Podczas lektury kolejnych artykułów na temat imigrantów nacierających wielkimi falami do Europy często spotykamy się ze stwierdzeniem, że powodem ich ucieczki są prześladowania i trwająca w Syrii wojna. Ich przeciwnicy twierdzą jednak, że tak naprawdę imigranci przybywają na Stary Kontynent szukać lepszego życia. Kto ma rację? Wydaje się, że obie strony, na pewno zaś sytuacja gospodarcza Syrii w ostatniej dekadzie znacząco się pogorszyła. Nie tylko z powodu wojny.
Syria leży w sercu tzw. Żyznego Półksiężyca, części świata, w którym najwcześniej w historii rozwinęło się rolnictwo, w którym swoje korzenie ma wiele potężnych cywilizacji i w którym leżą najdłużej nieprzerwanie zamieszkane miasta świata (Damaszek). Teraz jednak, w wyniku trwającej suszy to może się zmienić.
Jak twierdzi Francesco Femia, współzałożyciel Center for Climate and Security zajmującej się związkami pomiędzy zmianami klimatycznymi a bezpieczeństwem zwraca uwagę na fakt, że w latach 2006-2011 w Syrii trwała susza, która dotknęła blisko 60% powierzchni kraju. W efekcie doprowadziło to do zniszczenia znaczących połaci upraw w tym do niedawna bardzo żyznym rolniczym kraju.
Sytuację pogorszyła polityka rządu, który dotował uprawę pszenicy i bawełny wymagających znaczącego nawadniania, które było prowadzone ponadto w sposób nieumiejętny, prowadząc do dalszego wysychania gleby. W rezultacie na północy i południu Syrii blisko 75% rolników straciło swoje uprawy, na północnym wschodzie pasterze stracili blisko 85% pogłowia. To spowodowało z jednej strony znaczący wzrost cen żywności w całym kraju, z drugiej zaś masową migrację ze wsi do miast ludzi, którzy po utracie swoich gospodarstw próbowali znaleźć pracę w mieście. To często kończyło się niepowodzeniem, prowadząc do pogorszenia nastrojów społecznych i protestów. Reżim Bashara al-Assada rozpoczął aresztowania, które tylko pogorszyły atmosferę. W końcu doszło do wybuchu wojny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami