środa, 9 kwietnia 2014

NATO ostrzega Rosję: dalej nie pójdziecie

W momencie zajmowania Krymu Rosja nie spotkała się z praktycznie żadnym oporem ze strony Zachodu jak i wojsk Ukrainy. To sprawiło, że władze w Moskwie zdają się wykorzystać sprawdzoną strategię i po zabezpieczeniu Floty Czarnomorskiej teraz będą dążyć do przejęcia kontroli nad ukraińskim zagłębiem przemysłowym.

fot. Andrew Butko/Wikipedia

Protesty jakie od pewnego czasu trwają w rejonie Donbasu i deklaracje niepodległości składane przez mieszkańców tego regionu pokazują dwie rzeczy: pierwsza to wiadomość dla wszystkich sąsiadów, że Rosja będzie wykorzystywać istnienie rosyjskojęzycznej mniejszości w danym państwie by skutecznie forsować swoje rozwiązania polityczne. Druga pokazuje coś zgoła innego: podwójne standardy nowych ukraińskich władz i popierających je państw zachodnich. Protesty w Doniecku czy Charkowie to przecież dalszy ciąg protestów, które zaczęły się na Majdanie. Tyle, że są one skierowane na Wschód. Tym razem jednak nie ma już problemu w tym by w Kijowie otwarcie deklarowano gotowość do strzelania do protestujących czy pacyfikację tych terenów bez względu na zdanie ulicy. Takie podejście tym bardziej zachęca Rosjan, którzy gromadzą coraz większe siły tuż za ukraińską granicą. Czy mając poparcie większości lokalnej ludności oraz przeważające siły zbrojne Władymir Putin zdecyduje się zająć rejon Donbasu?

Na podobne domysły sekretarz generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen odpowiedział jednak stanowczo: Rosja popełnia historyczny błąd i zażądał natychmiastowego odesłania wojsk spod granicy. Co na to Moskwa? Póki co wojska stoją tam gdzie stały, natomiast cały kryzys sprawił, że Europą ponownie zainteresowały się Stany Zjednoczone. Istnieje możliwość, że USA ponownie zwiększy kontyngent swoich wojsk, przede wszystkim w byłych krajach komunistycznych takich jak Polska, Litwa czy Rumunia.

Do upadku ZSRS na terenie Europy stacjonowało 285 tysięcy amerykańskich żołnierzy, obecnie pozostało ich niecałe 70, w tym większość na terytorium Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii. Asystent sekretarza obrony, Derek Chollet zadeklarował jednak: "Chociaż nie szukamy konfrontacji z Rosją, to jednak jej działania na terenie Europy i Eurazji mogą wymagać ponownego przeanalizowania przez Stany Zjednoczone naszej dotychczasowej polityki w Europie i przyszłych ćwiczeń oraz szkoleń w regionie". 
 
Warto zwrócić uwagę na istotny element tej wypowiedzi. Przedstawiciel USA nie mówi nic o zwiększeniu obecności wojsk USA w sąsiedztwie Rosji, a raczej "szkoleniach i ćwiczeniach", a więc postawieniu przede wszystkim na możliwości europejskich państw. Stany Zjednoczone mają obecnie innego ważnego rywala - Chiny i to na Pacyfiku oraz Oceanie Indyjskim muszą one skoncentrować swoje siły. Europa musi sobie radzić w dużym stopniu sama.

 
 



Źródło: Strarisks/BBC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf