Od kilku miesięcy francuskie służby nie mogą sobie poradzić ze znalezieniem osób pilotujących drony w pobliżu ważnych obiektów państwowych. Pomimo kolejnych incydentów władze pozostają bezradne.
"DJI Phantom 1 1530564a" by © Nevit Dilmen. Licensed under CC BY-SA 3.0 via Wikimedia Common |
Pomimo, że latającego drona z wbudowaną kamerą można kupić już za kilka tysięcy złotych to dla władz francuskich obserwowane od dłuższego czasu maszyny stanowią poważny problem. Od października policję wielokrotnie informowano o dronach latających w pobliżu kilku elektrowni atomowych, a pod koniec stycznia jedno z urządzeń dostrzeżono w pobliżu siedziby prezydenta Francji Francois Hollande'a a kilka kolejnych w pobliżu bazy marynarki wojennej w Bretanii gdzie stacjonują okręty podwodne wyposażone w pociski atomowe. Kolejną grupę dronów zaobserwowano końcem lutego nad Paryżem w pobliżu wielu ważnych budynków.
Sprawą zainteresowały się końcu francuskie służby, poinformowały one opinię publiczną, że rozpoczęto śledztwo zakładając, że incydenty nie były przypadkowe i mogą być ze sobą powiązane. Rzecznik prasowy rządu Stephane Le Foll poinformował, że sprawa jest traktowana bardzo poważnie, ale sami obywatele nie powinni się niczego obawiać, powinni być za to ostrożni i zwracać uwagę na podejrzane zachowania.
Wkrótce też ogłoszono, że aresztowano trzech dziennikarzy stacji Al-Jazeera, których złapano na pilotowaniu drona na obrzeżach Paryża. Podejrzanych próbowano powiązać z pozostałymi incydentami, ostatecznie jednak zostali oni wypuszczeni z braku jakichkolwiek dowodów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami