poniedziałek, 22 grudnia 2014

Fragment powieści "Tajemnica 14. bramy". Rozdział 3. Hamburg, Niemcy



Telefon w mieszkaniu Monik odezwał się subtelnie brzmiącym dzwonkiem. Monik zajęta była w kuchni dopieszczaniem zrobionego przez siebie leczo, ulubionej potrawy Marca. Lubiła dla niego gotować. Wychyliła się zza framugi szklanych drzwi. „Ktoś dzwoni? Dobrze słyszałam?” – pomyślała. Kolejny dzwonek rozwiał jej wątpliwości. Przetarła szybko ręce lnianym ręcznikiem i podbiegła do telefonu.
– Tak? Słucham?
– Witaj, najdroższa – usłyszała w słuchawce bliski sobie głos.
– Marc, jak się cieszę. Kolacja już prawie gotowa. Nie mogę się doczekać. Przygotowałam coś ekstra. Coś co lubisz. Bardzo tęsknię.
– Ja też. Posłuchaj... Tylko się nie złość. Spóźnię się... Trochę.
– Spóźnisz się? – jej głos stracił wcześniejszą radość. – Coś
się stało?
– Nic ważnego, nie martw się. Tylko... posłuchaj. Rano poprosił mnie do siebie naczelny.
– Czegoś ciekawego się dowiedziałeś?
– Tak, rozmowa była jak zawsze krótka. Zlecił mi wyjazd.
W jego przekonaniu w szczególnie istotnej misji.
– Istotnej misji? Nie słyszałam, by tak się wyrażał.
- Właśnie, byłem trochę zaskoczony. Poprosił mnie o dyskrecję.
– Skoro tak, to już nic nie mów – zażartowała.
– No coś ty – oburzył się Marc – kto jak nie ty może być moim powiernikiem?
– No, zdałeś ten mały egzamin – ucieszyła się. – I co? Dokąd mój rycerz tym razem jedzie?
– Rycerz? Chyba jesteś jasnowidzem, aniele – roześmiał się. – Otóż twój rycerz jedzie na olbrzymie zamczysko, robić za podglądacza.
– Za kogo? Za podglądacza? A kogóż to masz podglądać?
Księżniczkę zamkniętą w wieży? – żartowała. – A może kochanki króla, wymykające się tajemnymi przejściami, których w każdym zamczysku pełno. Wiesz, czuję się trochę zaniepokojona. Jeszcze ci tam jakiś zazdrośnik głowę utnie... I co ja biedna zrobię?
– Ty sobie ze mnie nie żartuj – udał oburzenie. – Muszę jechać do Austrii.
– Kochanie, austriackie księżniczki są urocze. – Dobry humor jej nie opuszczał.
– Żadna nie ma tyle wdzięku, co ty – zadeklarował natychmiast.
– No już dobrze, usprawiedliwiłeś swoje spóźnienie. Powiedz mi, o co chodzi – spoważniała.
– Na pewnym austriackim zamku, jeszcze w tym tygodniu, ma się odbyć tajne spotkanie szczególnie ważnych reprezentantów światowych mocarstw. Podobno w obecności jakichś innych grubych ryb. Spotkanie, mówiąc krótko, ma dotyczyć systemu obronnego, jaki ma powstać, a którego wykorzystanie ma mieć podobno inny cel niż ten, jaki się podaje do publicznej wiadomości. I właściwie tyle wiem. Mam subtelnie, jak chce mój szef, podglądnąć towarzystwo, a moja wrodzona inteligencja ma służyć do zinterpretowania tego, co wypełni treść tej tajemnej randki. Jak ci się to podoba?
Monik złapała oddech.
– Faktycznie szczególna misja, zważywszy, że jak wnioskuję,
nikt ze świata mediów nie został tam zaproszony?
– Przynajmniej żaden z dziennikarzy.
– Właśnie o tym myślałam – poprawiła się. – Trochę mi cię żal, nie jesteś typem podglądacza i jak cię znam, już źle się czujesz w tej roli. Ale wiesz, Marc... Nie wysyłałby ciebie, gdyby nie wiedział, że to coś szczególnie ważnego. Ja bym mu zaufała i spojrzała na twoją misję łaskawiej.
– Tak sądzisz? – Zadumał się. – Może masz rację. W każdym razie pocieszyłaś mnie. Nie najlepiej się poczułem. Jak praktykant, który ma podglądać randkę księżniczki w hotelu, która jest tajemnicą tylko dla niej samej?
– Wiem kochanie, ale zaufaj mi. Wiesz, że na ogół mam rację
– dodała kokieteryjnie.
– Jakoś tak dziwnie się dzieje – roześmiał się szczerze. – Skoro tak i skoro zostało mi już wybaczone spóźnienie, to zabieram się do przygotowywania wyjazdu. Jeżeli pozwolisz oczywiście.
– Ależ naturalnie, pamiętaj tylko...
– Tak najdroższa? – zapytał.
– Pamiętaj, że leczo jest najlepsze zawsze na krótko po jego przygotowaniu.
Pożegnali się. Monik wróciła do kuchni. Przypomniała sobie doniesienia na temat systemu antyrakietowego, wokół którego narosło tyle oficjalnie wygłaszanych kontrowersji. Miał służyć obronie przed pociskami dalekiego zasięgu i być zlokalizowany na terenie Czech i Polski. W Czechach miał powstać system kontroli radiolokacyjnej, natomiast same rakiety miały być zlokalizowane w północnej Polsce. Oficjalny sprzeciw zgłaszała jednak Rosja wskazując, iż militarna inicjatywa naruszała poczucie jej bezpieczeństwa. Monik westchnęła. Nie bardzo wiedziała, jak przeżyje bez Marca te kilka dni. Przywiązała się do niego bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf