Irański generał Mohammed-Reza Naqdi, dowódca paramilitarnych jednostek Basidż, które znane są z wierności „islamskiej rewolucji” stwierdził kilka dni temu, że jego oddziały są gotowe by wyruszyć do Wielkiej Brytanii i pomóc w przywrócenia porządku w kraju. Chociaż możemy te słowa traktować jako nic więcej jak tylko chwyt propagandowy, to jednak warto przy tej okazji przyjrzeć się kim jest autor wspomnianej deklaracji.
Mohammed-Reza Naqdi, zwany „Tyranem z Kampusu”, urodził się w Iraku w rodzinie perskiego pochodzenia . Po wybuchu zainspirowanej przez ajatollaha Chomeiniego islamskiej rewolucji, wielu podobnych mu obywateli Iraku rządzący krajem Saddam Husajn potraktował jako potencjalnych szpiegów i zmusił ich do emigracji. Po przyjeździe do Iranu Naqdi zamieszkał w kurdyjskim mieście na północnym wschodzie kraju. Równocześnie wstąpił on w szeregi organizacji Badr, zbrojnego skrzydła Najwyższej Rady Islamskiej Rewolucji w Iraku, która skupiała irackich przesiedleńców walczących po stronie Iranu w trwającej wiele lat wojnie między tymi państwami. W organizacji zrobił imponującą karierę, po kilku latach udało mu się zostać szefem Wywiadu Najwyższej Rady (Supreme Council Intelligence). Od początku jednak jego osoba budziła wiele podejrzeń, już w momencie gdy wstępował do Badr, wywiad był informowany o jego rzekomej współpracy z irackimi służbami. Został też w pewnym momencie aresztowany z powodu jego po jego codziennych wyjazdów poza miasto. Jak się okazało były one związane z tym, że sam siebie poddawał torturom, między innymi poprzez podpalanie palców i stóp. Jak przyznał w czasie przesłuchania, robił to aby móc wytrzymać wszelkiego rodzaju tortury w sytuacji, gdyby został schwytany przez wojska Saddama Husajna. Wypuszczony kilka miesięcy później nie wrócił już do wywiadu zajmując stanowisko oficera logistyki i pełniąc tę funkcję aż do zakończenia wojny iracko-irańskiej.
Po wojnie został przeniesiony do zadań poza krajem, między innymi w Bośni i Libanie, gdzie szkolił młodych muzułmanów w sztuce wywiadu. Gdy wrócił do Teheranu, by udowodnił swoją lojalność rozkazano mu zabić własnego kuzyna, który przeszedł do opozycji. Zadanie zostało wykonane a Naqdiego awansowano do stopnia generała brygady, gdzie ponownie objął stanowisko szefa wywiadu, tym razem Strażników Rewolucji.
Pełniąc tę funkcję zasłynął jako okrutny i bezwzględny dowódca obozu, w którym przesłuchiwano między innymi byłego burmistrza stolicy i reformatora, Gholama Hosseina Cirbeschiego. Informacje o wymyślnych torturach stosowanych w obozie przedostały się do irańskiej opinii publicznej wywołując szeroką debatę na temat traktowania więźniów. Samego Naqdiego przed przesłuchaniami uratował prezydent Mohammed Chatami, który przeniósł go do na inne stanowisko.
Nie był to jednak koniec oskarżeń. Był on również podejrzany o udział w brutalnym stłumieniu studenckich protestów w Teheranie w 1999 roku. Co więcej, w maju tego samego roku Amnesty International podała, że wraz z dziesięcioma swoimi podwładnymi postawiony został przed sądem. Postawiono mu zarzuty torturowania wpływowych członków opozycyjnej partii byłego prezydenta Akbara Hashemi Rafsandżaniego, jak również nieuzasadnionych aresztowań i stosowania tortur. Po raz kolejny został uniewinniony.
W 2009 roku już jako przywódca organizacji Basidż brutalnie spacyfikował protesty jakie wybuchły w związku z wyborami prezydenckimi, w których zwycięstwo odniósł po raz kolejny Mahmud Ahmadinedżad.
W lutym 2011 roku oskarżył autorów trwających wówczas protestów w Teheranie o działanie z inspiracji USA, zaś kilka miesięcy później przyznał, że dzięki nowoczesnym technologiom islamska rewolucja przeniesie się na inne kraje. Przyznał on wówczas, że tworzy nową gałąź rządzonej przez niego organizacji Basidż, która składać się będzie głównie ze specjalistów od nowych technologii, którzy wdrażać mają nowe techniki komunikacji i transferu informacji.
Naqdi to przykład historii człowieka, którego nazwisko rzadko pojawia się na pierwszych stronach gazet, jednak posiada on władzę i wpływy, które wykraczają daleko poza pełnione przez niego stanowisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami