Prezydent Barack Obama podpisał dekret, na mocy którego służby specjalne Stanów Zjednoczonych będą miały prawo przejąć kontrolę nad całą infrastrukturą komunikacyjną na terytorium USA.
Pomimo wagi dokumentu informacja o podpisaniu dokumentu przeszła przez media praktycznie bez echa. Executive Order 13618, bo taką nosi on nazwę, daje uprawnienia służbom federalnym do przejęcia kontroli nad całą możliwą infrastrukturą komunikacyjną w Stanach Zjednoczonych, w tym rzecz jasna siecią Internet. Wbrew pozorom oznaczać to może poważne konsekwencje nie tylko dla osób przebywających w USA, gdyż większość największych firm internetowych ma swoje siedziby właśnie na terytorium Stanów Zjednoczonych i siłą rzeczy również nad nimi zostanie przejęta kontrola.
Pomimo wagi dokumentu informacja o podpisaniu dokumentu przeszła przez media praktycznie bez echa. Executive Order 13618, bo taką nosi on nazwę, daje uprawnienia służbom federalnym do przejęcia kontroli nad całą możliwą infrastrukturą komunikacyjną w Stanach Zjednoczonych, w tym rzecz jasna siecią Internet. Wbrew pozorom oznaczać to może poważne konsekwencje nie tylko dla osób przebywających w USA, gdyż większość największych firm internetowych ma swoje siedziby właśnie na terytorium Stanów Zjednoczonych i siłą rzeczy również nad nimi zostanie przejęta kontrola.
Obawy budzi przede wszystkim fakt, że dokument ten nie jest pierwszym z podpisanych w bardzo krótkim czasie przez Obamę ustaw.. 16 marca podpisał on rozkaz będący poszerzeniem wcześniejszego Executive Order z roku 1950, kiedy to w przypadku nagłego kryzysu lub niespodziewanej katastrofy, władzy wykonawczej przekazywano pełnię kontroli nad wszelką infrastrukturą związaną z energetyką, transportem, produkcją żywności a nawet wody. Co ważne obowiązuje on również w czasie pokoju.
Podpisanie kontrowersyjnego dekretu tłumaczone jest przede wszystkim kwestiami bezpieczeństwa i potrzebą szybkiej reakcji w przypadku poważnego zagrożenia, takiego jak trzęsienie ziemi, tornado bądź wojna nuklearna. Bez względu bowiem na to co będzie przyczyną katastrofy niezbędne będą środki do komunikowania się między służbami.
Powyższe wydarzenie może być co prawda potraktowane jako przykład paranoi Amerykanów tak wrażliwych na jakiekolwiek naruszenie ich wolności. Z drugiej jednak strony, obawy budzić może między innymi niezwykła wprost cisza medialna wobec tak istotnego wydarzenia, a także fakt, że w bardzo krótkim czasie doszło do podpisania aż dwóch podobnych dokumentów.
Nawet jeśli dokument został podpisany w szczerzej obawie przed ewentualnym zagrożeniem, to czego mogą się obawiać obywatele USA?
Czego boją się dzisiejsi faszyści? No, czego?
OdpowiedzUsuńNo nie,totalna cenzura
OdpowiedzUsuń,,Wbrew pozorom oznaczać to może poważne konsekwencje nie tylko dla osób przebywających w USA, gdyż większość największych firm internetowych ma swoje siedziby właśnie na terytorium Stanów Zjednoczonych i siłą rzeczy również nad nimi zostanie przejęta kontrola."
Jeżeli coś zacznie się dziać,to tylko internet mógłby być wiarygodnym źródłem informacji,a teraz to co nam zostanie?
Można było się tego spodziewać
Pilot6