Rozmach współczesnych chińskich projektów zapewne może zadziwić niejednego, szczególnie gdy co raz to do opinii publicznej docierają nowe doniesienia na temat aktywności Państwa Środka. Tym razem obawy, szczególnie w Australii wzbudzają chińskie bazy na skutej lodem Antarktydzie.
Pomimo względnie dużej ilości zagranicznych baz i obowiązywania międzynarodowego porozumienia w sprawie badań i eksploatacji zasobów Antarktydy, Australia rości sobie prawa do blisko 40% terytorium południowego kontynentu. Z tego też względu obawy Canberry budzi obecność również na terenach, które mają być jej bezpośrednim protektoratem. Jedna z chińskich baz znajduje się bowiem w najwyższym punkcie ogromnej pokrywy lodowej Antarktydy w sercu Australijskiego Terytorium Antarktycznego.
To dekada naznaczona niesamowitą ekspansją chińskiej działalności. Jednak ta stacja, jak również jedna inna baza chińska w obrębie roszczeń Australii, nigdy nie została poddana inspekcji.
Wielu mówi, że nadszedł czas na kontrolę. Australia ma trzy stacje badawcze na wybrzeżu Antarktydy, jednak Chińczycy już teraz mają ich cztery i wkrótce zbudują piątą - podejrzewa się, że może być to związane m.in. z rozbudową tamtejszego systemu nawigacji GNS, alternatywnego wobec amerykańskiego GPS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami