sobota, 26 stycznia 2013

"Bębny wojny" brzmią coraz mocniej: Japonia i Chiny w poważnym konflikcie

Największe imperia przychodzą i odchodzą, tak było z Grecją czy Rzymem. Do naszych czasów przetrwała jedna z największych potęg, która na arenie międzynarodowej czuje się dziś coraz pewniej - to Chiny. Wygląda jednak na to, że "obrośnięte w piórka" chińskie władze odczuwają coraz dotkliwiej kryzys, a jak od dawna wiadomo najlepszym środkiem zaradczym... jest wojna.

fot. tokyotimes.com
Małe wyspy - duży pretekst?

Chińskie samoloty latają po obrzeżach japońskiej przestrzeni powietrznej tak jak w ostatnim czasie Turcja wokół Syrii. Ulubiona okolica chińskich myśliwców to japońskie wyspy Senkaku, które Chiny nazywają w swoim języku Diaoyu. 

Początkowo niewielki kryzys, jaki trwał wokół wysp Senkaku zaczyna przybierać niebezpiecznych rozmiarów. Chińczycy nie zamierzają cofnąć się ze spornego terytorium, które uznają konsekwentnie za własne i do brzegów wysyłają swoje kutry rybackie. Na wyspy przybywają także Japończycy, co nie uchodzi uwadze Chińczyków twierdzących, że to bezwzględne naruszenie integralności terytorialnej ich kraju.

Spór o archipelag Senkaku trwa już wiele lat, ale dopiero ostatnio wybuchł na nowo. Japonia poinformowała, że znacjonalizuje trzy wyspy (planuje się tam wprowadzenie administracji lokalnej). Tokio ma w tym archipelagu jeszcze dwie inne wyspy, czyli w sumie Japonia dysponowałaby aż pięcioma wyspami z tego archipelagu. Plany Japonii wzbudziły gniew Chin, co implikuje dziś ryzyko regularnego konfliktu na Morzu Wschodniochińskim. 

„Udział w nielegalnym handlu świętą chińską ziemią jest niebezpiecznym posunięciem japońskiego rządu, zagrażający stosunkom japońsko-chińskim” – czytamy w gazecie Chińskiej Armii Lodowo-Wyzwoleńczej o nacjonalizacji wysp przez rząd Japonii. „Możliwość obronne Chin osiągnęły wysoki stopień rozwoju i podżeganie do wojny może wiele kosztować Japonię” – dodaje gazeta.

Rola USA w konflikcie

Hugh White, profesor w Australian National University, były Australijski pracownik obrony uważa że ostatnie wydarzenia są zwiastunem dążenia obu krajów do wojny. Zdaniem eksperta do konfliktu mają zostać wciągnięte także Stany Zjednoczone. Większość ludzi ma świadomość, że między Chinami a USA i bez tego "iskrzy", więc prędzej czy później dojdzie do kolejnego konfliktu w regionie Pacyfiku.

Amerykanie nie zajmują oficjalnego stanowiska w sprawie własności wysp, ale należy oczekiwać że wypełnią swoje zobowiązania wynikające z traktatu jaki zawarto w 1960 roku i staną po stronie Japonii. Nieoficjalnie Prezydent Obama wezwał podobno Pentagon do dokonania zwrotu w kierunku Azji, regionu gdzie Chiny nabierają coraz większego znaczenia i siły. 

Ryzykiem bez wyraźnie ulokowanego "bezpiecznika" (m.in. wsparcia USA) może być eskalacja konfliktu do punktu w którym dojdzie do "zwarcia", czyli wymiany ognia i rozpocznie się spirala działań wojennych której nikt nie będzie chciał zatrzymać. 

Mapa przedstawia położenie spornych wysp Senkaku.
Swoje roszczenia wysuwają do niej Japonia, Chiny oraz Tajwan..
(fot. freewebs.com)
Równoległa strategia geopolityczna

Chiny nie koncentrują swojej uwagi wyłącznie na wyspach Senkaku, ostatnio angażują się także w obszar Morza Śródziemnomorskiego. Położony na północnym krańcu Kanału Sueskiego, Port Said Container Terminal jest jednym z najruchliwszych w regionie, istotny w przypadku przesyłek nie tylko w Egipcie, ale również w większości krajów Europy i Bliskiego Wschodu.

Jak kilka innych kluczowych portów w regionie - w tym Pireus w Grecji oraz Neapol we Włoszech - teraz jest częściowo własnością Chin. Państwowy Cosco Pacific posiada 20 procent terminali co pozwala mu stać się jednym z głównych operatorów portów.

Chiński Cosco podkreśla, że ​​jest to wyłącznie komercyjne przedsięwzięcie z czym wielu analityków się zgadza. Nie ulega jednak wątpliwości, że Pekin dokonał tym samym szerszej geopolitycznej decyzji znacznie większego zaangażowania w regionie Morza Śródziemnomorskiego.

Przyszłość konfliktu

Szef Komunistycznej Partii Chin Xi Jinping w ostatnich dniach spotkał się z japońskim wysłannikiem i wezwał Tokio do współpracy w sprawie rozwiązania sporu dotyczącego wysp na Morzu Wschodniochińskim. Wydaje się jednak, że dyplomatyczne zabiegi mają jedynie odwrócić uwagę od powagi sytuacji i wydłużyć czas dla podjęcia bardziej konkretnych kroków.

Na skutek sporu ucierpiał handel między dwoma krajami jak i turystyka. Odwołano prawie wszystkie spotkania dwustronne między przedstawicielami Chin i Japonii. Roszczenia do spornych wysp wysunął także Tajwan... 

Czy Waszym zdaniem konflikt Japonii i Chin może być realnym początkiem wojny? A może nawet III Wojny Światowej?


Źródła: economist/huffingtonpost/telegraph

10 komentarzy:

  1. Be owijania w bawełnę - TAK - na postawione pytanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie Pana zdaniem przyczyny mogą zadecydować o tak groźnym konflikcie?

      Usuń
  2. Bezpośrednio nie, pośrednio tak, jako zaostrzenie ogólnej sytuacji w świecie. Bardziej stawiam na konflikt na Bliskim Wschodzie i wtedy Morze Wschodniochińskie może odwrócić uwagę od: Izrael - świat arabski. Niewykluczone, że może nastąpić konflikt wewnątrzniemiecki: Niemcy - Turcy i wtedy nastąpi "rozlanie" na Europę. A w odwodzie są Indie - Pakistan wykorzystujące sytuację, że świat zajęty jest tamtymi sprawami. Zadałbym pytanie nie "czy będzie wojna" lecz "kiedy". A w tym wszystkim my, których dzięki sprawnej propagandzie chazarskiej, prawdopodobnie wszyscy, mają za zakałę ludzkości.
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję bardzo porządnego prześwietlenia tematu, a co do pytania i wypowiedzi poprzedników - III wojna światowa jak najbardziej tak, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiadomo jak długo jeszcze Europa będzie żyła w swoim "wygodnym fotelu". Ale ten czas się kończy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to co jest można jeszcze nazwać "wygodnym fotelem", bo kryzys i coraz więcej problemów, ale zgadzam się, że najlepsze dopiero przed nami. My jesteśmy - Polacy - zahartowani bo u nas kryzys permanentny, ale "wygodna Europa"... Niech im trochę czegoś zabraknie to będą się rżnąć aż miło. Wystarczy pomyśleć o ich stosunku do ludzi starszych, już niewygodnych. Ojciec i matka już nie potrzebni to na śmietnik.
      A co do Polski... Nie pamiętam czy to cytowałem (najwyżej powtórzę) jak jedna starsza pani, przeciwniczka UE, tuż przed referendum akcesyjnym do UE (7-8 czerwca 2003) zakończyła naszą rozmowę: "Wie pan, każde pokolenie [polskie] dostawało w d... a to młode jeszcze nie." Biorąc pod uwagę odległość czasową można to nazwać proroctwem. Myślę, że mimo wszystko sobie poradzimy o ile - to moje zdanie - nie odejdziemy od Kościoła. Hans Frank w swoim "Dzienniku" zauważył, że rdzeniem polskości jest katolicyzm i "gdy wszystko upada w głębi tli się światełko nadziei KK" (pisałem z pamięci więc nie słowo w słowo zapewne ale taki był sens tej wypowiedzi). Nie chcę przez to powiedzieć, że katolicy to chodzące ideały ale nie o to chodzi. To kwestia nadziei i celu do którego się dąży. Stąd bierze się siła do trwania.
      xxx

      Usuń
    2. Wygląda na to, że Europa i USA konsekwentnie tracą swoją pozycję w świecie. Chociażby Państwo Środka coraz śmielej pogrywa na arenie międzynarodowej (zachęcam do lektury ostatniego tekstu o konflikcie Japonii i Chin).

      Usuń
    3. Nie tyle co tracą, a sama "pozycja w świecie" nie jest już tak łatwa do zdefiniowania. Pisał już o tym Huntington (warstwy wywierania wpływu w stosunkach międzynarodowych, czy jakoś tak). Co z tego, że Europa, czy Stany "tracą" wpływy, skoro cały czas to największe rynki zbytu na świecie. Chociażby to sprawia, że nie ma większego sensu się bić konwencjonalnie i w USA i w Europie.
      A czy będzie wojna? Ja uważam, że wojny na całego nie będzie, bo wojna konwencjonalna nie jest opłacalna. Lokalny konflikt generuje tak potężne koszty dla państwa, ze to nie ma sensu(vide Amerykanie w Iraku), a co mówić o zaangażowaniu w całym regionie(np. Azja płd - wsch). Chociaż nie wiadomo jak będzie z Chinami. Trzeba pamiętać, że to reżim i tam wszystko może się zmienić momentalnie. I nie mam tu na myśli demokratycznego przewrotu.

      Usuń
  5. Polecam w temacie interesujący link, którym podzielił się ze mną właśnie czytelnik ze Stanów Zjednoczonych:

    http://www.youtube.com/watch?v=V7SA3p8ys-s&feature=youtu.be

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf