środa, 30 września 2015

Fragment powieści "Tajemnica 14 bramy": Rozdział 39 Zamek Hochosterwitz. Austria



Telefon zadzwonił, wyrywając Marca z głębokiego snu. Od kilku dni, a więc od czasu przyjazdu na zamek, źle sypiał. Spał nerwowo. Zasypiał i budził się późno. Wstawał niezadowolony, rozczarowany niemocą swojego zachowania w poprzednim dniu. Marc zerwał się z łóżka, szukając na ślepo telefonu. Znalazł go. Nacisnął zielony guzik i połączył się.
– Słucham, Marc Perce. Kto mówi?
Głos w słuchawce zabrzmiał znajomo.
– Witaj Marc. Mam nadzieję, że cię nie obudziłem. Tu George.
– Jak to dobrze, że dzwonisz. Szczerze mówiąc obudziłeś mnie. Ale to dobrze.
– Doprawdy? – zdziwił się George. – Przecież już południe.
Zapytałem trochę kurtuazyjnie... – Trochę źle sypiam ostatnio – przyznał się Marc. – Czy coś się stało?
– Marc...
– Tak?
– Posłuchaj, mam wiadomości o Monik...
– Boże! – przerwał mu Marc, niemal krzyknął. – Wiadomości o Monik?! Mów, mów proszę, natychmiast!
– Spokojnie, już mówię. Popracowałem przez noc. Trochę się dowiedziałem.
– Mów, błagam! – przynaglał go Marc.
– Dowiedziałem się, że Monik wsiadała na lotnisku z dwoma mężczyznami. Odjechali...
– Powiedz mi – przerwał mu Marc. – Powiedz, George...czy Monik żyje?
W słuchawce zapanowała cisza.
– George...
– Jestem, Marc... nie wiem, czy żyje..., ale chyba wiem, gdzie może się w tej chwili znajdować.
– Naprawdę?! – Marc nie krył radosnego dziwienia. – Powiedz mi, gdzie ona jest?
– Najprawdopodobniej jest w miejscowości Sankt Kathrein.
Niedaleko stąd.
– Sankt Kathrein? A co ona tam robi?!
– Nie wiem. To okolice starego, niewielkiego kościoła. Może być tam.
– W kościele? – zdziwił się Marc.
– Nie wiem, ale tak mogę przypuszczać, że w jego okolicy.
Marc, ona na pewno żyje – starał się go pocieszyć.
– Mam taką nadzieję. Posłuchaj. Jedziemy tam?! Kiedy możemy tam pojechać? George!
– Oczywiście, Marc. Pojedziemy tam natychmiast.
– Dziękuję ci, nawet nie wiesz, jak bardzo potrzebuję twojej pomocy.
– Wiem, będę na ciebie czekał na parkingu pod zamkiem, powiedzmy za godzinę, OK?
Marc odetchnął z ulgą.
– Pewnie, będę na dole za godzinę.
– Znakomicie.
– George...
– Słucham?
– George, bardzo ci dziękuję.
– W porządku. Do zobaczenia.
– Do zobaczenia.
Rozłączył się. Spojrzał na zegarek. Było dwadzieścia po dwunastej. Miał godzinę.

poniedziałek, 28 września 2015

Na Marsie jest woda i to w stanie ciekłym!

Niewiele czasu minęło od praktycznie pewnego potwierdzenia teorii, że na Czerwonej Planecie znajdują się duże ilości zamarzniętej wody, jednakże dzisiejszym komunikatem NASA zepchnęła na margines wszystkie informacje jakie krążyły w mediach, podała bowiem do wiadomości, że na Marsie nie tylko jest woda, ale do tego występuje tam ona w postaci ciekłej. 

EPA/NASA/JPL/University of Arizona]

W okolicach względnie ciepłych, dość stromych stoków już dawno temu zaobserwowano ciemne smugi, których genezy do tej pory nie znano. Dziś jednak doktorant Georgia Institute of Technology w Atlancie, Lujendra Ojha opublikował na łamach Nature Geoscience artykuł, w którym dowodzi, że owe ciemne smugi to nic innego jak pozostająca w stanie ciekłym słona woda. Jak przyznaje Ojha obecność wody w takiej postaci oznacza, że na Marsie znajdują się obszary o znacznie korzystniejszych dla życia warunkach niż dotychczas przypuszczano. 

Ciemne smugi po raz pierwszy dostrzegły sondy NASA latające w okolicach południowych równoleżników Marsa, to co budziło zdziwienie to fakt, że w okresie letnim ich barwa była ciemniejsza, natomiast zimą ciemniały a cykl ten powtarzał się rok po roku. Zdaniem naukowców miał być to znak, że woda pod wpływem promieni słonecznych topnieje i spływa w dół stoków tworząc okresowo koryta rzeczne. 

Badacze z Atlanty korzystali z narzędzia zwanego CRISM (Compact Reconnaissance Imaging Spectrometer for Mars), które przetwarzało zgromadzone wcześniej przez sondy dane. Dzięki niemu byli oni w stanie wywnioskować z jakich minerałów składa się powierzchnia Marsa. Wówczas też odkryli oni, że w miejscach gdzie niektóre pierwiastki są obserwowane okresowo, badacze zauważyli także obecność soli. 





piątek, 25 września 2015

Istnienie podziemnego miasta na Dolnym Śląsku potwierdzone!

Skrywana od wielu dekad tajemnica powoli wychodzi na światło dzienne. Dzięki sprawie "Złotego pociągu" media zainteresowały się skrywanymi w Górach Sowich tajemniczych kompleksach. 




W trakcie II Wojny Światowej w Górach Sowich III Rzesza przy pomocy organizacji Todt prowadziła szeroko zakrojone prace górnicze przy których zginęły dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy jeńców ze wszystkich podbitych przez Niemcy krajów. Zmuszeni do niewolniczej pracy, umierając z przemęczenia i z chorób nieustannie drążyli oni tunele powoli budując tam podziemne miasto. O jego istnieniu mówiono od lat, temat kompleksu Riese pozostawał jednak w większym lub mniejszym stopniu przedmiotem dociekań fascynatów i tropicieli spisków, którzy jednak nie mogli jednoznacznie określić gdzie znajduje się wejście do podziemnego kompleksu. 


Według relacji lokalnych mediów w okolicach gór Moszna i Włodarz trwają badania przy użyciu georadaru, który ma ustalić wielkość tajemniczego Riese. Do tej pory udało się między innymi ustalić, że podziemne tunele mogą się rozciągać na powierzchni nawet 200 hektarów, co więcej udało się zlokalizować także wlot tunelu kolejowego, który jednak zdaniem geologów został wysadzony przez wycofujących się Niemców. 

Po zakończeniu badań przeprowadzone zostaną wiercenia, wytypowano już cztery miejsca: dwa tunele prowadzące od byłego dworca do Włodarza, jedno w bloku A stanowiącym nieodkrytą część kompleksu Riese - najprawdopodobniej jest to również największa część całego obiektu. Jak twierdzi Krzysztof Szpakowski ze stowarzyszenia Riese jest szansa na znalezienie podziemnych linii kolejowych oraz ogromnej hali, najpierw jednak trzeba przebić się przez 20 metrów skały i pokonać tunele, które mogą być zaminowane lub zalane. 

Tajemnicze Riese już wkrótce może zostać ponownie odkryte. Co Waszym zdaniem może znajdować się w podziemnych tunelach?




czwartek, 24 września 2015

Kim było 10 wybitnych bawarskich iluminatów?

Czy pamiętają Państwo takie nazwisko jak Weishaupt? Uważni czytelnicy bloga być może pamiętają historię powstania tajnego zakonu Iluminati, który był niejednokrotnie tutaj przywoływany. Poniżej lista 10 członków jego najstarszego członu - Iluminatów Bawarskich. Niektórzy z nich odegrali znaczącą rolę w wybuchu i przebiegu Rewolucji Francuskiej, niektórzy z nich omal z resztą nie padli jej ofiarą. To nie są nazwiska słynnych postaci, wymienieni bowiem poniżej osobnicy woleli działać w ukryciu.


1. Charles-Pierre-Paul, Marquis de Savalette de Langes (1745-1797)

Był jednym z najbardziej wpływowych masonów swojej epoki, za jego czasów loża Mesmerystów była jedną z najważniejszych w Paryżu, to właśnie tam spotykali się rewolucjoniści i radykalni publicyści, którzy jako pierwsi podpalili całą Francję. 

2. Gabriel Honoré Riqueti, Hrabia de Mirabeau (1749-1791)

Był francuskim ambasadorem w Berlinie, uważa się, że to właśnie on, zafascynowany rewolucyjnymi ideałami Fryderyka Wielkiego przeniósł je na grunt francuski. Uważał jednak, że to ostatecznie Prusy staną się najbardziej rewolucyjnym państwem Europy. Wybitny mówca, popularyzator hasła "rewolucji umysłów", "rewolucji", "kontrrewolucji". W początku Rewolucji Francuskiej był jedną z najważniejszych postaci. 

3. Alexandre-Louis Roëttiers de Montaleau (1748-1808)

Prawa ręka księcia Orleanu  aktywnie działał u początku rewolucji, o mało nie przypłacając tego życiem. 



4. Hrabia Franz Joseph von Kolowrat-Liebsteinsky (b. 1748)

Twórca loży Iluminatów na terenie Czech (Brno) 

5. Johann Caspar [Jean Gaspard] Schweizer (1754-1811

Metafizyk i niezwykle twórczy inicjator wielu projektów.

6. Friedrich Christian Carl Heinrich Münter (1761-1830)

Zaangażowany w działalność lóż Iluminatów w całej Europie: Niemczech, Danii, Włoszech.

7. Francesco Mario Pagano (1748-1799)

Jeden z liderów Illuminati we Włoszech, według wielu znawców to właśnie on mógł stać za powstaniem późniejszego ruchu karbonariuszy. 

8. Ignaz Edler von Born (1742-1791)

Naukowiec, blisko związany z austriackim dworem, miał on rzekomo zainspirować Mozarta przy pisaniu pierwszej sceny jednej z jego najsłynniejszych oper - Czarodziejskiego Fletu.


9. Friedrich Ludwig Ulrich Schröder (1744-1816)

Aktor i dramaturg, równocześnie jednak także reformator niemieckich masonów.

10. Mathias Metternich (1747-1825)

uznawany za jednego z najwybitniejszych wychowcawców młodych adeptów iluminati

http://www.conspiracyarchive.com/2015/09/20/10-notable-members-of-the-bavarian-illuminati/

środa, 23 września 2015

Którędy imigranci docierają do Europy? Czy wkrótce ruszą przez Polskę?

Europa jest zalewana przez imigrantów. Nawet Donald Tusk nie ukrywa już, że dzisiejsze tysiące już wkrótce mogą się stać milionami przybyszów z ubogich lub pogrążonych w wojnie części Azji i Afryki. Walka Węgier o utrzymanie nieprzepuszczalności granic to tylko pierwsza odsłona konfliktu, który być może na zawsze odmieni oblicze Europy jaką znaliśmy dotychczas. 



Publikowane wszędzie zdjęcia potwierdzają, że obecna ogromna fala imigrantów nie jest już tylko związana z Syrią i trwającą tam od lat wojną domową. Syryjczycy znajdują się wśród przybyszy do Europy, ale stanowią oni jedynie ułamek wszystkich wędrujących w kierunku Starego Kontynentu ludów. Część z nich pochodzi z Afryki, zarówno tej północnej, z Libii, Tunezji, Algierii, część z Afryki Subsaharyjskiej, grupy te najczęściej decydują się na ucieczkę przez Hiszpanię, czasami Włochy. Druga grupa przez na północ od strony Azji, to przede wszystkim przybysze z Bliskiego Wschodu, ale są wśród nich duże grupy ze Wschodniej Afryki, np. Somalii, Erytrei. Wspólnie z nimi przez Irak, Syrię, Turcję, w końcu Grecję do Europy docierają mieszkańcy Azji Środkowej, Uzbekowie, Afgańczycy. 

Ich cele są wbrew pozorom różne, znacząca część chce dotrzeć do Niemiec, inni stawiają na Szwecję - to właśnie w tych państwach wielu z przybyszy widzi koniec swojej długiej i ciężkiej podróży. Inni widzą jej kres bardziej na zachodzie, szczególnie w Wielkiej Brytanii, do której najpierw jednak muszą się przedrzeć pokonując euro-tunel prowadzący z francuskiego Calais do Dover lub trafiając szczęśliwie na płynący prom. 

Ścieżki dla imigrantów są różne: Gibraltar i Hiszpania, Sycylia i Włochy, Lesbos i Grecja, w końcu pozostaje jeden, nie podany na poniższej mapie kierunek - najdłuższą granicę Unii Europejskiej ma bowiem Polska i to właśnie ten kierunek, szczególnie znając słabość ukraińskiego państwa, mogą wykorzystać imigranci. 





poniedziałek, 21 września 2015

Fragment powieści "Tajemnica 14 bramy": Rozdział 38 Gdzieś w Austrii



Ręka Monik poruszyła się.
Kobieta powoli budziła się z głębokiego snu. Otworzyła oczy. Wokół panował półmrok. Zmrużyła powieki, starając się przypomnieć sobie, co wydarzyło się przed tym, jak zapadła w sen.
Pamięć wracała powoli. Jazda samochodem. Wejście do podziemi kościoła w maleńkiej miejscowości, do której dotarli. Co było dalej? Nie pamiętała. Schodzili po jakichś schodach. Było zimno i wilgotno. Otaczali ją jacyś obcy mężczyźni. Prowadzili ją coraz niżej w dół. Poul...
„Gdzie jest Poul?” – Ogarnął ją niepokój.
Poderwała się z leżącej pozycji, w jakiej się znajdowała.
– Poul, jesteś tu?! – krzyknęła.
Opadała na plecy. Skrępowane ręce i nogi nie pozwoliły jej wstać.
– Cicho, Monik, nie krzycz proszę – usłyszała znajomy głos.
– Jesteś tu, Poul? – szepnęła. – Gdzie jesteś?
Jeszcze raz podniosła się. Spojrzała w prawo. Ujrzała ciemną ścianę, całą z szarej skały. Spojrzała w lewo. W odległości mniej więcej dwóch metrów stał wysoki biały wózek, na którym leżał znajomy mężczyzna.  Za nim dostrzegła duże pomieszczenie, którego ściany stanowiła ta sama skała, którą widziała po prawej. Pomieszczenie rozświetlało kilka przymocowanych do sufitu metalowych, okrągłych lamp, z których wydobywało się słabe światło.
Zauważyła, że Poul spogląda w jej stronę.
– Poul, co się stało? Gdzie my jesteśmy? Dlaczego nie mogę się ruszyć?
Poruszyła skrępowanymi rękoma. Więzy trzymały mocno.
– Spokojnie, Monik – odezwał się mężczyzna. – Staram się uwolnić. Może... Powinno mi się za chwilę udać.
Monik dostrzegła, że poruszał rękami, starając się wyzwolić z krępujących ręce pasów. Był w tym samym ubraniu, które miał na sobie w momencie, gdy prowadzono ich do krypty.
– Poul, powiedz mi, proszę, co my tu robimy? – zapytała zaniepokojona. – Kto nas uwięził?
– Nie wiem kto. Pamiętasz, przywieźli nas tutaj mężczyźni, którzy przetrzymywali nas na małej farmie niedaleko zamku.
Przypominasz sobie? Jechaliśmy samochodami... Potem zmusili nas do wejścia do lochów pod kościołem.
– Tak – potwierdziła. – To pamiętam. Ale potem... Nie wiem, co się z nami stało. Poczułam ból w prawym ramieniu i chyba straciłam przytomność. Co było potem?
Zapanowała chwila milczenia.
– Poul, słyszysz mnie?
Monik ponownie opadła na wózek, na którym leżała. Więzy trzymały mocno.
– Tak, słyszę. Staram się uwolnić. Jeszcze moment... Boże pomóż... Proszę.
Spojrzała na niego. Szarpał gwałtownie prawą ręką. Po chwili przestał.
– Też nie pamiętam, co się stało później. Wiesz, mam wrażenie, że zrobili nam jakiś zastrzyk, po którym oboje straciliśmy przytomność. Budziłem się... chyba dwa razy. Za pierwszym razem byliśmy sami. Szukałem cię. Spałaś. Mówiłem do ciebie, ale nie reagowałaś. Może ten środek usypiający mniej na mnie działał. Rozglądałem się dookoła. Czekałem, co będzie się działo. Nic, tylko ta szarość. Po chwili usłyszałem kroki. Ich odgłos zbliżał się powoli do nas. Starałem się dostrzec, czy ktoś do nas idzie. Potem... znowu straciłem przytomność. Obudziłem się ponownie, na moment i... sam nie wiem kogo lub raczej co widziałem. Byłem półprzytomny, a moje ciało całkowicie sztywne. Ktoś nade mną stał, jakieś postacie... i był też jakiś mężczyzna w fartuchu... To było straszne. Ponownie poruszył ręką, chcąc wyjąć ją z paska, który ją przytrzymywał. Przypomniał sobie dwie wysokie postacie, których nie potrafił rozpoznać. Ludzie? Czy może... Nie umiał stwierdzić. Nosili jakieś dziwne kombinezony, zakrywające również twarze. Szare, ciemno-zielone maski, szczelnie przylegające do twarzy. Oczy... ich nienaturalne oczy... to było ostatnie wspomnienie. Tracił już przytomność, gdy postacie pochyliły się nad nim. A potem odeszły. I było jeszcze coś. Zwłoki. Jego sobowtóra? To wspomnienie przeraziło go i równocześnie wydało się niezwykle absurdalne. Nie chciał o tym mówić Monik, wolał wyprzeć ten obraz ze swojej pamięci.
– Poul! – Usłyszał głos kobiety.
– Tak? – zapytał zamyślony.
– Co było dalej? Kogo zobaczyłeś?
Zawahał się. Nie chciał jej przerażać. Wiadomość o tym, że ktoś lub coś, czego nie potrafił sam rozpoznać, przywiozło ich do tej sali, mogła ją wystraszyć. Negatywnych emocji było już i tak za wiele.
– Trudno mi poskładać to wszystko w całość. Wiem, że w międzyczasie gdzieś nas wieźli. Chyba po tym, jak po raz pierwszy straciłem przytomność.
– Nic nie pamiętam – zdziwiła się. – Czy...? Czy – powtórzyła – grozi nam jakieś niebezpieczeństwo?
Poul zastanowił się, co jej odpowiedzieć.
– Nie wiem..., ale ... gdyby chcieli nam coś złego zrobić, to pewnie nie zostawiliby nas tutaj zupełnie samych. Nie uważasz? Na dodatek zostawali nasze ubrania a nawet... dokumenty. – Poul dotknął kieszeni, w której znajdował się portfel.
Zastanowiła się.
– Masz rację. Po co mieliby to robić? Wiesz... – podniosła głos.
– Tak? – zapytał.
– Poul... a może oni wiedzą, kim jestem i po prostu chcą wyłudzić od papy jakieś pieniądze? Mężczyzna zamilkł na chwilę. Pomyślał, że ta teoria powinna ją uspokoić, bez względu na to, jak wyglądała prawda.
– Pewnie masz rację... poczekaj... o... jest, udało mi się – przerwał.
Udało mu się uwolnić rękę z krępującej ją obroży skórzanego paska, przymocowanego do wózka.
– Nareszcie, Monik zaraz cię uwolnię.
Spojrzała w jego kierunku. Odpinał pasek z lewej ręki. Po chwili podniósł się, chcąc sięgnąć do skrępowanych nóg. Opadł na plecy. Znowu się podniósł. Rozkołysał się, starając się dosięgnąć pasków na końcu wózka. Udało się mu. Złapał prawą ręką za pasek, a lewą zaczął odpinać drugi.
– Jeszcze chwila – wyszeptał z wysiłkiem.
Mocował się jeszcze przez moment. Uwolnił się z więzów. Usiadł na wózku. Rozejrzał się dookoła. Zsunął się na ziemię. Zakołysał się niepewnie. Ścierpnięte nogi odmawiały posłuszeństwa. Stał dłuższą chwilę. W sali panowała cisza. Zrobił krok w kierunku leżącej kobiety.
Jeszcze jeden. I jeszcze...
Walczył z paskami krępującymi jej ręce i nogi.
– Zaraz będziesz wolna. – Pochylał się nad nią. Pierwszy pasek puścił. Za chwilę drugi.
„Jeszcze nogi” – pomyślał.
Monik była wolna. Usiadła na wózku. Pocierała dłonią miejsca, w których krępowały ją paski. Bolało. Teraz ona rozglądała się dookoła. Szarość ścian. Słabe światło nie pozwalało za wiele dostrzec. Po prawej stronie, w odległości kilkunastu metrów, zobaczyła duże, podwójne metalowe drzwi z okrągłymi, niewielkimi oknami w każdym ze skrzydeł.
Spojrzała w drugą stronę. Mrok, tylko mrok, nic nie widziała.
Spojrzała na Poula.
– Co robimy? – zapytała.
Rozejrzał się. Zastanawiał się przez chwilę.
– Nie pozostaje nam nic innego, jak spróbować się stąd wydostać. Jak się czujesz? – zapytał, spoglądając na nią z troską.
Uśmiechnęła się, walcząc z bólem.
– W porządku. Musimy uciekać. Pomóż mi. – Wyciągnęła do niego rękę.
Pomógł jej zejść z wysokiego wózka.
– W którą stronę? – zapytała znacząco.
Poul ponownie się rozejrzał.
– Może zobaczmy, co jest za tymi drzwiami – zaproponował.
– Dobrze. Idź pierwszy – poprosiła.
Skinął głową. Ruszyli w kierunku zamkniętych drzwi. Stanęli przed nimi. Każde z nich spojrzało w okrągłe okna. Po drugiej stronie zobaczyli oświetlone na niebiesko pomieszczenie wypełnione sprzętem medycznym. Przypominało jakąś salę chirurgiczną albo laboratorium naukowe. Nikogo w środku nie było. Nie dostrzegli innego wejścia oprócz tego, przy którym stali.
– Co to jest? – zapytała Monik.
– Nie wiem – odpowiedział szczerze. – Ale na pewno nie ma tam wyjścia. Musimy zawrócić i szukać go gdzieś indziej. Mam nadzieję, że nie trafimy na nikogo – zawiesił głos.
– Chodź, poszukamy wyjścia.
Spojrzał na nią. Wziął ją za rękę i pociągnął za sobą.
Ruszyli w nieznanym sobie kierunku.

czwartek, 17 września 2015

Jak można dokonać terraformingu Marsa?

Wraz ze zbliżającymi się pierwszymi załogowymi wyprawami na Marsa przed ludzkością staje nowe wyzwanie: jak wykonać kolejny krok i sprawić, że Czerwona Planeta stanie się bardziej dogodną do życia? 

Artystyczna wizja sterraformowanego Marsa. (fot. Daein Ballard/WikiMedia)

Jeden z pomysłów został przedstawiony przez kontrowersyjnego przedsiębiorcę Elona Muska. Miliarder ma ambicję sfinansowania i zorganizowania pierwszej marsjańskiej kolonii, ma też pomysł na to by rozpocząć proces jego terraformowania, czyli uczynienia jego atmosfery zbliżonej do ziemskiej a więc umożliwiającej człowiekowi życie na powierzchni bez dodatkowych osłon. Pomysł Muska jest bardzo prosty - wystarczy w okolicach oblodzonych biegunów zrzucić bomby termojądrowe. Wybuch wywołać ma uwolnienie potężnych zapasów dwutlenku węgla, który poprzez zatrzymywanie promieni słonecznych sprawi, że temperatura na Marsie będzie powoli rosnąć a tym samym zaczną się topić lodowe czapy uwalniając tlen i dalsze zapasy dwutlenku węgla. 

Ten pomysł, zdaniem niektórych badawczych obciążony jest jednak znaczącym ryzykiem - istnieje bowiem zagrożenie, że eksplozja podniesie takie pokłady pyłu, że promienie słoneczne z jeszcze większym trudem docierać będą na powierzchnię. To tylko pogorszy sytuację i jeszcze obniży temperaturę na Czerwonej Planecie. Zamiast tego proponują np. zastosowanie ogromnych luster, które zostaną umieszczone na orbicie i będą koncentrować a następnie kierować w stronę powierzchni Marsa promienie słoneczne. Inny pomysł jest dość podobny do wybuchu termojądrowego, z tym że na większą skalę. Naukowcy proponują bowiem zmianę trajektorii jednej z wielkich asteroid i sprawienie, że uderzy ona w powierzchnię Marsa - uderzenie spowoduje ogromną eksplozję, która rozpocznie efekt cieplarniany na planecie. Z kolei zdaniem Carla Sagana zastosować możemy także ciemny pył jakim pokryte są mroczne księżycze Marsa, Phobos i Deimos. Pozyskany z ich powierzchni pył miałby następnie znaleźć się na lodowych czapach i w ten sposób skoncentrować promienie słoneczne. 

Kolejne dwie teorie wydają się nieco bardziej realne, zakładają one nieco prostsze rozwiązania angażujące w to aktywność ludzi i mikrobów. Z jednej bowiem strony proponuje się aby wywołać na Marsie nową rewolucję przemysłową i właśnie tam masowo stawiać fabryki, które produkować będą dwutlenek węgla, inni z kolei proponują by w okolice biegunów dostarczyć odpowiednio wyhodowane mikroby, które staną się zalążkiem nowego życia na Marsie. Odpowiednio spreparowane, zdolne wytrzymać marsjańskie temperatury stworzenia zaczną samodzielnie produkować dwutlenek węgla. 

Terraformowanie Marsa to być może największe wyzwanie dla ludzkości. Błąd jaki popełniliby twórcy tego procesu mógłby sprawić, że pomysł kolonizacji tej planety trzeba by było odsunąć o setki lat w przyszłość, plan musi więc być szczegółowo dopracowany. Czy któryś z powyższych znajdzie zastosowanie w rzeczywistości?



na podstawie: www.mnn.com

wtorek, 15 września 2015

Ekonomiczne NATO, czyli czym są "Trzy wielkie trójki"?

Nazwa "ekonomicznego NATO" to określenie znane z ujawnionych maili byłej sekretarz stanu USA, Hilary Clinton, ma być ono sposobem na obronę porządku transatlantyckiego przed konkurującymi z nimi gospodarkami z grupy BRICS. Jednym ze sposobów na obronę przed nowym porządkiem mają być tajne porozumienia do jakich dotarli działacze z Wikileaks.




"Wielkie Trójki" to trzy wielkie porozumienia handlowe forsowane przez Stany Zjednoczone i Europę zupełnie niezależnie od Światowej Organizacji Handlu. Zdaniem Wikileaks są one tajne z konkretnych powodów. Mają być one bowiem kolejnym krokiem do stworzenia nowego międzynarodowego układu prawnego, który ma "pozwolić międzynarodowym korporacjom omijać lokalne sądy, regulacje ekologiczne, policję i regulację internetu, ograniczy także obostrzenia związane z badaniami genetycznymi i suwerenność prawną poszczególnych państw". Porozumienie "trzech trójek" ma być równocześnie próbą obejścia zyskujących na znaczeniu gospodarek państw 

BRICS (Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA). 

Oto jakie porozumienia wchodzą w skład "wielkiej trójki":

1) TISA czyli Trade in Services Agreement jest uważana za największe, najgorsze i najbrzydsze z tych porozumień. Jest ono potajemnie negocjowane między 52 państwami stanowiącymi 3/4 światowego PKB, w tym 28 państw UE, Turcja, Meksyk, Kanada, Australia, Pakistan i Tajwan. 

2) TPP - Transpacific Partnership Agreement

3) TTIP - Transatlantic Trade and Investment Partnership - dostęp do treści tych porozumień pozostaje niejawny, według Wikileaks ma doprowadzić do uprzywilejowanej pozycji międzynarodowych korporacji. Jak twierdzi twórca serwisu Julian Assange "tajność TTIP kładzie się cieniem na przyszłość europejskiej demokracji. Pod płaszczykiem porozumienia na wolność zostaną wypuszczone prywatne interesy, których próbkę mieli okazję poznać mieszkańcy Grecji. TTIP wywrze wpływ na każdego Europejczyka, wmanewruje Europę w wieloletni konflikt z Azją"




poniedziałek, 14 września 2015

Fragment powieści "Tajemnica 14 Bramy": Rozdział 37 Hamburg. Niemcy



Drzwi do pokoju otwarły się gwałtownie. Uderzyły klamką o ścianę i zaczęły się wolno zamykać. W pokoju panował bałagan. Na kilku stojących biurkach leżały sterty papierów i gazet. Na każdym z nich stały kolorowe kubki i talerze pokryte resztkami jedzenia. Także na podłodze leżało duże opakowanie po pizzy. W powietrzu unosił się zapach nikotyny. Blask porannego słońca wpadał do środka przez niedomknięte, metalowe żaluzje, którymi pokryte były wszystkie okna. Robert zdjął energicznie płaszcz, stając na środku pokoju. Za nim, zatrzymawszy się przez chwilę w drzwiach, weszła młoda kobieta o długich blond włosach. Ubrana starannie w krótką, ale elegancką spódniczkę oraz błękitną bluzkę ze sporym dekoltem nie pasowała do panującego w pokoju bałaganu.
– Boże, ale tu bajzel – powiedziała, rozglądając się dookoła.
– Nie marudź – powiedział nieprzyjemnym tonem. – Trzeba było siedzieć z nami do nocy, a nie uganiać się za zastępcą naczelnego.
– Nie uganiam się za nikim – zaooponowała stanowczo.
– Wydaje ci się, że inaczej nie można tu awansować?
– Nie gadaj bzdur – odpowiedział szorstko. – Zrób mi czarną kawę. Mocną czarną kawę – powtórzył – i dawaj ich tutaj.
Dziewczyna spojrzała na niego.
– Wszystkich?
– Wszystkich. Niech natychmiast wszyscy się tu zjawią.
Mam dla nich robotę. No nie stój. Idź już.
Stała nadal za jego plecami.
– Czy ty zawsze musisz być taki niemiły? – zapytała.
Odwrócił się do niej.
– Miły to ja jestem prywatnie. – Uśmiechnął się. – W pracy jestem bezkompromisowy. Inaczej nic nie osiągnę. Idź, zrób mi tę kawę – powiedział łagodniej. – Bez kawy dziś umrę.
Dziewczyna wyszła. Robert podszedł do okna. Uchylił je szeroko. Do pokoju wpadł powiew wiatru od morza. Przyjemny, wilgotny, wypełnił po chwili cały pokój. Robert usiadł za biurkiem. Włączył komputer i wprowadził hasło Dulce. Zaczął przeglądać strony, które odkrywała przed nim internetowa przeglądarka. Wpatrzony w ekran wziął do ręki duży błękitny kubek. Przytknął go do ust, przełykając łyk zimnej herbaty, której nie dopił wczoraj.
– Paskudne – żachnął się.
Skupił się na swojej pracy. Po chwili rozszedł się zapach świeżo zaparzonej kawy. Do pokoju zaczęli wchodzić młodzi ludzie. Siadali przy biurkach, rozmawiali głośno, nie zwracając uwagi na Roberta.
Mijały minuty. Pokój wypełnił się. W pewniej chwili Robert spojrzał na przybyłych.
– Jesteście? – zapytał głośno. – Świetnie. Mam nadzieję, że wyspani? – zażartował. Posłuchajcie. Mam dla was robotę.
Weźcie coś do pisania. Istotne jest jedno. Mamy mało czasu.
Dziś wieczorem muszę mieć wasze relacje.
– W jakiej formie? Informacji na piśmie? Relacji ustnej? Jak to ma wyglądać? – zapytał niewysoki, trochę otyły chłopak w dużych, okrągłych okularach. Jego sympatyczna twarz była uśmiechnięta.
Robert spojrzał na niego.
– W każdej z nich. Wszystko, co uda wam się zdobyć. O dwudziestej się tu spotykamy. Gdybyście mieli coś wcześniej, dawać mi pocztą.
– Na jaki temat zbieramy informacje? – zapytała drobna brunetka.
– Wreszcie rozsądne pytanie. Chcę mieć wszystkie dostępne informacje na temat ewentualnej obecności przybyszy z innych planet na ziemi. Ale nie relacje o latających spodkach, tylko o podziemnych bazach. O uprowadzeniach ludzi w celu poddania ich eksperymentom. Jedno konkretne hasło: Dulce. To najprawdopodobniej baza podziemna w Stanach Zjednoczonych. Chcę wiedzieć wszystko, co napisano na ten temat. Podzielcie się obowiązkami tak, by nie zajmować się wszystkim naraz. Uruchomcie wasze kontakty. Może są ludzie fascynujący się takimi tematami. Jest mi obojętne, co o nich ktoś sądzi. Chcę mieć wszystkie możliwe informacje. Macie jakieś pytania? Spojrzał na każdego z podwładnych z osobna. Wiedział, że wywiążą się ze swojego zadania świetnie. Nie pierwszy raz pracował z nimi w ten sposób. Mógł na nich liczyć. Potrafili dawać z siebie wszystko, kiedy tego od nich oczekiwał.
– Nie ma? – zapytał. – No to... wojsko – uśmiechnął się
– Do roboty.
Wrócił do przeglądania Internetu. Nie zwracał już uwagi na to, co się dzieje w pokoju. Chciał pomóc Marcowi. Lubił go. Wiedział, że Marc zrewanżowałby mu się podobnym zaangażowaniem, gdyby tego potrzebował.

sobota, 12 września 2015

[EN] Jak bronić się przed strzelającym napastnikiem?

Atakują niespodziewanie w miejscach gdzie praktycznie nikt nie jest uzbrojony a ludzie nie potrafią się bronić. Taktyka samotnych wilków, którzy otwierają ogień w kierunku uczniów w szkole, uczestników obozu dla młodych partyjnych działaczy, w pociągach oraz w biurach jest prosta - zabić jak najwięcej osób. Zachęcam zatem do zapoznania się w krótkim filmem instruującym co robić w przypadku zagrożenia. 



czwartek, 10 września 2015

Czy naukowcom uda się przywrócić syberyjskiego wirusa-zombie?

Ocieplający się klimat to nie tylko podnoszenie się poziomu mórz, tornada i susze. To także zupełnie nowe terytoria, które do tej pory były skute lodem, to także nowe tereny pod uprawę i lepsze warunki do uprawy roślin. To również nowe zagrożenia, na przykład powrót starych, zdawałoby się wytępionych już chorób, a także prehistorycznych wirusów, których działania nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Z tego też powodu francuski zespół badaczy przygotowuje się do rozmrożenia jednego z zamarzniętych mikrobów. Odnaleziony w wiecznej zmarzlinie wirus sprzed 30 tysięcy lat może już wkrótce zostać przywrócony do życia. 

źródło: Phys.org


Prehistoryczny wirus Mollivirus sibericum został odnaleziony przez francuskich biologów w północno-wschodniej Rosji, jak podaje naukowy magazyn PNAS mierzy on 0,6 mikrona i jest jednym z czterech odkrytych w tym miejscu od 2003 roku. 

Ocieplenie klimatu stawia przed naukowcami zupełnie nowe pytania, przede wszystkim dotyczące tego jakie jeszcze wirusy i bakterie ulegną rozmrożeniu po tym jak stopnieją lody w strefie polarnej. W wyniku roztopienia wiecznej zmarzliny przed ludźmi otwierają się nowe perspektywy, ogromne połacie terenu staną się przyjazne do życia i zapewne powoli zaczną powstawać tam ludzkie osiedla a później także miasta. Z tego też powodu ma zostać przeprowadzony omawiany eksperyment - zanim wirus zostanie rozmrożony biolodzy upewnią się, że mikrob nie będzie źródłem chorób dla ludzi i zwierząt. W rozmowie z agencją AFP członek zespołu, Jean-Michel Claverie podkreśla, że nawet nieduża tkanka zwierzęca ( w tym przypadku ameba) powinna wystarczyć do zbadania zagrożenia jakie może stanowić wirus. 

"Jeśli nie będziemy ostrożni i dokonamy uprzemysłowienia tych terenów bez ustawienia odpowiednich zabezpieczeń może dojść do sytuacji gdy pewnego dnia obudzimy wirusy podobne do wirusa ospy, który jak nam się wcześniej wydawało zupełnie już wyginął." - dodaje Claverie.



środa, 9 września 2015

Wojna wywołana przez suszę? Na kilka lat przed wybuchem wojny domowej w Syrii doszło do prawdziwej klęski!

Podczas lektury kolejnych artykułów na temat imigrantów nacierających wielkimi falami do Europy często spotykamy się ze stwierdzeniem, że powodem ich ucieczki są prześladowania i trwająca w Syrii wojna. Ich przeciwnicy twierdzą jednak, że tak naprawdę imigranci przybywają na Stary Kontynent szukać lepszego życia. Kto ma rację? Wydaje się, że obie strony, na pewno zaś sytuacja gospodarcza Syrii w ostatniej dekadzie znacząco się pogorszyła. Nie tylko z powodu wojny. 



Syria leży w sercu tzw. Żyznego Półksiężyca, części świata, w którym najwcześniej w historii rozwinęło się rolnictwo, w którym swoje korzenie ma wiele potężnych cywilizacji i w którym leżą najdłużej nieprzerwanie zamieszkane miasta świata (Damaszek). Teraz jednak, w wyniku trwającej suszy to może się zmienić. 

Jak twierdzi Francesco Femia, współzałożyciel Center for Climate and Security zajmującej się związkami pomiędzy zmianami klimatycznymi a bezpieczeństwem zwraca uwagę na fakt, że w latach 2006-2011 w Syrii trwała susza, która dotknęła blisko 60% powierzchni kraju. W efekcie doprowadziło to do zniszczenia znaczących połaci upraw w tym do niedawna bardzo żyznym rolniczym kraju. 

Sytuację pogorszyła polityka rządu, który dotował uprawę pszenicy i bawełny wymagających znaczącego nawadniania, które było prowadzone ponadto w sposób nieumiejętny, prowadząc do dalszego wysychania gleby. W rezultacie na północy i południu Syrii blisko 75% rolników straciło swoje uprawy, na północnym wschodzie pasterze stracili blisko 85% pogłowia. To spowodowało z jednej strony znaczący wzrost cen żywności w całym kraju, z drugiej zaś masową migrację ze wsi do miast ludzi, którzy po utracie swoich gospodarstw próbowali znaleźć pracę w mieście. To często kończyło się niepowodzeniem, prowadząc do pogorszenia nastrojów społecznych i protestów. Reżim Bashara al-Assada rozpoczął aresztowania, które tylko pogorszyły atmosferę. W końcu doszło do wybuchu wojny.




wtorek, 8 września 2015

Śmierć cywilizacji - francuski pisarz przewidział to 40 lat temu

Wydana w 1973 roku powieść przedstawia nam niezwykle obrazową wizję "inwazji" mieszkańców Trzeciego Świata na Europę, która w swoim samozadowoleniu nie robi nic by ich powstrzymać. To doprowadza książkowy świat do upadku. Czy podobnie będzie z Europą 2015 roku?

fot. wikipedia



Masy imigrantów szturmujące Europę co raz większymi falami stają się źródłem co raz poważniejszego kryzysu politycznego, nie wiadomo czy przetrwa go Unia Europejska, czy w ogóle przetrwa go Stary Kontynent, który zdaje się być zbyt stary by cokolwiek w tej sprawie zrobić. Co ciekawe właśnie taki obraz upadającej cywilizacji przedstawił blisko 40 lat temu francuski pisarz Jean Raspail. 

W powieści "Obóz Świętych" Europę szturmuje flota przybyszów z dotkniętych klęskami suszy i głodu Indii, porywają oni statki i wyruszają na straceńczą wyprawę ku brzegom wymarzonego świata, w którym nie brakuje żywności a wszyscy ludzie są bogaci. W obliczu zbliżających się przybyszów z kraju trzeciego świata francuskie elity nie robią nic, wręcz otwierają swoje granice czekając ze zniecierpliwieniem, ale i obawą na ich dotarcie do europejskich wybrzeży. Ta niezwykła flota ląduje u wybrzeży Francji, mieszkańcy nadmorskich miejscowości uciekają w panice, świat nigdy już nie będzie taki sam. Tak zaczyna się ta prorocza opowieść, Jeana Raspaila, która niezwykle trafnie oddaje sytuację z jaką zmagać się musi współczesna Europa. 

Są też różnice - dziś granice UE przekraczają przybysze z Bliskiego Wschodu i z Afryki, niewielu jest wśród nich obywateli Indii, które w ostatnich dziesięcioleciach znacznie poprawiły swoją materialną sytuację. Zapalnikiem tych wydarzeń są wydarzenia z ostatnich lat, ogromna ilość młodych ludzi, którzy nie mając perspektyw we własnych krajach szukają nadziei za granicą, Arabska Wiosna, która oprócz zmiany reżimów w części państw doprowadziła też do wybuchu wojen domowych w takich krajach jak Syria czy Libia. Dziś to między innymi stamtąd ciągną tysiące uciekinierów, którzy chcą dotrzeć do bogatych państw Europy. Jaki będzie finał tego co dzieje się dziś na ulicach, nie wiemy. Możemy natomiast spodziewać się dynamicznych zmian na Starym Kontynencie, być może już za kilka lat świat nam znany dotychczas będzie zupełnie inny od tego jaki był gdy powstawał blog "Kod Władzy". 



poniedziałek, 7 września 2015

Fragment powieści "Tajemnica 14 Bramy": Rozdział 36 Zamek Hochosterwitz. Austria

Po wejściu do swojego pokoju Marc wyjął telefon komórkowy. Chwilę zastanawiał się nad wyborem rozmówcy. Najchętniej zadzwoniłby do Monik.



Pierwszy raz w życiu czuł, że nie panuje nad sytuacją. Od kilku dni, niczym kula puszczana w ruletce przez krupiera, przetaczał się bezwolnie, nie mając wpływu na to, co działo się wokół niego. Był jedynie adresatem niezwykłych zdarzeń. Miał świadomość, że niczym tonący, bez umiejętności pływania, starał się nieudolnie mieć jakiś wpływ na to, w czym uczestniczy. Nie wiedział, gdzie jest Monik. Nie miał pojęcia, co działo się na zamku ani pod nim. Nie rozumiał, dlaczego na obiekt potencjalnych eksperymentów wybrano właśnie to miejsce.

Wbrew logice. Było przecież odwiedzane corocznie przez tysiące turystów. Marc zastanawiał się, dlaczego nikt z nim nie rozmawiał. Żadna z osób, które go otaczały, nie nawiązała z nim kontaktu. I to w chwili, gdy na zamek nie wpuszczano nikogo z zewnątrz. W momencie dziejących się ważnych wydarzeń, spoglądano na niego obojętnie, jakby nie dostrzegano jego obecności. Nawet wówczas, gdy wymknął się pilnującym go ludziom, nikt go nie szukał, nikt się nim nie interesował.

Jedynym pozytywnym zrządzeniem losu była znajomość z Georgiem. Marc wierzył, że razem mają większą szansę odleźć Monik. Wiedział, że kontakty jego nowego znajomego mogą pomóc w zorientowaniu się, gdzie ona się znajduje.

Ostatnie spotkanie z poznanym w Hamburgu człowiekiem zaskoczyło go. Więcej, raczej przeraziło. Jego ucieczka z tajemniczego miejsca w okolicznościach, o jakich mówił George, mogła zszokować nawet najwytrawniejszego poszukiwacza sensacji.
Marc spojrzał na wyświetlacz telefonu. Wybrał numer. Przycisnął słuchawkę do ucha. Czekał.
– Tak? Słucham? – Głos w słuchawce był zaspany.
– Robert? – zapytał Marc.
– Tak... moment... kto mówi?
– Marc. Dzwonię do ciebie z Austrii
– Już, już... jeszcze moment... już jestem. Spałem. Marc?
Co się dzieje?
– Wybacz, jest trochę późno...
– Nie ma sprawy. Miałem dzisiaj ciężki dzień. Ale co tam.
Co się dzieje, że dzwonisz? Dawno tego nie robiłeś.
Marc usiadł na fotelu.

– Posłuchaj. Chciałbym, byś mi pomógł, żebyś zebrał dla mnie pewne informacje. Bardzo mi są teraz potrzebne.
– Teraz? – zdziwił się Robert. – Mam sprawdzić to od razu?
– Nie, jeżeli możesz to zrobić jutro, byłoby świetnie.
– W porządku, jestem trochę spokojniejszy – zaśmiał się.
– Powiedz, Marc, w czym mogę ci pomóc?
– Sprawa jest konkretna. Posłuchaj. Chodzi o Dulce.
– Marc, chyba już o tym gdzieś słyszałem.
– Tam chyba jest jakaś tajemnicza baza. Robert, chciałbym, abyś zebrał na ten temat jak najwięcej informacji. A szczególnie byś dowiedział się, czy możliwe jest, że na terenie Europy, a zwłaszcza w miejscu, gdzie jestem... wysuwano jakieś hipotezy, że istnieje tu podobny kompleks.
– A gdzie ty jesteś Marc?
– Jestem na zamku Hochosterwitz. W południowej Austrii.

Niedaleko miejscowości Klagenfurt.
– Znajdę. Nie ma problemu. Zrobię, co będzie możliwe.
Czy mogę dzwonić, gdybym chciał o coś dopytać?
– Pewnie, będę miał telefon przy sobie. Robert...
– Słucham?
– Robert – Marc ściszył głos. – Czy są jakieś nowe informacje o Monik?

W słuchawce zapanowała cisza.
– Robert?
– Jestem, jestem. Wiem, że dla ciebie to ważne.
– Właśnie.
– Nie ma żadnych informacji. Z tego co wiem, jej ojciec postawił na nogi wszystkich, którzy mają wpływ na poszukiwania. Znasz go. To energiczny człowiek.
– Tak. No cóż, miałem nadzieję. – Głos Marca był smutny.
– Robert, jakby coś było wiadomo, to dzwoń – powiedział stanowczo. – Czekam na informacje od ciebie z niecierpliwością. Śpij dobrze. Przepraszam, że cię obudziłem. Dobranoc.
– Nie ma sprawy. Trzymaj się tam. Nie martw się, Monik na pewno się znajdzie.
– Dziękuję, dobrej nocy.
– Dobranoc.
Marc nacisnął klawisz z czerwonym symbolem słuchawki. Rozłączył się. Położył telefon na stoliku. Wstał. Podszedł do okna. Otworzył je. Wychylił się i nabrał powietrza. Noc była ciemna. Minął kolejny dzień. Marc przypomniał sobie rozmowę telefoniczną z nieznajomym, kiedy tu jechał. Ostrzegam... życzliwie ostrzegam. Niech pan nie jedzie na to spotkanie. To nie pańska sprawa.
– Pozwoli pan, że sam zdecyduję...
– Oczywiście..., ale to może być pańska ostatnia podróż...
Nie przypuszczał wówczas, że tak to będzie wyglądać. Nie ulegał groźbom. Nie dawał się zastraszyć. Ale nie spodziewał się, że zamiast uderzyć w niego, ktoś uprowadzi Monik. Uprowadzenie. Był tego coraz bardziej pewny. Bał się pomyśleć, co się może z nią teraz dziać. Rozebrał się. Wszedł do łazienki. Po chwili położył się do łóżka. Zagasił światło.

Długo nie mógł zasnąć.

sobota, 5 września 2015

Nowe fakty w sprawie śmierci Garetha Williamsa. Czy był w to zaangażowany Bill Clinton?

Sprawa Garetha Williamsa jest jedną z najbardziej tajemnicznych, budzi zainteresowanie mediów i pasjonatów historii szpiegowskich. Czy Williams zabił się sam czy ktoś mu pomógł? 

fot. Daylimail


W 2010 roku w Londynie, nieopodal budynku Parlamentu znaleziono zwłoki Garetha Williamsa, 31-letniego pracownika MI-6. Ciało Garetha było nagie, znajdowało się w torbie podróżnej umieszczonej w wannie. Okoliczności śmierci pozostawały nieznane, brano pod uwagę jego specyficzne zamiłowanie do zamykania się w ciasnych pomieszczeniach, nie wyjaśniało to jednak dlaczego umarł.

Trwające od lat spekulacje ponownie trafiły na pierwsze strony gazet po tym jak brytyjski 'The Sun' opublikował sensacyjne informacje rzucające zupełnie nowe światło na całą sprawę. Okazuje się bowiem, że w sprawę jego śmierci może być zamieszany były prezydent USA Bill Clinton. 

Według tabloida Williams kilka dni przed śmiercią nagrywał się na poczcie głosowej rodziny i znajomych, wiadomości te jednak zniknęły. Według zeznań policji jego ciało znaleziono 8 dni po śmierci, jego telefon i karta SIM leżały na stole w mieszkaniu, zaś w historii komputera również nie znaleziono niczego sensacyjnego - ostatnią stroną jaką przeglądał agent MI6 była witryna poświęcona kolarstwu.

To co łączy Williamsa z Clintonem to daty - zaledwie kilka dni wcześniej wrócił on ze Stanów Zjednoczonych. W tym samym czasie hackerzy ukradli pamiętnik Billa Clintona. Czy mogło mieć to ze sobą związek? Zdaniem "The Sun" sprawa jest do udowodnienia a redakcja tabloidu zapowiada, że wkrótce ujawni więcej szczegółów.

środa, 2 września 2015

Ilu potencjalnych zamachowców może być dziś w Europie? Według hiszpańskich służb może ich być nawet 800!

Nieudana próba zamachu do jakiej doszło w pociągu kursującym między stolicami Holandii i Francji sprawiła, że po raz kolejny powróciło pytanie ilu jeszcze podobnych zamachowców może dziś chodzić po europejskich stolicach. 



Infografika z informacjami na temat obcych bojowników w Syrii i Iraku: https://public.tableau.com/s/gallery/foreign-fighters-iraq-and-syria

Wielu z bojowników służących w szeregach Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIL lub ISIS) to rodowici Europejczycy, którzy przeszli na islam bądź też potomkowie imigrantów mający obywatelstwo i wychowane w Zachodniej Europie. O części z nich wiadomo, byli oni bowiem bohaterami filmów propagandowych zachęcających innych młodych ludzi do wzięcia udziału w świętej wojnie, inni z kolei wysyłali listy do rodzin informując, że właśnie są w drodze na Bliski Wschód. 

Nie wszyscy jednak tam zostali. Niektórzy przeszli odpowiednie szkolenie i wrócili w swoje rodzinne strony, do Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii czy Niemiec, ponownie wtopili się w społeczeństwo i czekają na odpowiednią chwilę by zaatakować. Zdaniem hiszpańskich specjalistów od bezpieczeństwa nie są oni szczególnie dobrze wyszkoleni, ich zadaniem jest przede wszystkim opanowanie posługiwania się bronią i gotowość do ataku.

Dokładnie taki schemat miał miejsce w przypadku tak było w przypadku zamachowca Ayouba El-Khazzaniego, który był obywatelem hiszpańskim marokańskiego pochodzenia, w maju udał się on w podróż do Istambułu gdzie najprawdopodobniej odbył szkolenie organizowane przez struktury ISIL. Jego nieudany zamach w pociągu relacji Paryż-Amsterdam został unieszkodliwiony jedynie przypadkiem, ale zdaniem hiszpańskich służb podobnych mu ludzi może być nawet 800. Kiedy zaatakują? Tego nie wie nikt, zapewne również oni sami.





wtorek, 1 września 2015

Morska bestia znaleziona w Zatoce Perskiej, czym jest to tajemnicze stworzenie?

Znalezisko w Zatoce Perskiej stawia przed nami pytania na temat tego jakie jeszcze istoty żyją pod dnem morskim. Czy irańska załoga znalazła kuzyna potwora z Loch Ness?




źródło: BlackVault.com

Dwa lata temu w Zatoce Perskiej irański statek zawiadomił, że natrafił na ogromne ciało unoszące się po powierzchni wody. Cuchnące zwłoki czuć było w promieniu 200 metrów, było ogromne, jego długość sięgała od 33 do 39 stóp. Załoga statku zrobiła zdjęcia, nakręciła krótki film i odpłynęła powiadamiając wcześniej o kierunku w jakim dryfowały tajemnicze zwłoki.

Zdaniem obecnych na miejscu świadków mógł to być martwy wieloryb lub ogromna ośmiornica, nie są oni jednak tego pewni, ponadto z relacji wynika, że rzadkością jest by prąd morski sprowadził do Zatoki Perskiej podobne istoty. Sprawę utrudnia fakt, że widoczne na zdjęciach zwłoki nie przypominają żadnego ze znanych nam zwierząt, bardziej kojarzą się w ogromnym, martwym gadem. 

Pomimo pozostawienia informacji o kierunku, w którym dryfowały tajemnicze zwłoki nie ma doniesień by zainteresowały się nim saudyjska lub irańska straż przybrzeżna, nie ma więcej zdjęć a ich los pozostaje nieznany. Sprawą do tej pory nie zainteresowały się żadne instytucje zoologiczne, które by próbowały okreslić czym jest znalezisko, po raz kolejny również pojawia się pytanie czy faktycznie wiemy już wszystko o tajemnicach jakie skrywa w sobie morska otchłań. Morza stanowią 3/4 powierzchni naszej planety, ich głębokość sprawia, że gdzieś w odmętach oceanów mogą istnieć stworzenia, których wielkość i wygląd przekracza nasze najśmielsze wyobrażenia. Czy kiedykolwiek je odkryjemy?






- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf