Zostawmy na chwilę rewolucje. Odetchnijmy.
Drugiego marca serwis dailymail.co.uk. napisał, iż syberyjscy kontrolerzy lotów oświadczyli, że nawiązali kontakt z UFO. Zgodnie z tym oświadczeniem tajemniczy obiekt nagle pojawił się na monitorach w wieży kontroli lotów w okolicy Jakucka. Według pomiarów leciał na wysokości niemal 20 tys. metrów z prędkością ponad 2,5 tys. km/h. Prędkość oraz częste i gwałtowne zmiany kierunku lotu wyraźnie odróżniały obiekt od znajdujących się w okolicy samolotów. Podobno kontrolerzy słyszeli również próby nawiązania kontaktu ze strony UFO – przekaz porównują do kobiecego głosu, który miauczał. "Koci język", jak sami go określają, był jednak dla nich całkowicie niezrozumiały. Kolejna - jedna z setek informacji, wskazująca obecność tych, którzy podobno nie istnieją. Na razie nie chcę się włączać w dyskusję czy UFO istnieje czy nie. Zresztą na razie nikt mnie o to nie pyta. Pozwolę sobie jednak na podzielenie się z Wami następującym rozważaniem. Jeżeli założymy, że UFO w rzeczywistości istnieje i od lat odwiedza naszą planetę, to dlaczego politycy fakt ten tak zdecydowanie dementują? I nie tylko politycy? Jaki jest powód ukrywanej przez rządy poszczególnych państw prawdy? Oczywiście to śmiałe założenie, że UFO istnieje, jest w tych rozważaniach o tyle interesujące, że jeżeli nie istnieje a wszyscy, którzy tak twierdzą to wariaci, nic fakt ten w naszą dyskusję nie wnosi. Przyjmijmy więc, że UFO istnieje i odpowiedzmy na zadane pytanie.
Po pierwsze istnienie UFO i wszelkie z tego tytułu ewolucyjne, a szczególnie teologiczne konstrukcje rozpadają się w ruiny. Człowiek i jego system wartości oparty na boskim absolucie bierze w łeb, a autorytet Kościoła upada. Wierni muszą zacząć wierzyć inaczej, a z pewnością nie są do tego przygotowani, podobnie jak sam Kościół. W tym kontekście warto jednak dostrzec nieśmiałe próby artykulacji, iż Kościół nie wyklucza czegoś, co istnieć gdzieś może, lecz wyłącznie stwórcą tego czegoś jest dotychczasowy monopolista wskrzeszenia żywota. Mamy więc pierwszy powód, by oficjalnie twierdzono, że: NIE ISTNIEJE.
Po drugie: czy jeżeli istnieje „Coś”, co ma większą władzę niż Ci, którzy twierdzą, że ją mają - jak będzie wyglądał ich autorytet? A szczególnie moc sprawcza wobec obecnie zarządzanymi obszarami? Upada zatem moc politycznej władzy i jest to wystarczający powód by powiedzieć: NIE ISTNIEJE. Zanika przy tym całkowicie poczucie bezpieczeństwa i świat ogarnia totalny chaos. Utrwalony od stuleci porządek świata zostaje obalony. Następuje cywilizacyjny Armageddon.
I po trzecie: transakcja. Istnieją przesłanki, nie zaryzykuję twierdzenia dowody, iż najważniejsze rządy porozumiały się z OBCYMI, zawierając swoisty układ w zamian za wpływ, możliwość prowadzenia eksperymentów i ukrytą obecność. Zadeklarowano postępujący dostęp do technologii, by umacniać kontrolowany przez ludzką stronę transakcji porządek społeczny. Wszechobecny termin: wpływ. A przecież walka toczy się o wpływ na teraźniejszość i przyszłość. Czyż nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami