Na żądanie władz Niemcy zmuszony będzie opuścić rezydent ambasady amerykańskiej odpowiedzialny za sprawy wywiadowcze.
fot. Wikipedia |
Tak poważnego zgrzytu na linii Berlin-Waszyngton nie było już dawno. Jak poinformował rzecznik prasowy niemieckiego rządu Steffen Seibert do przedstawiciela amerykańskich służb wywiadowczych przy ambasadzie Stanów Zjednoczonych władze federalne wystosowały żądanie by ten opuścił Niemcy. Jak podaje The New York Times głównym powodem ma być niechęć do współpracy i naprawienia szkód do jakich doszło w wyniku ujawnienia informacji, że wśród podsłuchiwanych przez National Security Agency polityków była również kanclerz Angela Merkel.
Od tego czasu Niemcy domagali się wyjaśnień i gwarancji, że skończą się jakiekolwiek próby szpiegostwa, o czym zapewniał nawet prezydent Barack Obama. Tak się jednak najwyraźniej nie stało, gdyż w ciągu zaledwie kilku ostatnich dni aresztowano jedną i przeszukano mieszkanie kolejnej osoby podejrzanej o szpiegowanie na rzecz Stanów Zjednoczonych. Według niemieckich mediów podejrzani pracowali dla Ministerstwa Obrony, a jeden z nich skopiował dla Amerykanów około 218 dokumentów.
Ta liczba nie jest być może aż tak poważna, tym bardziej, że podejrzany był pracownikiem jedynie średniego szczebla i nie miał dostępu do najtajniejszych informacji. Mimo wszystko jednak tego typu wydarzenia i to w krótkim czasie i w zaledwie rok po aferze z podsłuchami mocno zaszkodziły amerykańsko-niemieckiemu sojuszowi. Dodajmy przy tym, że te oficjalne doniesienia to nie wszystkie o jakich możemy mówić w kontekście podsłuchów i szpiegostwa w sieci. W ciągu zaledwie 3 lat to głównie niemieckie organizacje hackerów i stowarzyszenia zajmujące się bezpieczeństwem w sieci ujawniły wiele podejrzanych systemów i wirusów, które szpiegowały internautów. Dziwnym trafem wiele z nich komunikowało się ze Stanami Zjednoczonymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami