poniedziałek, 19 maja 2014

Fragment powieści "Kod Władzy": Rozdział 33 Pałac Mierzęcin, Polska



Poul dotarł do Mierzęcina wieczorem. Obudził się na szerokim łóżku pałacowego apartamentu. Na stoliku leżał turystyczny folder przedstawiający uroki oraz historię miasteczka. Mierzęcin to mała osada położona koło Dobiegniewa w województwie lubuskim. Większość mieszkańców to repatrianci ze wschodu. W odrestaurowanym kilka lat temu z niezwykłą pieczołowitością zamku znajduje się elegancki hotel. Pierwsze wzmianki o Mierzęcinie pochodzą już z czasów średniowiecza. Poul przyjechał tu drogą z Poznania prowadzącą na Pomorze Zachodnie, gdzie znajdował się cel jego podróży – dawne podziemne zaplecze dla fabryki hitlerowskich pocisków. Najsłynniejszych pocisków rakietowych ówczesnego świata.

Poul dotarł do Mierzęcina wieczorem. Obudził się na szerokim łóżku pałacowego apartamentu. Na stoliku leżał turystyczny folder przedstawiający uroki oraz historię miasteczka.
Mierzęcin to mała osada położona koło Dobiegniewa w województwie lubuskim. Większość mieszkańców to repatrianci ze wschodu. W odrestaurowanym kilka lat temu z niezwykłą pieczołowitością zamku znajduje się elegancki hotel. Pierwsze wzmianki o Mierzęcinie pochodzą już z czasów średniowiecza. Poul przyjechał tu drogą z Poznania prowadzącą na Pomorze Zachodnie, gdzie znajdował się cel jego podróży – dawne podziemne zaplecze dla fabryki hitlerowskich pocisków. Najsłynniejszych pocisków rakietowych ówczesnego świata.

– Ano nie można, przydarzyła mi się nocą niezwykła historia i to dlatego się nie wyspałem – powiedział.
– A co się stało? – zapytała.
– Widzi pani, mój apartament ma dwa pokoje. W jednym jest łóżko, to typowa sypialnia, w drugim, większym, znajduje się długi, prostokątny stół z krzesłami dookoła. Jest tam również rozkładane duże łoże, używane zapewne, gdy w apartamencie nocują więcej niż dwie osoby. Właśnie w tym pokoju położyłem się spać. Wydawał mi się przyjemniejszy.
– A, tak. Wiem, który to pokój – uśmiechnęła się dziewczyna. – Taki na rogu, na parterze, prawda?
– Właśnie. Proszę sobie wyobrazić, że obudziłem się w nocy, koło drugiej. Spojrzałem przed siebie i w ciemnym pokoju zobaczyłem czarną postać kobiety. Nie wierzyłem własnym oczom. Przeszła przez stół i zniknęła, wchodząc w ścianę prowadzącą do sypialni. Czy może pani wie coś o podobnych historiach? Czy mam pójść do okulisty po powrocie do domu? – Poul uśmiechnął się do dziewczyny.
Dziewczyna zarumieniła się. Spuściła głowę.
– Ach, więc o to chodzi… – powiedziała. – Muszę przynieść panu kawę.
Odwróciła się od niego szybko i odeszła w kierunku drzwi kuchni. Zniknęła za nimi, zostawiając go samego. Poul miał wrażenie, że jego nocne wizje nie były jedynie wytworem wyobraźni. Postanowił sprawę wyjaśnić.
Kelnerka wróciła po chwili. Niosła na tacy dzbanek z kawą i mlecznik. Postawiła je przed Poulem.
– Bardzo panią proszę… Pomoże mi pani wyjaśnić tę niezwykłą nocną przygodę?
– Bardzo bym chciała – odpowiedziała – ale nie mogę. Mamy zakaz rozmawiania na ten temat z gośćmi.
Poul był zaskoczony i coraz bardziej zaciekawiony. Spojrzał na dziewczynę proszącym wzrokiem.

– Przecież ja nikomu nie powiem. Proszę mnie zrozumieć. Przyjechałem tu z daleka. A tu taka historia. Proszę coś powiedzieć.
– No dobrze – rozejrzała się dookoła, czy nikt ich nie podsłuchuje. – My naprawdę nie możemy o tym rozmawiać. Proszę pana, córka ostatnich właścicieli popełniła samobójstwo. Krótko po tym z rozpaczy zabiła się jej matka. Jej syn, brat tamtej biedaczki, zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach, a jego ojciec zginął. Wie pan, tutaj nawet był pokój cały pomalowany na czarno, gdzie wywoływano duchy.

Poula zamurowało. Zaskoczony spojrzał na kelnerkę.
– A który to był pokój? Ten na czarno? Tam, gdzie spałem? – zapytał.
– E tam, nie… tamten był na drugim piętrze – odpowiedziała.
– A teraz jaki ma numer? – drążył temat Poul.
Dziewczyna zirytowała się.
– Jezu, niech pan już da spokój, i tak za dużo panu powiedziałam. Muszę już lecieć. Odwróciła się i podobnie jak wcześniej zniknęła za drzwiami kuchni.
Poul zaśmiał się w duchu. Czy ta cała sytuacja, w obliczu wszystkich nękających go ostatnio spraw, nie była aż nadto groteskowa? Strzelano do niego, ktoś być może go śledził, wypełniał niebezpieczną misję i zewsząd napływały do niego zagadkowe, szokujące relacje. Nic nie jest takie, jakim się wydaje, historia ma zupełnie inne oblicze, niż się spodziewał, na wiele pytań nie ma odpowiedzi… I to wszystko wieńczy wizyta ducha w jego komnacie, wnioskując po reakcji kelnerki – jak najbardziej prawdziwego ducha. Ta przygoda, choć dosyć dziwaczna, na moment oderwała go od myślenia o wszystkich problemach i trudach, wobec czego śniadanie zjadł w atmosferze przyjemnej zadumy i rozmyślania na temat zamkowych legend.

Poul dokończył śniadanie. Gdy przechodził przez hol, zauważył gablotę ze zdjęciami ostatnich właścicieli pałacu. Spojrzał na rodzinę, o której przed chwilą mówiła kelnerka. Von Waldow – przeczytał. Widoczny na zdjęciu przystojny mężczyzna wzbudzał sympatię.
„Ale mam szczęście…” – pomyślał Poul.
Wszedł do apartamentu. Poszukał dokumentów i kluczyków do samochodu. Po chwili wyszedł z pałacu. Przed budynkami starej cegielni zaadaptowanej na centrum konferencyjne stał jego samochód. Ruszył w kierunku miasteczka.
Zbliżał się czas rozmowy telefonicznej z Kajetanem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf