poniedziałek, 20 stycznia 2014

Fragment powieści "Kod Władzy", Rozdział 14 Lotnisko Balice, Kraków, Polska

Samolot linii Alitalia podchodził do lądowania. Na znajdującego się na jego pokładzie Poula w lotniskowym holu oczekiwało dwóch księży. Zostali wysłani po watykańskiego gościa przez krakowskiego metropolitę.
Kardynał został powiadomiony o misji Poula wbrew zwykłej procedurze. Nie było w zwyczaju informowanie zarządzających regionalnymi strukturami Kościoła o tajnych misjach specjalnych wysłanników. Mieli oni pomagać, ale nie wiedzieć. Pełna sekretów i dyscypliny kościelna struktura utrzymywała swoją sprawność od setek lat. Tym razem to osoba arcybiskupa spowodowała takie odmienne traktowanie. Był on wieloletnim współpracownikiem poprzedniego papieża. Znał wszystkie tajemnice Watykanu i ukrywane od lat szczegóły mechanizmów światowej polityki. Był kimś znaczącym. Czekający na lotnisku księża rozglądali się nerwowo. Oczekiwany gość pojawił się po dłuższej chwili w rozsuwanych drzwiach prowadzących z sali przylotów do holu. Spojrzał na czekających. Charakterystyczne stroje i trzymana przez jednego z mężczyzn wiązanka kremowych kwiatów nie budziły wątpliwości, do kogo ma podejść. Przywitanie było krótkie, pełne wyćwiczonej z obu stron uprzejmości. 

Mężczyźni wyszli przed budynek lotniska. Kierowcy służbowego czarnego mercedesa udało się zaparkować
pod samym wejściem. Zauważył schodzących po szerokich schodach. Wyszedł z samochodu i otworzył tylne drzwi przed najważniejszą w tym dniu osobą. Włożył jego walizki do bagażnika. Po chwili pojazd z ciemnymi szybami ruszył w kierunku centrum zabytkowego miasta. To właśnie tam znajdowała się siedziba kardynała – w sercu miasta stu kościołów i zamku królów polskich wznoszącego się majestatycznie nad zakolem największej rzeki w tej części Europy – Wisły. Dojechali na miejsce. Towarzyszący księża wskazali swojemu gościowi przygotowany dla niego pokój. Wymienili jeszcze kilka grzecznościowych słów i pożegnali się. 

Poul wziął prysznic i przebrał się. Za pół godziny miał wyznaczone spotkanie z kardynałem. Pomimo iż przywykł do przebywania wśród znamienitych postaci, czuł lekki niepokój. Człowiek, z którym miał się spotkać, onieśmielał swoich rozmówców. Znacząca przez lata postać Watykanu bez rozgłosu i zbędnego rytuału wyznaczała losy setek ludzi. To jego opinia była przez dziesięciolecia najbardziej istotną dla podejmowanych przez papieża decyzji. Powiernik, przyjaciel, ale z drugiej strony – strateg i największy znany mu bank wszelakich informacji.

Poul czuł niepokój, a może podniecenie przed spotkaniem. Starannie się do niego szykował. Usłyszał pukanie do drzwi swojego pokoju.
– Proszę.
W drzwiach stanął jeden z księży odbierających go z lotniska.
– Przepraszam, że przeszkadzam. Kardynał prosił, bym przekazał wiadomość – powiedział.
– Proszę bardzo – Poul życzliwie się uśmiechnął.
– Dzisiejsze spotkanie zostało przełożone na godzinę dwudziestą.
Kardynał przeprasza, ale nagle poprosił go dzisiaj o rozmowę premier. Przyjeżdża specjalnie w tym celu do Krakowa. Kardynał chce wynagrodzić tę zmianę planów, zapraszając na skromną kolację.
– Ależ oczywiście, będę zaszczycony. Może jakaś podpowiedź, co mógłbym robić do wieczora? – zapytał.
– Polecam spacer po krakowskim rynku, ewentualnie zwiedzanie zamku. Wawel jest piękny. Znajduje się kilka minut stąd.
– Wspaniale. W takim razie z przyjemnością się tam wybiorę.

To doskonała okazja, by zobaczyć zabytkowe miasto. Jestem wdzięczny kardynałowi za zaproszenie. Ksiądz pożegnał się i opuścił pokój. Poul został sam. Po chwili wyszedł przed siedzibę kardynała. Poszedł przez park w kierunku zamku. Wszedł po wznoszącej się kamiennej drodze na teren wspaniałej historycznej budowli. Katedra, w którym koronowano królów Polski i królewskie komnaty zafascynowały go. Po dwóch godzinach, pozostając pod wrażeniem tego, co zobaczył, poszedł wolno w kierunku rynku, mijając zabytkowe kamienice, najstarsze i najwspanialsze kościoły. Nie mógł się jednak pozbyć wrażenia, że czuje na sobie czyjś wzrok. Od czasu do czasu rozglądał się dyskretnie dookoła, ale nikogo podejrzanego nie udało mu się dostrzec. Znalazł się na głównym placu miasta, a stojący na jego środku piękny budynek zachęcał do wejścia do środka. Wśród kilkudziesięciu kolorowych straganów kręciło się sporo turystów. Można było usłyszeć wiele języków z różnych stron świata. Poul kupił kilka pamiątek dla swoich rzymskich przyjaciół. Wyszedł na zewnątrz. Z prawej strony przed przepięknym kościołem stały parasole otoczone tysiącami kwiatów. Poula zachwycały kwiaty. Kojarzyły mu się z ogromnym ogrodem jego rodziców i ich starym domem położonym w Toskanii. Wracał tam często, choć jedynie pamięcią. Zanurzył dłonie w kwiatach, dotykał ich delikatnych płatków. Nagle usłyszał świst. Stojący tuż obok niego gliniany wazon rozprysł się dziesiątkami kawałków i tysiącami kropel wody.
– Boże…! Czy ktoś do mnie strzela…?! – pomyślał gorączkowo.
Odwrócił się szybko za siebie. Zobaczył zamieszanie kilkanaście kroków dalej. Jakiś mężczyzna rozepchnął tłumek stojących wokół niego osób. Zaczął uciekać. Poul stał w miejscu jak wryty. Sparaliżowany strachem. Widział, jak ktoś ucieka w poprzek największego w Europie rynku. Czuł, jak krew odpływa mu w kierunku nóg. Trwało to dłuższą chwilę. Szukał bezpiecznego miejsca. Zobaczył kościół. Podenerwowany tłumek zaczął się już rozchodzić. Na placu znajdowały się tysiące ludzi, wszystko wyglądało tak, jakby nic się nic stało. Krzyki, rozpychanie się, bieganina. Straganiarz zaczął zbierać kawałki glinianego wazonu. Nie wiedział, co było przyczyną jego rozpadnięcia się. Kręcił głową wzruszając ramionami. Poul ruszył w kierunku pobliskiego kościoła. Wszedł do jego chłodnego wnętrza. Podszedł do bocznego ołtarza. Uklęknął.

– Ojcze nasz, któryś jest w niebie…

3 komentarze:

  1. Niedługo pewnie to już nie będzie "miasto stu kościołów i zamku królów polskich". Raczej stu synagog a co do króla/ów to się ustali... Bezpieczeństwo zapewni nam Bundeswera do spóły z Mossadem i milicją państw ościennych. Nasi policjanci niepotrzebni, w najlepszym razie jako asysta do pozamiatania łusek, a resztki armijne posłużą jako mięso armatnie na "misjach pokojowych" w Burkina Faso... :))))) Czyż nie są to znamiona okupacji? Komunistyczno-nazistowskiej (jak wiadomo jest jakiś - jak to zauważył kiedyś jeden z internautów - naziland). A ponieważ coraz większa część Polaków uważa, iż KK to samo zło, to zostaje światowa synagoga - "by dowiedzieć się kto tobą włada, wystarczy, że sprawdzisz kogo nie możesz krytykować" (Voltaire). Niektórym się wydaje, że jak pozbędą się KK to wolność na całego. A tu niespodzianka: "pustka nie znosi próżni". Zapewne ci wszyscy "wolnościowcy" na wyścigi będą bili pokłony "nowej" wadzy (nie poprawiać - to z "kolegi Kierownika", ciekawe kto pamięta). No to ja mam taki jeszcze utworek na tę okoliczność - sie mnie napisało po 10 stycznia:

    Wierność szubrawca

    Tłum utytułowanych matołów
    skamle u władców bram
    zadowoli zawsze go
    nawet smrodliwy chłam.

    I im więcej śmierdzi
    tym bardziej się oblizują
    i krzyczą, że deszcz pada
    gdy im na gębę plują.

    Dupy nadstawią do bata
    mówiąc, że to pieszczoty
    i pańskie tyłki wyliżą
    pełni stałej ochoty.

    Za srebrników trzydzieści
    sumienie w błocie ubabrzą
    i jeszcze wiernopoddańczo
    w oczy swych panów patrzą.

    Wszystko dla groszy paru
    i może jeszcze tytułów
    zrobią wszystko co podłe
    bez najmniejszych skrupułów.

    Usta ociekające patosem
    pełne imponderabiliów
    lecz gdy przyjrzeć się bliżej:
    to jakby słuchać debilów.

    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps
      W kontekście 10 stycznia br. pozwolę sobie zacytować wpis internauty pod artykułem http://www.pch24.pl/porzadek--za-panuje-w-warszawie,20589,i.html

      "jaro
      toż to bandytyzm w białych rękawiczkach! a pamiętam jak pan redaktor Stanisław Michalkiewicz pisał już przed laty, że pseudo rządzący w Polsce zrobią taki myk, że wywołają rozruchy, a następnie poproszą bratnią armię - tym razem Bundeswerę, o pomoc; a ta skwapliwie skorzysta z zaproszenia, wejdzie i zacznie pilnować porządku na Śląsku (całym), Pojezierzu, Warmii i Mazurach, i w Wielkopolsce; i tak już zostanie! i pamiętam jak różne pajace się z tego śmiały i obrażały pana Stanisława; dzisiaj po latach nie trzeba już chyba jaśniejszego dowodu, że tak się stanie; oczywiście na tereny wschodnie, w mniejszym jednak zakresie, wejdzie niezwyciężona Armia Radziecka, tfu, Rosyjska, a na pozostałe terytorium izraelski Mosad; i tak się dopełni kolejny (V(?)) rozbiór Polski! bo, że te armie nie opuszczą już naszego terytorium to pewne! czy jest jeszcze nadzieja na zmianę tych przepisów? mała ale jest - masowe demonstracje pod Senatem i siedzibą Prezydenta! może to ich obudzi!!"

      Nie wiem ile osób pamięta ale tuż po 89 r. ówczesny Prezydent Austrii powiedział, iż "Austria już nie będzie brała udziału w rozbiorach Polski" Wtedy brzmiało to śmiesznie. Po paru latach zorientowałem się, że już nie brzmi to śmiesznie. Brzmi prawdziwie.

      xxx

      Usuń
  2. jak nie jak tam polska ma systyem do sterowania ogoda haarp jest na balicch bodajze ukryty jest gdzies w skale lub w jakim bunkrze a 2 miejsce to wroclaw lotnisko maja to tylko o tym jest cisz tak samo jak wiezienie cis tajne sa dalej i taliby sa przetrzymywani dalej tam... oczy nam mydla wosjko ma wszystko tylko o tym jest cisza a kto zacznie gadac cos to go skutecznie uciszaja...

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf