Przez kilka dobrych lat FBI poszukiwało na terenie Nowego Jorku bomby atomowej, którą Sowieci mieli tam potajemnie umieścić w jednej z placówek dyplomatycznych.
Times Square NYC |
Końcem lata 1950 roku amerykańskie służby wywiadowcze otrzymały ze swojego źródła w Brazylii informację, że na terenie jednego z konsulatów mieszczących się w Nowym Jorku znajduje się gotowa do odpalenia sowiecka bomba atomowa. Miała być ona użyta "w razie potrzeby", ale służby nie mogły sobie pozwolić na takie zagrożenie bezpośrednio na terenie największego miasta USA. Problemem okazało się określenie, w którym z wielu nowojorskich konsulatów umieszczono domniemaną bombę. Zakładano, że powierzono ją władzom któregoś z blisko współpracujących z ZSRS państw, pracownikom FBI nie udawało się jednak określić, którego. Pod uwagę brano konsulaty Polski, Czechosłowacji, Węgier, na świeczniku pozostawało rzecz jasna sowieckie przedstawicielstwo przy ONZ.
Mimo to poszukiwania trwały przez 2 kolejne lata, zaangażowano do nich informatorów działających w ZSRS oraz ukrytych agentów w wielu placówkach. Wszystko na nic, nie znaleziono żadnej bomby a pracownicy agencji zaczęli podejrzewać, że cała sprawa może być zwykłym oszustwem o czym zaczął przekonywać nawet agent FBI odpowiadający za działania na terenie Nowego Jorku. Napisał on we wrześniu 1951 roku do swojego przełożonego J. Edgara Hoovera twierdząc, że podejrzewa doniesienie o bombie może być fałszywe i zostało ono wymyślone przez komunistów by celowo siać panikę wśród Amerykanów. Ostatecznie śledztwo zawieszono w 1955 nie znajdując żadnych dowodów na istnienie bomby atomowej w Nowym Jorku.
Całą sprawę wyciszono a amerykańskie służby nie były szczególnie skore do chwalenia się faktem, że przez kilka lat dały się zwodzić na manowce Sowietom. Odpowiednie dokumenty odtajniono dopiero w 2010 a ich kopie zostały skopiowane do sieci zupełnie niedawno. Jak wiele jeszcze innych podobnych "skandali" ukrywanych jest przez służby specjalne?
Jak wiele? Multum! Sowieci mieli takie walizki z podręcznym ładunkiem wybuchowym, które zapewne znajdowały się na terenie przedstawicielstw dyplomatycznych bądź w innych miejscach. Po 89r. wiele z nich "zaginęło" - przehandlowali rosyjscy wojskowi.
OdpowiedzUsuń