Najbardziej ludny kraj na świecie, mocarstwo o ambicjach stania się światowym liderem (i detronizacji obecnego, Stanów Zjednoczonych) będzie musiał w nadchodzących dekadach zmierzyć się z poważnym wyzwaniem jakim jest kurcząca się populacja. Jak podało tamtejsze biuro statystyczne, w 2020 roku na świat przyszło 12 milionów Chińczyków - jest to najniższa wartość od 1961.
Malejący wskaźnik urodzeń pokazuje, że średni wiek w Chinach znacznie się podniósł, powodując kryzys demograficzny podobny do tego, jaki ma miejsce w Japonii. Osoby w wieku powyżej 65 lat stanowią obecnie 13,5% populacji, w porównaniu z 8,9% w 2010 roku, kiedy opublikowano poprzednie dane spisowe. Tymczasem populacja osób w wieku od 15 do 59 lat w wieku produkcyjnym spadła do 63,35% z 70,14%.
Nawet po tym, jak Pekin kilka lat temu porzucił kontrowersyjną politykę jednego dziecka na rzecz „polityki dwojga dzieci”, współczynnik dzietności w Chinach - który mierzy, ile dzieci będzie miała przeciętna kobieta w swoim życiu - wciąż osiąga maksymalnie 1,3, czyli jest znacznie poniżej ~2+, to jest poziomu potrzebnego do naturalnej wymiany populacji.
Wskaźniki urodzeń nie są z resztą jedynym problemem nękającym chińskie miasta. Inną kwestią obserwowaną w kilkunastu miastach, zwłaszcza w północno-wschodnich prowincjach Chin, jest to, że exodus młodych pracowników szukających możliwości w bardziej „ekonomicznie żywych” regionach (a może nawet za granicą) zwiększa presję na lokalnych rynkach pracy.
Patrząc wstecz, populacja Chin wzrosła o 5,8% w ciągu dekady do 2010 r. rosła jednak o dwucyfrowe wartości procentowe między każdym z poprzednich spisów powszechnych, które przeprowadzono w latach 1953, 1964, 1982, 1990 i 2000.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami