poniedziałek, 30 września 2013

Fragment powieści "Kod Władzy": Watykan cz.II

 Dziś, jak co poniedziałek, dalszy ciąg powieści "Kod Władzy", pierwszy rozdział można było przeczytać we wpisie opublikowanym tydzień temu.
– Muszę przekazać coś… – kardynał zawahał się .– Chciałem jeszcze poczekać, ale dowiedziałem się, że w londyńskiej klinice umiera człowiek otruty przez agentów rosyjskiego wywiadu. Wprowadzono mu do organizmu pierwiastek radioaktywny. Jestem przekonany, że chciał ujawnić fakty, które mogą spowodować lawinę zdarzeń, nad którymi nikt nie zapanuje .Od lat objęte szczególną tajemnicą.
– Czy chcesz mi powiedzieć coś, czego bym nie wiedział?! – zdumiał się papież.– Wyjaśnij to – zmarszczył brwi.
Kardynał zmieszał się .
Powoli podniósł do ust filiżankę z kawą, zastanawiając się, w jaki sposób, jednocześnie delikatny i niepozostawiający wątpliwości, może naświetlić papieżowi całą sprawę.
– Problem w tym, że sprawa ta dotyczy przede wszystkim stosunków pomiędzy Niemcami i Polską . Ojczyznami poprzedniego i obecnego zwierzchnika Kościoła. Nie chcieliśmy wywoływać niepotrzebnej paniki… Jednakże problem wciąż narasta. Konflikt może mocno skomplikować przyszłe losy Europy – kardynał starał się umiejętnie dobierać słowa.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w żadnym wypadku nie może pozwolić sobie na utratę zaufania papieża. Zwłaszcza teraz, gdy przekonał się, że jego wcześniejsze podejrzenia zaczynały
się sprawdzać i pomoc papieża będzie konieczna.
W pokoju zapanowała pełna napięcia cisza.
Wzrok siedzących naprzeciw siebie mężczyzn spotkał się. Kardynał czuł się wyjątkowo niekomfortowo, zaskoczył papieża. Zarzucał sobie, że tak ważnej sprawy nie przedstawiono ojcu świętemu, gdy obejmował swoje stanowisko.W jego oczach dostrzegł niemy wyrzut.
– Ile osób wiedziało o tym wcześniej? – zapytał papież .
– Trzy. Poprzedni papież, ja i kardynał, który został odesłany ostatnio do Polski – odparł .
– Rozumiem – teraz papież przełknął łyk kawy.
– Problem ten dotyczy także Rosji… – kontynuował ostrożnie kardynał .
Wstrzymał na chwilę oddech, wyraźnie czekając na kolejne zachęcające pytanie .
– Mów, proszę – papież uśmiechnął się do swojego rozmówcy chcąc rozładować napiętą atmosferę .
Kardynał zawahał się na moment.
Poruszył się w fotelu, biorąc głębszy oddech. Czuł się winny, że nie poinformował papieża wcześniej. Miał nadzieję, że sprawy pójdą w inną stronę. Teraz nie miał już żadnego wyboru. Robiło się coraz bardziej niebezpiecznie. Zaczęli ginąć ludzie. Otruto osobę, która mogła ujawnić ważne informacje. Ktoś za wszelką cenę chciał utrzymać wszystko w tajemnicy. Politycy zgrabnie tuszowali pominięcie Polski w polityce energetycznej Europy.
– Jak waszej eminencji wiadomo, negocjacje Unii Europejskiej z Rosją utknęły w martwym punkcie. I to właściwie za sprawą Polski i wysuwanego przez nią żądania zniesienia embarga na eksport mięsa do tego kraju. Rozmawialiśmy już na ten temat. Problem w tym, że zaistniała sytuacja nie jest taka, jak przedstawiają ją politycy.To zafałszowany obraz. Z jednej i drugiej strony wschodniej granicy Unii narasta poważny konflikt, ale proszę mi wierzyć, że to tylko wierzchołek góry lodowej.
Kardynał wstał z fotela i począł przechadzać się po pokoju.
– Zacząłem szczegółowo studiować ten problem, odkrywając coraz więcej łączących się ze sobą elementów. Na tle zachodzących wydarzeń przybierają wyraźny kształt misternie ułożonej intrygi,
wpływającej na obecny układ polityczny naszego kontynentu.
– Intrygi? – zapytał papież .– Nie bardzo cię rozumiem… Czy na poparcie tej tezy masz jakieś konkretne dowody?
– Postaram się wyjaśnić – ożywił się kardynał.– Analizując sytuację podczas wspólnych dyskusji, zastanawialiśmy się, skąd biorą się aż tak złe stosunki kraju, z którego wywodził się poprzedni papież, z Rosją. Spektakularny, narastający kryzys.Wzajemna niechęć i agresja.
Co najdziwniejsze, można by jeszcze zrozumieć tę sytuację w chwili, kiedy Polska rządzona była przez doświadczonych w komunizmie ludzi, zrozumieć ich zadawnioną niechęć do symboli poprzedniego systemu. Ale jak wytłumaczyć ostatnie dziesięć lat?
Dziesięć lat prezydentury człowieka, który był przyjacielem Kremla. Jak wytłumaczyć fakt, że właśnie podczas tej prezydentury relacje między obydwoma krajami z roku na rok stawały się coraz bardziej trudne i napięte?
Kardynał zamilkł.
W apartamencie panowała cisza przerywana jedynie głośnym oddechem papieża.
– Wspomniałeś coś o roli mojej ojczyzny… – odezwał się papież .
– Tak, chciałbym w tym miejscu przypomnieć, że to właśnie przy jej udziale w Rosji powstała ostatnia koncepcja ominięcia Polski w dostawach surowców energetycznych do Niemiec i innych krajów Europy Zachodniej.
Poza tym, wasza świątobliwość, proszę się zastanowić: jak czę-sto zdarza się, by szef rządu jednego kraju został członkiem kierownictwa ogromnego światowego koncernu w innym państwie?
I to poprzedni szef rządu kraju tak odmiennego politycznie. Czy to normalna biznesowa procedura?

– To rzeczywiście przypadek dosyć szczególny… Co dalej? – papież wydawał się być coraz bardziej zaciekawiony .

– Jestem przekonany, że kolejnym krokiem będzie ominięcie Polski w tranzycie kolejowym z Rosji do Niemiec za pośrednictwem morskich promów towarowych… Wobec tego nasuwa się pytanie, czy niechęć prezydentów obu sąsiadujących państw może mieć aż tak ogromne skutki ekonomiczne . Czy możemy mieć pewność, że przypadkowo wskazany analityk polityczny lub ekonomiczny zechce zrozumieć, że miliardy euro zostają wydane, by opłacić ambicje prezydenta największego kraju świata? Co takiego stało się przyczyną tej sytuacji? Komu i dlaczego naprawdę na tym zależało? Czyżby odżyły tradycje przedwojennych pomysłów na pakty w stylu Ribbentrop-Mołotow? Chęć osłabienia znaczenia kraju będącego jednym z fundamentów Kościoła w Europie? Jaką rolę w eskalowaniu tego konfliktu odegrały inne rządy – na przykład Stanów Zjednoczonych?Kardynał przechadzał się po pokoju . Jego podekscytowanie rosło.
– Śledziłem tę sytuację coraz bardziej zaintrygowany… starałem się odpowiedzieć na nasuwające się pytania i wątpliwości… Doszedłem do zatrważających wniosków.
Kardynał zatrzymał się na chwilę przy oknie . Zamilkł na moment, starając się pozbierać myśli. Chciał jak najbardziej rzeczowo i wiarygodnie przekazać wynik swojej analizy .
Odwrócił się do papieża.

piątek, 27 września 2013

Francuski wizjoner ujawniony!

Umieszczone blisko dwa lata temu nagranie rozmowy z przepowiadającym przyszłość mężczyzną obejrzało już blisko milion widzów. Czy mamy do czynienia z mistyfikacją?


Stali czytelnicy tego bloga być może pamiętają wpis ze stycznia 2012 roku prezentujący nagranie rozmowy z tajemniczym francuskim wizjonerem, który w mającym pochodzić z 1980 roku nagraniu opowiada o tym co zdarzy się w najbliższej przyszłości, przepowiadając między innymi wybuch elektrowni atomowej w Czarnobylu czy też upadek ZSRR.

Film już wówczas budził podejrzenia, zwracałem uwagę między innymi na fakt, że konto na którym film został opublikowany istniało zaledwie kilka dni i wyglądało to tak jakby autor założył je specjalnie żeby załadować to nagranie. Z drugiej jednak strony wystrój pokoju, strój mówiącego, przedmioty znajdujące się wokół a także charakterystyczny dla nagrań z taśm wideo pasek na dole ekranu zdają się potwierdzać autentyczność materiału. Mimo to jednak pod filmem od tego czasu zgromadziła się ogromna ilość negatywnych, choć rzadko kiedy merytorycznych, komentarzy utrzymujących, że jest ono fałszywe. 
 
W końcu jednak jeden z internautów dokładnie analizując film zwrócił uwagę na jeden istotny szczegół - otóż przy dużym powiększeniu tuż za mówiącym, wśród płyt winylowych znajduje się również plastikowe pudełko na płyty CD! Jak wskazuje autor filmu, płyty CD wprowadzono do powszechnego użytku dopiero w 1981 roku, a zatem nagranie nie może pochodzić z 1980. Z drugiej jednak strony pozwólmy sobie na jeszcze dalsze wątpliwości - płyty CD pojawiły się na rynku w roku 1981, ale czemu by jakiś próbny egzemplarz nie mógłby trafić do rąk naszego francuskiego bohatera? Co myślicie na ten temat?






czwartek, 26 września 2013

Trzy główne narzędzia inwigilacji - lepiej poznać je już teraz!

PRISM, FinFisher i BlueCoat to trzy najbardziej znane rządowe aplikacje służące do inwigilacji obywateli. Ten pierwszy stał się bliżej znany szerszej grupie odbiorców dzięki rewelacjom opublikowanym przez Edwarda Snowdena. Co wiemy o dwóch pozostałych?

Ujawnienie przez Snowdena faktów na temat PRISMu wywołało międzynarodowy skandal, którego echo nie ustało do dnia dzisiejszego. Aplikacja miała bowiem zbierać i archiwizować informacje na temat wszelkiej aktywności w sieci i miała dostęp do najważniejszych sieciowych aplikacji takich jak Google, Skype, Twitter czy Facebook. Jego cechą charakterystyczną jest to, że dane mają być pobierane bezpośrednio z serwerów dostawców poszczególnych usług, dlatego też istnieje ryzyko, że każdy kto korzystał z usług amerykańskich firm internetowych może się znajdować w bazie National Security Agency (NSA).
Istnienie PRISM-u zostało publicznie potwierdzone, nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia tylko z tą jedną aplikacją.

Inne narzędzie nosi nazwę FinFisher (lub FinSpy) i zostało stworzone przez firmę Gamma International, która ma swoje oddziały między innymi w Wielkiej Brytanii i w Niemczech, jednak oficjalnie spółka zarejestrowana jest na Wyspach Dziewiczych. Ich aplikacja jest niczym innym jak rodzajem trojana, który pobiera dane na temat użytkownika a następnie przesyła je na zewnętrzne serwery. Dane te są z kolei sprzedawane klientom firmy Gamma. Według raportu Citizen Lab wśród podmiotów zainteresowanych tymi informacjami mogą znajdować się również rządy niektórych państw.

Trzecia aplikacja to Blue Coat - została ona wykryta jeszcze w 2011 na logach z serwerów wykorzystywanych przez syryjski rząd. Podobnie jak poprzednie dwie aplikacje i jak większość programów szpiegowskich pochodzi ona z USA i oprócz syryjskiego była również wykorzystywana przez reżim w Birmie. Po ujawnieniu tych informacji firma Blue Coat opublikowała oświadczenie, w którym odcięła się od sprzedaży swojego programu do Syrii, twierdząc, że został on kupiony legalnie a dopiero potem potajemnie i bez ich wiedzy przekazany bliskowschodnim władzom.


Tego typu sytuacje nie są wcale pierwszymi tego typu przypadkami, jeszcze w czasie trwania wojny w Libii informowałem o wykorzystywaniu przez tamtejszy rząd systemów informatycznych opracowanych w Niemczech a służących do inwigilacji obywateli. Dzięki informacjom ujawnionym przez Edwarda Snowdena wiemy, że inwigilacja sieci przez rządy (a przynajmniej przez rząd USA, który dzięki Internetowi i popularności amerykańskich aplikacji społecznościowych ma możliwość śledzenia na skalę globalną) nie jest wcale teorią spiskową, lecz rzeczywistym działaniem stosowanym przez demokratyczne i powołujące się na prawa obywatelskie rządy.


środa, 25 września 2013

Chiny wykupują Ukrainę, już teraz mają 1/20 jej powierzchni!

3 miliony hektarów ziemi uprawnej zostało wydzierżawionych przez Ukrainę na 50 lat dwóm chińskim firmom rolniczym, których głównym udziałowcem jest państwo. Czy odbije się to na kierunku ukraińskiej polityki?

fot. Krappweis/sxc.hu
22 września chińskie agencje prasowe poinformowały, że władze Ukrainy podpisały porozumienie ze spółkami Xinjiang Production and Construction Corps (XPCC)na mocy którego zostanie im wydzierżawiona ziemia uprawna w okolicach Dniepropietrowska na wschodzie kraju. Wart 2,6 miliarda dolarów rocznie kontrakt przewiduje początkowo udostępnienie 100 tysięcy hektarów należących do rządowej spółki KSG Agro, ale w perspektywie obszar ten może ulec powiększeniu do blisko 3 milionów hektarów.


Umowa ma pozory komercyjnej, ale istotne są tutaj przede wszystkim względy polityczne - zarówno firma ukraińska jak i chińska należą w większości do rządu, co więcej XPCC jest firmą o korzeniach typowo wojskowych, została bowiem założona jeszcze w latach 50-tych XX wieku w celu konsolidacji ziemi rolniczej i zabezpieczenia terytorium przed atakiem ze strony Związku Sowieckiego.

Tego typu inwestycja ze strony Chin nie jest pierwszą tego typu na świecie. Wcześniej Państwo Środka decydowało się na dzierżawę ziemi między innymi na terytorium Kazachstanu i RPA. Wiąże się to rzecz jasna z faktem, że liczące jedną piątą populacji świata Chiny mają do dyspozycji jedynie 9% światowych terenów rolnych, to za mało by wyżywić wciąż bogacące się społeczeństwo a także zapewnić odpowiednią niezależność od zagranicznych dostaw. Wydzierżawiona od Ukrainy ziemia to więcej niż powierzchnia blisko 50 państw świata.



wtorek, 24 września 2013

Niewolnictwo powinno wrócić? Rasizm w USA wciąż żywy!

Na południu Stanów Zjednoczonych wciąż silne są nastroje rasistowskie, a jak pokazują ostatnie badania znacznie bardziej nietolerancyjni mieszkańcy żyją w rejonach gdzie kiedyś kwitło niewolnictwo.

źródło: rochester.edu
Raport opublikowany przez pracowników Uniwersytetu w Rochester pokazuje, że na obszarze południowych stanów USA, które kiedyś tworzyły Skonfederowane Stany Ameryki istnieje wyraźny odsetek obywateli o mocno zachowawczych poglądach wyraźnie kontrastujący z terenami, gdzie niewolnictwo nie było fundamentem gospodarki. Jak zwracają uwagę autorzy pomimo faktu, że Wojna Secesyjna skończyła się ponad 150 lat temu pewne pozostałości po okresie niewolnictwa widać po dziś dzień. Jest to związane z faktem, że nawet po wyzwoleniu czarnych niewolników gospodarka Południa wciąż opierała się na wielkich majątkach ziemskich i taniej pracy najemnej niezbędnej do produkcji bawełny. Z tego też powodu tamtejsze elity były szczególnie zainteresowane ciągłym upośledzeniem czarnej populacji, co utrzymywało się co najmniej do lat 30-tych XX wieku. 

Owa zachowawczość mieszkańców tak zwanego "bawełnianego półksiężyca", który dostrzec można również na zamieszczonej wyżej mapie była przez autorów uznawana w związku ze znacznie większym poparciem dla partii Republikańskiej niż ma to miejsce w innych regionach. Czy Waszym zdaniem jest to wystarczający wyróżnik? 

Na deser do obejrzenia pewne klasyczne przemówienie, którego nie można nie znać: 




poniedziałek, 23 września 2013

Fragment powieści "Kod Władzy": Watykan

Kilka tygodni temu na prośbę Czytelników bloga zdecydowałem się na publikację we fragmentach mojej debiutanckiej powieści "Kod Władzy". Po namyśle doszedłem do wniosku, że zamiast różnych części stworzę na blogu miniserial co tydzień w poniedziałek o godzinie 12.00 dodając chronologicznie dalsze fragmenty książki. Stolica Apostolska skrywa przed nami niezliczone tajemnice, które czekają na swoje odkrycie i wyjaśnienie... Zachęcam gorąco do lektury!



W apartamentach papieża panowała niczym niezmącona cisza .Częściowo przysłonięte okna wpuszczały do pokojów ostatnie promienie znikającego słońca .Na stylowym biurku, tym samym, przy którym zwykle zasiadał papież, leżało kilka nadzwyczaj starannie ułożonych książek i niedokończony list. Już pobieżny rzut oka na niego sprawiał, iż można było się domyślać, że autor, pisząc ostatnie zdanie, na moment zawahał się. Wyglądało na to, że to, co zamierzał przelać na papier, wymagało jeszcze przemyślenia lub większego doprecyzowania. Pod zwyczajowymi, grzecznościowymi zwrotami i nazwiskiem adresata widniała nazwa miasta, do którego miała dotrzeć korespondencja – Kraków.

Przy biurku ktoś siedział w wygodnym, ogromnym fotelu. Nie był to jednak papież .Od wejścia do apartamentu można było tylko zauważyć wspartą na oparciu fotela rękę. Ręka w purpurowym rękawie drgnęła na dźwięk otwieranych szeroko drzwi. Siedzący w fotelu kardynał podniósł się gwałtownie, odwracając się w kierunku wchodzących osób. Wyglądał na zasępionego i bardzo spiętego, a opalenizna wyraźnie dodawała mu lat. Na widok papieża w otoczeniu sióstr zakonnych uśmiechnął się i odetchnął z prawdziwą ulgą.


Pierwsza myśl, jaka przyszła mu w tamtym momencie do głowy, sprawiła, że naprawdę się ucieszył.Nareszcie będzie mógł opowiedzieć o tym, co dręczyło go od kilku miesięcy. Było to jak drzazga pod skórą, której nie mógł usunąć.W końcu powie zaufanej osobie o lawinie pozornie niepowiązanych ze sobą wydarzeń, która ma prowadzić do zburzenia istniejącego porządku. Od wielu dni zastanawiał się czy i jak można jeszcze temu jakoś zaradzić, zatrzymać ten proces.


– Wasza świątobliwość, jakże się cieszę. Czekałem z niecierpliwością na powrót waszej świątobliwości – przywitał Ojca  Świętego.
Wchodzący papież w odpowiedzi również się uśmiechnął, rozkładając przyjaźnie ramiona .Podszedł do kardynała.
– Miło cię widzieć .Myślałem, że spotkamy się dopiero jutro .
Obaj mężczyźni uścisnęli się serdecznie.
– Nie mogłem już dłużej czekać .Muszę waszej świątobliwości niezwłocznie zdać relację ze spraw, które budzą mój głęboki niepokój – kardynał ściszył głos, spoglądając w kierunku towarzyszących
papieżowi zakonnic.
Ten wyprostował się i spojrzał na kardynała z zaciekawieniem .

– Skoro zwracasz się z tym do mnie, wierzę, że sprawa jest naprawdę poważna .Pozwól więc, że się odświeżę i zaraz porozmawiamy. Dzisiejsza podróż z Castel Gandolfo w tym upale była trochę
męcząca. Usiądź i poczekaj na mnie – papież udał się do sąsiadującej z apartamentem łazienki .
Kardynał Romanazzi podszedł do okna.

Był jednym z najbliższych współpracowników poprzedniego papieża. Włochem, którego zaakceptował papież-Polak . Był również osobą o ogromnym wpływie na politykę zagraniczną Stolicy Apostolskiej. W Watykanie od lat miał ugruntowaną, mocną pozycję. To właśnie jego opinie miały wpływ na działania podejmowane przez głowę Kościoła. Jego rozsądek i intuicja niejednokrotnie pomagały w rozwiązywaniu najtrudniejszych międzynarodowych konfliktów. Był przy papieżu, gdy narodziła się "Solidarność", gdy runął mur berliński, był i wówczas, gdy Unia Europejska rozszerzyła się na wschód. Zajmując się sprawami ogromnej wagi, sam był człowiekiem
niezwykle skromnym, unikającym kamer i fleszy fotoreporterów. Nigdy nie komentował wydarzeń, w które się angażował. Nie miał osobistych aspiracji, pomimo iż miejsce, które zajmował w kościelnej hierarchii, wywoływało zazdrość u wielu prominentnych watykańskich urzędników.
W życiu Stolicy Apostolskiej walka o zaszczyty i pozycje była równie silna jak gorliwe manifestowanie związków z Bogiem. W tej walce kardynał zajmował bardzo specyficzne miejsce . Wyznawał w życiu zasadę niemówienia o nikim źle i chyba właśnie to wyniosło go na same szczyty władzy tego osobliwego, konserwatywnego państwa.

Stojący przy oknie kardynał zamyślił się .Wspominał poprzedniego lokatora pokoju, w którym się znajdował.Setki godzin spędzonych wspólnie na politycznych rozważaniach, których efekt zdumiewał cały świat .Upadały polityczne systemy, przetaczały się bezkrwawe rewolucje .
 
Nawet w najbliższym otoczeniu niewiele osób zdawało sobie sprawę z faktu, że Romanazzi należał do grona kilkudziesięciu osób zajmujących się konstruowaniem politycznych strategii.Ludzie ci, rozrzuceni po całym świecie, zawsze potrafili się odnaleźć, gdy tylko wymagała tego sytuacja . Odszukać właściwy numer telefonu, zadzwonić w najbardziej odpowiednim momencie .Czasem kilkuminutowy telefoniczny kontakt potrafił zmienić bieg historii na róż-nych szerokościach geograficznych, przestawiając ją na inne tory.Romanazzi od lat perfekcyjnie wypełniał swoje zadania.To do niego odzywał się telefon, gdy wyczerpywały się pomysły na zatrzymanie pędzącej lawiny zdawałoby się nieuchronnych zdarzeń. Skrzypienie otwieranych drzwi przerwało rozmyślania kardynała .W drzwiach pojawił się Papież.Wszedł wolnym krokiem wszedł do apartamentu .Obecne w pokoju zakonnice zaczęły rozkładać srebrną zastawę do kawy. Ojciec święty zaczekał, aż ciemny, aromatyczny napój wypełni secesyjne filiżanki .Zakonnice dyskretnie, niemal bezszelestnie opuściły pokój. Mężczyźni usiedli naprzeciw siebie na wyściełanych atłasem, osiemnastowiecznych fotelach.W powietrzu unosiła się atmosfera oczekiwania .
– Proszę, opowiadaj, jakie to sprawy aż tak cię poruszyły – poprosił życzliwie papież .

piątek, 20 września 2013

Singularity, czyli nadzieja na długowieczność

Nadzieja na długowieczność i życie wolne od chorób doprowadziły wiele osób do badań nad sztuczną inteligencją, znaną jako Osobliwość (Singularity). Zasadniczo jest to połączenie człowieka i maszyny, okrzyknięte początkiem "nowego gatunku". Temat niedawno powrócił na czołówki gazet, kiedy pewien rosyjski naukowiec obiecał stworzenie Osobliwości dla elity bogaczy i klasy rządzącej do 2045 r. 

fot. spacecollective.org
Na pierwszy rzut oka, projekt może wydawać się niezwykle kuszący zwłaszcza dla tych, którzy są gotowi zaufać sztucznym „super umysłom” i ciału z pierwiastkiem ludzkim podłączonym do potężnego komputera. 

Jednak nawet prezes jednej z największych i najbardziej znanych organizacji zajmującej się badaniami nad sztuczną inteligencją (Singularity Institute for Artificial Intelligence) przyznaje, że ożywienie Osobliwości nie będzie dobre dla ludzi. Jeśli badań nad sztuczną inteligencją nie będą systematycznie wyprzedzać badania nad bezpieczeństwem, którego celem będzie utrzymanie Osobliwości w ryzach, to w istocie ludzie mogą stać się zwyczajnym "łupem" dla nowego gatunku.

Luke Muehlhauser (Dyrektor w Singularity Institute) wyjaśnia jak ludzie staną się pożywką dla bezdusznych super-ludzi: „Niestety, Osobliwość może być tym, czego nikt się nie spodziewa. Wbrew założeniom, Singularity (prawdziwa eksplozja inteligencji) będzie niedobra dla ludzi ... skończy się na tym, że nowy gatunek będzie dążył do optymalizacji świata wokół nas w kierunku zupełnie innym niż my tego chcemy, co gorsza za pomocą wszystkich naszych zasobów, aby to osiągnąć”. 

Wielu znawców przedmiotu już dziś podkreśla bardzo często, że pośród Osobliwości nie ma miejsca dla człowieka - nawet w obszarze współistnienia. Nie dziwi więc organizujący się ruch krytykujący badania nad Singularity, otwarcie występujący przeciwko super-inteligencji w bardzo wielu jej aspektach. 

Czy Waszym zdaniem proponowany rok 2045 dla powstania Osobliwości jest realny? I czy takie super-maszyny mogą naprawdę zagrozić człowiekowi? 


Źródła: Activistpost/Naturalsociety/Whatreallyhappened

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

czwartek, 19 września 2013

CHAMP - nowa amerykańska broń. Co kryje się pod tą nazwą?

Amerykanie pracują nad kolejnym rodzajem broni, w którą chcą wyposażyć amerykańską armię. Tym razem jednak prace prowadzone są nad bronią zabójczą nie dla ludzi, lecz dla elektroniki. 

fot. defense-update.com
Firma Boeing opracowała i przetestowała pocisk rakietowy o nazwie CHAMP. Szczególną cechą tego pocisku jest jego zdolność do strzelania falami radiowymi. Takie mikrofale wystrzelone prosto w cel, powodują wyłączenie lub spalenie elektroniki, która się w nim znajduje. 

Podczas testów CHAMP został wystrzelony nad budynkiem, w którym ustawione były różne urządzenia elektryczne, w tym komputery osobiste. Wskutek tego, wszystkie urządzenia po porażeniu falami nie tylko się wyłączyły, ale zostały uszkodzone. Testów nie przetrwały nawet kamery, które miały wszystko nagrać. 

James Dodd z Advanced Boeing Military Aircraft tłumaczy, że w armii jest ogromne zapotrzebowania na broń, która nie wyrządza szkody ludziom, a przy tym skutecznie niszczy wybrany cel. Z kolei manager programu CHAMP dodaje, że opracowana technologia jest początkiem nowej ery w działaniach zbrojnych. Obecnie bowiem nie ludzie, lecz systemy przechowywania danych oraz elektronika są głównym celem ataków. 

Po zakończeniu fazy testów firma analizuje dane, które zostały zebrane. Gdy analizy okażą się pozytywne, broń będzie mogła trafić prosto do amerykańskiej armii, tym samym zmieniając sposób walki znany od wieków.

Czy Waszym zdaniem amerykańska broń nie ma już obecnie żadnej konkurencji?


Źródła: dailymail/usmilitary/kitsune

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

środa, 18 września 2013

Wyhodowano sztuczne mięso!

Po ponad roku badań nad komórkami macierzystymi holenderscy naukowcy są gotowi podać hamburgera z kotletem wyhodowanym w laboratorium. Stworzenie takiej kanapki kosztowało jednak ponad 320 tys. dolarów. Czy czeka nas przełom w branży żywieniowej?

fot. images.nationalgeographic.com
Hamburgera z komórek macierzystych wyhodowali naukowcy z Uniwersytetu z Maastricht. Mark Post wyjaśnił, że produkowanie sztucznego mięsa mogłoby zmniejszyć szkodliwy wpływ człowieka na środowisko aż o 60 proc.

W poniedziałek 5 sierpnia Mark Post po raz pierwszy zaserwował publiczności wyhodowanego w warunkach laboratoryjnych hamburgera. Post do stworzenia burgera potrzebował komórek macierzystych, które wyodrębnił z mięśnia krowy. Namnożył te komórki tak, że powstała w pełni funkcjonalna tkanka mięśniowa. Może ona być z kolei przemieniona w kawałek mięsa.

Naukowiec w maju powiedział dziennikowi „The News York Times”, że już w fazie testów mięso smakowało „nieźle”. Wtedy jeszcze nie dodawano do niego tłuszczu. Islamiści oficjalnie zaaprobowali tego typu mięso, Żydzi "nadal mają wątpliwości". 

Czy Waszym zdaniem produkt znajdzie szersze zastosowanie na rynku?


Źródła: losyziemi

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

wtorek, 17 września 2013

Czy żołnierza można "stworzyć"?

Pentagon oficjalnie potwierdził, że pracuje obecnie nad stworzeniem super-żołnierza. Fundacja Greenwall zbadała prawne i etyczne implikacje używania "biologicznie ulepszonych ludzi" na polu bitwy. Jeden z autorów badań stwierdził, że korzystanie z cyber-żołnierzy może być interpretowane jako naruszenie prawa międzynarodowego. Dlaczego?

fot. 3.bp.blogspot.com
Keith Abney z California Polytechnic State University zauważa, że kilka instytucji badawczych w USA próbuje dziś zwiększyć ludzką siłę i wytrzymałość. Głównym celem jest zdolność do przenoszenia powiększonego ładunku (o 200 funtów) oraz wydłużenie nieprzerwanego bieg super-żołnierza (od 11 do 16 godzin!). Do najważniejszych "graczy" należą m.in. Lockheed Martin’s HULC, Raytheon’s XOS oraz UC Berkeley’s BLEEX.

DARPA (agencja Amerykańskiego Departamentu Obrony) ma pracować obecnie nad projektem "Z-Man". To kolejny bio-inspirowany projekt, który ma umożliwić żołnierzom wspinaczkę po ścianach (jak gekony czy pająki). Program DARPA (o którym niewiele wiemy) ma także zwiększać ludzką wytrzymałość, zarówno fizyczną jak i psychiczną oraz szeroko rozumiane "zdolności poznawcze wojowników". Keith Abney dodaje, że DARPA najprawdopodobniej prowadziła (lub nadal prowadzi) badania związane z hibernacją żołnierzy.

Stany Zjednoczone nie są jednak same w wyścigu po "super-żołnierza". Chiny i Kanada pracują obecnie m.in. nad rozwijaniem słuchu swoich wojowników - chodzi o odfiltrowanie szumów przy jednoczesnej poprawie odbioru konkretnych sygnałów werbalnych. "Ten sam system może być również wykorzystywany do wykrywania ruchu, bez sięgania do bodźców wzrokowych lub słuchowych," dodaje Keith Abney.

Badacz podkreśla, że Konwencja Genewska, bezpośrednio lub pośrednio, zabrania korzystania z ulepszonych żołnierzy w walce. "Konwencja, podobnie jak wszystkie inne ważne dokumenty międzynarodowe, została napisana bez możliwości przewidzenia problemów, które dziś nas dotyczą. Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że na mocy artykułu 36 konwencji zakazane jest korzystanie z niehumanitarnej broni, do której super-żołnierzy zaliczyć jak najbardziej trzeba". 

Czy Waszym zdaniem Keith Abney w swoich poglądach ma rację?


Źródła: muckrack/stratrisks/regator

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

poniedziałek, 16 września 2013

Fragment powieści "Kod Władzy"

Na życzenie Czytelników bloga w najbliższe poniedziałki udostępniam kolejne fragmenty moich powieści "Kod Władzy" oraz "Kod Władzy: Tajemnica czternastej bramy". Dzisiejszy fragment pochodzi z mojej drugiej powieści... Zachęcam gorąco do lektury!

fot. xtendedthoughts
Kobieta usiadła po drugiej stronie stołu. Wpatrywała się uważnie w swojego gościa. Miał około pięćdziesięciu lat. Średniej budowy ciała, ciemnowłosy, średniego wzrostu. Ubrany był elegancko, w klubową angielską marynarkę i koszulę w kolorze brudnego różu. Na małym palcu lewej ręki widniał niewielki sygnet. Kiedyś zapytała go nieśmiało o jego historię. Był to, jak wyjaśnił, meteoryt oprawiony w białe złoto.

– Czy dźwięki, które towarzyszą ich wizytom, nie wzbudzają niepokoju wśród okolicznych mieszkańców? – zapytał.

Kobieta roześmiała się cicho.

– Teraz już pewnie nie wzbudzają. Początkowo ludzie wybiegali przed budynki i patrzyli w niebo. Nie wiedzieli, co się dzieje. Z czasem chyba się przyzwyczaili. Niewielu ich na szczęście mieszka pod zamkiem. Gorzej, jak na podzamcze przyjeżdża młodzież… – Machnęła ręką. – Może nie gorzej, źle się wyraziłam – poprawiła się. – Jest wówczas więcej zamieszania. Ale dzieciaki uważają, że to duchy. W końcu – zaśmiała się – w każdym zamku powinny być zjawy. Co to za zamek bez jakiejś mrocznej historii?

– No faktycznie. Nasze upiory to prawdziwe duchy z niebios. A dziennikarze? – zaniepokoił się. – Nie zainteresowali się sytuacją?

Kobieta zastanowiła się chwilę.

– Zdarzyli się dziennikarze, a nawet policja. Ale mam wrażenie, że pomogły nam opublikowane ostatnio wyjaśnienia naukowców, które tłumaczą pojawiające się na całym świecie dźwięki. Zjawisko dziwnego „warkotu” lub „szumu”, jak komentowali, występuje ich zdaniem na świecie od dziesiątków lat. Prawdziwe zatrzęsienie doniesień i nagrań rejestrujących „warkot” pojawiło się na początku 2012 roku. Artykuły na ten temat zaczęły się pokazywać bardzo często, wiele gazet zajęło się wyjaśnianiem przyczyn tych tajemniczych dźwięków. Na przykład na stronie gazety Daily Mail podano link do niezwykłego nagrania z Niemiec. Jest ono tym bardziej interesujące, gdyż najwyraźniej dobiegający z nieba hałas spowodował uruchomienie samochodowego alarmu. Nasze dźwięki nic takiego na szczęście nie powodują – wyjaśniła kobieta, uśmiechając się znacząco.


– I jak to zjawisko wytłumaczyli naukowcy? – zapytał mężczyzna.

Kobieta odetchnęła głęboko. Widać było, iż zna doskonale temat, o którym rozmawiali.

– Ach, tłumaczą to różnie. Profesor Jean-Pierre St. Maurice z University of Saskatchewan stwierdził, że źródłem hałasów jest pole elektromagnetyczne z zorzy. Z zorzy! – powtórzyła z lekkim rozbawieniem. – Zdaniem sejsmologa Briana W. Stumpa z Southern Methodist University w Dallas, źródłem dźwięków mogą być trzęsienia ziemi. Z kolei David Deming z The University of Oklahoma nadał całemu zjawisku nazwę „The Hum” – a więc warkot, buczenie, co zdefiniował jako „tajemniczy i niewykrywalny dźwięk, słyszany w określonych lokacjach na świecie przez dwa do dziesięciu procent populacji”. Ładnie brzmi, prawda? – zakpiła. – Próby tłumaczenia podjęła również NASA, która całe zjawisko wyjaśniła faktem, że Ziemia bez przerwy emituje ogromną ilość fal radiowych.

Mężczyzna pokiwał głową (...).

Powieść "Kod Władzy" można zakupić za pośrednictwem strony autora.

piątek, 13 września 2013

Kto niebawem będzie rządzić światem?

Opublikowany po raz kolejny raport banku HSBC noszący wiele mówiący tytuł "Świat w roku 2050" ("The World in 2050") to interesująca próba przewidzenia kierunków w jakich podąży światowa gospodarka i jakie państwa w nadchodzących dekadach zyskają szczególnie na znaczeniu. 

fot. realworldorder.net
Z raportu jasno wynika, że w najbliższych latach możemy się spodziewać poważnego przetasowania i zachwiania istniejącego dotychczas schematu: bogata północ - biedne południe. Będzie to miało związek z dynamicznym rozwojem gospodarek szeregu państw, które dziś uchodzą za rozwijające się. 

Z pewnością raport potwierdza prognozy wielu – XXI wiek będzie wiekiem Azji. Oprócz dotychczasowych liderów takich jak Japonia, Korea Południowa, Singapur a ostatnio również Indie i Chiny, pojawią się kolejne: Filipiny, Wietnam czy Malezja. Warto przy tym podkreślić, że będzie się to łączyło z rosnącym wzrostem populacji w wielu azjatyckich krajów, szczególnie wzrośnie liczba dwóch państw – Filipin i Pakistanu. 

Wzrost znaczenia Azji oznacza także zmianę światowych wektorów – już dziś widać przeniesienie się środka ciężkości z obszaru atlantyckiego na Pacyfik. W wojskowości dostrzec to można między innymi w związku z zacieśnieniem sojuszy Stanów Zjednoczonych oraz Chin na tym obszarze. Odnosząc to do sfery ekonomicznej wśród wymienionych w raporcie państwo, które rozwiną się szczególnie intensywnie bardzo wiele powiązanych jest właśnie z Oceanem Spokojnym.

Zdaniem autorki raportu Chiny nie będą jedynym państwem, którego oblicze ulegnie radykalnej przemianie. Szczególne znaczenie uzyskają Filipiny. Równocześnie po drugiej stronie Oceanu pojawią się nowe, o wiele silniejsze niż dotychczas państwa. Chodzi przede wszystkim o Chile i Peru, które zyskają we wszystkich rankingach. To ostatnie zdaniem autorki może w przeciągu nadchodzących dekad przeskoczyć ponad 20 pozycji w rankingu i znaleźć się na 26 miejscu pod względem wielkości PKB. 

Będzie to kolejny objaw jak już wspomniano wcześniej przeniesienia się światowego środka ciężkości nie tylko na Ocean Spokojny, ale też o wiele bardziej na południe. Obok wymienionych państw w Ameryce Południowej rozwijać się będą również Brazylia, Ekwador, Boliwia, Honduras i Paragwaj. Równocześnie wzrośnie znaczenie niektórych państw afrykańskich, szczególnie Nigerii, Ghany i Etiopii. 

Czy Waszym zdaniem raport może przewidywać przyszłość?


Źródła: inwestycje

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

czwartek, 12 września 2013

Bank Watykański czeka reforma

Komisja ds. „banku watykańskiego” to kolejna reforma papieża Franciszka. Do tych działań skłoniły Ojca Świętego sugestie ze strony Benedykta XVI, kardynałów i biskupów. Jakie czekają Watykan reformy?

fot. static.guim.co.uk
Franciszek ustanowił Papieską Komisję ds. Instytutu Dzieł Religijnych IOR, pełniącego funkcję banku watykańskiego. Komisja ma lepiej zharmonizować działania banku z misją Stolicy Apostolskiej. „Zasady Ewangelii powinny bowiem przeniknąć również do działalności o charakterze ekonomicznym i finansowym”, podkreśla Franciszek. Działalność komisji wpisuje się w reformy, których wymagają instytucje wspomagające Stolicę Apostolską.

Komisji przewodzi kard. Raffaele Farina, który wcześniej kierował biblioteką watykańską. Jej członkowie to kard. Jean-Louis Tauran, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego i prof. Mary Ann Glendon, wieloletnia prezes Papieskiej Akademii Nauk Społecznych i była amerykańska ambasador przy Watykanie. Funkcję koordynatora pełni natomiast bp Juan Ignacio Arrieta Ochoa de Chincheturu, sekretarz Papieskiej Rady ds. Tekstów Prawnych, zaś sekretarzem jest prał. Peter Bryan Wells z Sekretariatu Stanu.

Członkowie nowej Komisji mają pełną swobodę w dostępie do dokumentów, danych i informacji. Ma ona na bieżąco informować Papieża o swych dokonaniach. Do reformy IOR zabierał się już Jan Paweł II, a do powołania Komisji Franciszka skłoniły sugestie ze strony kardynałów i biskupów i działania Benedykta XVI.

Czy Waszym zdaniem reforma proponowana przez Franciszka jest konieczna?


Źródła: niezalezna

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

środa, 11 września 2013

WHO o katastrofie w Fukushimie

Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała raport, który zawiera oceny poziomu dawek promieniowania wyemitowanych po wypadku w elektrowni jądrowej Fukushima Daiichi w Japonii. Według informacji tam zawartych poziomy promieniowania w całym kraju jak i na świecie nie odbiegają od poziomów uznanych za prawidłowe według międzynarodowych standardów.

fot. opednews
Wyjątkiem są dwa obszary w prefekturze Fukushima. Według ekspertów WHO łączna dawka promieniowania w dwóch miejscach w sąsiedztwie zakładu jest w zakresie od 10 do 50 milisiwiertów (mSv). W innych częściach prefektury poziom promieniowania oscyluje między 1 a 10 mSv. W pozostałych częściach kraju wartości te są rejestrowane w zakresie 0,1 do 1 mSV.

W danych, które przytacza WHO ważne jest to, ze są to dozy, jakie skumulowały się w ciągu roku. Teraz spodziewane jest już tylko spadanie tych poziomów. Nagromadzone dawki, których można się spodziewać nie powinny, zatem przekroczyć nigdzie poziomów uważanych za niebezpieczne a te zaczynają się od 150 mSv.

Reasumując, według WHO ryzyko zachorowania na raka w wyniku oddziaływania elektrowni jądrowej w Fukushimie nie wzrosło. Zwrócono jednak uwagę, ze w okolicach zakładu istnieje ryzyko większej zachorowalności na schorzenia tarczycy w związku z oddziaływaniem izotopu jodu 131.

Czy Waszym zdaniem raport WHO jest rzetelny czy jedynie ma na celu "uspokojenie" opinii publicznej?


Źródła: medicalnewstoday/WCI

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

wtorek, 10 września 2013

Słońce przebudzi się jeszcze w tym roku?

Naukowcy z NASA wieszczą na Ziemi apokalipsę z powodu gigantycznej burzy magnetycznej, która ma nadejść w 2013 roku. Amerykanie nie bez przyczyny już dziś szykują się na największą katastrofę w swojej historii: naładowane cząstki słoneczne mogą bowiem zniszczyć budowaną przez dziesięciolecia sieć energetyczną kraju. 

fot. fc05.deviantart.net
Linie wysokiego napięcia i transformatory padną jak kostki domina. Przez rok pozbawieni będziemy elektryczności i bieżącej wody. Czy możemy temu zapobiec? Nie bardzo. Jak wynika z raportu Richarda Fischera, szefa oddziału NASA zajmującego się obserwacją Słońca, temperatura na jego powierzchni rośnie w niewyobrażalnym tempie i już w 2013 roku należy oczekiwać, że "idealna burza magnetyczna" nadejdzie. 

Burza na Słońcu, podobna do tej z roku 1859, dzisiaj mogłaby spowodować globalną katastrofę. Zdaniem NASA już nieco większa burza zniszczyłaby w samych tylko Stanach Zjednoczonych ok. 350 transformatorów i lokalnych stacji elektroenergetycznych, dostarczających energii dla 130 milionów osób. Burza wielkości tej z 1859 roku mogłaby zniszczyć cały system energetyczny krajów wysoko rozwiniętych. Co gorsza, sieci energetyczne zarówno w Stanach jak i w Europie są ze sobą silnie powiązane, co grozi reakcją łańcuchową - awaria jednej sieci pociąga za sobą przeciążenie innych.

Ochronę przed skutkami kataklizmu stanowić mogą systemy wczesnego ostrzegania oraz kondensatory zabezpieczające transformatory energetyczne. Obecnie system wczesnego ostrzegania posiadają tylko Stany Zjednoczone, jednak żadna inna ochrona nie jest stosowana. Nie bez przyczyny więc Biały Dom, Kongres, Pentagon i agencje rządowe, począwszy od Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego aż po Narodową Agencję Kosmiczną (NASA) i Narodową Służbę Oceaniczną i Meteorologiczną (NOAA) od ponad roku próbują przewidzieć ewentualne konsekwencje tego wydarzenia, jednocześnie kreśląc scenariusze jego rozwiązania. 

Niestety to nie scenariusz filmu science fiction, lecz wyniki badań agencji NASA opublikowane w specjalnym raporcie. Wynika z nich jednoznacznie, że im bardziej cywilizacja jest prymitywna (jak ta w poprzednich wiekach) tym bardziej odporna na kaprysy Słońca. Istnieje zatem niebezpieczeństwo, że obecne rządy zignorują to ostrzeżenie, bo przecież nic podobnego dotąd nie przydarzyło się naszej młodej cywilizacji technicznej. Wyobrażenie to może jednak okazać się złudne. 

Czy Waszym zdaniem zagrożenie jest realne, czy to tylko kolejne fanaberie naukowców? 


Źródła: Newscientist/Geomag/Losyziemi/Illuminaci

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

poniedziałek, 9 września 2013

Fragment powieści "Kod Władzy"

Na życzenie Czytelników bloga w najbliższe poniedziałki udostępniam kolejne fragmenty moich powieści "Kod Władzy" oraz "Kod Władzy: Tajemnica czternastej bramy". Dzisiejszy fragment pochodzi z mojej pierwszej powieści... Zachęcam gorąco do lektury!

fot. s3.flog.pl
Marc wychylił się przez okno komnaty. Spojrzał na rzekę Kwisę. Nieruchoma tafla wody wzbudzała w nim wątpliwości, czy to, co widzi, jest rzeczywiście rzeką. Woda stała w miejscu, tworząc szafirowe jezioro.

Zamek Czocha został wybudowany w drugiej połowie XIII wieku i miał stanowić warownię chroniącą północną granicę Czech. Powstał z inicjatywy ówczesnego króla czeskiego Wacława II ze złomów granitowych i gnejsów spojonych zaprawą wapienną. W roku 1315 książę piastowski Henryk Jaworski ożenił się z Agnieszką, córką Wacława II i jako wiano dostał zamek oraz przyległe do niego ziemie.

Z wnętrza komnaty dochodził szum lejącej się wody. Monik brała prysznic.

Wspomnienie ostatniej nocy wywołało na ustach Marca lekki uśmiech. Kochali się długo, nie zwracając uwagi na mijający czas. Droga, którą odbyli poprzedniego dnia, kazała im czekać na siebie wiele godzin. Nie czuli zmęczenia, zastąpiło je wspólne czekanie na to, co stanie się w nocy.

Zbliżyli się do siebie w czasie swej niebezpiecznej przygody. Przy śniadaniu zastanawiali się, dokąd ruszyć dalej. Tylko przez chwilę pomyśleli o powrocie do redakcji. Myśląc o rezygnacji z dalszych przygód, a tym bardziej z przebywania ze sobą, nie znajdowali żadnego argumentu, który mógłby ich od tego odwieść.

Postanowili pojechać w Sudety. Zgodnie z sugestią Kajetana, to w tamtej okolicy mogło znajdować się pod ziemią coś, co być może jest właśnie tym, czego szukali. Perspektywa podróży była całkiem przyjemna. Zamek, w którym postanowili się zatrzymać, znajdował się tuż przy granicy polsko-niemieckiej. Nastroju podróży nie psuła wizja poruszania się po marnych drogach. Piękna autostrada, z której rozpościerał się bajeczny widok, prowadziła ich przez Kassel i okolice starego, urokliwego Drezna.


Po drodze zatrzymali się. Uzupełnili zapas benzyny. Wypili kawę, a Marc zatelefonował o umówionej porze do Kajetana. Długo rozmawiali. Dziennikarz w milczeniu wsłuchiwał się w relację przekazaną Kajetanowi przez Poula. Słyszał już wcześniej o zdarzeniach związanych z szokującymi doniesieniami amerykańskich astronautów. Zaskoczyła go jednak precyzja informacji, a szczególnie podekscytowało wskazanie okolic, do których jechali właśnie z Monik, jako miejsca o wyjątkowo fascynującej historii.

Wracając do Monik, Marc nie mógł ukryć ekscytacji. Ich podróż nabrała innego wymiaru. Mieli pewność, że miejsce, do którego zmierzali, jest niezwykłe. Znajduje się na mapie tajemnic historii cywilizacji(...). 

Powieść "Kod Władzy" można zakupić za pośrednictwem strony autora.

piątek, 6 września 2013

Syria - poligon światowych potęg

Relacje prasowe donoszące o kolejnych ofiarach trwającej dwa lata wojny domowej w Syrii skutecznie oddziałują na światową opinię publiczną pokazując tragiczny los ofiar konfliktu. Zniszczone miasta, rozkradzione i zrujnowane zabytki oraz setki tysięcy uchodźców to obrazy dzisiejszej Syrii. Ważne jest jednak to, że obrazy te to jedynie kurtyna, za którą ukrywa się prawdziwa gra interesów, która niewiele ma wspólnego z frazesami wygłaszanymi przez którąkolwiek ze stron.

O wojnie w Syrii pisałem na tym blogu po raz pierwszy blisko dwa lata temu informując wówczas o wsparciu, jakie wojsko tureckie udziela syryjskim rebeliantom. Wiadomość ta była wówczas rzadkością wyróżniając się na tle ogólnie dostępnych informacji na ten temat. Dziś widać już wyraźnie, że informacja ta była nie tylko prawdziwa, ale też obecnie władze tureckie zupełnie przestały się chować ze swoim poparciem dla przeciwników Assada.Wiąże się to między innymi z faktem. że również Turcja padła ofiarą trwającej wojny informacyjnej, w której zwolennicy każdej ze stron próbują jak najmocniej oczernić swojego przeciwnika. 

Dziś wielką sensacją jest doniesienie, że w okolice Syrii podąża również kolejny rosyjski okręt wojenny, który według władz rosyjskich ma za zadanie jedynie "stabilizować sytuację". Przypomnijmy zatem, że rosyjskie statki nie są u syryjskich wybrzeży niczym nowym, a nawet, jak to miało miejsce pod koniec listopada 2011 roku, co jakiś czas składają oficjalne wizyty uzupełniając między innymi zapasy w dzierżawionych przez Rosjan porcie w Tartus:


fot. Google Maps

Powyższe informacje przytaczam po to by zwrócić Państwa uwagę na pewien istotny fakt - otóż wojna domowa w Syrii praktycznie odkąd się rozpoczęła, nie jest jedynie konfliktem między dwoma lokalnymi stronnictwami - zwolennikami prezydenta Baszara Al-Assada i rebeliantami żądającymi jego odejścia. Jest ona poligonem, na którym ścierają się interesy wielu znaczących światowych potęg. Turcja i Rosja to jedynie dwóch z wielu liczących się graczy. Ta pierwsza nie tylko graniczy z Syrią, ale też widzi szczególny interes w osłabianiu swojego sąsiada, Damaszek był bowiem od lat jednym z najwierniejszych i najsilniejszych sojuszników głównego rywala Ankary w walce o prymat w świecie muzułmańskim - Iranu. 

Rosja z kolei, chociaż próbuje się kreować na obrońcę stojącego w opozycji do amerykańskiej dominacji na świecie, tak naprawdę broni przede wszystkich siebie i swoich inwestycji. Jak podaje bowiem The Christian Science Monitor, tylko w latach 2009-2011 Moskwa zainwestowała tam blisko 20 miliardów dolarów, które może stracić jeśli reżim Assada straci kontrolę nad krajem. Władymir Putin doskonale pamięta lekcję z Libii, gdzie z dnia na dzień przepadła ogromna ilość pieniędzy, z tego też powodu nie może on sobie pozwolić na utratę intratnych kontraktów zawartych z rządem syryjskim. 

A co w tym przypadku zyska główny inicjator konfliktu, czyli Stany Zjednoczone? 

Władze USA doskonale wiedzą, że w Syrii znajdują się ogromne, liczące 2,5 miliarda baryłek złoża ropy naftowej, w które do tej pory inwestowała przede wszystkim Rosja i które pozostawały poza kontrolą amerykańskich koncernów. W przypadku ulokowania w Damaszku  przychylnego im rządu, Stany Zjednoczone nie tylko zdobędą ważną pozycję na światowej szachownicy, spacyfikują kolejne niepokorne państwo i jeszcze bardziej otoczą Iran, ale też dostaną coś więcej - okazję do zrobienia świetnego interesu. Czy nie dziwi fakt, że pokusa ataku jest tak ogromna, że nikt nie ma zamiaru oglądać się nawet na stanowisko ONZ czy reszty członków NATO? 

Co warte podkreślenia obok Stanów Zjednoczonych szczególnie zainteresowane obaleniem Assada są również dwa inne bliskowschodnie państwa, które pozornie powinno dzielić bardzo wiele. Chodzi rzecz jasna o Izrael i Arabię Saudyjską, nie pałające do siebie sympatią, ale jednak mające wspólny cel - zabezpieczenie a w dalszej perspektywie również zwiększenie swojej grupy wpływów w regionie. Przypominają pod tym względem cele Turcji, dla której również głównym rywalem wciąż pozostaje Iran. 

To z resztą interesujące, że tak wiele państw dąży do zwiększenia swoich wpływów właśnie kosztem Iranu. Dzieje się tak, gdyż pozostający w napiętych stosunkach z Waszyngtonem musi on się wciąż bronić a gdy tylko się cofnie pustkę po nim będą się starały wykorzystać przede wszystkim lokalne potęgi. Sam Iran z resztą może w tym przypadku wiele stracić, w końcu sojusz z Syrią to dla Teheranu jedyna droga do Morza Śródziemnego oraz możliwość handlu (nawet nieoficjalnego) z Zachodem, co więcej w przypadku utraty Syrii szybko wzrosną wpływy Izraela i innych sojuszników USA między innymi również w Libanie, gdzie wciąż silny pozostaje sprzymierzony z Iranem Hezbollah, tak więc utrata jednego sojusznika szybko wywoła falę, w wyniku której kolejni jego sojusznicy będą upadać niczym domki z kart. 


Poniżej mapa przedstawiająca rozmieszczenie amerykańskich baz i okrętów wojskowych wokół Syrii:




Teorie o Chemtrails krążą po sieci od lat. Czy są prawdziwe?

Białe smugi w pogodny dzień widoczne na błękitnym niebie. Większość z nas widzi tam jedynie smugi kondensacyjne powstające po lecącym samolocie, ale istnieją teorie, że mamy do czynienia z czymś znacznie poważniejszym.

fot. aircrap.org
Pod koniec lat 90-tych za pośrednictwem raczkującego Internetu zaczęto rozpowszechniać sensacyjne informacje na temat zjawiska zwanego „chemtrails”, którego nazwa wywodzi się z połączenia angielskich słów „chemical trail”, czyli ślad chemiczny. Ma być ono specyficznym rodzajem smugi kondensacyjnej rozpowszechnianej za pośrednictwem samolotów odrzutowych na niebie. Smugi te zawierać mają szereg szkodliwych substancji, które po opadnięciu na ziemię zatruwać mają glebę oraz ujemnie wpływać na ludzki organizm.

Sprawę chemtrails zaczął nagłaśniać pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku dziennikarz radiowy Art Bell znany przede wszystkim z programu Coast to Coast AM, w którym szeroko opowiadano o zjawiskach paranormalnych i wielkich tajemnicach Wszechświata. Bell zaczerpnął informacje od niejakiego Williama Thomasa, który ma być autorem pierwszego doniesienia na temat chemtrails z 1999 roku. Thomas został wkrótce zaproszony przez Bella do radia i tak temat stał się znany wciąż rosnącej grupie ludzi.

Okazuje się, że próba odpowiedzi na pytanie czym są chemtrails może być równie problematyczna jak i określenie celu w jakim mają one powstawać. Według doniesień świadków, którzy są w stanie je rozpoznać, chemtrails w przeciwieństwie do zwykłych smug kondensacyjnych (contrails) nie rozchodzą się po krótkim czasie i nie znikają, lecz wręcz przeciwnie rozszerzają się i zdają się powiększać. Nie są też jednolite pod względem koloru, można zauważyć, że ich barwa się zmienia a nawet przyjmują barwy tęczy.

Zwykłe smugi kondensacyjne, nazywane czasem z języka angielskiego contrails to produkt spalania w silniku odrzutowym, który w zimnym powietrzu błyskawicznie zamarza tworząc linię małych, lodowych kryształków. Wkrótce jednak ogrzewają się, odmarzają i w końcu znikają. Ogromny wzrost ich ilości na niebie spowodowany jest między innymi rosnącą ilością samolotów odrzutowych, w tym niewielkich prywatnych odrzutowców.

Jeśli przyjmiemy, że chemtrails faktycznie istnieją to jednym z głównych problemów związanych z tym zagadnieniem jest odpowiedź na pytanie – w jakim celu są one rozpylane? W tej fundamentalnej było nie było kwestii zdania są wciąż podzielone. Istnieją teorie, według których opady z chemicznych chmur zawierają szereg substancji szkodliwych dla ludzkiego zdrowia, między innymi środki powodujące bezpłodność bądź też zatruwać uprawy. W ten sposób osiągnięty ma być jeden z celów Iluminatów, czyli istotna redukcja ludzkiej populacji do zaledwie kilkuset milionów.

Co Waszym zdaniem mogą oznaczać tajemnicze smugi?


Źródła: globalresearch/geoengineeringwatch

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

czwartek, 5 września 2013

Antybiotyki coraz mniej skuteczne. Czy czeka nas światowy kryzys zdrowia?

Dyrektor Generalny Światowej Organizacji Zdrowia, dr Margaret Chan ostrzegła, że zjawisko uodparniania się mikrobów na antybiotyki może doprowadzić do „końca współczesnej medycyny”. Gdyby antybiotyki stały się bezużyteczne nawet przeprowadzenie prostego zabiegu wiązałoby się z ryzykiem powikłań.

fot. futurity.org
Ponadto zauważono, że nowe leki stosowane w leczeniu długotrwałych chorób jak gruźlica, malaria i HIV stają się nagle nieefektywne. Wystąpienia na konferencji poświęconej chorobom zakaźnym, jaka odbyła się niedawno w Kopenhadze wspominają wręcz o erze post antybiotykowej.

Gdyby do tego doszło nawet angina i rozbite kolano dziecka mogą być przyczyną poważnej infekcji a nawet śmierci. Odporność na antybiotyki rośnie zwłaszcza w Europie. Prowadzi to do tego, że tracimy niektóre podstawowe leki.

Widzimy ostatnio dużo przypadków zjadliwych bakterii, którym sprzyja ciepło. Zeszłoroczna epidemia EHEC jest tego dobrym przykładem. Dyrektor Margaret Chan napisała książkę pod tytułem „Rozwój zagrożeń odporności” promowaną przez WHO. Zarysowuje tam scenariusz dla ludzkości, który można skwitować jednym słowem – depopulacja.

Ma się to odbyć właśnie poprzez znacznie większą zachorowalność ze względu na mniejszą skuteczność istniejących środków. Według Chan już teraz śmiertelność niektórych typów patogenów wzrosła o 50 procent a to dopiero początek. Według dyrektora WHO czeka nas bezprecedensowy światowy kryzys zdrowia.

Czy Waszym zdaniem obawy są uzasadnione?


Źródła: WCI/zmianynaziemi

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

środa, 4 września 2013

Szpiegostwo w kosmosie? Jak najbardziej!

Do tej pory jeśli mówiło się o jakichkolwiek formach szpiegostwa w kosmosie z reguły pod tym terminem rozumiano przede wszystkim wykorzystanie satelitów szpiegowskich umożliwiające śledzenie obiektów znajdujących się na Ziemi. 

fot. static.ddmcdn.com
Ostatnie doniesienia wskazują jednak, że nadszedł czas aby zweryfikować to podejście. Pojawiły się bowiem informacje mówiące o tym, że Stany Zjednoczone wykorzystywały bezzałogowy wahadłowiec do podsłuchiwania chińskiego laboratorium kosmicznego. 

Zakończenie przez NASA programu załogowych lotów wahadłowców nie oznacza wcale, że nabytego doświadczenia nie wykorzystywano przy innych rozwiązaniach. W 1999 agencja rozpoczęła prace nad bezzałogowym wahadłowcem (unmanned vertical-takeoff, horizontal-landing, VTHL), który przy o wiele niższych kosztach eksploatacji byłby w stanie wykonywać wiele misji w kosmosie. Jego realizację zlecono koncernowi Boeing, zaś po kilku latach projekt przeszedł pod skrzydła Departamentu Obrony.

W marcu zeszłego roku mierzący 9 metrów długości wahadłowiec został przy użyciu rakiety Atlas umieszczony na niskiej orbicie Ziemi. Wkrótce obserwatorzy śledzący ruchy tych urządzeń zauważyli pewne nieprawidłowości. Otóż orbita X-37B różniła się od tych jakimi do tej pory poruszały się amerykańskie wahadłowce. Wkrótce okazało się, że jego trajektoria pokrywa się z lotem innego znajdującego się w kosmosie obiektu - chińskiej stacji Tiangong 1.

Tiangong 1 ma być według deklaracji Pekinu zaczątkiem chińskiej stacji kosmicznej i znaczącym krokiem w kierunku pozaziemskiej ekspansji Państwa Środka, nie powinno więc dziwić, że ich konkurenci są ciekawi stosowanych przez nich rozwiązań.

Czy Waszym zdaniem czeka nas rewolucja w szpiegowaniu?


Źródła: defensetech

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

wtorek, 3 września 2013

Alternatywna rzeczywistość na wyciągnięcie ręki

Innowacyjny System SR oferuje niedrogi sposób na manipulowanie percepcją osób korzystających ze specjalnych kasków. Urządzenie to może służyć również do monitorowania zaburzeń u osób chorych psychicznie na niespotykaną dotąd skalę. 

fot. psipunk.com
Keisuke Suzuki, naukowiec z Centrum Badań nad Świadomością na Uniwersytecie w Sussex, konsekwentnie rozwija System SR, który docelowo będzie wykorzystywany na kilka różnych sposobów. "Główny nacisk zostanie położony na aplikacje psychiatryczne, ale system może być także potężnym narzędziem do badania, jakie doświadczenia zachodzą w naszej świadomości w toku codziennych i naturalnych czynności", podkreśla ekspert. 

Opracowany przez badaczy futurystyczny kask manipuluje naszą rzeczywistością - potrafi m.in. symulować zaburzenia występujące u osób chorych na schizofrenię, dzięki czemu doświadczymy halucynacji wzrokowych i słuchowych, które naszym zdaniem będą częścią otaczającej nas rzeczywistości. 

System SR i niezbędne dla jego funkcjonowania urządzenia znajdziemy na rynku tanich i łatwo dostępnych elementów elektronicznych: potrzebować będziemy kamery wideo do nagrywania, komputera do przechowywania zebranego materiału, kilku mikrofonów oraz słuchawek zmontowanych w formie kasku. Całość odpowiednio skonfigurowana i podłączona do specjalistycznego oprogramowania pozwoli nam otrzymać pożądany efekt. 

„We śnie w sposób naturalny akceptujemy to, co się dzieje. Dopiero po głębszej refleksji na jawie dowiadujemy się, że to tylko wytwory naszej wyobraźni", mówi Keisuke Suzuki. "Motywacją naszych eksperymentów jest zbadanie mechanizmów poznawczych leżących w naszym przekonaniu o rzeczywistości. Jak ludzie mogą zaufać czemuś, co postrzegają? ", dodaje badacz. Odpowiedź na to pytanie wymaga eksperymentalnej platformy, która obecnie jest konstruowana. 

Jakie Waszym zdaniem będą zastosowania tak zaawansowanej technologii? 



Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf