Choroby układu oddechowego stały się przypadkową "ofiarą" walki z COVID-19 - jak pokazują statystyki z praktycznie całego świata, wprowadzenie obostrzeń związanych z poruszaniem się w miejscach publicznych, lockdownów i maseczek sprawiły, że nagle spadła ilość zachorowań na zwykłe przeziębienie czy grypę.
Było to widoczne przede wszystkim na półkuli południowej, między innymi w Australii, gdzie sezon zimowy przeszedł wyjątkowo spokojnie. Teraz jednak, wraz z powrotem do szkół, okazuje się, że wracają także "klasyczne" choroby, które jak się okazuje są jeszcze bardziej problematyczne ze względu na podobieństwo objawów z COVID19. Jak je rozróżnić? Jak wyselekcjonować dzieci i innych chorych na COVID19 i odróżnić ich od osób cierpiących na zwykłe, jesienno-zimowe infekcje?
Kilka objawów się różni - COVID wiąże się z gorączką, zatem zwykły katar to za mało by wzbudzać podejrzenia o poważne infekcje, z drugiej jednak z strony władze brytyjskiej planują częściej testować dzieci, nawet te z objawami zwykłego przeziębienia. Wygląda zatem na ot, że po spokojnym lecie czeka nas wszystkich bardzo kłopotliwa jesień.
Jako spiskowiec teoretyczny zauważam, że za pandemią stoi nie gorączka, lecz olbrzymie pieniądze. Po internecie kursuje dowcip o babie u lekarza, która się pyta, kiedy się skończy pandemia. A medyk na to: Nie wiem, jestem lekarzem, nie politykiem.
OdpowiedzUsuń