wtorek, 20 września 2011

Kontrola umysłu

Eksperymenty na ludzkim mózgu prowadzone się od dziesiątek lat. W obozach koncentracyjnych, ośrodkach tajnych służb, wyizolowanych, kontrolowanych szpitalach psychiatrycznych. Czasem do mediów przedostają się symptomy tej działalności. Przypominają wierzchołek góry lodowej. Towarzyszy im aura pożytku czynionego na rzecz rozwoju człowieka. Jak jest naprawdę? 


Fikcja czy rzeczywistość? 

foto. Ranveig
Jakiś czas temu ukazał się wywiad z człowiekiem, który, jak twierdził, uciekł po pięciu latach z tajnej bazy UFO o nazwie Dulce, położonej gdzieś pod Górami Skalistymi w Stanach Zjednoczonych. Człowiek ów twierdził, iż obcy eksperymentują tam z bronią. Co więcej, robią to za wiedzą i zgodą rządu amerykańskiego. W konsekwencji sprawdzają oddziaływanie broni na organizm ludzki. Zwalcza ona przeciwników bez burzenia murów i powodowania strat materialnych. Jej działanie, zgodnie z relacje świadka, obejmuje trzy tryby. Tryb pierwszy ogłusza. Może jednak zabić, jeżeli ofiara ma słabe serce. W trybie drugim, można lewitować i za jego pomocą unosić organizmy żywe i martwe, bez względu na wagę. Tryb trzeci może zostać użyty do sparaliżowania wszystkiego co żyje, ludzi, zwierząt i roślin. Jest ogromnie niebezpieczny. Może powodować paraliż - tymczasową śmierć. Porażona osoba jest pozornie jest martwa, pozostaje w rzeczywistości w stanie zawieszenia. Pomiędzy życiem a śmiercią. W ciągu jednej do pięciu godzin, ofiara powraca do życia. Stopniowo, powracają jej funkcje życiowe, a następnie świadomość. Zupełnie jednak inna, bowiem nieodwracalnie zmieniona zostaje pamięć porażonego.

Do niedawna powoływanie się na opisywana technologię kojarzyło się z filmami science fiction, ale tymczasem… amerykańscy naukowcy odkryli biochemiczną cząsteczkę, której działanie w korze mózgowej pozwala „odświeżyć" wspomnienia lub całkowicie zapomnieć o jakimś wydarzeniu – o fakcie tym poinformował niedawno portal rian.ru. Naukowcy z Centrum Medycznego na uniwersytecie w Nowym Jorku uważają, iż odkrycie to może być pomocne przy leczeniu utraty pamięci. Co więcej, można pomóc ludziom zapomnieć o bolesnych wspomnieniach. Procesem, który leży u podstaw pamięci, jest tworzenie połączeń pomiędzy komórkami nerwowymi. Odkrycie dowodzi, że zwiększenie siły tych połączeń może mieć wpływ na wzmocnienie pamięci. O innych zastosowaniach tego wynalazku naukowcy nie wspominają. Tylko czy na pewno wspomnianego odkrycia dokonano niedawno? 


Bawiąc się w Pana Boga 

Od początku lat 80-tych coraz częściej ukazują się publikacje, których autorzy omawiają możliwość zdalnego wpływania na ludzki mózg. Zachodni publicyści, starali się ukazać, w jaki sposób Rosjanie manipulowali umysłem. Jakie poczynili w tych doświadczeniach postępy i jakie wyznaczali sobie cele. 

W 2007 roku prestiżowy WIRED opisał podziemne laboratorium mieszczące się na końcu jednej z linii moskiewskiego metra. Głęboko pod ziemią Instytut Badań Psychotechnologicznych prowadził badania nad ludzką podświadomością. Nie bez sukcesów. Opracowany przez nich MindReader (zwany też SSRM Tek) miał być stosowany na lotniskach do wykrywania potencjalnych terrorystów, a dziś jest on dostępny, jako urządzenie medyczne przydatne w różnorodnych diagnozach. 

Sam Instytut czerpie bezpośrednio z dorobku Igora Smirnova, radzieckiego naukowca prowadzącego badania nad kontrolą umysłu. Według jego żony Rusłany, która jest dyrektorem Instytutu, dorobek Smirnova znalazł zastosowanie już na początku lat 80-tych XX wieku. Miało to miejsce podczas inwazji ZSRR na Afganistan. Technologia wpływania na ludzki umysł miała być pomocna w walce z mudżahedinami, ale również w leczeniu zespołu stresu pourazowego u rosyjskich żołnierzy. Po upadku Związku Radzieckiego odkrycia Smirnova przedostały się do USA, paradoksalnie między innymi za pośrednictwem KGB. Chcąca zarobić na do niedawna tajnej technologii instytucja, zorganizowała konferencję, na której byli obecni między innymi Chris i Janet Morris, konsultanci pracujący dla Pentagonu.

Zobacz także:  Internet wrogiem władzy?

Prace Smirnova nie były jedyne. Według byłego generała KGB generała Borysa Ratnikowa, na początku lat 80-tych XX wieku na terenie ZSRR znajdowało się około 50 ośrodków, w których przeprowadzano badania nad zdalnym sterowaniem ludzkim umysłem. Jego zdaniem technologia ta była na tyle zaawansowana, że służby były w stanie „pozyskiwać” informacje bezpośrednio z umysłów zachodnich oficjeli. Kiedy w 1952 roku doszło do tajnego spotkania między sowieckimi i amerykańskimi naukowcami w Nowym Meksyku, Rosjanie dysponowali już o wiele bardziej interesującymi wynikami badań. 

Jednak nie tylko Rosjanie prowadzili podobne eksperymenty. Sami Amerykanie weszli w posiadanie dorobku naukowego Niemców, którzy podczas drugiej Wojny Światowej prowadzili bezwzględne eksperymenty na więźniach w obozie Dachau. Podczas ich trwania podawano narkotyki sprawdzając reakcje ludzkie na mikrofale. Rekrutacja niemieckich naukowców przebiegała w ramach operacji „Paperclip” (Spinacz). Udało się wówczas pozyskać nawet tych, którzy w wyniku Procesów Norymberskich zostali oskarżeni o zbrodnie wojenne. 

Rozwijanie przez Amerykanów technologii kontroli umysłu oficjalnie wiązało się z podejrzeniami, że podobne badania są przeprowadzane przez komunistów. Szczególnie obawiano się Koreańczyków, którzy mieli wpływać na umysły amerykańskich żołnierzy schwytanych podczas trwającej tam wojny. W związku z tym „usprawiedliwione” CIA zaplanowało zastosowanie podobnych rozwiązań na swoich jeńcach. W 1953 roku został uruchomiony projekt MKULTRA, w którym wykorzystywano między innymi LSD. Narkotyk był podawany badanym bez ich wiedzy. Eksperymentowano zarówno na prostytutkach i osobach chorych psychicznie, jak również na pracownikach CIA a nawet na urzędnikach państwowych. 

Bardziej tajemniczy był Projekt Monarch. Opinia publiczna dowiedziała się o nim dzięki Cathy O'Brien, najbardziej znanej spośród osób, które twierdzą, że były poddawane przez CIA eksperymentom. Sam Projekt Monarch wydaje się mieć powiązana okultystyczne i sięgać czasów poprzedzających powstanie ruchu nazistowskiego. Do tej pory jednak oskarżenia O'Brien nie znalazły potwierdzenia, zaś w dokumentach CIA dotyczących MKULTRA nie ma ani słowa o Projekcie Monarch. 

W roku 1975 przedstawiono wyniki eksperymentu przeprowadzonego przez wojsko Stanów Zjednoczonych. Polegał on na stymulacji ludzkiego mózgu przez mikrofale, które wytwarzają w nim wrażenia słuchowe.W tym wypadku były to liczby od 1 do 10. Innym przykładem jest Program Wojskowego Instytutu Badawczego im. Waltera Reeda. Zasada była podobna, wszystko zaczyna się również od stymulacji słuchowej, a ostatecznie prowadzi do przejęcia kontroli nad obiektem. Raport końcowy opracowany przez Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych precyzyjnie opisuje metodę, jaką należy się posługiwać w tego typu działaniach. W gruncie rzeczy, oczywiście maksymalnie upraszczając, można ją ująć za pomocą dwóch słów: dekompozycja i rekompozycja ludzkiej psychiki. Najpierw należy doprowadzić do utraty zdolności do wykonywania działań, a następnie stymulować mózg z zewnątrz, by doprowadzić do przeprogramowania. Współczesna neurofizjologia pokazuje, że im większe są osiągnięcia współczesnej nauki, tym większe się z nimi wiążą zagrożenia. Manipulacja ludzkim umysłem to jedno z nich. 


Głos sprzeciwu 

W 2003 roku jeden z rosyjskich tygodników podał, że nie ma najmniejszych wątpliwości, co do tego, iż techniki fizycznego i psychicznego nacisku są wykorzystywane i wciąż doskonalone. W publikacji zaznaczono, że nie ma możliwości, aby potwierdzić dane u źródeł, bo żadne z nich nigdy na to się nie zgodzi. Chodzi, bowiem o dane opatrzone klauzulą „ściśle tajne”. Wcześniej w Rosji Władimir Łopatin w 2000 roku przedstawił Dumie projekt ustawy, która regulowałaby sprawy informacyjnego i psychologicznego bezpieczeństwa Federacji. Jego projekt referowała gazeta „Siewodnia”. Wnioski zmierzały do wskazania, że środki wpływu informacyjno-psychologicznego mogą zagrażać bezpieczeństwu państwa. Przytoczono między innymi manipulowanie psychiką jednostek, jak i wpływaniem na świadomość społeczną. 

Druga próba uregulowania tych kwestii miała miejsce w Stanach Zjednoczonych. Tego samego roku. Denis J. Kucinich, amerykański kongresman, przedstawił w Izbie Reprezentantów swój projekt ustawy. Miał on zobowiązywać prezydenta do angażowania się w negocjacje dotyczące zakazu rozmieszczenia broni w kosmosie. Kluczowe dla dynamizowania eksperymentów jest jednak postrzeganie systemów uzbrojenia. Zazwyczaj, kiedy słyszymy o tak zwanym programie wojen gwiezdnych, wyobrażamy sobie lasery, rakiety i wielkie wybuchy. Tymczasem tutaj wszystko jest bardziej subtelne. Ot, ukryte technologie manipulowania umysłem. Wspomniany projekt mówił o tym, że jeśli Stany Zjednoczone nie podpiszą się pod postulowanym zakazem, inne państwa, takie jak Rosja, będą zmuszone do kontynuowania wyścigu zbrojeń. Problem w tym, że jak zawsze konieczne okazuje się międzynarodowe porozumienie. 

Dlatego właśnie zakaz niehumanitarnego eksperymentowania proponowany przez Parlament Europejski i Rosję zapewne nigdy nie zostanie zatwierdzony. A nawet, jeśli tak się stanie, to czy zostanie wprowadzony do prawodawstwa poszczególnych krajów? Czy będzie możliwe sprawdzenie jego przestrzegania? To wymaga przede wszystkim udziału elit władzy Stanów Zjednoczonych, które niechętnie na to patrzą. Pretekstem do takiej postawy był 11 września, po którym to Amerykanie usztywnili przestrzeganie swoich działań odwołując się bezpieczeństwa państwa. 

W retoryce elit pojawiają się te same określenia, jak za czasów prezydenta Reagana: Imperium zła, Nowa oś zła. Nie ma dziś otwartości i chęci do międzynarodowej współpracy. Dlaczego? Z pewnością po to, by czynić człowiekowi „dobro”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf