Od czasu ujawnienia przez Edwarda Snowdena informacji o podsłuchiwaniu przez NSA prominentnych niemieckich polityków, do opinii publicznej przedostają się kolejne doniesienia na temat wzajemnego szpiegowania się obu teoretycznie bliskich sojuszników.
fot. Idea go/FreeDigitalPhotos.net |
Do tej pory wiadomości o prowadzonych operacjach szpiegowskich były dość jednostronne, dowiadywaliśmy się jedynie o ujawnieniu kolejnych agentów szpiegujących na rzecz Stanów Zjednoczonych. Jak podają niemieckie media w strukturach federalnych takich jak Ministerstwo Obrony, Finansów, Spraw Wewnętrznych, może działać ponad 20 ukrytych osób gromadzących poufne informacje. Jak podaje Bild am Sonntag osoby te są obywatelami RFN zatrudnionymi równocześnie przez różnorakie amerykańskie instytucje i organizacje i pobierające od nich wynagrodzenie. Co więcej, jak podaje gazeta nie ustają próby rekrutacji kolejnych agentów a próby te dokonywane są nie tylko w samych Niemczech, ale też w stolicach okolicznych państw, przede wszystkim w Warszawie i w Pradze.
Sytuację zaostrza fakt, że informacje na ten temat przedostają się do wiadomości publicznej, jednak już odpowiedzi ze strony Stanów Zjednoczonych kierowane są do Berlina ścieżkami dyplomatycznymi, nie są więc jawne. Może to powodować zmianę nastrojów wśród niemieckiej opinii publicznej a tym samym nacisk na władze by odpowiednio zabezpieczyły się przed zagranicznymi agentami. Jest to o tyle interesujące, że kilka lat temu podobny ruch wykonano w Rosji, gdzie rząd poszedł jeszcze dalej i uznał jako obcych agentów z definicji osoby pobierające pieniądze od zagranicznych organizacji pozarządowych. Zarządano od nich ujawnienia tych przychodów, a tym samym odbiło się to na ich wpływach i wizerunkowi wśród pozostałych Rosjan. Czy podobny scenariusz mógłby zostać zrealizowany również w Niemczech? Nie jest to niemożliwe, zważywszy, że państwo to stara się prowadzić co raz bardziej niezależną od Waszyngtonu politykę. Póki co z resztą Berlin zarządał od obcych ambsad ujawnienia pracowników, którzy zajmują się w nich działalnością szpiegowską. To, że takie osoby przebywają w prawie każdej ambasadzie jest dość oczywiste i jest powszechną praktyką od wielu lat, jednak tego typu rządanie ze strony Berlina to niezwykle istotny precedens.
Dodajmy przy tym, że w tym przypadku Niemcy nie pozostają niewinni, jak bowiem ujawnił Süddeutsche Zeitung również BND podsłuchiwała dwóch amerykańskich sekretarzy stanu, Hilary Clinton i Johna Kerry'ego a także najprawdopodobniej, tureckiego ministra spraw zagranicznych.
To, że agencje wywiadowcze wzajemnie się szpiegują i podsłuchują chyba nie powinno dziwić, nawet wśród sojuszników, gdyż taka jest ich natura. Ale czy ujawnianie informacji na ten temat i donoszenie o kolejnych "wyciekach" nie ma przypadkiem ukrytego celu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami