poniedziałek, 2 grudnia 2013

Fragment powieści "Kod Władzy". Rozdział 6: Brzeg morza, Anglia

Poprzedni rozdział

W oknach białej willi paliło się światło. Wiatr poruszał delikatnie firaną balkonu. Słońce powoli zachodziło za horyzont. Irvingowie, będąc w znakomitym nastroju, podejmowali swojego gościa kolacją. Wspominali stare czasy, kiedy to kilka razy udało im się spędzić wspólnie wakacje. Mężczyźni delektowali się smakowitymi daniami przygotowywanymi przez Annę, słynącą wśród znajomych z niezwykłego talentu kulinarnego.
Wyborna kolacja dobiegała końca.
Anna wstała, zbierając naczynia. Była średniego wzrostu szczupłą brunetką, zachowującą pomimo mijających lat znakomitą sylwetkę. Jej brązowe oczy harmonizowały z ciepłym uśmiechem. Po chwili wróciła do stołu.
– Jestem przekonana, że teraz panowie oddadzą się chwili męskich rozmów – uśmiechnęła się.
– Anno, każda chwila bez ciebie nie będzie już tym samym co z tobą – odpowiedział uprzejmie Poul, odwzajemniając uśmiech.
– Mam nadzieję, że Steven wybaczy mi tę kokieterię.
– Gdyby nie chodziło o duchownego, musiałbym to jeszcze przemyśleć – Irving przyjął ton swojego przyjaciela. – Zapraszam cię na mały spacer po plaży – zwrócił się do niego.
– Znakomicie. Dobrze nam zrobi trochę ruchu po takiej uczcie.
Mężczyźni wyszli na taras, z którego prowadziły na plażę odważnie zaprojektowane schody. Nie burząc architektury domu, pozwalały na szybkie znalezienie się nad samym morzem.
Zeszli na brzeg. Jak na tę porę dnia było zaskakująco ciepło. Fale rozbijały się delikatnie o piasek.
– Macie możliwość przebywania w niezwykłym miejscu – pierwszy odezwał się Poul.
– Tak, wracamy tu niezmiennie zauroczeni nim od lat.
Chwilę szli w milczeniu. W oddali odezwała się syrena wypływającego w morze promu.
– Powiedz mi, Poul, co tak naprawdę cię tutaj sprowadza? – zapytał Irving.
– Domyśliłeś się, że nie przyjechałem do was towarzysko…
– Właśnie… Do tej pory, kiedy przyjeżdżałeś wypocząć lub spotkać się z nami przy jakiejś innej okazji, zawsze uprzedzałeś mnie o swoim przyjeździe. Tym razem nie zadzwoniłeś.
– Hm, wiesz, że ogromnie cieszę z naszego spotkania, ale rzeczywiście tym razem nie przyjechałem towarzysko.
Irving czekał na inicjatywę przyjaciela.
– To, co za chwilę usłyszysz, objęte jest ścisłą tajemnicą… Otrzymałem od papieża tajną misję – Poul ściszył głos. – W Watykanie zaszło zdumiewające wydarzenie. Zamordowano kardynała… bardzo ważnego kardynała… Człowieka, który zajmował się polityką zagraniczną
Watykanu, a w zasadzie stałą analizą tego, co dzieje się na świecie. To on wyciągał wnioski służące do późniejszego podejmowania inicjatyw dyplomatycznych, tych formalnych i tych nieformalnych.
– Zaintrygowałeś mnie – stwierdził Irving. – O niczym takim nie słyszałem…
– Nie słyszałeś, ponieważ jego śmierć została utajniona. Niezwykłe jest to, że zginął w momencie, w którym zamierzał przekazać papieżowi tajemnicę, jak twierdził, światowego spisku. Tak jakby ktoś, kto zadecydował o jego śmierci, dokładnie wiedział, kiedy ma zginąć.
– Jak zginął?
– Został zastrzelony. Kula wpadła przez okno, którego nie powinno dać się rozbić. Gdzieś z miejsca, z którego nie można właściwie oddać takiego strzału. Wygląda na to, że ktoś z najbliższego otoczenia papieża pomógł zamachowcy.
– To rzeczywiście niezwykła historia – zadumał się Irving.
Poul spojrzał w kierunku zachodzącego słońca. Zaczynała się pora, w której morze zastygało. Przypominało olbrzymie, spokojne jezioro.
– Kardynał opowiadał papieżowi przed śmiercią o ostatnich konfliktach międzynarodowych, a szczególnie o relacjach dotyczących Niemiec, Polski i Rosji. Był człowiekiem starej daty i dlatego nie wiemy, co dokładnie miał na myśli, kiedy używał słowa spisek.
– To fakt – takie określenie kojarzy się raczej z zamierzchłymi czasami – odparł Irving – dziś modne jest słowo terroryzm.
– Właśnie. Mnie kojarzy się to z polinfluencją.
– Polifluencją?
– Tak, to to taki nowy termin. Mowa o wywieraniu wpływów w celu osiągnięcia politycznych i ekonomicznych korzyści. Często poprzez fizyczną lub formalną eliminację przeciwników.
– Rozumiem. Czy twoja misja ma na celu wyjaśnienie tego, o co chodziło kardynałowi?
– W zasadzie tak, ale w szczególności dotyczy czegoś, a właściwie kogoś bardziej konkretnego – odparł Poul. – Kardynał przed śmiercią powiedział, że swoje przemyślenia konsultował z przyjacielem, który może być kluczem do wyjaśnienia tej zagadki. Niestety, nie podał jego nazwiska. I to właśnie jego mam znaleźć.
– Myślisz, że to Anglik?
– Nie wiem, nikogo nie można wykluczyć. Do Anglii sprowadza mnie twój ostatni, sławny pacjent. Nie możemy wykluczyć, że może on mieć ze sprawą, o której mówił kardynał, jakiś związek. Kardynał między innymi wspomniał o złych stosunkach pomiędzy Polską a Rosją.
Z tego co wiemy, agent, który umarł w twoim szpitalu, był członkiem jakiejś organizacji, o której na dobrą sprawę niczego nie wiadomo. Podobno miała być wykorzystywana do specjalnych celów.
– A kto według ciebie mógłby być odpowiedzialny za jego śmierć?
– Wykluczając bezpośrednie zaangażowanie rosyjskiego rządu? – kontynuował Poul. – Z tego co wiem, jedynie osoby mające dostęp do państwowych laboratoriów nuklearnych byłyby w stanie przygotować spisek. Prowadzący dochodzenie wpadli na trop pięciu lub więcej mężczyzn przybyłych do Londynu z Moskwy. Przyjechali do Anglii razem z grupą kibiców piłki nożnej na krótko przed zachorowaniem agenta. Byli obecni na meczu CSKA Moskwa z londyńskim Arsenalem 1 listopada, w dniu, gdy doszło do otrucia. Wkrótce potem wrócili do Moskwy.


– Czytałem o tym. Policja nazwała ich świadkami. Przypuszczają, że ich obecność w Londynie jest kluczowa w sprawie śmierci byłego agenta rosyjskiego wywiadu. Nasze służby twierdzą, że w śmierć agenta mogą być zamieszani ludzie działający poza kontrolą rządu Rosji lub byli członkowie tajnych służb.
– Możesz mi powiedzieć, co spowodowało jego śmierć? – zapytał Poul.
– Oczywiście, zmarł w ubiegły czwartek wskutek bardzo silnego napromieniowania izotopem polonu 210. Ślady tego promieniowania zostały wykryte między innymi w hotelu, a także w kilku innych miejscach, w których przebywał agent. Prawdopodobnie spotkał się w Londynie na herbacie z dwiema osobami. Jedna z nich przedstawiła się jako znajomy jego przyjaciela, co miało uśpić czujność agenta. Po kilku godzinach poczuł się bardzo źle, a jego stan zaczął się błyskawicznie pogarszać. Jego przyjaciel, którego poznałem w szpitalu, jest przekonany, że angielska policja doskonale wie, kto go otruł i dlaczego.
– Zawiła ta cała sprawa – odparł Poul. – Zmarły agent był zdania, że zna okrutne tajemnice rosyjskich tajnych służb. W 2000 roku zbiegł do Anglii, a jakiś miesiąc temu dostał brytyjskie obywatelstwo. Twój pacjent podobno na kilka dni przed śmiercią zmienił swoje wyznanie na islam. Taką właśnie deklarację miał ponoć złożyć muzułmańskiemu duchownemu, kiedy przebywał w szpitalu.
Czy wiesz coś na ten temat?
– Cóż – Irving zamyślił się – różne osoby odwiedzały go w szpitalu.
To policja decydowała o tym, komu wolno było wejść, a komu nie. Musiałbym zapytać, może ktoś z mojego personelu będzie coś wiedział.
– W swoim oświadczeniu, które zostało opublikowane w ubiegły piątek, jako winnego swojego otrucia wskazał prezydenta Rosji. Pytanie tylko, dlaczego nie ujawnił wszystkiego, skoro twierdził, że racja jest po jego stronie…
– Badania potwierdziły, że w krwi agenta znajdowały się duże ilości izotopu. Sprawdzamy teraz, w jaki sposób mogły się tam dostać. Właśnie dzisiaj dowiedziałem się, że samolot fińskich linii Finnair został zatrzymany na kilka godzin na lotnisku w Moskwie, ponieważ na jego pokładzie wykryto ślady radioaktywności. Po lądowaniu Airbusa A319 na lotnisku Szeremietiewo i wyjściu pasażerów maszyna została dokładnie sprawdzona. Okazało się, że poziom radioaktywności na pokładzie przewyższa normy i z tego względu przełożono lot do Helsinek. Być może na pokładach sprawdzanych samolotów przewożono z Rosji do Anglii promieniotwórczy izotop polonu. Ten sam, którego następnie użyto do zabicia byłego agenta.
– Sprawa ma swój włoski wątek, gdyż przyjaciel, ten ze szpitala, o którym mówisz, to właśnie Włoch. A skoro Włoch, to być może przez niego prowadzi droga do osoby z kręgu papieża.
– Czy może kojarzysz tego Włocha? – zapytał.
– Nie, ale spróbuję dowiedzieć się jak najwięcej na jego temat.
– Wracajmy, Anna pewnie się niepokoi. Dziękuję ci za informacje.
Wracali w milczeniu. Irving zadumał się nad tym, o czym wcześniej rozmawiali. Weszli schodami na taras. Czekała na nich Anna, nieświadoma prawdziwego powodu wizyty Poula.

4 komentarze:

  1. Co sądzicie o zamachu na JFK ? oczywiście teza że Osvald działał sam to bzdura... Myślę że chodzi o Exectuive Order 11110... Kenedy to ród iluminati ...stary Szkocki ród arystokratyczny ...dlaczego zabito JFK i jego brata ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż wstyd przyznać, ale do tej pory mało było na tym blogu o JFK. Nadrobimy ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Jak dobrze pójdzie to w pierwszej połowie 2014 roku.

      Usuń

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf