Eric Schmidt, szef internetowej potęgi Google, udał się do Korei Północnej pod przewodnictwem byłego gubernatora Nowego Meksyku Billa Richardsona. Osoby zaznajomione z planami szefa Google poprosiły o zachowanie anonimowości, ponieważ szczegóły wizyty nie zostały oficjalnie upublicznione.
Szef Google Eric Schmidt przybył do Korei Północnej z czterodniową wizytą (fot. jrnl.ie) |
Północnokoreański lider Kim Jong-un w noworocznym wystąpieniu stwierdził, iż obecnie jego kraj znajduje się w środku "współczesnej rewolucji przemysłowej". Korea Północna ma kłaść nacisk na naukę i technologię jako możliwość rozwoju gospodarczego dla
zubożałego kraju, dążąc do zaistnienia komputerów w każdej szkole i maszyn cyfrowych
w każdej fabryce. Oczywistym jest jednak, że swobodny dostęp do Internetu dla obywateli nie jest częścią strategii reżimu.
Do końca nie jest jasne, kogo Eric Schmidt i Bill Richardson
spodziewają się spotkać w Korei Północnej - w kraju, który nie ma przecież stosunków dyplomatycznych z USA. Korea Północna nie ma także prawie żadnego kontaktu z amerykańskimi firmami, które nie importują towarów z tego państwa.
Google posiada obecnie biura w ponad 40 krajach, w tym u wszystkich trzech sąsiadów Korei Północnej: w Rosji, Korei Południowej oraz Chinach. Należy przypomnieć, że Google dąży do stania się globalnym gigantem technologii, wyraźnie wdziera się na rynek telefonów komórkowych, jak również map.
Podróż Erica Richardsona przypada w trudnym politycznie czasie. W grudniu Korea Północna wystrzeliła satelitę w przestrzeń kosmiczną, co potępił sam Waszyngton jak i inne rządy.Wizyta zbiega się również z aresztowaniem w Phenianie amerykańskiego obywatela o koreańskim pochodzeniu (grozi mu do 10 lat ciężkich robót za popełnienie "wrogiego aktu przeciwko państwu").
Jaki Waszym zdaniem może być prawdziwy cel wizyty szefa Google w Korei Północnej? Czy spotka się z samym Kim Dzong Unem?
I tak odsłania się prawdziwa natura wielkich korporacji, przetestowanie systemu ubezwłasnowolnienia elektronicznego na całym narodzie. W każdym razie taka perspektywa dla możnych tego świata jest wielce prawdopodobna.
OdpowiedzUsuńW wersji optymistycznej chęć otwarcia przepływu informacji, ale jestem sceptyczny. Google to raczej nie chrześcijańscy misjonarze, nawet biorąc pod uwagę wszystkie zarzuty jakie mogłem słyszeć/czytać pod adresem KK.
xxx
I co z tego, że niedemokratyczny reżim, ważne, że ma kasę!
OdpowiedzUsuńDobry komentarz sprawy. Panie Viktorze, polecam także najświeższe spojrzenie portalu yahoo:
OdpowiedzUsuńhttp://news.yahoo.com/north-korea-welcomes-googles-schmidt-internet-black-hole-210452762--sector.html
Dziękuję za link. Jak widać sprawa jest szeroko komentowana w mediach. Budzi sporo spekulacji i wątpliwości, bo oficjalny powód delegacji nie został podany.
Usuń