Dokładnie dziesięć lat temu 38 państw pod przywództwem USA dokonało inwazji na Irak. Ówczesny amerykański sekretarz stanu generał Colin Powell wyraża dziś "ubolewanie", że był manipulowany przez George'a Busha i Tony'ego Blaira, czego celem miało być przekonanie ONZ do ataku w oparciu o fałszywe dane... Nie ulega jednak wątpliwości, że naruszeń dopuścił się zarówno reżim Busha, jak i obecny prezydenta USA Barack Obama, który nie podjął w tym zakresie żadnych działań kontrolnych i szeroko rozumianych rozliczeń.
fot. i.i.com.com |
Ludzkie koszty po stronie Iraku to zdaniem krytyków "hańba dla Ameryki": 4,5 miliona przesiedlonych Irakijczyków, aż 1 milion zabitych cywilów, infrastruktura kraju w gruzach, zniszczone i skonfliktowane irackie społeczeństwo... Co miało uzasadniać aż tak dramatyczną w skutki amerykańską okupację? Broń atomowa, której jednak nigdy nie odnaleziono i która stanowiła prawdziwy "sztandar propagandy".
Amerykanie stracili na tej wojnie blisko 5 tysięcy swoich żołnierzy. Większą liczbę stanowią jednak ludzie, którzy cierpią z powodu stresu pourazowego i wyrzutów zabijania niewinnych ludzi w Iraku. Ci, których sumienie skłoniło do oprotestowania wojny bito i nękano policją oraz FBI. Wydaje się, że Stany Zjednoczone osiągnęły dziś punkt, w którym każdy obywatel w oczach rządu może stać się "wrogiem państwa".
Związek Radziecki upadł, jednak Waszyngton potrzebuje nowego wroga. Celem podejmowanych przez USA działań jest napędzanie wzrostu gospodarki, rozszerzanie swoich politycznych wpływów, zagarnianie cennych surowców niepodległych państw, a także "wprawianie w ruch" i utrzymanie ogromnej, a przede wszystkim kosztowej amerykańskiej armii. "Nowym wrogiem" Ameryki wydaje się być szeroko rozumiany Bliski Wschód i świat islamu.
Większość amerykańskiego społeczeństwa jest źle poinformowana, aby zrozumieć to co się dzieje. Ci, którzy rozumieją, są skutecznie uciszani. Słusznie podnosi się komentarze, że XXI wiek będzie jednym z najmniej chlubnych w historii ludzkości. Na naszych oczach umiera wolność jaką znamy, a jedynym dziedzictwem dla przyszłych pokoleń może okazać się "wojna z terrorem"...
Czy Waszym zdaniem USA powinny pełnić nadal funkcję światowego "rozważnego szeryfa" o którym pisał niegdyś Richard N. Haass?
Źródła: activistpost/infowars/guardian
Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/03/demokracja-niesiona-na-bagnetach-czyli.html
Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/03/demokracja-niesiona-na-bagnetach-czyli.html
Amerykanie powinni wrócić do doktryny izolacjonizmu, tak silnej ingerencji świat dziś nie potrzebuje
OdpowiedzUsuńTo już 10 lat? A jakoś cichutko o sukcesach tej inwazji...
OdpowiedzUsuńdobre spojrzenie Autora na temat, realne, bo zachwytów raczej być nie powinno
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowo! Korzystając z okazji zachęcam do lektury interesującego artykułu:
Usuńhttp://blogi.newsweek.pl/Tekst/swiat/525411,george-w-bush--proba-podsumowania.html
Przecież my też padliśmy ofiarą tej polityki! Tylko że nam oszczędzono wojny domowej, która była tuż za progiem.
OdpowiedzUsuńMy polacy jak zwykle nic na tym nie ugraliśmy;)
UsuńA miała być ropa i inwestycje;) oddajmy jeszcze nasze łupki i to już będzie tyle w tym temacie;)
UsuńWiadomo kto rozdaje karty, ale ONI zapominają, że można potknąć się o własne sznurowadło
OdpowiedzUsuńJacy ONI?
UsuńJak pytasz na pewno nie jesteś jednym z nich:)a jednocześnie pytając i jeszcze tego nie wiedząc nie jest Ci ta wiedza potrzebna
UsuńZapewne chodziło Czytelnikowi o USA. Nie ulega wątpliwości, że Amerykanie czują się "strażnikami" pokoju na świecie (wystarczy przejrzeć hollywoodzkie filmy, amerykanie zawsze ratują świat;)). Pytanie jak długo ten stan potrwa i kto będzie chciał zawalczyć o taką samo pozycję cesarstwa-hegemona.
OdpowiedzUsuń