poniedziałek, 14 września 2015

Fragment powieści "Tajemnica 14 Bramy": Rozdział 37 Hamburg. Niemcy



Drzwi do pokoju otwarły się gwałtownie. Uderzyły klamką o ścianę i zaczęły się wolno zamykać. W pokoju panował bałagan. Na kilku stojących biurkach leżały sterty papierów i gazet. Na każdym z nich stały kolorowe kubki i talerze pokryte resztkami jedzenia. Także na podłodze leżało duże opakowanie po pizzy. W powietrzu unosił się zapach nikotyny. Blask porannego słońca wpadał do środka przez niedomknięte, metalowe żaluzje, którymi pokryte były wszystkie okna. Robert zdjął energicznie płaszcz, stając na środku pokoju. Za nim, zatrzymawszy się przez chwilę w drzwiach, weszła młoda kobieta o długich blond włosach. Ubrana starannie w krótką, ale elegancką spódniczkę oraz błękitną bluzkę ze sporym dekoltem nie pasowała do panującego w pokoju bałaganu.
– Boże, ale tu bajzel – powiedziała, rozglądając się dookoła.
– Nie marudź – powiedział nieprzyjemnym tonem. – Trzeba było siedzieć z nami do nocy, a nie uganiać się za zastępcą naczelnego.
– Nie uganiam się za nikim – zaooponowała stanowczo.
– Wydaje ci się, że inaczej nie można tu awansować?
– Nie gadaj bzdur – odpowiedział szorstko. – Zrób mi czarną kawę. Mocną czarną kawę – powtórzył – i dawaj ich tutaj.
Dziewczyna spojrzała na niego.
– Wszystkich?
– Wszystkich. Niech natychmiast wszyscy się tu zjawią.
Mam dla nich robotę. No nie stój. Idź już.
Stała nadal za jego plecami.
– Czy ty zawsze musisz być taki niemiły? – zapytała.
Odwrócił się do niej.
– Miły to ja jestem prywatnie. – Uśmiechnął się. – W pracy jestem bezkompromisowy. Inaczej nic nie osiągnę. Idź, zrób mi tę kawę – powiedział łagodniej. – Bez kawy dziś umrę.
Dziewczyna wyszła. Robert podszedł do okna. Uchylił je szeroko. Do pokoju wpadł powiew wiatru od morza. Przyjemny, wilgotny, wypełnił po chwili cały pokój. Robert usiadł za biurkiem. Włączył komputer i wprowadził hasło Dulce. Zaczął przeglądać strony, które odkrywała przed nim internetowa przeglądarka. Wpatrzony w ekran wziął do ręki duży błękitny kubek. Przytknął go do ust, przełykając łyk zimnej herbaty, której nie dopił wczoraj.
– Paskudne – żachnął się.
Skupił się na swojej pracy. Po chwili rozszedł się zapach świeżo zaparzonej kawy. Do pokoju zaczęli wchodzić młodzi ludzie. Siadali przy biurkach, rozmawiali głośno, nie zwracając uwagi na Roberta.
Mijały minuty. Pokój wypełnił się. W pewniej chwili Robert spojrzał na przybyłych.
– Jesteście? – zapytał głośno. – Świetnie. Mam nadzieję, że wyspani? – zażartował. Posłuchajcie. Mam dla was robotę.
Weźcie coś do pisania. Istotne jest jedno. Mamy mało czasu.
Dziś wieczorem muszę mieć wasze relacje.
– W jakiej formie? Informacji na piśmie? Relacji ustnej? Jak to ma wyglądać? – zapytał niewysoki, trochę otyły chłopak w dużych, okrągłych okularach. Jego sympatyczna twarz była uśmiechnięta.
Robert spojrzał na niego.
– W każdej z nich. Wszystko, co uda wam się zdobyć. O dwudziestej się tu spotykamy. Gdybyście mieli coś wcześniej, dawać mi pocztą.
– Na jaki temat zbieramy informacje? – zapytała drobna brunetka.
– Wreszcie rozsądne pytanie. Chcę mieć wszystkie dostępne informacje na temat ewentualnej obecności przybyszy z innych planet na ziemi. Ale nie relacje o latających spodkach, tylko o podziemnych bazach. O uprowadzeniach ludzi w celu poddania ich eksperymentom. Jedno konkretne hasło: Dulce. To najprawdopodobniej baza podziemna w Stanach Zjednoczonych. Chcę wiedzieć wszystko, co napisano na ten temat. Podzielcie się obowiązkami tak, by nie zajmować się wszystkim naraz. Uruchomcie wasze kontakty. Może są ludzie fascynujący się takimi tematami. Jest mi obojętne, co o nich ktoś sądzi. Chcę mieć wszystkie możliwe informacje. Macie jakieś pytania? Spojrzał na każdego z podwładnych z osobna. Wiedział, że wywiążą się ze swojego zadania świetnie. Nie pierwszy raz pracował z nimi w ten sposób. Mógł na nich liczyć. Potrafili dawać z siebie wszystko, kiedy tego od nich oczekiwał.
– Nie ma? – zapytał. – No to... wojsko – uśmiechnął się
– Do roboty.
Wrócił do przeglądania Internetu. Nie zwracał już uwagi na to, co się dzieje w pokoju. Chciał pomóc Marcowi. Lubił go. Wiedział, że Marc zrewanżowałby mu się podobnym zaangażowaniem, gdyby tego potrzebował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf