wtorek, 26 lutego 2013

Ekonomiczne skutki wojny między Japonią i Chinami

Jeden z naszych Czytelników (zza Oceanu) specjalizuje się w produkcji interesujących filmów obrazujących problemy współczesności w niekonwencjonalnej formie. Emily Stewart wraz ze swoim zespołem, zwróciła się do mnie z prośbą zamieszczenia poniższego nagrania na blogu i poddania go pod Waszą dyskusję. Zachęcam gorąco do udziału w akcji o globalnym charakterze i komentowania! Wasze spostrzeżenia przekażę Emily.

Przypominam, że niedawno temat ten był także przedmiotem moich rozważań:

"Bębny wojny" brzmią coraz mocniej: Japonia i Chiny w poważnym konflikcie:
http://orwellsky.blogspot.com/2013/01/bebny-wojny-brzmia-coraz-mocniej.html



11 komentarzy:

  1. kojarzę ich z innego projektu, ale widzę, że poszli mocno do przodu. Jak dla mnie opracowanie i zwrócenie uwagi na problem jest ok

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to oni chyba brali udział w tym video KONY 2012

      Usuń
  2. Takie moje...
    Konflikt pomiędzy Japonią a Chinami to nie lokalny spór o pietruszkę w Bantustanie. W to zaangażowane zostaną USA. Jak USA to i Rosja. Wzajemny układ zależności to jest poziom globalny. Podobno czegoś takiego nie ma... Podobno, ale charakter narodowy Chińczyków i Japończyków mimo podobieństw w koncepcji antropologicznej jest na mój gust jak woda i ogień. Nawarstwiają się tam zaszłości i rywalizacja od wieków. Czasem odnoszę wrażenie jakby Japończycy mentalnie chcieli udowodnić Chińczykom, że są od nich niezależni. Japonia ze swoim kodeksem bushido jest bardziej wewnętrznie militarystyczna niż Chiny, bardziej bezwzględna. Znakomicie wyraża to tytułowy bohater filmu "Ip Man" mówiąc do generała japońskiego podczas finałowego pojedynku. Widać to w "konstrukcji" sztuk walki. Nawet aikido czerpiące z doświadczeń Chin jest niejako bardziej "twarde", ogołocone z finezji, niż tradycyjne Tai Chi, mimo, że obie tradycje odwołują się do tej samej koncepcji "nieagresji". Dlatego też buddyzm "nie zagrzał" miejsca w Chinach tylko taoizm a "osiadł" w Japonii. Japończycy są niejako podobni do Niemców co zresztą znalazło wyraz w sojuszu podczas II wojny światowej. Chińczycy natomiast (ciekawe ilu się zbulwersuje) ... to niejako, wg. mnie, charakterologiczny nasz odpowiednik. Nie mówię tu o duchowości bo to nieporównywalne sprawy. Tam nie ma pojęcia Osobowego Absolutu Rozumnego. Ich świat to świat przenikających się bezosobowych energii.
    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rola USA jak słusznie Pan zauważa jest decydująca. Stany mają sporo do stracenia i muszą lawirować między dwoma punktami...

      Usuń
    2. coś w tym jest;)

      Usuń
  3. Dziękuje wszystkim za interesujące komentarze, zachęcam do dalszej dyskusji. Wasze uwagi przekażę organizatorom akcji dopiero pod koniec tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne zobrazowanie problemu, proszę przekazać, że czekamy na ich kolejne produkcje;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyłączyłem po kilku sekundach ze względu na pisak O_O Jeeeeejkuuu....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Forma fajna, ale ten dźwięk faktycznie mogli wyciszyć:/

      Usuń
  6. Można się przyzwyczaić;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pewno wojna niesie za sobą bardzo dużo skutków i wiadomo, że są to negatywne skutki. W gospodarce, ekonomii kraju na pewno będą to spore straty jak widać.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf