Seria ataków jakie miały wczoraj miejsce w Izraelu a którego ofiarami byli przede wszystkim izraelscy żołnierze jednoznacznie zostały skomentowane jako ataki ze strony Palestyńczyków ze Strefy Gazy. Chociaż działy się one w pobliżu granicy egipskiej do tej pory nie pojawiły się podejrzenia, że równie dobrze mogą być to Egipcjanie. Trochę to dziwne, bo w myśl zasady „lepszy stary wróg, niż nowy przyjaciel” w rzeczywistości nie jesteśmy w stanie przewidzieć jakie ma plany i do jakich zachować zdolne są egipskie władze po wygnaniu Hosniego Mubaraka.
Istnieje oczywiście możliwość, że nie byli to ani Palestyńczycy ani Egipcjanie, w takim razie kto? W liście do Mazziniego z 1871 roku Albert Pike napisał:
„Wojna musi zostać przeprowadzona w taki sposób, że Islam (muzułmański świat arabski) i polityczny syjonizm (Państwo Izrael) nawzajem się zniszczą”
Czyżby więc była to zewnętrzna prowokacja? Tego nie wiemy, bo oczywiście wszystkich zamachowców profilaktycznie zabito, a ich zwłoki zostaną zapewne, podobnie jak ciało Bin Ladena, wrzucone do morza.
Ciekawi mnie zdanie Orwellskiego na temat konfliktu na linii Izrael - Palestyna. Kto ma rację?
OdpowiedzUsuńMoja rola polega na obserwacji świata oraz wyciąganiu wniosków. Patrzę, badam, obserwuję - staram się komentować by prowokować wspólną refleksję: ile na świecie jest spontanicznych zachowań a ile inspirowanych działań powodujących znaczące społeczne skutki.
OdpowiedzUsuń