W tym tygodniu świat obiegła informacja o ataku bronią chemiczną na cywilach w Syrii. Jak twierdzą media atak przeprowadzono na rozkaz prezydenta Baszara al Assada. W odwecie za zastosowanie broni przeciwko cywilom prezydent USA podjął decyzję o ingerencji.
Wkraczamy w kolejny etap wojny w Syrii. Prezydent Trump w wypowiedzi dla mediów nawoływał "wszystkie cywilizowane narody do przyłączenia się do zakończenia rzezi i rozlewu krwi w Syrii”. Na rozkaz Trumpa, wystrzelono około 60 pocisków Tomahawk w kierunku lotniska Shayrat w zachodniej Syrii.
We wtorek w wyniku ataku bronią chemiczną zginęło conajmniej 86 osób, w tym 27 dzieci w zajętych przez rebeliantów miasta w prowincji Idlib.
Amerykańscy urzędnicy podkreślają, że w obrzeżach zaatakowanego pola, nie było Rosjan. Podjęto w tej kwestii "nadzwyczajne środki ostrożności". Ewentualna obecność Rosjan na terenie bazy związanej z bronią chemiczną sugerowałaby pytanie "ile Kreml wiedział o planach Assada?".
źródło: thetimes.co.uk
Dziwna sprawa... Teraz Putin ma 2 wyjścia:
OdpowiedzUsuń- przyznać się do współpracy i wtedy mamy przedstawienie dla gawiedzi, bo wiadomość siłą rzeczy poszła do Assada... i wtedy trzeba uznać, że zginęli co mieli zginąć (o ile jeszcze żyli), a to wskazuje na jakieś II dno
- niech przemówią strzelby
(...)http://www.kresy.pl/wydarzenia,bezpieczenstwo-i-obrona?zobacz/prezydenci-rosji-i-iranu-wspolnie-potepili-amerykanski-atak-na-syryjska-baze-lotnicza(...)
UsuńWidać wolał okazać słabość... ciekawe czy tamtejszy system długo wytrzyma. Ja już zaczynam wypatrywać rozpadu Rosji.