Według brytyjskiego dziennika „Guardian” władze Wielkiej Brytanii nie chcą udostępnić Stanom Zjednoczonym swojej bazy wojskowej, która miałaby być wykorzystana do przygotowania ataku na Iran.
fot. telegraph.co.uk |
Według informacji zdobytych przez dziennik, władze Stanów Zjednoczonych od pewnego czasu lobbują w Londynie na rzecz uzyskania pomocy od strony brytyjskiej przy ewentualnym ataku na irańskie instalacje jądrowe. Do tej pory nie wystosowano jeszcze oficjalnej prośby do władz brytyjskich, obecnie prowadzone są jedynie wstępne dyskusje i rozeznanie sytuacji. Oficjalnie nawet nie potwierdzono jeszcze, że Stany Zjednoczone planują atak.
Mimo to według dziennika władze brytyjskie stawiają pewien opór w tych rozmowach. Ponoć w tajemnicy władze te przyjęły stanowisko prawne, mówiące, że w obecnej sytuacji atak prewencyjny na Iran wiązałby się z naruszeniem prawa międzynarodowego. Trudno bowiem jednoznacznie stwierdzić i udowodnić, że Iran stanowi realne zagrożenie. Taka postawa jest ponoć wynikiem tajnej opinii urzędu głównego doradcy rządu brytyjskiego.
Ewentualna pomoc, o którą ubiegają się Stany, miałaby polegać na udostępnieniu amerykanom ogromnej bazy wojskowej, która mieści się na należącej do korony brytyjskiej wyspie Diego Garcia na Oceanie Indyjskim. Ze względu na swoje położenie wyspa ta jest doskonałym miejscem do bazowania bombowców strategicznych. Ponadto tamtejsze lotnisko jest w stanie obsłużyć ogromne maszyny lotnicze, a wszystko to w zupełnej izolacji od reszty świata. To właśnie stamtąd startowały bombowce strategiczne podczas ataków na Irak i Afganistan.
Wielka Brytania, będąc ścisłym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych powinna udostępnić swoja bazę amerykanom. Jednak póki co nie wyrażono wstępnej zgody na gromadzenie sił na wyspie, które byłyby wykorzystane do ataku na Iran. Taką decyzją zaskoczona jest strona amerykańska, która nie spodziewała się większych trudności w nawiązaniu współpracy.
Co ciekawe strona brytyjska wyraża chęć wzięcia udziału w samym ataku na Iran, nie chce jedynie uczestniczyć w przygotowaniach. Taka postawa jednak może skutkować tym, że strona amerykańska lub izraelska nie poinformuje Wielkiej Brytanii o planowanym ataku.
Sytuacja ta wskazuje na pewne ochłodzenie stosunków sojuszniczych na linii Waszyngton-Londyn. Poprzedni premier, Tony Blair wspierał Georga Busha podczas ataku na Irak. Jednak wsparcie to było bardzo kosztowne i mocno nadszarpnęło wizerunek Wielkiej Brytanii. Dlatego obecny premier, David Cameron stara się zająć bardziej zdystansowane stanowisko.
Ponadto amerykański atak na Iran nie jest jeszcze przesądzony. Według zapewnień Baracka Obamy w rozwiązaniu konfliktu najpierw wykorzystane zostaną wszystkie metody dyplomatyczne, dopiero potem siłowe. Ponadto ze względu na zbliżające się w Stanach wybory prezydenckie, Barack Obama będzie najprawdopodobniej unikał podjęcia decyzji o ataku, mogłaby ona bowiem odebrać mu sporo głosów wyborczych. Nie wiadomo także, czy do ataku przyłączy się Izrael, który wielokrotnie wyrażał chęć zniszczenia rzekomo budowanej w Iranie broni jądrowej.
Czy Waszym zdaniem interwencja USA w Iranie jest coraz bardziej prawdopodobna?
Wojna z Iranem wisi na włosku.. Czy to początek III wojny światowej?
OdpowiedzUsuńOby nie...
Usuń"Czy Waszym zdaniem interwencja USA w Iraku jest coraz bardziej prawdopodobna?" A nie powinno być zamiast Iraku, Iran? Co do tematu machina propagandowa ruszyła juz jakiś czas temu i ogłaszają jaki to Iran zły i niebezpieczny to wszystko mówi samo za siebie?
OdpowiedzUsuńFaktycznie chodziło rzecz jasna o Iran. Jeśli chodzi o całą machinę propagandową wymierzoną przeciwko temu państwu, to o ataku mówi się już od co najmniej 6-7 lat. Mówi się i nic poza tym. Amerykanie mają wystarczająco dużo problemów w Iraku i Afganistanie a Iran jest znacznie większy i silniejszy od tamtych.
UsuńRzeczywiście trwa tyle czasu lecz w mediach(żydowskich) głównego nurtu nagonka została zwiększona w znaczmy stopniu w roku 2011 i obecnym, a przynajmniej tak mi sie wydaje. Tak czy inaczej mają na razie wyraźne problemy z Syrią, ale cóż jak wiemy Izrael za bardzo się panoszy i czuje się panem w tamtych rejonach i są nie obliczalni. Teraz to już na prawdę ciężko przewidzieć jak to może się zacząć, ale ten czas nadchodzi niestety i nie zapominajmy o wyborach w USA, które pewnie mają wielki wpływ na to jak potoczy się sprawy na bliskim wchodzie.
UsuńPanie Wiktorze, bardzo dobry wpis, jak i poprzednie (zwłaszcza ten o próbie zderzenia samolotu na pustyni!). Zachęciłem już swoich znajomych do zainteresowania się powieścią - skieruję ich do Pana Asystenta po szczegóły i jej wysyłkę. Uszanowanie i trzymam kciuki za dalsze sukcesy! Roman
OdpowiedzUsuńDziękuję Panie Romanie, mam nadzieję, że książka Panu przypadła do gustu.
Usuń