Al-Kaida cieszy się poparciem Zachodu i to ona jest główną siłą mającą kontrolę nad powstaniem w Syrii.
Za syryjską rebelią stoi Al-Kaida - twierdzi Tony Cartalucci z Blacklistednews. Swoje stanowiska uzasadnia szeregiem doniesień i informacji jakie napływają z Syrii.
Jedną z informacji na ten fakt wskazujących jest opublikowany niedawno na łamach Wall Street Journal artykuł, z którego można się dowiedzieć, że "rebeliantom" wsparcia udziela wiele podmiotów z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Pojawia się nawet stwierdzenie, że członkowie Al-Kaidy mają ograniczony wpływy wśród przeciwników prezydenta Bashara Al-Assada. Jednak zdaniem Cartalucciego wpływy te są większe niż by się wydawało.
Świadczyć o tym może między innymi także stosunek lokalnych chrześcijan do władz w Damaszku. W obawie przed religijnymi prześladowaniami ze strony fundamentalistycznych "rebeliantów" poparli oni rząd Assada.
WSJ donosi, że większość szlaków, którymi dostarczana jest broń prowadzi z południowej Turcji a wsparcia udziela im CIA. Natomiast jak podaje New York Times:
Dziwnym trafem kraje te są najbliższymi sojusznikami USA w regionie a obalenie obecnego rządu w Damaszku idealnie współgra to z doktryną budowy wielkiego Bliskiego Wschodu i poszerzenia strefy wpływów Stanów Zjednoczonych.
Przypomnijmy, że w wywiadzie udzielonym w marcu 2011 roku Muammar Kaddafi twierdził, że za protestami przeciwko libijskiemu rządowi stoi właśnie Al-Kaida, co więcej wschodnia część Libii (Cyrenajka) jest również regionem, w którym rekrutuje się najwięcej członków tej organizacji na świecie.
Biorąc pod uwagę te fakty czy ktoś jeszcze twierdzi, że Al-Kaida jest organizacją niezależną?
Jedną z informacji na ten fakt wskazujących jest opublikowany niedawno na łamach Wall Street Journal artykuł, z którego można się dowiedzieć, że "rebeliantom" wsparcia udziela wiele podmiotów z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Pojawia się nawet stwierdzenie, że członkowie Al-Kaidy mają ograniczony wpływy wśród przeciwników prezydenta Bashara Al-Assada. Jednak zdaniem Cartalucciego wpływy te są większe niż by się wydawało.
Świadczyć o tym może między innymi także stosunek lokalnych chrześcijan do władz w Damaszku. W obawie przed religijnymi prześladowaniami ze strony fundamentalistycznych "rebeliantów" poparli oni rząd Assada.
WSJ donosi, że większość szlaków, którymi dostarczana jest broń prowadzi z południowej Turcji a wsparcia udziela im CIA. Natomiast jak podaje New York Times:
Według doniesień przedstawicieli USA oraz arabskiego wywiadu mała grupa oficerów CIA potajemnie operuje na terytorium południowej Turcji. Ich zadaniem jest między innymi wskazywanie, które grupy syryjskich bojowników otrzymają uzbrojenie. (...) Broń, wśród nich automatyczne strzelby, granaty, amunicja i broń przeciwpancerna przemycana jest przez granicę przy wykorzystaniu sieci pośredników, wśród których znaleźć można syryjskie Bractwo Muzułmańskie. Całość finansowana jest przez Turcję, Arabię Saudyjską i Katar.
Dziwnym trafem kraje te są najbliższymi sojusznikami USA w regionie a obalenie obecnego rządu w Damaszku idealnie współgra to z doktryną budowy wielkiego Bliskiego Wschodu i poszerzenia strefy wpływów Stanów Zjednoczonych.
Przypomnijmy, że w wywiadzie udzielonym w marcu 2011 roku Muammar Kaddafi twierdził, że za protestami przeciwko libijskiemu rządowi stoi właśnie Al-Kaida, co więcej wschodnia część Libii (Cyrenajka) jest również regionem, w którym rekrutuje się najwięcej członków tej organizacji na świecie.
Biorąc pod uwagę te fakty czy ktoś jeszcze twierdzi, że Al-Kaida jest organizacją niezależną?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami