanie gwarantowała duże odszkodowanie od firmy ubezpieczeniowej, pozwalające na pokrycie strat związanych z pierwszą kolizją Olimpica. 

Teoria o niezatapialności Titanica została spopularyzowana w 1998 roku i dokładnie opisana w książce "Titanic, statek który nigdy nie zatonął" autorstwa Robina Gardinera. 

Czy istnieją dowody potwierdzające tą teorię?

Iluminatory.
Iluminatory to wodoszczelne okna umieszczone w burcie. Zwolennicy tej teorii zwracają uwagę na różnice w ich liczbie w obu liniowcach. Zdjęcia archiwalne obu statków pozwalają na wychwycenie tej różnicy. Autor książki zwraca uwagę, że na jednym z nich widać dokładnie, że Olimpic miał 16 iluminatorów, Titanic 14. Znaleziony wrak na dnie oceanu posiadał 16 iluminatorów. 


Załoga.
Przed uruchomieniem Titanica w kraju odbywały się strajki, Tysiące ludzi strajkowało odmawiając pracy na terenie całego kraju. Pomimo wstrzymania prac w kilku sektorach gospodarki, właściciele Titanica mieli problem ze skompletowaniem załogi. Co bardziej intrygujące, z uczestnictwa w rejsie zrezygnowało kilka wpływowych osób na krótki czas przed jego rozpoczęciem. 

Bezzałogow statek ratunkowy.

Statek SS Kalifornia bez pasażerów opuścił port tego samego dnia co Titanic. Należący do firmy White Star Line, liniowiec na pokładzie oprócz załogi miał przygotowane 3 tysiące koców i prowiant dla takiej samej ilości osób. Z dziennika pokładowego wynikało, że na niedługi czas przed katastrofą statek zatrzymał się w odległości 12 mil od Titanica. Problemy nawigacyjne uniemożliwiły jednak załodze przybycie na czas i pomoc pasażerom tonącego statku. 

Wrak Titanica lub Olimpica został odnaleziony przez Roberta Ballarda w 1985. 

źródło: theunredacted.com

środa, 2 listopada 2016

Czaszki Paracas nie należą do człowieka?

Półwysep Paracas leży u wybrzeży Ameryki Południowej na terenie Peru. W 1928 roku w trakcie badań wykopaliskowych prowadzonych w tym regionie pod przewodnictwem Julia Tello dokonano odkrycia grobowców w samym sercu pustyni. W jednym z najbardziej zagadkowych pochówków odnaleziono czaszki, które jak się okazuje nie są ludzkimi.


Czaszki mają około dwóch tysięcy lat. Odnaleziono je w 1928 roku, jednak dopiero w 2014 roku rozpoczęto dokładne nad nimi badania. Z wstępnych analiz wynika, że znalezione mitochondria DNA na czaszkach są dla ludzkości zupełnie nieznane, naukowcy stwierdzili, że nie pochodzą one od żadnego znanego na Ziemi stworzenia. Przeprowadzono kolejne testy i ku zdziwieniu wyniki wyszły ponownie równie kontrowersyjne. 
Badania nad szczątkami prowadzone były niemalże nieustannie od momentu ich odnalezienia. Dotychczas sądzono, że wydłużony kształt czaszki spowodowany był celowym okaleczaniem jej kształu poprzez usztywnianie głowy za pomocą dwóch kawałków drewna i tkaniny. Inne naukowe wyjaśnienie dotyczące deformacji związane jest z bardzo żadką chorobą genetyczną Kraniosynostozą. Niestety, żadne z tych racjonalnych wyjaśnień nie tłumaczy ostatnich badań, które dosłownie wstrząsnęły światem archeologii. Trzy jednostki przeprowadzały badania, dwie na terenie Stanów Zjednoczonych, jedna w Kanadzie. Naukowcy otrzymali próbki pyły z kości i pozostałości włosów. Archeologom zależało na tym, aby kształt i wygląd czaszek nie spowodował nadmiernej sensacji.


W grobowcach znaleziono 300 czaszek. Archeolodzy żywo interesują się losami tych wykopalisk, ponieważ nigdzie indziej nie odnaleziono podobnych szczątków. Nigdy wcześniej medycyna nie zarejestrowała tak dużych deformacji czaszki. 







źródło zdjęcia: dravenstales.ch
źródło: express.co.u

wtorek, 1 listopada 2016

Czy jesteśmy świadkami początku kolejnej globalnej wojny?

8 listopada rozpoczną się wybory prezydenckie USA. Hillary Clinton na jednej z debat powiedziała, że prawdopodobnie są to najważniejsze wybory dla całego kraju, które odbyły się na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat. Dlaczego one mają takie znaczenie? 

Kolejny prezydent dosłownie zadecyduje o losach wojny, jaka mogła rozpocząć się  17 września tego roku. 


Nigdy wcześniej nie byliśmy tak blisko wybuchu kolejnego konfliktu globalnego. 17 września tego roku prawdopodobieństwo wybuchu wojny było olbrzymie. Wszystko za sprawą działań USA na froncie w Syrii. 


Żołnierze amerykańscy dokonali bombardowania pozycji armii syryjskiej w Deir ez-Zor. W wyniku bombardowania, 60 syryjskich żołnierzy zginęło. Ten czynny atak okazał się bardzo ważny dla bojowników ISIS. Warto jest dodać, że USA nieformalnie wspierało działania tej grupy terrorystycznej na terenie Syrii. Przekroczenie tej linii mogło wywołać wojnę globalną, wszystko ze względu na rozkład sił po obu stronach konfliktu. W szeregach armii syryjskiej Assada walczą rosyjscy żołnierze. Oznacza to, że USA dokonało ataku między innymi na ich wojska doprowadzając tym samym do pierwszego punktu kulminacyjnego w trakcie całej wojny syryjskiej. Zbombardowanie Deir ez-Zor mogło być uznane z rozpoczęcie wojny nie tylko z rządem Assada, ale także z Rosją.  


Rząd amerykański niedługo po ataku poinformował Rosję o swoich błędnych działaniach na froncie. W ten sposób ściszając insynuacje dotyczące chęci rozpoczęcia kolejnego konfliktu. Wiele osób uznało ten atak określony jako błąd przez Biały Dom za próbę zagrożenia militarnego. Rozpoczęcie wojny przed wyborami pozwoliłoby utrzymać przy władzy obecnego prezydenta poprzez wprowadzenie stanu wojennego. Zostało 7 dni do wyborów, a skandale jakie wokół nich nie są jedynym problemem z jakim może borykać się cały kraj. 


źródło: katehon.com





- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf