Apokaliptyczne wizje końca świata stały się inspiracją dla wielu artystów na przestrzeni wieków. Z zapisków i różnych badań niejednokrotnie starano się ustalić, kiedy może dojść do "końca świata". W naszej historii zapisało się kilka bardzo ważnych momentów, o których można powiedzieć że były o krok od wielkiej katastrofy.
12 sierpnia 1883 roku, meksykański astronom Jose Bonilla zaobserwował bardzo niespotykane i niepokojące zjawisko. W stronę ziemi zbliżało się ponad 400 ciemnych obiektów. Astronom nie był w stanie w pierwszym momencie określić ich wielkości, ponieważ na niebie widoczne były jedynie rozmyte plamy. Nieznane obiekty były fragmentami ponad olbrzymiej komety, wielkością podobnej do tej, która zabiła dinozaury. Jak obecnie określają naukowcy, siła uderzenia odłamków komety porównywalna jest z bomby atomowej. Odłamki miały wielkość od 50 do 4 kilometrów przekroju, i ominęły w niewielkiej odległości Ziemię - między 600 a 8 000 kilometrów.
Każdy z tych fragmentów miał potencjał wywołania eksplozji podobnej do tej, która miała miejsce w wydarzeniu Tunguska. Ze względu na ilość odłamków i rozproszenie konsekwencją uderzenia prawdopodobnie byłoby wymarcie życia na Ziemi.
Katastrofa w Tungusku

Wszyscy pamiętamy jak w 2012 roku w mediach pojawiały się wzmianki o przepowiedniach Majów, dotyczących końca świata. I chociaż świat przywitały kolejne lata to do apokalipsy mogło dojść naprawdę. W lipcu 2012 roku doszło do niezwykle dużego wyrzutu plazmy ze Słońca. Plazma dotarła do miejsca, w którym Ziemia znajdowała się dosłownie 9 dni wcześniej.
Gdyby ta masa Słońca uderzyła w samą Ziemię, uszkodzenie sprzętu elektronicznego byłoby katastrofalne. Prawdopodobnie co najmniej dekadę musielibyśmy odbudowywać straty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami