Problemy ze zdrowiem urzędującego prezydenta USA, Joe Bidena nie są dziś już w zasadzie żadną tajemnicą. Dla wielu obserwatorów było oczywistym, że wcześniej czy później schorowanego Bidena zastąpi Kamala Harris. Wygląda jednak na to, że stanie się to wcześniej niż podejrzewano a sam Biden już któryś raz z rzędu "przejęzyczył się" tytułując Harris "prezydentem".
Podczas przemówienia jakie miało miejsce 11 stycznia w Atlancie, Joe Biden powiedział:
"w zeszłym tygodniu prezydent Harris i ja staliśmy na Kapitolu" - chodziło o wspomnienie wydarzeń jakie miały miejsce przed rokiem, kiedy to grupa zwolenników Donalda Trumpa wdarła się do siedziby amerykańskich władz. Kluczowe był jednak fakt, że Biden nazwał Kamalę Harris prezydentem a nie wiceprezydent, jak powinno się do niej zwracać. Całość dodatkowo intryguje z uwagi na fakt, że prezydent korzystał z promptera, trudno więc tutaj mówić o przejęzyczeniu.
Czyżbyśmy już nie tylko mówili o planowanej podmianie w Białym Domu, ale realnym przyzwyczajaniu opinii publicznej do tej zmiany?
Wcześniej do podobnego "przejęzyczenia" doszło w grudniu ubiegłego roku: