wtorek, 31 marca 2015

Tajemniczy sygnał radiowy z kosmosu, naukowcy nie potrafią wytłumaczyć jak powstał

Do Ziemi docierają niezwykłe fale radiowe, w których astronomowie doszukują się matematycznych zależności. Skąd może pochodzić sygnał? 

fot. Space.com


Fale radiowe o niezwykłej częstotliwości radioteleskopy na Ziemi zarejestrowały od 2001 co najmniej dziesięc razy, ostatni w 2014 roku kiedy to został on przechwycony przez teleskop Parkes z obserwatorium mieszczącego się w Nowej Południowej Walii w Australii. Nikt z naukowców nie jest w stanie w tej chwili odpowiedzieć na pytanie co jest źródłem sygnału, po jego sile można wnioskować, że jest ono nieduże, jego wielkość nie może przekraczać bowiem kilkuset kilometrów co wyklucza możliwość nadania sygnału przez np. znacznie większą gwiazdę. Astronomowie podejrzewają ponadto, że nie pochodzi on nawet z naszej galaktyki, jego źródło jest znacznie odleglejsze.

Michael Hippke z Instytutu Analizy Danych w Neukirchen-Vluyn w Niemczech korzystając z metody obliczania miary dyspersji zauważył, że jej wartości dla wszystkich 10 sygnałów stanowią wielokrotność liczby 187,5, co jest tym bardziej zaskakujące, że pohodzą one z miejsca oddalonego od Ziemi o miliardy lat świetlnych. Zdaniem naukowca, jednym z wyjaśnień tego zjawiska może być teoria zakładająca znacznie krótszy dystans jaki w rzeczywistości powstał sygnał. Pytanie, jak duży?

Samą zależność trudno uznać za przypadkową (prawdopodobieństwo szacuje się na 5 do 10 tysięcy), a jeśli jest ona prawdziwa, to zdaniem  Johna Learneda z Uniwersytetu w Hawajach bardzo trudno będzie wytłumaczyć co było źródłem jej powstania.

Oczywiście najciekawsze byłoby wyjaśnienie zakładające, że za sygnałem nie stoi zjawisko naturalne, lecz jest dziełem jakiejś nieznanej inteligencji.

źródło: New Scientist



poniedziałek, 30 marca 2015

Fragment powieści "Kod Władzy". Rozdział Rozdział 17 Lotnisko. Klagenfurt. Austria



Poul podszedł do stoiska wypożyczalni samochodów.
– Dzień dobry, chciałem wypożyczyć samochód.
– Dzień dobry, dobrze pan trafił – przywitał go życzliwie szczupły, lekko już łysiejący trzydziestoparolatek. – Na jak długo życzy pan sobie samochód?
Poul zamyślił się.
– Dobre pytanie. – Uśmiechnął się. – O tym nie pomyślałem.
A muszę się jednoznacznie zadeklarować?
– No nie, ale coś musimy zapisać. Zawsze pan może przedłużyć rezerwację.
Spojrzał na Poula pytającym wzrokiem.
– To może... może na trzy dni.
– Ależ oczywiście, bez problemu. Jaki samochód pan sobie życzy?
– Jaki? – Poul zastanowił się.
– Może pan pomyśli, a ja w tym czasie przygotuję stosowne dokumenty. Czy mogę prosić jakiś dowód tożsamości?
– Oczywiście – Poul sięgnął po paszport. Podał go pracownikowi wypożyczalni.
Ten otworzył paszport i spojrzał zaskoczony na Poula.
– To pan...
Poul spojrzał na mężczyznę.
– To ja? To znaczy?
– Czekałem na pana. Pan przyleciał z Rzymu prawda? Mam dla pana wiadomość. Poul rozejrzał się dyskretnie dookoła. Nachylił się bardziej w kierunku lady, przy której stał.
– Słucham, co ma mi pan przekazać?
Mężczyzna wyjął z szuflady białą kopertę.
– Proszę posłuchać. Mam panu przekazać następującą informację: Pojedzie pan w kierunku zamku. Wie pan, którego?
Poul kiwnął głową.
– Wokół zamku jest kilkanaście gospodarstw wiejskich. Wynajmie pan pokój w którymś z nich. Jak już pan to uczyni, zadzwoni pan pod numer, który jest zapisany na kartce w tej kopercie.
Podał kopertę Poulowi, rozglądając się, czy nikt ich nie obserwuje.
– Przyjedzie po pana nasz człowiek... bardzo nam życzliwy.
Zabierze pana dyskretnym przejściem do miejsca, w którym
będzie pan mógł obserwować, co się dzieje na zamku. Pro-
szę zrobić to, o co poprosi. I niczemu się nie dziwić. Niczemu
– dodał.
Poula zaskoczyły jego ostatnie słowa.
– W porządku. Jaki samochód mi pan przygotował? – podniósł głos.
– Myślę, że dla pana najlepsza będzie toyota. Wygodny, duży samochód. Czy może być?
– Oczywiście. Nie jestem wybredny, a japońskie samochody są niezłe, prawda?
– Otóż to. Nie mamy z nimi specjalnych problemów. Proszę, tu jest komplet dokumentów. Zechce pan się zapoznać i podpisać. Na dokumencie ubezpieczeniowym również. Poul podpisał szybko. Dostał kluczyki od samochodu i instrukcję, gdzie go znajdzie na lotniskowym parkingu. Pożegnał się z sympatycznym pracownikiem wypożyczalni. Poszedł na parking, na którym bez trudu odnalazł samochód. Włożył walizkę do bagażnika. Powoli wyjechał z parkingu. Skierował się na autostradę. Jadąc, znów zatopił się w myślach, co ostatnio często mu się zdarzało. Wydarzenia ostatnich miesięcy nie dawały mu spokoju ducha, zmieniły jego życie, niestety – nie na lepsze. Poul wracał we wspomnieniach do swojej tragicznej ucieczki w lesie, ale przede wszystkim do zamordowanych na jego oczach autostopowiczów. Czuł na sobie brzemię odpowiedzialności za ich śmierć. Wiedział, że jest śledzony i wiedział, że grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo. Pomimo tego zabrał ze sobą dwójkę młodych ludzi, którzy jako niewygodni świadkowie zostali po prostu zastrzeleni. Ta sytuacja zdecydowanie go przerastała, a przecież teraz miał nową misję i nie wiedział, co się wydarzy. Wiedział za to doskonale, że wypełni swoje obowiązki znakomicie, choć wewnątrz targały nim emocje. Zastanawiał się, co u Monik i Marca, a także Kajetana. Oni jedni wiedzieli, co mógł teraz odczuwać, sami też wiele przeszli. Po kilkudziesięciu minutach wjechał na drogę prowadzącą w kierunku zamku. Jechał powoli, oglądając okolicę. Zastanawiał się, gdzie się zatrzymać. Był w Austrii kilka razy, ale znał wyłącznie Tyrol. Miejscowości, przez które przejeżdżał, podobały mu się. Spokojna, malownicza okolica, na niebie widać było orły. Z daleka zauważył farmę. Oddalona była znacznie od drogi. Poul zaczął wypatrywać jakiegoś zjazdu. Przejechał prawie kilometr. Skręcił w prawo. Do farmy pozostało mu kilkaset metrów. Wjechał na dziedziniec. Przed domem stała duża czarna limuzyna z ciemnymi oknami.
„Jacyś bogaci właściciele – pomyślał zdziwiony – dom nie wygląda bogato, może to jednak jacyś goście?” Spojrzał na przykuwający uwagę przedmiot leżący na ziemi pomiędzy samochodem a wejściem do domu. Zdziwił się. Była to czerwona, damska torebka. Poul wyszedł z samochodu. Podszedł do torebki i pochylił się. Wypadło z niej kilka kosmetyków i telefon komórkowy. Jego zdziwienie rosło. Rozejrzał się dookoła. Niczego interesującego nie dostrzegł. Niewielki bałagan, jak w każdym miejscu, w którym nie pozostaje wiele czasu na utrzymywanie porządku. Kilka urządzeń rolniczych.
– Halo, jest tu ktoś?! – krzyknął. – Dobry wieczór. Szukam gospodarza!
Nikt się nie odezwał. Panowała cisza.
– Przepraszam! – krzyknął głośniej.
Drzwi domu otwarły się. Stanął w nich mężczyzna w ciemnych okularach słonecznych. Młody, na pierwszy rzut oka, wysportowany. Cofnął się na chwilę do wnętrza domu, coś krzyknął. Po chwili wyszedł na werandę domu. Za nim pojawił się drugi człowiek. Podobny do niego.
– Czego pan szuka? – zapytał. – Co pan tu robi?
– Szukam kwatery na kilka nocy. Czy zastałem gospodarzy?
– Ja jestem gospodarzem – odpowiedział człowiek stojący na werandzie.
– Nie wynajmuję pokoi nikomu.
– Pan jest gospodarzem? – zdziwił się Poul. – Naprawdę?
Pole pan też uprawia? – dodał ironicznie, bo cała sytuacja zaczęła mu się nie podobać.
– Nie pański interes – odparł obcesowo mężczyzna podający się za gospodarza. – Niech pan się stąd zabiera. Nic tu po panu.
– A tę torebkę leżącą przed panem pewne zgubiła jakaś turystka szukająca kwatery na noc?
– Daję ci minutę na odjazd – padła groźba.
– Ma pan rację. Odjeżdżam... prosto na policję – dodał Poul.
Stojący na werandzie mężczyźni spojrzeli na siebie. Ten, który rozmawiał z Poulem skinął głową. Drugi człowiek sięgnął pod marynarkę. Wyjął duży, czarny pistolet. Wymierzył nim w Poula.
– Ręce do góry. No już. Podnieś ręce do góry, nie żartuję. Poul stał zaskoczony. Powoli uniósł ręce. Drugi mężczyzna podszedł do niego. Obszukał go, sprawdzając czy nie ma przy sobie broni.
– Ruszaj do środka – wydał polecenie.
Poul posłusznie spełnił jego rozkaz. Przez chwilę zatrzymali się na parterze budynku.
– Schodź na dół. – Kolejny rozkaz był równie jasny jak poprzednie.
Zeszli na dół. Stanęli przed drewnianymi drzwiami.
– Miałeś pecha – usłyszał Poul. – To był bardzo głupi pomysł...
Mężczyzna otworzył drzwi prowadzące do piwnicy.
Poul odwrócił się do nieznajomego.
– Będą mnie szukać...
– Wchodź, dosyć już dzisiaj powiedziałeś. Pchnął Poula do wnętrza, zamykając drzwi. Poul odwrócił się. W narożniku małej piwnicy stała kobieta patrząca na niego przerażonym wzrokiem. Poznał ją od razu.
– Boże, Monik! – krzyknął. – Co ty tu robisz?!
– Poul... – wydusiła z siebie.
Rzuciła mu się w ramiona i zaczęła płakać.

niedziela, 29 marca 2015

Czy Władymir Putin nie żyje?

Przez blisko tydzień prezydent Rosji był nieobecny w mediach, odwołano jego wszystkie spotkania. Kreml milczał. Naturalnym się zatem stało, że na całym świecie zaczęły krążyć pogłoski, że Władymir Putin jest ciężko chory, a być może nawet nie żyje. Bardzo szybko zaczęły także pojawiać się doniesienia o rzekomym przewrocie pałacowym i objęciu władzy przez wojskowych. Wkrótce potem jednak Putin pojawił się znowu publicznie i świat zapomniał o chorobie. Czy jednak na pewno? Okazuje się, że informacje na temat śmierci Putina potwierdza nawet jego żona! Zobaczcie poniższy materiał, wkrótce napiszę o tym więcej:


piątek, 27 marca 2015

Czy ktoś morduje bliskich Wiktora Janukowycza?

Wiktorowi Janukowyczowi udało się w porę opuścić Kijów i udać się na emigrację do Rosji. To zapewne uratowało mu życie, ale czy to samo można powiedzieć o jego rodzinie i bliskich współpracownikach. Od pewnego czasu bliskiemu otoczeniu Janukowycza towarzyszy seria tajemniczych zgonów, z synem byłego ukraińskiego prezydenta na czele.
 



20 marca tego roku Volkswagen minibus wiózł sześciu pasażerów po powierzchni zamarzniętego jeziora Bajkał. Członkowie grupy najprawdopodobniej odbywali wycieczkę krajoznawczą, gdy nagle lód pękl i pojazd wpadł do jeziora. Podczas trwającej 2 godziny akcji ratowniczej uratowano pięciu pasażerów, zginął tylko jeden - 33-letni Wiktor Janukowycz, młodszy syn byłego prezydenta Ukrainy.


Wypadki chodzą po ludziach, można by powiedzieć, jednakże w otoczeniu Janukowycza tych wypadków w ostatnim czasie jest znacznie więcej. Nieco wcześniej, 12 marca znaleziono ciało Ołeksandra Pekluszenki, członka Partii Regionów i byłego gubernatora regionu Zaporoża, którego podejrzewa się o odegranie jednej z kluczowych ról podczas pacyfikacji protestów na Majdanie. Pekluszenko został postrzelony w szyję, według ukraińskiej policji najprawdopodobniej popełnił samobójstwo.


To nie zamyka czarnej listy osób z najbliższego otoczenia Wiktora Janukowycza, które poniosły śmierć w ostatnim czasie. 9 marca znaleziono ciało Stanisława Mielnika, byłego deputowanego Ukrainy, zaś pod koniec lutego z okna swojego mieszkania na 17. piętrze wyskoczył Michajło Czeczetow, również związany z Partią Regionów, podobnie jak i Siergij Walter, burmistrz Meliopola oskarażany o nadużycia, który rzekomo powiesił się 25 lutego. Dzień później znaleziono ciało szefa policji Meliopola, Ołeksandra Bordiucha. Pierwszym zmarłym był natomiast Oleksij Koleśnik, były przewodniczący władz Charkowa, którego znaleziono powieszonego 29 stycznia.

Jeśli śmierć tych osób mogła być powiązana z jedną osobą lub organizacją, to z kim konkretnie? Czy może być to zemsta protestujących na Majdanie organizacji? A może cicha, lecz brutalna walka o władzę, która odbywa się poza obiektywami kamer?


źródło

środa, 25 marca 2015

Państwo Islamskie - jedyny kraj na świecie, gdzie zapłacisz złotymi monetami

11 listopada instytucja pełniąca rolę departamentu skarbu (Beit al Mal) ogłosiła, że ISIS wprowadzi do obiegu dinara, który wykonany będzie ze złota, srebra oraz z miedzi. Swoją nazwą nowa waluta nawiązywać ma do Kalifatu Umajjadzkiego, który panował nad światem islamskim w VII i VIII wieku (a przez kolejne wieki rządził w muzułmańskiej Hiszpanii). 
 


Pomimo początkowego sceptycyzmu ze strony obserwatorów informacje dochodzące z terenów Iraku i Syrii sugerują, że władze ISIS intensywnie gromadzą całe złoto jakie uda im się zdobyć i pracują nad tym monety trafiły wkrótce do obiegu, na Twitterze można już znaleźć zdjęcia pierwszych wytłoczonych monet (poniżej), można na nich zobaczyć między innymi mapę świata, wizerunek meczetu Al-Aqsa w Jerozolimie oraz wieży Jezusa przy meczecie w Damaszku. 



W większości głównych miast Iraku kupcy muszą poszukiwać nowych dostawców, gdyż Państwo Islamskie skupuje całe złoto i srebro jakie tylko pojawi się na rynku, wydano również rozkaz bojownikom walczącym na froncie by gromadzili wszelką ilość miedzi jaką będą w stanie zdobyć, szczególnym zainteresowaniem cieszą się więc między innymi kable elektryczne.

Czy nowy pieniądz zyska zaufanie ludzi? ISIS ma wielu wrogów, wielu życzy im rychłego końca, mało też prawdopodobne by mieszkańcy Syrii i Iraku nagle zaufali pieniądzowi emitowanemu przez samozwańcze państwo, którego istnienia nie uznaje nikt na świecie. A jednak, jeśli w obieg wpuszczono by pieniądze oparte na kruszcu, wówczas nikt nie musiałby ufać ani sympatyzować z ISIS, złoto czy srebro mają swoją wartość bez względu na to kto bije z nich monety, może więc Państwo Islamskie znalazło sposób na własny pieniądz?


źródło

wtorek, 24 marca 2015

Plony większe niż GMO - czy kalifornijski farmer dokonal rewolucji w produkcji żywności?

Szalony naukowiec? A może jedynie uważny obserwator? Podczas gdy świat zastanawia się jak sprawić by plony były jeszcze bogatsze, Paul Kaiser po prostu uprawia swoje nieduże pole i osiąga ogromne zyski. Jak on to robi?


Paul Kaiser nie jest wielkim plantatorem, posiada jedynie liczące 8 akrów gospodarstwo, nie sprzyja mu też pogoda - pomimo, że Kalifornia zazwyczaj cieszy się niezwykle sprzyjającym rolnictwu klimatem, to jednak od kilku lat panuje tam susza, która niezwykle daje się we znaki lokalnym farmerom. Mimo warunków pogodowych zarobił on na swoich plonach kilkaset tysiecy dolarów a na jego farmę przyjeżdżają z daleka specjaliści by dowiedzieć się w czym tkwi jego tajemnica.

Na farmie Kaisera trudno by się było doszukiwać jakichkolwiek sztucznych nawozów czy tym bardziej modyfikowanej genetycznie roślinności. Wszystko opiera się na naturalnych składnikach i zwyczajnym... kompoście będącym niczym innym jak resztkami jedzenia i roślin. Najciekawsze jest jednak to, że Kaiser w ogóle nie plewi swoich upraw, zostawia w glebie korzenie poprzednio rosnących tam roślin a mimo wszystko gleba jest żyzna jak nigdzie indziej w okolicy! Na tym nie koniec, znalazł on także sposób na radzenie sobie z suszą i potrzebą ciągłego nawadniania. Woda w Kalifornii staje się co raz cenniejsza a rolnicy co raz więcej pieniędzy wydają na to by utrzymać swoje rośliny w dobrym stanie. Kaiser natomiast praktycznie wcale nie potrzebuje znaczących ilości wody, korzysta za to ze specjalnych akrylowych pokryw, które umieszcza na grządkach. Dzięki temu izoluje on glebę od promieni słonecznych, sprawia, że ta nie wysycha i oszczędza przy tym znaczące ilości wody.

Niedawno jego gospodarstwo odwiedzili przedstawiciele wielu organizacji rolniczych, szukali porad i pomysłów na to jak zwiększyć swoje własne plony. Sam bohater tego artykułu utrzymuje, że metody uprawy, które sprawią, że ludzie staną się samowystarczalni leżą tuż za rogiem, dzięki nim ludzie zapewnią sobie niezależność także ekonomiczną a co za tym idzie także społeczną. Czy można chcieć więcej?



poniedziałek, 23 marca 2015

Fragment powieści "Kod Władzy". Rozdział 16 Zamek Hochosterwitz. Austria

www.yunphoto.net


Marc obudził się. Nerwowo spojrzał na zegarek. Dwudziesta druga dwadzieścia. Zerwał się z łóżka. Sięgnął po telefon. Ręce mu drżały. Przyłożył słuchawkę do ucha. Czuł, jak głośno bije mu serce. – Osoba, do której dzwonisz, jest poza zasięgiem sieci lub ma wyłączony telefon – zabrzmiał komunikat. Wybrał jeszcze jeden numer.
– Witaj, macie jakieś wiadomości od Monik? – zapytał nerwowo. – Nie? Czemu jestem taki nerwowy? Nie, nie jestem – starał się uspokoić, by nie denerwować niepotrzebnie jej rodziców. – No wiesz, jak to jest... po prostu, tęsknię – starał się być spokojny. – Dobrze, zadzwonimy do was jutro. – „Mam nadzieję” – pomyślał. – Dobranoc. U mnie? U mnie wszystko w porządku. Śpijcie dobrze – pożegnał się szybko. Zastanawiał się przez chwilę. Wszedł do łazienki, przyczesał włosy, spoglądając do lustra. Był blady. Potarł rękami twarz, by pobudzić krążenie krwi. Wszedł do komnaty. Ubrał buty i kurtkę. Wychodząc z pokoju, dotknął kieszeni kurtki. Sprawdził, czy ma w niej telefon.
– Jest, w porządku – uspokoił się. Po schodach schodził ostrożnie. Czuł, jak drżą mu kolana. Był zdenerwowany. Wyszedł na dziedziniec. Panował na nim gęsty mrok. Światła, których iluminofonia oświetlała wczoraj elewację zamku, były wyłączone. Na dziedziniec sączyło się jedynie ponure światło, kołyszącej się w rytm powiewów wiatru, dużej lampy, zawieszonej tuż nad wejściem do budynku. Marc zmrużył oczy. Niewiele widział. Przeszedł po omacku kilka kroków. Miał nadzieję, że spotka kogoś, kto pomoże mu dostać się do samochodu. Chciał pojechać na lotnisko szukać Monik. Potem być może na policję. Wiedział, że musi coś zrobić. Nie mógł czekać bezczynnie do rana. Rozejrzał się dookoła. W oddali pod murem, w kierunku ostatniej, czternastej bramy, kilku mężczyzn poganiało grupę osób idących parami. Tłoczyli się. Marc stanął jak wryty.
– Jezu, co to? Ruszył do przodu. Prawie biegł. Idący ludzie, jak mu się wydawało, przyspieszyli. Niewielki konwój poruszał się szybciej, tak jakby miał zniknąć, zanim Marc do niego dotrze. W chwili gdy dobiegał do grupy osób, pierwsi ludzie zaczęli znikać w murze bramy. Marc nie potrafił dostrzec, gdzie wchodzili. Załapał za rękaw najbliższego konwojenta.
– Co wy robicie! – krzyknął i zaraz zamilkł, spoglądając na twarz wysokiego mężczyzny idącego w ostatniej parze. Zastygł. Spojrzał w oczy człowieka, który wydawał mu się znajomy. Jego oczy były dziwne... jakby półprzytomne.
– Ależ... to ty? – Marc starał się szybko skupić. – Tom!... Boże, to ty, Tom! Szukałem ciebie i twojej żony... jak zniknęliście na zamku Czocha. Jezu! Tom... co ci jest? Konwojent pchnął człowieka, do którego zwrócił się Marc. Spojrzał na niego.
– Odejdź! Natychmiast odejdź! – krzyknął do niego po angielsku. – Wynoś się!
Odepchnął go mocno od siebie. Marc zatoczył się. Zrobił gest rękoma, jakby chciał się czegoś złapać. Nie znalazł jednak w mroku nocy niczego, co mogłoby mu pomóc. Odchylił się mocno. Zachwiał się. Upadł do tyłu. Uderzył głową o coś twardego.
Zemdlał.

niedziela, 22 marca 2015

Rewolucje albo nowa wiosna ludów. Czy tym razem w Polsce?

Wielkie manifestacje, rewolucje, przewroty polityczne, co po nich zostało? Czy protesty, tysięcy albo nawet milionów ludzi, którym nie podobała się panująca władza faktycznie na tym skorzystały? A może jedynie czekała ich kolejna rządząca klika albo wręcz wojna domowa? Przypominam tekst sprzed wielu lat, napisany na samym początku, gdy blog ten dopiero ruszał i zachęcam do zastanowienia, czy wkróte ktoś nie zechce zorganizować w Polsce kolejnego "Majdanu".

Kiedy Napoleon sam nałożył sobie koronę cesarską na głowę, wszystko zapowiadało, że Rewolucja Francuska osiągnęła swoje apogeum, a zmiany jakie ona niesie nie napotkają na żaden opór. Tego z resztą można było się spodziewać, gdy przez kolejnych kilkanaście lat to właśnie Napoleon obalał i umieszczał na tronach kolejnych władców. Jednak już w 1815 roku przywrócono stary porządek, a zwycięskie mocarstwa stały na straży, aby nikt nie zachwiał delikatną równowagą na kontynencie europejskim. Oczywiście nie wszystkim się to podobało, ludzie którzy dążyli do jak największej władzy i panowania nie tylko w Europie, ale na całym świecie dążyli do tego by ustalony porządek podważyć.



czytaj dalej

czwartek, 19 marca 2015

Olej z konopii indyjskich - cudowne lekarstwo na raka?

Ostatnie wydarzenia w Legionowie po raz kolejny stawiają przed opinią publiczną pytania odnośnie potrzeby zakazu posiadania lekkich narkotyków, w tym przede wszystkim marihuany. Przy tej okazji przyjrzyjmy się niektórym interesującym faktom związanym z konopiami indyjskimi i walką rządów z tą rośliną. 


Wspólna historia ludzkości i konopi indyjskich sięga tysięcy lat - najstarszy znany materiał wypleciony przez człowieka z konopii został najprawdopodobniej wykonany 7 lub nawet 8 tysięcy lat przez naszą erą. Przez wieki funkcjonowała przede wszystkim jako roślina uprawiana dla swoich włókien, jednak w niektórych krajach znane były jej właściwości lecznicze, stąd w XIX i na początku XX wieku popularne były leki robione na bazie konopi.

Skąd więc nagle w XX wieku marihuana stała się jednym z wrogów publicznych? Istnieje na ten temat wiele teorii spiskowych. Jedną z nich je ta głosząca, że w połowie lat 30. w USA opracowano niezwykle skuteczną technologię produkowania papieru z konopi, którego jakość można było porównywać z tym produkowanym z celulozy drzewnej. Warta miliardy dolarów branża drzewna i papiernicza musiały zareagować i wykorzystując fakt, że konopie mają również właściwości halucynogenne doprowadziły one do ich delegalizacji.W rzeczywistości jednak w wielu krajach marihuana została zabroniona już znacznie wcześniej, już na początku XX wieku była ona nielegalna w Południowej Afryce, w Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii i w Kanadzie. W Stanach Zjednoczonych proces ten odbywał się stopniowo, pierwsza była Kalifornia, której władze zabroniły posiadania marihuany już w 1913 roku, głównie w celu zaszkodzenia meksykańskim imigrantom, ktorzy byli głównymi konsumentami tej substancji.

Druga teoria dotyczy koncernów farmaceutycznych - zdaniem wielu osób badających działanie konopi na organizm ludzki olej z kwiatów konopii ma być rzekomo cudownym lekiem na śmiertelne dolegliwości stawiającym na nogi nawet najpoważniej chorych pacjentów. Ekstrakt z konopii włóknistej zawierać ma znaczne ilości substancji czynnych, z których wytłaczane są oleje kojące ból, poprawiające samopoczucie a w niektórych przypadkach doprowadzające do poprawy stanu zdrowia zdawałoby się nieuleczalnie chorych pacjentów.

Jeśli działanie konopi miałoby być faktycznie aż tak zbawienne, wówczas światowe koncerny farmaceutyczne, wydające rocznie miliardy dolarów na badania mające znaleźć lekarstwo na raka nigdy by tych pieniędzy nie odzyskały. Wiadomym jest bowiem, że zainwestowane pieniądze będą chciały odzyskać komercyjnie sprzedając opracowane przez siebie lekarstwo. Lek na bazie konopi, które każdy może wyhodować a następnie wytłoczyć z nich olej mógłby sprawić, że ich interesy byłyby poważnie zagrożone.

Smaczku całej historii dodaje fakt niesławnego raportu Światowej Organizacji Zdrowia, która w połowie lat 90. XX wieku opublikowała raport poświęcony wpływowi poszczególnych używek na zdrowie człowieka. Wkrótce okazało się, że odpowiadające za jego przygotowanie osoby utajniły jeden z rozdziałów, do którego udało się jednak dotrzeć redaktorom magazynu New Scientist. Z brakującego rozdziału wynikało, że marihuana pod względem szkodliwości nie odstaje szczególnie od innych popularnych substacji takich jak alkohol czy nikotyna. Skoro więc to nie zdrowie jest zagrożone, to co, albo może kto?

środa, 18 marca 2015

Czyżby kolejna piramida? U wybrzeży Portugalii znaleziono tajemniczą budowlę

Na dnie Atlantyku odkryto niedawno jedną z nowych zagadek historii, według relacji świadków ma się tam znajdować starożytna piramida zatopiona przez wody oceanu.


http://aquariuspage.blogspot.com.br


Na dnie morskim, między wyspami São Miguel i Terceira na portugalskich Azorach poszukiwacze-amatorzy odnaleźli zarysy formacji skalnej, której spiczasty kształt i kwadratowa podstawa sugerują, że może to być zatopiona piramida. Szacuje się, że może mieć ona około0 60 metrów wysokości a jej podstawa liczy 8000 metrów kwadratowych. Dla porównania Wielka Piramida w Gizie mierzy 146 metrów wysokości a jej podstawa liczy ponad 230 metrów kwadratowych. Obecnie trwają badania znaleziska, tematem zainteresowała się między innymi portugalska marynarka, poinformowały o tym także tamtejsze media.

Interesujący jest jednak fakt, że według dotychczasowych relacji "piramidę" znaleziono niedawno, ale według earthweareone.com jeszcze w roku 2012 prowadzono w tej okolicy badania aktywności wulkanów, do których użyto sonaru, dziwnym jest więc, że już wtedy nie natrafiono na tak dużą i nietypową strukturę. A może trafiono, tylko sprawa została zatuszowana.

Tereny, na której znaleziono "piramidę" znajdują się pod wodą od blisko 20 tysięcy lat, nie wiadomo więc jaka cywilizacja mogłaby zbudować tak monumentalną kontrukcję.

Pierwotnie sądzono, że Azory pozostawały niezamieszkane aż do przybycia tam Portugalczyków, jednakże ostatnie odkrycia archeologiczne obaliły ten pogląd. Niedawno bowiem na wyspie Pico znaleziono ślady sztuki naskalnej, których wiek szacuje się na tysiące lat.




wtorek, 17 marca 2015

Czy Rosja może stać się krajem muzułmańskim?

Zdjęcia Paryża, Marsylii czy Londynu, na których co raz częściej można zobaczyć grupy modlących się muzułmanów to już standard. Dużo mówi się też o zachodnioeuropejskich konwertytach, którzy przeszli na islam i teraz walczą po stronie Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii. Mało kto jednak wie, że znany opozycjonista Aleksander Litwinienko na łożu śmierci przyjął islam i zmarł jako muzułmanin. Nie jest przy tym odosobniony w swoim wyborze, gdyż wśród Rosjan islam staje się co raz popularniejszy.

Muzułmanie żyją w Rosji od stuleci, dawniej byli przede wszystkim reprezentowani przez Tatarów, jednak islam jest też popularny wśród narodów Azji Środkowej i Kaukazu. Istotne jest jednak przy tym to, że przy malejącej liczbe rodowitych Rosjan populacja muzułmanów stale rośnie. Jak podaje Richard Pipes tylko w Moskwie przeciętna rosyjska kobieta rodzi średnio 1,1 dziecko, podczas gdy kobieta pochodzenia tatarskiego ma już tych dzieci sześcioro, zaś matki pochodzenia czeczeńskiego czy inguskiego potrafią mieć średnio dziesięcioro dzieci.



Chociaż Rosja nie publikuje oficjalnych statysyk dotyczących demografii dzielących przyrost naturalny na poszczególne grupy etniczne to jednak Mark Admonanis z Forbesa wysilił się na stworzenie interesującego opracowania dotyczącego poziomu rozrodczości w poszczególnych republikach na terenie kraju. Przede wszystkim okazało się, że w republikach zdominowanych głównie przez ludność słowiańską średnia liczba urodzin (w Rosji i tak niewysoka) jest o 3% niższa niż w pozostałych. Ponadto, jak podaje portal The Weekly Number muzułmańska populacja w Rosji charakteryzuje się też znacznie niższą średnią wieku od innych grup etnicznych.

Nie bez znaczenia pozostaje także odpowiednia ideologia. Przy bankructwie komunizmu młodzi mieszkańcy Rosji poszukują pomysłu i nowego systemu wartości: rosnącym zainteresowaniem zaczynają się cieszyć nie tylko nacjonalizm rosyjski, ale też choćby tatarski, do tego dochodzą takie ideologie jak eurazjatyzm czy też mający szczególnie silne oparcie w Czeczeni radykalny islam, którego popularność znacznie wzrosła wraz z wybuchającymi w tym kraju wojnami. Sam Ramzan Kadyrow ma szczególnie silną pozycję w obozie Władymira Putina, oficjalnie blokuje on działalność radykalnych islamskich bojówkarzy, lecz w praktyce wykorzystuje ten potencjał do własnych celów tworząc własną armię. Czy kiedyś, w momencie słabości Kremla nie skieruje tej armii przeciwko swoim dotychczasowym protektorom?

Ramzan Kadyrow



poniedziałek, 16 marca 2015

Fragment powieści "Kod Władzy". Rozdział 15 Okolice Klagenfurtu. Austria



Samochód pędził z ogromną szybkością. Z każdą kolejną przekroczoną cyfrą na samochodowym liczniku niepokój Monik wzrastał. Umieszczono ją na tylnym siedzeniu. Z przodu byli dwaj mężczyźni, którzy odebrali ją z lotniska. Jeden z nich tłumaczył jej, że przysłał ich Marc. Zastanawiała się nad ich słowami, nie uprzedzała go przecież, kiedy przyleci. Z lotniska na zamek było tak niedaleko, że nie obawiała się przebyć tej drogi sama. Chciała zrobić mu niespodziankę. Była zaskoczona czekającymi na nią ludźmi. Chciała skontaktować się Marciem, ale nie odbierał telefonu. „Pewnie nie ma sygnału na tym zamczysku” – pomyślała wówczas. Uspokojona myślą, że pewnie dzwonił do jej rodziców i sam nie mogąc po nią wyjechać, przysłał tych ludzi, czuła, że niepokój powoli mija. Początkowo nie dowierzała tłumaczeniom tego obcego mężczyzny. Przekonywał ją, że wszystko jest w porządku. Zostali specjalnie posłani, by ją odebrać. Przyglądała im się wnikliwie. Według tego, co usłyszała, zajmują się ochroną osób, które zostały zaproszone na zamek. Chyba chciała wierzyć tym wyjaśnieniom. Ubrani byli jak zawodowi ochroniarze, mieli profesjonalny sprzęt, w oczy rzucały się słuchawki w uszach. Limuzyna, którą jechali, była jak z rządowego konwoju. Mężczyzna, który z nią rozmawiał, był bardzo uprzejmy. Drugi cały czas milczał. Wprawdzie wydawało jej się, że w pewnej chwili powiedział coś w niezrozumiałym dla niej języku do mikrofonu schowanego w rękawie marynarki, ale rozemocjonowana nie zwróciła na to szczególnej uwagi. Zamek położony był kilkadziesiąt kilometrów od lotniska. Niedaleko.
„Wytrzymam jakoś te kilkanaście minut” – uspakajała się w myślach. W końcu zgodziła się kontynuować podróż. Teraz jechała w pędzącym aucie. Nie była w stanie określić, czy we właściwym kierunku. Nigdy nie była w tych okolicach. Uczepiła się rączki zawieszonej nad oknem. Samochód mocno wychylał się na zakrętach. Obaj mężczyźni milczeli. Kierujący prowadził samochód pewnie, nie okazując żadnych emocji. Na autostradzie panował niewielki ruch. Jeszcze mniejszy był na drodze, na którą zjechali. Przebiegała przez dolinę z niewielką ilością zabudowań. Samochód skręcił w boczną drogę. Jechał szybko, wzniecając za sobą tabuny kurzu. Droga była nierówna. Mijali zagajniki sosnowego lasu, przecinane polami. Nie było widać żadnych zabudowań.
– To droga do zamku? – zapytała głośno.
Żaden z mężczyzn nie odezwał się. Nie zareagowali w najmniejszy nawet sposób.
– Pytałam, czy to droga do zamku? Jak długo jeszcze pojedziemy? – powtórzyła.
Znowu milczenie. Zaczęła się bać. Dyskretnie złapała za klamkę drzwi, pociągnęła ją do siebie. Drzwi nie otwierały się. Jej niepokój rósł. Rozglądała się, myśląc, jak wydostać się z samochodu. Ponure wnętrze wypełnione czernią potęgowało jej strach. Nagle samochód przejechał przez jakąś kamienną bramę. Wtoczył się na nierówne podwórko, wśród zabudowań niewielkiej farmy. Kilka budynków z kamienia. Na środku stara studnia. Samochód zatrzymał się. Obaj mężczyźni wysiedli. Drzwi po stronie Monik zostały otwarte.
– Wysiadaj – usłyszała.
– Proszę? – zapytała łamiącym się głosem.
– Szybko. – Głos nieznajomego brzmiał groźnie.
Posłusznie wysiadła z samochodu.
– Dokąd mam iść?
– Ruszaj – nieznajomy pchnął ją do przodu.
Potknęła się. Zobaczyła przed sobą drzwi prowadzące do głównego budynku.
– Wchodź – popychający ją człowiek otworzył drzwi.
W środku panował półmrok. Drewniane meble, które wypełniały pokój, niczym się nie wyróżniały.
– Na dół! – padło polecenie. Spojrzała na schody prowadzące najprawdopodobniej do piwnicy. Zawahała się.
– Dalej, schodź. – Została ponownie popchnięta. Bez słowa zeszła po schodach. Prowadzący ją mężczyzna otworzył drewniane drzwi. Zobaczyła niewielkie pomieszczenie. Na środku stało łóżko, a obok mały stolik z przystawionym do niego drewnianym krzesłem. W rogu metalowe wiadro.
– Wchodź.
Weszła bez słowa. Drzwi zatrzasnęły się. Została sama. Przerażona usiadła na łóżku.

piątek, 13 marca 2015

Czym są wojny hybrydowe?



O wojnach hybrydowych, szczególnie od czasu wybuchu wojny na Ukrainie, mówi się dużo. Co oznacza jednak to popularne ostatnio określenie nowego typu działań wojennych?




czwartek, 12 marca 2015

Zupełnie wolny internet? Tak planuje zespół ze SpaceX

Całkowicie wolny i zdecentralizowany internet? Czy to w ogóle możliwe? Wedlug słynnego Elona Muska tak, wystarczy tylko stworzyć zupełnie niezalezny od władz państwowych system miniaturowych satelit orbitujących wokół Ziemi. 
 
fot. spaceX
 

Założyciel i prezes zajmującej się prywatnymi projektami kosmicznymi firmy SpaceX Elon Musk ogłosił na Twitterze, że pracują obecnie nad budową sieci mikrosatelit mającej umożliwić niedrogi i zupełnie zderegulowany dostęp do internetu.

Problem dostępu do internetu jest ostatnimi czasy niezwykle poważną kwestią, a nad jego ograniczeniem pracują właściwie wszystkie najpotężniejsze państwa świata. Z tego też względu użytkownicy sieci wciąż starają się obchodzić kolejne regulacje i tworzyć alternatywne sposoby komunikowania. Projekt SpaceX może okazać się najskuteczniejszym z dotychczas stworzonych, gdyż władze państwowe musiałyby zakłócać bezpośrednio sygnał z satelit, co jest o tyle trudn, że zawsze istnieje możliwość zmiany położenia obiektu lub też częstotliwości jej nadawania.

SpaceX nie jest z resztą jedynym podmiotem stawiającym sobie za cel umożliwienie jak najszerszemu gronu ludzi taniego i swobodnego dostępu do internetu, nad podobnymi rozwiązaniami głowią się zarówno takie potęgi jak Google czy Facebook jak i zupełnie niezależne grupy hackerów walczący o anonimowość w sieci.





środa, 11 marca 2015

Co Europejski Bank Centralny sądzi o bitcoinach?

Ekonomiści związani z Europejskim Bankiem Centralnym opublikowali właśnie kolejny już raport poświęcony tematyce kryptowalut. Dokładna analiza tego zjawiska pokazuje szereg wad jakie zdaniem EBC posiada ta nowa technologia transferu wartości.



Według ECB rozwój kryptowalut będzie w stanie wywrzeć istotny wpływ w niektórych branżach związanych z płatnościami elektronicznymi, sprzyjać zaś temu mają kłopoty jakie ma obecny system finansowy i próby znalezienia alternatywnych sposobów do transferowania środków w obrębie jednego systemu walutowego lub też poza niego. Autorzy twierdzą nawet, że niektóre kryptowaluty są w stanie konkurować z bankami, emitentami pieniędzy czy też z całymi systemami emisji pieniędzy.

Zauważają także, że same kryptowaluty mocno już zakorzeniły się wśród internautów, jak również wokół tej technologii powstała już odrębna i niezwykle specyficzna branża przemysłu, specjalizująca się w produkcji sprzętu do kopania kryptowalut a następnie odsprzedawania ich zewnętrznym odbiorcom, udostępniania mocy obliczeniowej w chmurze czy też specjalnym firmom akredytującym generowanie zabezpieczonych portfeli.

Co jest wadą kryptowalut? Przede wszystkim to, co dla wielu innych jest ich zaletą, to znaczy brak jasno określonych centralnych podmiotów zapewniających bezpieczne z nich korzystanie. Inne wady bitcoina i innych mu podobnych to brak przjerzystości oraz wrażliwość rynku na zmiany. Do wad zaliczyć można też brak płynności rynków związanych z kryptowalutami oraz tak naprawdę zupełny brak informacji na temat tego kto zarządza tymi systemami. Według analityków EBC wszystko to sprawia, że pomimo pewnej popularności fenomen bitcoina i innych kryptowalut będzie ograniczon i nigdy nie będzie w stanie zdominować istniejącego systemu. Czy Waszym zdaniem faktycznie tak się stanie? 
całość raportu:


 

wtorek, 10 marca 2015

Zniszczyć Sfinksa, zniszczyć piramidy!

Czy szokowało zniszczenie starożytnych pamiątek po Mezopotamii, Babilonii, kościołów pamiętających pierwsze wieki chrześcijaństwa czy też zamków budowanych jeszcze przez krzyżowców? Państwo Islamskie dokonało w ostatnim czasie ogromnych zniszczeń w dziedzinie zabytków kultury, jednak pomysł pewnego kaznodziei z Kuwejtu może przebić nawet bojowników ISIS.



Muzułmanie powinni raz na zawsze zniszczyć dziedzictwo faraonów - tego według dziennika Al-Watan oczekuje Ibrahim Al Kandari:

Fakt, że wcześni muzułmanie, którzy byli bezpośrednimi naśladowcami proroka Mahometa nie zniszczyli pomników faraonów po wkroczeniu na egipską ziemię, nie oznacza wcale, że nie powinniśmy zrobić tego teraz

Nie jest to pierwsza deklaracja muzułmańskich ekstremistów nawołujących do zniszczenia egipskich zabytków, podobnie wyraził się przywódca państwa islamskiego Abu Bakr al-Baghdadi, dla którego ich zniszczenie jest religijnym obowiązkiem islamu a także mieszkający w Egipcie kaznodzieja, który czerpiące zyski ze zwiedzania piramid i Sfinksa ministerstwo turystyki nazwał przemysłem prostytucji i rozwiązłości. 

Stanowisko władz Egiptu w tej sprawie od lat pozostaje takie same: Egipt nie jest państwem islamskim, lecz świeckim. Co jednak jeśli jakimś cudem kolejny rząd upadnie a na jego miejscu znajdzie się zupełnie inna, znacznie radykalniejsza grupa?



poniedziałek, 9 marca 2015

Fragment powieści "Kod Władzy": Rozdział 14 Zamek Hochosterwitz. Austria



Marc spędził cały dzień na zamku. Zafascynowany jego pięknem, starał się dotrzeć do każdego dostępnego zakamarka. Kilka razy natrafiał na ochroniarzy, którzy pilnowali zamkowych wnętrz, sprawdzając, jak mu się wydawało, czy nie znajdują się w nich jakieś wybuchowe niespodzianki. Nie dziwiło go to rutynowe działanie. Czas, który nastał po 11 września 2001 roku, zmuszał do szczególnej ostrożności. Świat stał się inny, mniej radosny. Przepełniony obawą, czy aby miejsce, do którego się udawano, pozostanie takim, jakie było wcześniej. Większość dnia spędził w niewielkim, ale przyjemnym ogrodzie. Nieczęsto miał czas na odpoczynek. Na ogół był bardzo zajęty, odbywał liczne podróże. Pomimo egzotyki miejsc, w jakich często przebywał, ich uroki na ogół pozostawały gdzieś poza nim. Skupiał się na pracy, zawsze obiecując sobie, że jeszcze tu wróci. Tym razem było inaczej. Miał wolny dzień, pierwszy od bardzo dawna. Starał się nie myśleć o niczym. Pozwolił sobie nawet na wyłączenie swojego telefonu komórkowego. Tę część dnia uznał za prawdziwe święto. Bez zobowiązań, bez czekania na wiadomość, bez konieczności odpowiadania na sms-y. Marc odpoczywał. Nieprzeciętny urok otoczenia zamku dopełniał nastroju błogiego odpoczynku. Spędził kilka godzin siedząc na ławce ukrytej wśród zielni ogrodu. Starał się nie myśleć o niczym. Z zamkniętymi oczami odwracał twarz do słońca. Po południu poszedł do zamkowej restauracji. Zjadł dobry, typowy austriacki obiad. Potem przespał się godzinę w swojej komnacie. Wstał i ponownie wyszedł na dziedziniec zamku. Był wypoczęty. Wyjął telefon z kieszeni i wybrał numer do Monik. Jej telefon nie opowiadał. Zdziwił się. Nie zdarzyło mu się to jeszcze. Monik odzywała się zawsze. Nawet wówczas, gdy miała ważne spotkanie, na chwilę odbierała, by szepnąć: zadzwonię później. Marc postanowił się przejść w kierunku drogi schodzącej w dół. Chciał zejść na parking po resztę rzeczy, które zostawił wczoraj w samochodzie. Zadzwonił z samochodu ponownie do Monik. Telefon milczał. Poczuł niepokój. Zastanawiał się chwilę nad tą sytuacją. Starał się uspokoić. „Pewnie nic się nie dzieje” – przekonywał się w myślach. Wysiadł z auta. Wyjął torbę z bagażnika i poszedł w kierunku drogi. Mijani strażnicy uśmiechnęli się do niego. Dwóch z nich poznał. Byli tu wczoraj. Szedł powoli drogą w górę. Postanowił przyjrzeć się osławionym czternastu bramom. Znalazł się pod pierwszą z nich: Fähnrich. Na zewnętrznej stronie bramy namalowano postacie pracowników w strojach z XVI wieku trzymających flagi. Z lewej strony flaga czerwono-biała, nawiązująca do symboli państwowych, natomiast z prawej strony pracownik trzyma flagę w barwach żółto-czarnych, które są w godle rodziny Khevenhüller. Pierwsza brama ma strategiczną lokalizację: po prawej stronie znajduje się strome i niedostępne zbocze, po lewej jest masywna, kamienna ściana. Ponadto, posiada specjalne pomieszczenie na broń oraz przystosowane otwory strzelnicze. Przejazd otwierany jest do środka. Główne wrota wzmocniono stalowymi elementami oraz dużą kołatką z brązu w postaci baraniej głowy. Budowa bramy została ostatecznie ukończona w 1580 roku. Wąziutka ścieżka prowadzi do drugiej bramy, Wächter. Zwiedzający również przy tej bramie po lewej stronie zobaczy gruby mur, a podchodząc do krawędzi po prawej, spojrzy w budzącą szacunek przepaść. Nie trzeba specjalnie wytężać wzroku, aby zobaczyć wąskie otwory okienne. Z bramy, specjalnym dodatkowym wyjściem, można przejść na pobliską skalną półkę, skąd dawniej obstawę budowli zaopatrywano w kamienny tłuczeń, który służył za rodzaj pocisków, miotanych podczas oblężenia w wojska nieprzyjaciela. Ścieżka do Nau, trzeciej bramy, zbudowanej w 1578 roku jest równie wąska jak do bramy drugiej. Nazwa jej pochodzi od małych niemieckich statków, ponieważ patrząc na nią z pewnej odległości, można dostrzec podobieństwo bramy do płynącego statku na skraju otchłani. Marc przechodził przez bramy, przyglądając się im uważnie. Każda była inna, każda miała też swoją historię, swoich architektów i swój indywidualny charakter. Każda była niezwykła. Dotarł na górę. Przeszedł ostatnie kilkaset metrów, będąc pod wpływem średniowiecznej atmosfery tajemniczego zamku. Mijane bramy robiły na nim coraz większe wrażenie. Idąc wyobrażał sobie jak przez setki lat przechodzili pod nimi różni ludzie. Pozostał po nich już tylko ślad startych kamieni i niewidoczny cień rzucany na ściany niewielkich budowli. Poczuł się zmęczony. Dotarł do swojej komnaty. Umył twarz i podszedł do okna. Zastanawiał się, co dzieje się z Monik. Coraz bardziej zaniepokojony zadzwonił do jej rodziców. Rozmawiał z jej matką, od której dowiedział się, że Monik dziś w południe odleciała samolotem do Klagenfurtu. Przed odlotem rozmawiała z rodzicami, przekazała im, że świetnie się czuje i cieszy na spotkanie z nim. Potem już się nie kontaktowała.
– Może ukradziono jej telefon? – pocieszył się.
Spojrzał na zegarek. Była dwudziesta. „Wcześnie – pomyślał – zbyt wcześnie, by podnosić alarm. Muszę trochę poczekać”. Położył się na sofie, zamknął oczy.
– Odpocznę trochę – powiedział do siebie.
Zasnął. Spał długo. O wiele za długo, jak na czas, w którym był potrzebny Monik.

sobota, 7 marca 2015

Przypominamy: Kim są reptilianie? David Icke i gadzi spisek

Czy możliwym jest aby obok ludzi na Ziemi żyły jeszcze inne inteligentne istoty? Czy tego typu rasa mogłaby wyewoluować z gadów? Co jeśli to tak naprawdę oni rządzą światem a ludzkość stanowi dla nich jedynie źródło siły roboczej a może i pokarmu?


W ramach przypominania dawnych publikacji z bloga "Kod Władzy" dziś zachęcam do zapoznania się z teoriami Davida Icke'a.



Zdaniem Davida Icke'a fakty są takie, że na całym świecie gady występują w dziełach religijnych jak i w samej tradycji kulturowej. Walia ma w godle smoka, Biblia odnosi się do diabła jako "Wielkiego smoka", a w mitologii i religii Indii istnieje wiele odniesień do "węży i ​​latających smoków". To tylko nieliczne przykłady z długiej listy badacza dla tzw. teorii reptilianów (gadów, które mają przyjmować ludzką postać i rządzić światem).

czytaj więcej....

czwartek, 5 marca 2015

Tajemnicze drony nad Paryżem. Czy znajdą winnych?

Od kilku miesięcy francuskie służby nie mogą sobie poradzić ze znalezieniem osób pilotujących drony w pobliżu ważnych obiektów państwowych. Pomimo kolejnych incydentów władze pozostają bezradne.
"DJI Phantom 1 1530564a" by © Nevit Dilmen. Licensed under CC BY-SA 3.0 via Wikimedia Common


Pomimo, że latającego drona z wbudowaną kamerą można kupić już za kilka tysięcy złotych to dla władz francuskich obserwowane od dłuższego czasu maszyny stanowią poważny problem. Od października policję wielokrotnie informowano o dronach latających w pobliżu kilku elektrowni atomowych, a pod koniec stycznia jedno z urządzeń dostrzeżono w pobliżu siedziby prezydenta Francji Francois Hollande'a a kilka kolejnych w pobliżu bazy marynarki wojennej w Bretanii gdzie stacjonują okręty podwodne wyposażone w pociski atomowe. Kolejną grupę dronów zaobserwowano końcem lutego nad Paryżem w pobliżu wielu ważnych budynków.

Sprawą zainteresowały się końcu francuskie służby, poinformowały one opinię publiczną, że rozpoczęto śledztwo zakładając, że incydenty nie były przypadkowe i mogą być ze sobą powiązane. Rzecznik prasowy rządu Stephane Le Foll poinformował, że sprawa jest traktowana bardzo poważnie, ale sami obywatele nie powinni się niczego obawiać, powinni być za to ostrożni i zwracać uwagę na podejrzane zachowania.

Wkrótce też ogłoszono, że aresztowano trzech dziennikarzy stacji Al-Jazeera, których złapano na pilotowaniu drona na obrzeżach Paryża. Podejrzanych próbowano powiązać z pozostałymi incydentami, ostatecznie jednak zostali oni wypuszczeni z braku jakichkolwiek dowodów.
 














środa, 4 marca 2015

Jaka jest siła rosyjskich sił zbrojnych Cz. II

W pierwszej części tego krótkiego streszczenia bardzo bogatego raportu opisaliśmy z jakimi problemami musiała zmierzyć się rosyjska armia. Dziś kilka słów na temat wyzwań jakie postawili przed sobą Rosjanie.



Współczesna wojna znacznie różni się od konfliktów jakie prowadzono jeszcze kilka, kilkanaście lat temu. W tej chwili wojny wygrywa się głównie dzięki szybkim i precyzyjnym operacjom, które pozwolą uprzedzić działania wroga a także uderzyć w czuły punkt jego zaplecza logistycznego lub politycznego. Wojnę prowadzi się także w internecie przy pomocy propagandy i Dla rosyjskich wojsk wojna w Gruzji była ostatnią wojną XX wieku - stwierdził N.McDermott w 2009 roku. Konflikt ten, chociaż zwycięski dla Rosji, pokazał wiele słabości Federacji i konieczność poważnych reform.

Pomimo sceptycznych opinii wdrożone kilka miesięcy po wojnie reformy przyniosły sporo zmian w strukturze rosyjskiej armii. Liczba zatrudnionych w sektorze spadła z 1,2 miliona do miliona osób,

Jak wskazują autorzy raportu w ciągu kilku lat wojsko rosyjskie stało się znacznie skuteczniejsze, elastyczne i zdolne do szybkiej adaptacji. Obecnie poszczególne jednostki zostały znacznie lepiej wyspecjalizowane, unowocześniono też ich wyposażenie, dołączyły także jednostki odpowiedzialne za ataki cybernetyczne oraz służące w celach rozpoznawczych drony.

Zagrożenie vs. cele 

W opublikowanym na łamach Defenseone raporcie autor wskazuje także na istotne z punktu widzenia cele i zagrożenia. Dla Moskwy poważnym problemem było rozszerzenie NATO pod koniec lat 90. XX wieku, również umieszczenie systemu obrony przeciwrakietowej na terytorium Europy Środkowej postrzegane jest jako naruszenie mocno już zachwianego status quo, zdaniem Rosjan ulokowane rakiety wcale nie muszę bowiem służyć do obrony, lecz NATO może w razie potrzeby wyposażyć je w ładunki nuklearne. Według Moskwy również kolorowe rewolucje nie miały bynajmniej charakteru oddolnych ruchów, lecz były reżyserowaną operacją, za którą stali Amerykanie i ich sojusznicy. 


Dla wielu amerykańskich analityków polityka rosyjska wciąż tkwi w XIX wieku rozgrywając nieustannie te same narodowe sentymenty. Polityka ta, zdaniem Amerykanów, stanie się mieczem obosiecznym, ponieważ ogromną część państwa zamieszkują nierosyjskie grupy etniczne, które finalnie same postanowią zwiększyć swoją niezależność od Moskwy.



wtorek, 3 marca 2015

Tak umiera europejska solidarność

Rosja, państwo islamskie, kryzys finansowy, dostawy broni, imigranci - to jedne z wielu punktów zapalnych z jakimi muszą sobie radzić dzisiejsi przywódcy państw Unii Europejskiej. Czy jednak Unia ma jeszcze jakieś znaczenie? Czy można jeszcze w ogóle mówić o wspólnych celach i interesach krajów UE? Poniżej przegląd kilku państw, które wyłamują się ze wspólnych działan. Czy z resztą Europie kiedykolwiek działała solidarnie?
 



Węgry - są w tej chwili państwem, o którym nagłośniej mówi się, że złamało europejską solidarność. Victor Orban jako pierwszy głośno wyraził swoje poparcie dla Władimira Putina, wynegocjował także wyjątkowo korzystne ceny na dostawy gazu do swojego państwa.

Niemcy - władze Niemiec odmówiły niedawno Litwinom, którzy poprosili Berlin o wsparcie wojskowe. "W naszym planach nie ma dostawy ciężkich pojazdów transportowych z armii niemieckiej bądź też ich odsprzedaży" - powiedział rzecznik prasowy ministerstwa obrony RFN. Wiadomość ta wstrząsnęła opinią publiczną w krajach bałtyckich, spotkała się również z krytyką członków Bundestagu.

Równocześnie Niemcy znacznie ochłodziły w ostatnim czasie swoje stosunki z innymi czołowymi państwami NATO, USA i Wielką Brytanią po tym gdy w kraju wybuchła afera szpiegowska po ujawnieniu działalności wywiadów krajów anglosaskich na terenie Niemiec.

Włochy - od dłuższego czasu walczą o większą solidarność między państwami europejskimi, które nie chcą przyjmować do siebie kolejnych fal imigrantów. Leżąc blisko wybrzeży Afryki Italia zmaga się w ostatnim czasie z poważnymi kłopotami, gdyż kolejne grupy uciekinierów z Libii, Syrii i innych arabskich krajów najczęściej przybijają właśnie do włoskich wybrzeży. Sytuację pogarsza fakt, że Rzym obawia się ataków ze strony ISIS, które próbuje przejąć kontrolę nad Libią angażując się w tamtejszą wojnę domową.

Interesujące są też doniesienia z ostatnich dni mówiące o tym, że Włosi postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i w pobliże libijskich wód terytorialnych wpłynęły włoskie okręty wojenne.

Cypr - to kolejne obok Włoch państwo śródziemnomorskie, które odczuwa co raz większą niepewność wobec swojej sytuacji międzynarodowej. Pod koniec lutego prezydent republiki odwiedził Moskwę, gdzie zawarł porozumienie na mocy którego rosyjskie okręty będą mogły wpływać do cypryjskich portów.

Grecja - nowy premier kraju zaprotestował przeciwko sankcjom gospodarczym wobec Rosji wskazując, że traci rocznie blisko milion rosyjskich turystów, którzy do tej pory przybywali licznie do tego kraju.

Wielka Brytania - od dłuższego czasu stanowi jeden z głównych rozsadników europejskiej solidarności. Narastające w ostatnim czasie głosy aby Londyn podjął decyzję o opuszczeniu Unii mogą w pewnym momencie wziąć górę.

Czechy - łamią embargo dostarczając Rosji amerykańskie uzbrojenie - podaje Superstacja.

Powyższe przykłady to rzecz jasna tylko kilka najbardziej widocznych, może Szanowni Czytelnicy znajdą inne przejawy łamania europejskiej solidarności?

poniedziałek, 2 marca 2015

Fragment powieści "Tajemnica 14. bramy": Rozdział 13: Watykan



Kardynał dotarł do swojego gabinetu. Jego sekretarz podążał za nim, starając się dotrzymywać mu kroku. Mimo wieku przełożony zachowywał znakomitą kondycję. Był wysportowanym mężczyzną, starannie dbającym o swój wygląd. Po wejściu do pokoju kardynał usiadł za biurkiem.
– Siadaj. – Wskazał na stojący po drugiej stronie fotel.
– Mów, co się stało.
Sekretarz usiadł.
– Wasza Eminencjo – zaczął. – Dziwna sprawa. Dostaliśmy sygnał od naszego człowieka, Eminencja wie, od którego... Kardynał skinął głową potakująco.
– Więc jak powiedziałem, dostaliśmy sygnał, że chińscy przywódcy potrzebują naszej pomocy...
– Pomocy? – zdziwił się kardynał. – Potrzebują naszej pomocy, mówisz... a w jakiej to sprawie?
– Chodzi o plany instalacji rakietowej w Europie. Otóż Chińczycy mają podejrzenie, iż ma ona zupełnie inne przeznaczenie niż to, które oficjalnie deklaruje rząd amerykański wraz ze swoimi sojusznikami. Chińczycy obawiają się jej prawdziwego celu, a przy tym utraty swojego autorytetu wśród państw azjatyckich, gdyż ich stanowisko nie jest w tej sprawie zdecydowane.
Kardynał pokiwał głową.
– Tak, to zrozumiałe. Czego zatem chcą od nas?
– Chcą, jak przypuszczam, dowiedzieć się prawdy, każdą metodą. Znakomicie zdają sobie przy tym sprawę, że nasza ewentualna pomoc wywoła dla nich konsekwencje.
– Czy znasz jakieś szczegóły ich, że tak powiem... oczekiwań?
– Nie, Wasza Eminencjo, nie chciałem ze swej strony podążać za tym tematem, bez zgody Waszej Eminencji.
– Zachowałeś się bardzo rozsądnie.
Kardynał aprobująco skinął głową.
– Możesz już odejść. Gdybym cię potrzebował, dam ci znać.
Sekretarz ukłonił się.
– Oczywiście, będę gotów w każdej chwili.
Wyszedł z pokoju. Kardynał sięgnął po słuchawkę telefonu. Wykręcił jakiś numer.
– Carrasoni – powiedział po chwili do słuchawki. – Posłuchaj, musimy się spotkać i omówić pewien problem i to za nim temat dotrze do papieża. To niezwykle delikatna sprawa... Kardynał wsłuchiwał się w głos swojego rozmówcy.
– Właśnie, pamiętaj, że są sprawy, które trzeba sto razy przemyśleć przed zajęciem oficjalnego stanowiska...
Zamilkł ponownie.
– Na zamku Hochosterwitz? Skąd wiesz?
Tym razem kardynał wsłuchiwał się dłużej w słowa
rozmówcy.
– To niezwykłe, co mówisz. Jestem zdumiony... Oczywiście.
Do zobaczenia. Odłożył słuchawkę. Chwilę siedział z milczeniu. Zastanawiał się.
Ponownie sięgnął po słuchawkę.
– Poul? Posłuchaj. Polecisz do Klagenfurtu. Na lotnisku wynajmiesz samochód. Potem pojedziesz na zamek Hochosterwitz. Tak... to niedaleko od miejsca, w którym wylądujesz. Na miejscu zgłosisz się do człowieka, którego nazwisko otrzymasz razem z dokumentami samochodu w wypożyczalni. On zapozna cię z twoim nowym zadaniem. Poul, bądź bardzo ostrożny. Kardynał zakończył rozmowę. Spojrzał na zegar. Dochodziła dwudziesta. Czas płynął o wiele szybciej, niż mu się wydawało.

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf