Okazuje się, że wszyscy trzej strażnicy latarni znajdujących się na szkockich wyspach Flannan, zaginęli 26 grudnia 1900 r. i nigdy więcej ich nie widziano.
Photo credit: Marc Calhoun |
Sprawa budzi wiele kontrowersji, gdyż było to niezgodne z przepisami, aby wszyscy trzej latarnicy opuścili swoje stanowiska w dowolnym momencie, szczególnie podczas burzy, kiedy latarnia morska byłaby darem niebios dla wszystkich statków, którym przyszło się znaleźć wówczas na wzburzonym morzu.
Dlaczego więc wszyscy opuścili swoje stanowiska?
Wiadomo jedynie, że kiedy strażnik wylądował na wyspie, zastał latarnię opuszczoną. Dalsze dochodzenie wykazało, że mężczyźni z pewnością pracowali do 15 grudnia, jak pokazały ich dzienniki, a załoga statku mijającego tamtej nocy latarnię morską zauważyła, że lampa nie świeciła. Po dokonaniu inspekcji stwierdzono, że cała latarnia jest w dobrym stanie i bez problemu można ją włączyć, jednak musi to zrobić człowiek a w tym czasie załogi nigdzie nie można było znaleźć.
Prawdopodobnie nigdy nie będziemy wiedzieć, co się z nimi stało, chociaż przedstawiono wiele teorii. Jedną z nich było to, że po uprzednim ukaraniu grzywną za niewywiązywanie się z konserwacji sprzętu, trzej strażnicy poszli razem, aby upewnić się, że wszystko zostało zabezpieczone przed burzą i albo zostali zmiecieni ze skał przez dużą falę, albo silny wiatr zrzucił ich z urwiska.
Inna teoria sugerowała, że dwóch strażników poszło sprawdzić liny, a kiedy nie wrócili, trzeci wyszedł, aby je znaleźć, ale zginął sam. W 1912 r. Angielski poeta Wilfred Wilson Gibson opublikował wiersz „Flannan Isle”, który sugerował o wiele bardziej tajemniczy koniec, polegający na przewróceniu krzeseł i nietkniętych posiłkach oraz nadprzyrodzonych obawach, dla których nigdy nie istniała żadna podstawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami