W ubiegły piątek doszło do jednego z najbardziej krwawych zamachów w Egipcie. W jego wyniku zginęło ponad 300 osób.
W ubiegły piątek 40 bandytów wkroczyło do małego miasteczka Bir al-Abed w egipskim regionie Synaju. W pobliżu lokalnego meczetu , zdetonowali trzy bomby samochodowe, a następnie zaczęli strzelać wiernych, którzy wystraszeni wybuchem zaczęli uciekać. Ponad 300 osób zostało zabitych, a kolejne 128 zostało rannych. Przed atakiem miasteczko liczyło zaledwie 800 mieszkańców. Był to jeden z największych ataków terrorystycznych w ostatnim czasie w Egipcie.
Zabici byli głównie z zakonu Sufi, gałęzi islamu , nienawidzonej przez salafitów, ISIS i Al-Kaida. Byli strasznie prześladowani w krajach takich jak Iran, a teraz, gdy prześladowania zdają się rozciągać na Egipt. Nie żeby rząd w Kairze przymykał oko. Po ataku egipski dyktator Sisi dał wojsku trzy miesiące na zabezpieczenie regionu Synaju. [2]
W chwili pisania tego tekstu żadna grupa nie przyznała się do odpowiedzialności za atak, chociaż egipskie ramię ISIS wydaje się być najbardziej prawdopodobnym sprawcą. Podobnie jak niszczycielska bomba ciężarówki Mogadiszu w październiku, liczba ofiar śmiertelnych prawdopodobnie zjednoczyła nawet innych terrorystów z napastnikami. Następnego dnia dwie filie Al-Kaidy w Egipcie obiecały wyśledzić i zabić odpowiedzialnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami