Cóż takiego się stało, że Benedykt XVI zrezygnował uwalniając piotrowy tron przybyszowi z dalekiej Argentyny? Czy można dać wiarę zmęczeniu starszego człowieka, który niczym zwykły pracownik przechodzi na zasłużoną emeryturę? Chyba jednak warto postawić kilka kontrowersyjnych tez, zwłaszcza po wczorajszym, dosyć chłodno przyjętym przez świat wyborem.
Franciszek, nowy papież z Argentyny. (firstpost.com) |
Załóżmy, że abdykacja Benedykta XVI nie była przypadkowa a była wynikiem tajnej umowy, której efektem było nie tylko ułaskawienie papieskiego kamerdynera, ale (co szokujące) rezygnacja samego papieża. Proces kamerdynera był najlepszym miejscem do ujawniania tajemnic, które mogły uderzyć w kościół katolicki pod przewodnictwem Benedykta XVI a tym samym w papieża. Zeznania „uciekiniera" byłyby znakomitym elementem ewentualnego szantażu. Na procesie bowiem można powiedzieć wszystko i to w taki sposób by swoimi zeznaniami moderować zakładane z góry skutki. Poddany presji papież, widząc ograniczoną perspektywę czasową swoich rządów, zgodził się na własne odejście w interesie - jak to pojmował - kościoła. Czy mógł zachować się inaczej?
W każdej sytuacji są na ogół dwa wyjścia, jednak zważywszy na przygotowane argumenty o nie transparentnych interesach w obszarze Watykanu, konflikt w najbliższym otoczeniu papieża i perspektywę koniecznego radykalnego zaangażowania, wymagającą kolosalnego wysiłku wykraczającego poza możliwości zdrowotne, Benedykt XVI zachował się tak jak się zachował. Sprawa seksualnych dewiacji duchownych miała przy tym odwracać uwagę od wagi innych argumentów, które legły u źródeł jego rezygnacji.
Wpływowy politycznie i mający swoje zalety dla światowej finansjery Watykan jest jak atomowa elektrownia. Nie da się jej nagle wyłączyć, bez względu na to kto nią w danej chwili kieruje. Da się nią jednak skutecznie kierować zza pleców wystawionego na widok publiczny przywódcy, do czasu kiedy zaczyna się on przeciwstawiać obowiązującym regułom. Na prawdziwe wyniki konklawe trzeba będzie długo czekać, a sama osoba papieża jest tylko jednym z elementów skomplikowanej układanki, składającej się na współczesna wersję dziesięciu przykazań. Tym bardziej kiedy wybiera się "przybysza z daleka", który za nim się zorientuje co, jak i gdzie, jego prochy dawno wrócą do matki ziemi.
Przywołując spiskowe teorie dziejów można powiedzieć, iż wczorajszy wybór umocni grono tych, którzy mieli i chcą mieć decydujący wpływ na to co dzieje się w Stolicy Piotrowej. Co do samego Papieża: do jego raju wiedzie długa droga przez czyściec, by nie powiedzieć piekło, usłana interesami osób i grup, od lat zabiegających o zwiększanie swoich wpływów, którym nie w głowie zamiana gronostajów na franciszkański habit.
Bez wątpienia Benedykt XVI stał się ofiarą własnego wyboru, zarówno gdy obejmował papieski tron jak i wówczas gdy zmuszony był go opuścić. Szkoda by było, a żeby kolejną ofiarą stał się Papież-Franciszek skupiony na ewangelicznym świadectwie swojej misji. Misji, której sens wielu watykańskich „ministrantów” dawno przestało pojmować. Wszak zawsze na łożu śmierci będą się mogli wyspowiadać.
Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
To jest zaskoczenie. Brazylia odpadła, ale jednak Ameryka Łacińska została. Jak dla mnie ten papież będzie za uczciwy, dlatego wybrali go wiedząc, że ma 76 lat i długo nie potrwaa jego kadencja..
OdpowiedzUsuńWczoraj kardynałowie podkreślali, że "to kadencja na 12 lat". Czas pokaże, choć istota tego pontyfikatu nie będzie tkwiła w jego długości, a w charakterze.
UsuńA mnie się wydaje, że możliwa jest kolejna teza - to jest jezuita, może być dobrze poinformowany co się dzieje, a jego zadaniem wcale nie będzie "reforma" tylko kontynuacja planu - na innej płaszczyźnie.
OdpowiedzUsuńPonieważ jak dotychczas jest to portal, na którym można, nawet nie zgadzając się ze sobą, jednak merytorycznie dyskutować, dlatego zdecydowałem się to umieścić. Piszę to jako człowiek uważający się za członka Kościoła Katolickiego. Uważam, że my katolicy możemy mieć problem.
OdpowiedzUsuńPonieważ nie "stawiałem horoskopów", kto może być konkretnie papieżem to nie mam z czego się wycofywać. Natomiast dopuszczałem myśl, że może to być człowiek, któremu być może trzeba będzie wypowiedzieć posłuszeństwo. Taka możliwość w Kościele Katolickim istnieje i jest ona już dosyć dawno sformułowana jako oficjalna doktryna. Jest to Konstytucja "Cum ex apostolatus" Pawła IV z XVI w. (http://www.ultramontes.pl/cum_ex_apostolatus_pl.htm). Nie jest to postulat likwidacji hierarchii ale możliwość sprzeciwu wobec nadużyć czynionych przez pasterzy Kościoła bez zaciągnięcia winy grzechu. Daje to możliwość wypowiedzenia posłuszeństwa gdy pasterz okaże się niegodnym swej funkcji. Oczywiście potrzebne są "mocne" podstawy, ale taka możliwość istnieje. Savonarola jest takim przykładem. Występował przeciw nadużyciom papieża ale nie przeciw papiestwu, co mylnie interpretują protestanci. Można to nazwać wewnętrznym wentylem bezpieczeństwa, co świadczy o przenikliwości. Nie przesądzam co do tego papieża, bo nie wiem o nim dostatecznie dużo. Są "za" i są "przeciw". Po prostu wg. mnie trzeba obserwować by mieć pewność. A na razie obowiązuje "domniemanie niewinności". W każdym razie: "Po ich owocach ich poznacie" (Mt 7:16) i "wyszli oni z nas, lecz nie byli z nas;" (1J 2:19). Pożyjemy zobaczymy. Przy ewentualnym sprzeciwie pozostaje pytanie co dalej. Wg. mnie trzeba trzymać się wtedy dotychczasowej nauki jego poprzedników. I szukać innego kandydata. Nawet nie wśród kardynałów bo taka możliwość jest. W historii katolicyzmu już nie raz byli antypapieże. I Kościół to przetrwał. 100% pewności by było gdyby wiadomo było, iż kard. Bergolio był masonem. Tego nie wiem ale wiem, że możliwość, iż człowiek o takiej przynależności mógł być wybrany, istniała. I ja jej w obecnej sytuacji Kościoła zlekceważyć nie mogę. Tym bardziej gdy wiem jak zaawansowane są prace nad wprowadzaniem NWO. Jest jedna z przepowiedni, która wskazuje - nie personalnie - że ten papież może być antypapieżem. Zatem gdyby tak było to nadal mamy "sede vacante", bowiem przynależność do masonerii jest grzechem ciężkim i automatycznie wyklucza ze wspólnoty KK, przeto wybór takiego człowieka jest nieważny z samej definicji. Problem w tym, że masoneria to tajne w tajnym tajnym podparte, a największym wrogiem masonów jest właśnie Kościół Katolicki, który masoneria uważa że trzeba zniszczyć wszelkimi dostępnymi środkami. A o masonach z pewnością wiemy że nimi są jak się ujawnią albo czasami po ich śmierci jak to zostanie ogłoszone z tryumfem, np. przypadek p. Aleksandra Małachowskiego. Taki człowiek przez lata potrafi być bardziej "papieski niż sam papież" a później, w odpowiednim momencie "budzi się" i robi swoje. W końcu 1,2 mld katolików to "łakomy kąsek".
To będzie też sprawdzian wiary dla polskich katolików na ile wierzą w Chrystusa bo nie ma już sentymentów związanych z pochodzeniem narodowościowym. Jedno można na pewno założyć, że nie kierujemy się uprzedzeniami, bo przyjęliśmy jako swojego, papieża z Niemiec.
Myślę, że to wszystko co mogę na ten temat powiedzieć i nie wracać do tematu.
xxx
ciekawe;) to by było, gdyby obecny papież był uwikłany w masonerię... Lepiej głośno o tym nie mówić;) przynajmniej na razie.
UsuńCzemu "nie mówić głośno"? Chowanie głowy w piasek tylko rozzuchwala. Przypomina to słynne "stłucz pan termometr nie będziesz miał pan gorączki". Sprawa masonerii w Kościele Katolickim jest znana od dawna. Wspominał o tym np. Dietrich von Hildebrand w: albo "Koń Trojański w Mieście Boga" albo w "Spustoszonej winnicy" (czytałem to trochę czasu temu więc nie pamiętam ale obie pozycje poruszają problem niszczenia KK od środka). Problemem nie jest stwierdzenie infiltracji KK przez masonerię, bo to niejako jest sprawa bezdyskusyjna. Problemem jest personalne wskazanie "kto". Dlatego zastosowanie ma tu zasada: "po ich owocach ich poznacie". Chrystus daje to jako wyznacznik prawowierności. Nie nazwy, koligacje, pozycje itp. tylko skutki działania. W każdym razie potrzebna jest tu roztropność. Bo łatwo o fałszywe wyroki. Nie można się tu kierować prywatnymi uprzedzeniami. Bo to, że kogoś nie lubię nie jest jeszcze wystarczające do ferowania ocen w tym aspekcie. Przecież w prywatnym sporze mogę nie mieć racji a są tylko urażone ambicje. Taka sytuacja miała najprawdopodobniej miejsce przy schizmie prawosławnej. Skutkiem prawosławia była podatność na zadomowienie się bolszewizmu, ponieważ różnica teologiczna dotycząca pochodzenia Ducha Świętego skutkuje - i to jest moja konstatacja - absolutnym posłuszeństwem wobec przełożonych pod karą grzechu a nie posłuszeństwem warunkowym ze względu na prawdę jak w katolicyzmie, co oznacza w tym drugim przypadku, że nieposłuszeństwo wobec przełożonego może zostać oczywiście ukarane ale jeśli jest podyktowane wiernością prawdzie nie zaciąga winy religijnej czyli nie ma grzechu. Dlatego Polacy formowani przez doktrynę katolicką byli w stanie mówić "nie" rządzącym czego nie dało się w zasadzie zauważyć za bardzo w Rosji. Tam funkcjonuje swoisty fatalizm i "konieczność dziejowa". "Homo sovieticus"
Usuńxxx
A co w przypadku, gdy KK i Masoneria wspólnie ze sobą współpracują, realizując przy tym własne cele?
UsuńMoże tak właśnie jest;)
UsuńSłuszne pytanie ale zakłada ono wspólnotę interesów Kościoła Katolickiego i masonerii.
UsuńOtóż takiej wspólnoty interesów nie ma. Jest orzeczenie katolickich biskupów niemieckich z 1980 bodajże roku, którzy po czterech latach rozmów z masonami, stwierdzają, że nie ma wspólnych punktów doktrynalnych pomiędzy KK a masonerią. Kościół zresztą od zarania powstania masonerii orzekał o sprzeczności katolicyzmu i masonerii - ostatni raz w 1981 roku i 1983 roku w Oświadczeniach Kongregacji Doktryny Wiary w sprawie masonerii (Deklaracja z dnia 17 lutego 1981r. - http://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/documents/rc_con_cfaith_doc_19810217_massoni_pl.html
i Deklaracja z dnia 26 listopada 1983r. - http://www.kki.pl/piojar/polemiki/kosciol/dekret.html). Nie można zatem mówić, że KK współpracuje z masonerią. Współpracują poszczególni ludzie a raczej masoni, którzy są w KK, rozwalają go od źrodka. Ow "koń trojański". Trudno powiedzieć, żeby celem Kościoła było samozniszczenie. To celem masonerii jest zniszczenie KK. Tak jak innym celem jest zniszczenie państw narodowych, które nota bene Kościół pomagał budować. A jeśli weźmiemy pod uwagę stwierdzenie św. bp Józefa Pelczara (kanonizowanego przez JP II) w jego "Masonerii", że "Żydzi i masoni idą ręka w rękę" i że "Żydzi inspirują i kierują masonerią" to wiadomo wtedy jaki ma pozostać jeden "słuszny" naród i dlaczego KK jest tak znienawidzony przez masonerię. Akurat konstatacja, że masoneria to dziecko judaistyczne nie jest tylko własnością katolików. W każdym razie w 1244r. ukazała się bulla papieska "O bezbożnej niewierze żydów". Proponuję przeczytać "Cywilizację żydowską" prof. Feliksa Konecznego, wtedy więcej stanie się jasne.
Ja mam prywatny niejako wskaźnik, jak to mówię "na pierwszy rzut", co do opcji światopoglądowej danego katolika. A mianowicie jego stosunek do roli Maryji "w zbawczej ekonomii Boga" jak to uczenie się określa. Nie jest to do końca jednoznaczne - bo wg. ks. Gabriele Amorth'a szatan też potrafi wymówić imię Maryji choć wśród przekleństw i z trudem - ale pomniejszanie Jej roli stawia u mnie znaki zapytania. Nie mówię tu o innych wyznaniach chrześcijańskich bo ich poglądy znam. Mówię o tym co w KK. Ja uważam, i jest to moje przkonanie, że by Kościół dał sobie radę z współczesnością powinien przyjąć dogmat o Wszechpośrednictwie Maryji i dogmat ten - w skrócie - nie ma nic wspólnego z określaniem Maryji jako "pogańskiej bogini" (Cz. Miłosz) bo jest Ona osobą ludzką, człowiekiem, ani nie jest to zastępowianie jedynego pośrednictwa między Bogiem a ludźmi w Jezusie Chrystusie. Ale z mojego punktu widzenia by spotkać pełnię Chrystusa dobrze jest odnaleźć Jego Matkę. Wszak Ona go rodzi. Nie będę tego rozwijał ale mowa jest tu nie tyle o przestrzeni materialnej ale duchowej. Kard. August Hlond określił to lakonicznie, że "w tych ostatecznych czasach Bóg złoży Swój atrybut wszechpotęgi w ręce Maryji". To jest oczywiście wiara, ale problem polega m.in. na tym, że jedną z nazw masonerii jest "Kościół szatana". Zatem mamy do czynienia z przestrzenią duchową, a to już nie jest takie "lekkie, łatwe i przyjemne" jak to się niektórym zachłyśniętym powierzchownie literaturą wschodu wydaje. Dogmat ten, wyrażony w słowach kard. Stefana Wyszyńskiego: "pośredniczko łask wszelkich", już był rozpatrywany na Soborze Watykańskim II ale ze względu na tzw. "braci odłączonych" nie został przyjęty. Tak mi to kiedyś zrelacjonowano. W każdym razie my nie mamy dogmatu a "bracia odłączeni" i tak mają nas w d..., ach przepraszam: w "głębokim niepoważaniu". Tak myślę.
Nie występuję tu jako "magisterium Kościoła". Katolików na pewno obowiązują w/w instrukcje o masonerii.
xxx
Ps.
UsuńPowinno być: "Wszak Ona Go rodzi."
xxx
Widzę, że bardzo interesuje się pan doktryną kościoła, to cenny głos dla tego artykułu, ale i dla codziennych tekstów na tym blogu;)
UsuńA dlaczego miałbym się nie interesować? Wszak to moja wiara i moja powinność lepiej rozumieć w co wierzę i dlaczego wierzę. Wiara musi być rozumna tzn. nie przecząca rozumowi bo tak stworzył Bóg człowieka. Rozumnego. To jest "Fides i ratio" JP II. Nie uważam się za autorytet ale nie oznacza to tym samym rezygnacji z lepszego poznania celu mojego życia. Inaczej będzie to, co zarzuca się tu i ówdzie katolikom, że "klepię bezmyślnie pacierze". Przy okazji przypomniało mi się jako to kard. Wyszyński w swoich "Zapiskach więziennych" wspomina, że on trzy razy przeczytał "Kapitał" Marksa a ci jego strażnicy pewnie ani razu. Czyli tak na prawdę wyszło, że nie wiedzą za czym idą.
UsuńA jeśli komuś to co piszę pomaga czy pozwala dojrzeć te aspekty problemu, których wcześniej nie dostrzegł to mogę się tylko cieszyć. W końcu ja też korzystam z dorobku innych osób, chociażby z tego co pisze autor tych artykułów. W każdym razie ciągle aktualne są słowa A. Asnyka:
"Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść:
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!"
To dotyczy oczywiście też mojej wiary, która jest jak budowla wznoszona przez pokolenia. Ja także jestem tym, który "buduje" i albo będzie to solidny gmach albo rozwalająca się rudera zrobiona z piasku bez dodatków.
Charakterystyczne jest dla wszystkich rewolucjonistów i ich "judaistycznych humbejwinów" budowanie "nowego człowieka" i wyrzynanie w pień przeszłości. Poza oczywiście samymi sobą. Dlatego "nowy porządek"... ale dla nas a nie dla tych co go narzucają innym.
xxx
Dziękuję czytelnikowi xxx za jak zawsze interesujące i obszerne komentarze. Czy Waszym zdaniem upłynie sporo czasu zanim papieżem znowu zostanie europejczyk?
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUważam, że to jak wróżenie z fusów. Z Europy to w zasadzie katolicka jest jeszcze Polska. Chyba... Ale biorąc pod uwagę słowa Mistrza Wielkiego Wschodu Włoch wypowiedzianych bodajże w 1991 r (albo cóś koło tego), że "nie dopuścimy do odnowienia wiary dogmatycznej w Polsce" to chyba im, dzięki Radiu Maryja, nie wyszło. Tak myślę. Pośrednio świadczy o tym - zakładam, że prawdziwy - list, który kiedyś przysłano do RM podpisany przez jakiegoś masona z zagranicy o treści (mniej więcej) mówiącej, że najbardziej przeszkadza im ten staruch w Watykanie (chodzi o JP II) i o. Rydzyk. Faktem jest, że RM "Rydzykiem stoi" i mimo tylu lat zmasowanych ataków "sił demokratycznych", ciągle istnieje. Wobec czego jeśli miałby być z Europy następny to mógłby być z Polski.
Co do RM to mam taki pogląd. Nie ze wszystkim co tam "dają" zawsze się zgadzam, ale... jest to jedyne medium o takim zasięgu powszechnym, opozycyjne wobec rządzącego establishmentu, szeroko rozumianego czyli GW i okolice. Z całym szacunkiem dla portali takich jak ten, muszę uznać, że są one niejako ograniczone w swym zasięgu i oddziaływaniu. Nie są też jednorodne. To zaleta i wada jednocześnie. W moim przekonaniu, za co mnie już tu i ówdzie określono jako "wstrętnego parcha", likwidacja RM pociągnie za sobą likwidację jak to ujmuję "tych niezależnych stronek". "Zlikwidują stronki, zlikwidują." W każdym razie te portale są znakomitym uzupełnieniem RM umożliwiającym wypowiedzenie tego co z różnych przyczyn nie jest możliwe aby się tam ukazało.
Nie wiem czy interesująco ale obszernie. :)
xxx
theoldandthenewworld@interia.eu
UsuńPapież obecny to "Czarny Papież" spełniła się przepowiednia Malachiasza. Jako papież w Watykanie, i jako jedyny i pierwszy jezuita wybrany na tron Piotrowy, staje się Czarnym Papieżem w Watykanie i jednocześnie po raz pierwszy przewyższający rangą Adolfo Nicholas - obecnego Czarnego Papieża ( black pope wikipedia) Wszystkich oszukano i wprowadzono w błąd nasuwając im przypuszczenia że papież musi być czarnoskóry, bo od początku o to nie chodziło. Prawdziwy czarny papież już zasiadł na tronie watykanu i ma kilka zadań do wykonania na swój czas pontyfikatu: przeprowadzić chrześcijan przez nadchodzące wojny, głód i cierpienie ; zdobyć ich zaufanie oraz przygotować do nowych czasów ; zmienić kościół tak aby był gotowy przyjąć nowe dogmaty wiary a mówiąc wprost przyjąć do wiadomości istnienie obcych cywilizacji jako bytów nadrzędnych nad ludźmi. W takim wypadku może dojść do tego że rzeczywiście będzie ostatnim papieżem w tej formie kościoła. Słowa klucz do własnych badań: Black Pope, jezuici, illuminaci, adam weishaupt, 13th Black Pope, 265 sukcesor Piotra (2+6+5=13) św. Piotr nie był Papieżem, 33.
Jeśli obecny Papież byłby antypapieżem to przepowiednia Malachiasza go nie dotyczy. Demonizowanie Jezuitów jest stratą czasu bo nad wszystkim czuwa Bóg. I nawet jeśli u Jezuitów są rzeczy złe to z dopustu Boga. A jak będzie w przypadku tego papieża to się dowiemy. Trzeba obserwować. Stawka jest duża.
UsuńNatomiast co to jest: "Piotr nie był Papieżem"? "Papież" to odpowiednik słowa "ojciec" i to można nawet wyczytać w Wiki. Oznacza w skrócie funkcję przewodzenia Kościołowi Katolickiemu. I to jest funkcja Piotra. Oczywiście... w Nowym Testamencie nie ma słowa "papież". Tak jak nie ma katolicki. Ale jest: "idźcie i nauczajcie wszystkie narody". A "katolicki" oznacza "powszechny". Słowo używane już w II wieku a nawet sięgające św. Jana Apostoła
(http://www.trinitarians.info/w-obronie-wiary/art_222_OKRESLENIA-_KOSCIOL-KATOLICKI_-I-_SWIADKOWIE-JEHOWY_.htm).
Nie było wtedy podziału na katolików, prawosławnych i protestantów.
xxx
zdecydowanie. stawiam na 20-30 lat
OdpowiedzUsuń