poniedziałek, 16 czerwca 2014

Fragment powieści "Kod Władzy", rozdział 37 Lotnisko Fiumicino, Rzym, Włochy



Terminal lotniska w Rzymie wypełniony był tysiącami ludzi. Wylatujący i przylatujący z różnych stron świata, przechodzili obok siebie, wzajemnie się nie dostrzegając. Jak podczas budowy biblijnej wieży Babel, mówili różnymi językami. Bogaci, znakomicie ubrani pasażerowie klasy biznes, pachnący na odległość drogimi perfumami, zderzali się z podróżnymi opatulonymi w najtańsze stroje, kupione na afrykańskich czy indyjskich bazarach. Unoszący się w terminalu zapach był mieszanką perfum i potu zmęczonych podróżą ludzi. Rozdzielani byli od siebie od czasu do czasu patrolami policji i tajnej służby lotniskowej.

Wszędobylskie kamery zostawiały dla potomnych coś, co oglądane z boku przypominało ogromny ul. Jednak w lotniskowym gwarze sporo było osób błąkających się z miejsca na miejsce tylko pozornie bez celu. Terminal miał dziesiątki wejść. W kolejkach do nich cierpliwie stali ludzie. Przesuwali się powoli. Wracali do swych domów lub wylatywali do nowych dla siebie miejsc.
W długiej kolejce do stanowiska, nad którym widniała świetlna tablica z napisem Delhi, stał niepozorny mężczyzna. Średniego wzrostu, o niebieskich oczach. Na twarzy miał trzydniowy, ciemny zarost. Oczy przysłaniały mu okulary w gustownej rogowej oprawie. Nie byłoby w nim nic interesującego, gdyby nie charakterystyczna obrączka na lewej ręce połączona z czarną, płaską aktówką. Połyskujący srebrzyście, solidny łańcuch zapewne dawał mu poczucie pełnej kontroli nad wiezioną przesyłką. Opanowany, spokojny stał z paszportem w ręku.Powoli zbliżał się do punktu odprawy. Wcześniej oddał na bagaż niewielką walizkę, której zawartość zapewniała mu przeżycie kilku dni z dala od miejsca, z którym związał swój los. Wydawać by się mogło, iż nikt nie zwraca na niego uwagi. Nikt nie wiedział, że ów człowiek przewozi jeden z najważniejszych dla światowej polityki dokumentów. Opatrzone były one klauzulą największej tajności i stanowiły efekt setek godzin pracy najwyższej klasy specjalistów od negocjacji, a co ważniejsze, od układania scenariuszy światowej polityki.

Gdyby zajrzeć do tajemniczej teczki, można by dostrzec na dokumentach charakterystyczne pieczęcie Stolicy Apostolskiej.

W dobie poczty elektronicznej, ukryte przed światem zapisane kartki papieru nie były jednakże przesyłką anonimową. Kilka par oczu śledziło każdy ruch specjalnego kuriera. Wnikliwie sprawdzało, czy wszystko przebiega zgodnie z ustalonym scenariuszem.

Pasażerowie, których większość minęła już stanowisko odprawy, przesuwali się powoli w kierunku wejścia do samolotu. Wchodząc na pokład, odczuwali lekki niepokój. Żaden z nich nie zastanawiał się nad typem maszyny, do jakiej właśnie wsiadali. Przed oczami mieli ludzkie tragedie, spowodowane realizacją chorych ambicji garstki doskonale zakonspirowanych ludzi.

Samolot powoli zapełniał się. Pasażerowie rozlokowywali się na jego pokładzie. Dzieci krzyczały, chcąc wywalczyć dla siebie jak najlepsze miejsca. Niektórzy nerwowo zapinali pasy bezpieczeństwa. Stewardesy zaczęły sprawdzać, czy pasażerowie zajęli już swoje fotele. Gwar powoli cichnął. Pasażerowie zapełniali równe rzędy siedzeń. Z głośników dobiegał uspokajający głos kapitana, informujący o celu podróży, godzinie dotarcia do niego i temperaturze, jakiej mogli spodziewać się na miejscu. Samolot zaczął kołować w kierunku pasa startowego. Zatrzymał się na chwilę, zajmując pozycję do startu. Szum silników narastał, maszyna ruszyła. Z sekundy na sekundę nabierała coraz większej prędkości. Lekko drżała. Po chwili rozpoczęło się wznoszenie. Część pasażerów od dłuższego czasu wstrzymywała oddech, wszak katastrofy lotnicze najczęściej zdarzały się przy starcie i lądowaniu.
Siedzący przy oknach najbardziej odczuwali nabieranie przez samolot wysokości. Ogromny, metalowy ptak odlatywał ze swojego gniazda, zabierając ze sobą dziesiątki ludzkich istnień. Zabierał je w podróż do nieba.
W podróż, z której mieli już nigdy nie wrócić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf