czwartek, 28 lutego 2013

Oczy całego świata zwrócone na Watykan. Co dalej?

Od godz. 20:00 ponad miliard katolików na całym świecie pozostanie bez swojego papieża. Dzisiaj jest ostatni dzień pełnienia przez Benedykta XVI funkcji głowy Kościoła katolickiego, jednak na kolejne słowa "Habemus Papam" przyjdzie nam najprawdopodobniej długo poczekać. Wymuszona w tym tygodniu rezygnacja szkockiego kardynała Keitha O'Briena pokazuje intensywność wydarzeń, przez które Kościół katolicki ostatnio przechodzi. Kolegium Kardynałów mające wkrótce się zebrać czeka trudne zadanie.

Unikalny piorun uderzył w bazylikę św. Piotra
kilka godzin po ogłoszeniu przez Benedykta XVI
zaskakującej decyzji o abdykacji. (fot. nowtheendbegins.com)
Papież Benedykt XVI ostatni dzień spędzi na spotkaniach z kardynałami oraz pracownikami w Watykanie, później uda się na wypoczynek do Castel Gandolfo. Wiemy już, że dotychczasowy papież będzie tytułowany jako "emerytowany papież" i nosić będzie skromną białą sutannę. Będzie można także używać względem niego zwrotu "Wasza Świętobliwość". Następca abdykującego papieża (sytuacja ma miejsce po raz pierwszy od 598 lat!) zostanie przez kardynałów wybrany najprawdopodobniej pod koniec przyszłego miesiąca.

Decyzję Benedykta XVI otwarcie skrytykował kardynał George Pell, katolicki "guru" w Australii. Kardynał podważając umiejętności przywódcze papieża stwierdził, że "kościół został oblężony przez skandale oraz głośną sprawę wycieku poufnych dokumentów ujawniających wewnętrzną korupcję i kłótnie. Potrzebujemy teraz kogoś, kto będzie w stanie uporać się z tym wszystkim i prowadzić nas dalej". Komentatorzy dodają, że następca abdykującego papieża musi skoncentrować się na reformowaniu biurokracji Watykanu, który jest dziś za słaby aby reagować na różne sytuacje kryzysowe.

Eksperci podkreślają, że jedną z charakterystycznych cech kończącego się pontyfikatu, będzie trudny do utrzymania tzw. "dogmat o nieomylności papieża". Sobór Watykański z 1870 r. określił to w następujący sposób: "papież opętany jest nieomylnością w zakresie doktryny wiary i moralności, które wiążą cały Kościół ". Rezygnacja papieża, niespotykana w dzisiejszych czasach, czyni pojęcie nieomylności trudne do utrzymania. Czy oznacza to, że Benedykt XVI jest "opętany nieomylnością" dzisiaj, ale jutro, gdy zaczyna swoją emeryturę już nie?

Najtrudniejsze jednak pytanie, które dzisiaj wszyscy zadają to pytanie o kolejnego papieża. Jak pokazuje historia, nazwiska kandydatów pojawiające się przed konklawe w mediach bardzo rzadko się sprawdzają. Wydaje się, że nie tylko w mediach, ale i przez osoby duchowne szczególnie lansowane są dwie tezy. Jedna mówi o tym, że przychodzi czas na papieża spoza Europy, druga, że będzie on Włochem. Bez wątpienia Watykan czekają trudne dni i ważne decyzje, które zaważyć mogą na przyszłości nas wszystkich.

Kto Waszym zdaniem zostanie następcą Benedykta XVI? Jak oceniacie pontyfikat abdykującego papieża?


Źródła: independent/bbc/washingtonpost

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/02/oczy-caego-swiata-zwrocone-na-watykan.html

środa, 27 lutego 2013

Stuxnet: jakie kraje stoją za powstaniem tego potężnego komputerowego wirusa?

Nowe dowody wskazują na to, że potężny internetowy trojan znany jako Stuxnet miał być opracowywany już od 2005 roku, a więc pięć lat przed jego pierwszym "wpuszczeniem" do sieci. Nieoficjalnie twierdzi się, że trojan ten został zlecony przez władze Izraela i USA celem ataku na nuklearne plany Iranu. Najwcześniejsze wersje wirusa miały być używane do wysadzania irańskich obiektów jądrowych. 

fot. blogs-images.forbes.com
Nowy raport firmy Symantec stwierdza, że twórcą cybernetycznej broni - trojana Stuxnet - musiały być zawodowe i wynajęte przez zewnętrzne organizacje zespoły specjalistów. Do tej pory przypuszczano, że za ataki odpowiada banda hakerów, działająca z powodu bliżej nieokreślonej zemsty. 

Wirus Stuxnet był tak wyrafinowany, że zespół Symantec potrzebował kilku miesięcy na analizę i zrozumienie jego potencjalnego zagrożenia. "Nie możemy wskazać jakie konkretne osoby stoją za powstaniem tego trojana, ale jedno jest pewne - nie jest on dziełem tylko kilku hakerów lub kogoś działającego z powodu zemsty", wyjaśnia Eric Chien, dyrektor techniczny zespołu Symantec Security Response. 

Do tej pory najwcześniejsza znana wersja wirusa była datowana na rok 2009. Symantec długo szukał "brakującego ogniwa" Stuxnetu i stwierdził, że pochodzi ono jeszcze z 2005 roku. Gdy Stuxnet zaatakował w 2010 roku, był to jeden z pierwszych przykładów ataku cybernetycznego, który potrafił zaatakować "właściwości fizyczne obiektu". Wirus spowodował nadmierne rozpędzenie wirówek do wzbogacania uranu w zakładzie w Natanz (Iran) powodując ich uszkodzenie.

Wirus Stuxnet stał się podwaliną dla wielu innych narzędzi hakerskich oraz kolejnych wirusów. W lipcu 2012 roku za pomocą następcy Stuxnetu zatrzymano pracę w zakładach w Natanz i Fordo, dodatkowo odtwarzając na tamtejszych głośnikach komputerowych maksymalnie głośno utwór Thunderstruck zespołu AC/DC.

Czy Waszym zdaniem za potężnym trojanem faktycznie stoją izraelskie oraz amerykańskie władze? Czy wirusy tego rodzaju naprawdę będą w stanie wysadzać budynki?


Źródła: reuters/bbc/redorbit

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/02/stuxnet-jakie-kraje-stoja-za-powstaniem.html

wtorek, 26 lutego 2013

Ekonomiczne skutki wojny między Japonią i Chinami

Jeden z naszych Czytelników (zza Oceanu) specjalizuje się w produkcji interesujących filmów obrazujących problemy współczesności w niekonwencjonalnej formie. Emily Stewart wraz ze swoim zespołem, zwróciła się do mnie z prośbą zamieszczenia poniższego nagrania na blogu i poddania go pod Waszą dyskusję. Zachęcam gorąco do udziału w akcji o globalnym charakterze i komentowania! Wasze spostrzeżenia przekażę Emily.

Przypominam, że niedawno temat ten był także przedmiotem moich rozważań:

"Bębny wojny" brzmią coraz mocniej: Japonia i Chiny w poważnym konflikcie:
http://orwellsky.blogspot.com/2013/01/bebny-wojny-brzmia-coraz-mocniej.html



Żywność w USA będzie "najbezpieczniejsza na świecie"? Póki co tylko w teorii

Amerykańska agencja zajmująca się żywnością i rynkiem farmaceutyków (U.S. Food and Drug Administration, w skrócie FDA) planuje "sterylizować" jedzenie na mocy ustawy o modernizacji i bezpieczeństwie żywności (Food Safety Modernization Act). Po dwóch latach zwłoki dokument właśnie wchodzi w życie, a FDA twierdzi, że zaproponuje zasady, które "powinny uczynić jedzenie w USA najbezpieczniejszym na świecie". O co tak naprawdę chodzi?

Czy Food Safety Modernization Act
spowoduje rewolucję w amerykańskiej
polityce rolnej i żywnościowej?
(fot. rodale.com)
Politycy zapowiadają, że działania FDA jak i sama ustawa mają być najważniejszym krokiem w kierunku przebudowy amerykańskiej polityki rolnej i żywnościowej od czasów Wielkiego Kryzysu. Co dokładnie rząd w USA zamierza zrobić, aby żywność była bezpieczniejsza? Wybiórczo można wskazać na obligatoryjne etykietowanie produktów GMO, czy przygotowywanie produktów w wyższych temperaturach, celem zabicia wszelkich bakterii. Istota nowej ustawy wydaje się jednak zupełnie inna...

Jej krytycy podkreślają, że "wykończy" drobne przedsiębiorstwa i indywidualnych rolników, a całość produkcji sceduje na wielkie koncerny (jak np. Monsanto). Po pierwsze, dostosowanie się do nowych zasad kosztować będzie przeciętnego amerykańskiego rolnika od 10.000 do 50.000 dolarów, a to kwota dla wielu wręcz nieosiągalna. Po drugie, całość działań rolniczych będzie wymagała prowadzenia obszernej i precyzyjnej dokumentacji. I w końcu po trzecie, mają zostać ograniczone górne ilości oraz rodzaje hodowanych upraw.

Jaką korzyść miałby odnieść amerykański konsument? W założeniu "najbezpieczniejszą żywność", w praktyce jednak wzrost jej cen oraz spadek jakości. Dla przykładu, agencja chciałaby, aby wszystkie owoce i warzywa były jednocześnie świeże, ale i przechodziły odpowiednią procedurę "napromieniowania". Chociaż proces ten zabija potencjalne śmiercionośne bakterie, to przy okazji także korzystne enzymy i dobre bakterie, które pomagają budować nasz system odpornościowy.

Wydaje się, że dobre intencje amerykańskich władz czekają niezbyt optymistyczne skutki. Pytanie czy politycy nie mogli, czy też nie chcieli ich przewidzieć. A Waszym zdaniem jaka przyszłość czeka Food Safety Modernization Act? Czy Stany Zjednoczone będą mogły pochwalić się "najbezpieczniejszą żywnością na świecie"?


Źródła: beforeitsnews/activistpost/whatreallyhappened

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/02/zywnosc-w-usa-bedzie-najbezpieczniejsza.html

poniedziałek, 25 lutego 2013

Czy będziemy mogli przewidzieć własną ewolucję?

Ogólne zasady ewolucji są dziś w nauce powszechnie akceptowane, jednak jej przyczyny oraz mechanizmy budzą nadal sporo kontrowersji i dyskusji. W opublikowanym niedawno czasopiśmie PLOS Biology, dwaj naukowcy odkryli podobne lub identyczne mutacje genetyczne E. coli mogące pojawić się w oddzielnych populacjach na ponad 1000 pokoleń do przodu (!). Tym samym zespół prowadzący badania doszedł do wniosku, że ewolucja może być "stosunkowo przewidywalna".

fot. 2.bp.blogspot.com
Prof. Danielem E. Liebermanem, antropolog, podkreśla, że ewolucja oznacza zmiany następujące w czasie. Dlatego odpowiedź na pytanie, czy dalej ewoluujemy, jego zdaniem brzmi: zdecydowanie tak. W każdym kolejnym pokoleniu pojawiają się nowe mutacje genetyczne. Jednak czy jesteśmy w stanie przewidzieć kierunki tej ewolucji? Pierwszy milowy krok został właśnie postawiony. 

Chcąc uchylić rąbka naszej przyszłości, Matthew Herron, badacz z University of Montana i Michael Doebeli, profesor na University of British Columbia, przyjrzeli się trzem populacjom bakterii E. coli. Początkowo, każda populacja posiadała bardzo ogólne warunki dla przyswajania dwóch różnych źródeł pokarmu: glukozy i octanu. Po 1200 pokoleń, każda populacja rozwinęła fizjologię dostosowaną wyłącznie do jednego ze źródeł żywności.

Analiza była możliwa ze względu na nowe osiągnięcia w technologii sekwencjonowania, co pozwoliło naukowcom na analizowanie dużej liczby całych genomów bakteryjnych. Chociaż ewolucyjne zmiany początkowo wydawały się przypadkowe, to z czasem stały się przewidywalne. "Istotne są nie tylko podobne zmiany genetyczne, ale i sekwencja czasowa w której zmiany te zachodzą", podkreśla profesor Doebeli.

Kolejnym ważnym krokiem mają być przyszłe eksperymenty na większych organizmach. Rośliny i zwierzęta mają wykazywać podobne procesy do tych występujących w populacjach E. coli. Ostatnim etapem badań ma być odniesienie do ludzkiej ewolucji i jej przyszłości. Kluczowym będzie "przewidzenie" w którym kierunku nasz organizm ewoluuje za sto, tysiąc, a nawet milion lat. Naukowcy już teraz zastanawiają się, które ludzkie organy mogą zaniknąć, a które wyraźnie wyspecjalizować.

Czy Waszym zdaniem nauka może dać nam odpowiedzi na tak trudne i dalece wybiegające w przyszłość pytania?


Źródła: nature/phys/topix

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/02/czy-bedziemy-mogli-przewidziec-wasna.html

sobota, 23 lutego 2013

Wielkie kłamstwo: katastrofa w Fukushimie i jej radioaktywne skutki dla ludzkiego zdrowia

Katastrofy jądrowe na dużą skalę, takie jak ta w Czarnobylu czy w Fukushimie, są porównywane z innymi śmiercionośnymi zjawiskami. I tak na przykład liczba rocznych światowych zgonów samochodowych jest równa aż 1,3 miliona. Faktem jednak jest, że wypadek samochodowy "zabija tylko raz", a promieniowanie pozostałe po tragediach w elektrowniach jądrowych jeszcze przez długie lata wpływać będzie na strukturę ludzkiego DNA, modyfikując je w sposób przez nas nie możliwy do przewidzenia... Dlaczego zatem wielu z nas wierzy, że japońskie władze "mają wszystko pod kontrolą"? 

fot. setyoufreenews.com
Paul Zimmerman, amerykański naukowiec twierdzi, że "droga do Fukushimy zaczęła się już w Czarnobylu". Zimmerman prowadził szczegółowe kroniki szeregu wad wrodzonych, chorób i typów zgonów u dzieci narażonych na działanie promieniowania jądrowego w Czarnobylu. "Tuszowanie skutków promieniowania na Ukrainie nie mogło trwać długo. Z kolei katastrofa elektrowni jądrowej w Fukushimie miała miejsce niedawno, bo w 2011 r. i pierwsze trwałe jej skutki dla ludzkiego zdrowia będą widoczne dopiero po 2014 roku", dodaje badacz.

Ukraińskie władze ignorowały tragiczne skutki używając nieaktualnych i fałszywych metod obliczania zgonów. Aleksiej Jabłokow, rosyjski badacz i jego koledzy szacują, że śmierć z powodu Czarnobyla poniosło już prawie milion osób (!) (w sposób pośredni lub bezpośredni). Zdaniem niektórych osób, Światowa Organizacja Zdrowia, Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej oraz Organizacja Narodów Zjednoczonych są w zmowie. Głównym źródłem tej ogromnej konspiracji są rzekome fakty wysuwane przez to, co jest określane jako Forum Czarnobyla.

Czy mamy dziś do czynienia z podobną próbą konspiracji dla prawdziwych skutków tragedii w Fukushimie? Odpowiedź przyniesie czas, jednak już teraz możemy zauważyć pewne niepokojące symptomy. Na wstępie należy zauważyć, że w przypadku Czarnobyla największa ilość pyłu radioaktywnego spadła na terytoria Ukrainy oraz Białorusi, jednak dotarł on nawet do Azji, Afryki Północnej, Ameryki Północnej oraz europejskiej części Rosji. Promieniowanie z Fukushimy już także dawno wykroczyło poza granice Japonii, pomimo zapewnień japońskich władz o "ograniczonej strefie wpływu dla promieniowania".

 Mapa obrazuje przemieszczanie się promieniowania z Fukushimy
po całym Pacyfiku oraz jego dotarcie do Ameryki Północnej.
(fot. activistpost.com)

Ile osób umrze z powodu promieniowania w Fukushimie? Dwa lata minęły od tej katastrofy jądrowej, a każdego dnia dowiadujemy się o nowych negatywnych skutkach medycznych i zdrowotnych. Nasze zdrowie, a w szczególności zdrowie ludzi w Japonii, jest pod ciągłym i rosnącym zagrożeniem. Biolog, dr Ian Fairlie pisze, że "istnieje wiele badań, które mają dobrą moc statystyczną i widać na nich wyraźnie wzrost zagrożenia rakiem z niskiego poziomu na coraz to wyższy". 

Możemy dotrzeć do dowodów mówiących o dzieciach chorych na raka tarczycy z obszaru Fukushimy. Zagraniczne media podkreślają także, że ​​środkom masowego przekazu w Japonii nieoficjalnie zakazano omawiania zagadnień negatywnych skutków promieniowania. Dziennikarze piszący o takim zagrożeniu mają być zwalniani, podobnie jak w przypadku podnoszenia debaty, czy Japonia powinna korzystać z energii jądrowej, czy też nie. 

Nieoficjalnie mówi się o (co najmniej) kilku tysiącach śmiertelnych nowotworów u osób narażonych na radioaktywne promieniowanie Fukushimy, nie wspomina się jednak o skutkach promieniowania wewnętrznego poprzez spożycie żywności i wody. ​​Japonia "miała to szczęście", że większość promieniowania rzuciła się w morze, oszczędzając gruntów i mieszkańców od największej części promieniowania. Oznacza to jednak, że promieniowanie to dryfuje wraz z wodą i tym samym dotrzeć może w dowolny zakątek naszego globu.

Sięgając do nauki, z łatwością dowiadujemy się, że wszystkie atomy uranu są radioaktywne. W pewnym momencie spontanicznie przechodzą rozpad promieniotwórczy i emitują śmiercionośną energię. Gdy proces ten występuje w skorupie ziemskiej, jest to bez znaczenia dla ziemskiego życia. Rozkład atomów uwięzionych w żywym organizmie (poprzez np. wypicie skażonej wody) różni się w sposób diametralny. Dochodzi do przerwania wiązań chemicznych, co prowadzi do "zmiany funkcji biologicznej organizmu". Tym samym planeta tętniąca życiem zagrożona jest wizją chaosu i śmierci...

Czy Waszym zdaniem rząd Japonii faktycznie tuszuje prawdę dla tragedii w Fukushimie? Jakie mogą być jej skutki w bliskiej i dalekiej przyszłości?


Źródła: setyoufreenews/whatreallyhappened/indymedia

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/02/wielkie-kamstwo-katastrofa-w-fukushimie.html

piątek, 22 lutego 2013

"Odrzutowe plecaki": czy niebawem zastąpią nasze samochody?

Prototypy "odrzutowych plecaków" mają się coraz lepiej i zdaniem ekspertów są gotowe do "rzeczywistego startu i wdrożenia na rynek". Liczba firm chcących sprzedawać tego typu maszyny dla swoich klientów indywidualnych wzrosła aż o 33% w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Czy naprawdę jesteśmy tak blisko spełnienia filmowej fikcji?

fot. popularmechanics.com
Firmy zakładają, że każdy z nas chce latać nie samolotem czy helikopterem, ale za pomocą niewielkiego plecaka, sterowanego intuicyjnie i pozwalającego uciec nam w przestworza w dowolnym miejscu i czasie. Niektórzy eksperci twierdzą, że rok 2013 będzie początkiem końca ery samochodów osobowych i czeka nas "rewolucja w transporcie indywidualnym". 

Urządzenia tego typu testowane były jeszcze w latach 60-tych, z mniejszym lub większym sukcesem. Dziś sprawą na poważnie chcą się zająć trzy światowe firmy: Tecnologia Aeroespacial Mexicana, Colorado-based JetPack International oraz Thunderbolt Aerosystems z siedzibą w Kalifornii. Ta ostatnia planuje wprowadzenie pierwszego komercyjnego modelu jeszcze w tym roku!

Prze długie lata technologia "odrzutowych plecaków" była w powijakach, testy odrzutowych silników często rozczarowywały, a kwota 100.000 dolarów za model skutecznie odstraszała przeciętnego konsumenta. Dziś sytuacja się zmienia: pierwowzór masowego modelu New ThunderPack TP R2-G2 waży od 170 do 182 kg, jednak nie obciąża jak inne modele pleców, a biodra. Ponadto jego pilotowanie zdaniem producenta ma być "intuicyjnie łatwe i przyjazne", zwiększono także wydajność paliwa oraz czas przelotu (20-30 minut).

Nasze fantazje z dzieciństwa mają szansę się spełnić. "Odrzutowe plecaki", które do tej pory tylko okazjonalnie przyciągały media, mają okazję na realne zastosowanie. Przy odrobinie cierpliwości i funduszy, możemy niebawem doczekać się zupełnie nowych możliwości w przemieszczaniu na odległość.

Czy Waszym zdaniem "odrzutowe plecaki" czeka świetlana przyszłość? Czy może są to tylko gadżety dla wybranych?


Źródła: popularmechanics/guardian/dailymail

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/02/odrzutowe-plecaki-czy-niebawem-zastapia.html

czwartek, 21 lutego 2013

Dlaczego uran może stać się cenniejszy niż dzisiejsze złoto?

Uran ma dziś taką samą wartość jak złoto jeszcze dziesięć lat temu. Zdaniem niektórych ekspertów, ceny tego chemicznego pierwiastka wzrosną nawet sześciokrotnie w ciągu najbliższego dziesięciolecia (!). Jądra wszystkich izotopów uranu ulegają rozpadowi radioaktywnemu, co potwierdza olbrzymi potencjał pierwiastka dla wielu różnych jego zastosowań. 

Uran - współczesne złoto?
(fot. mining.com)
Funt uranu można dziś nabyć na rynku za niewiele ponad 42 dolary, co zdaniem analityków jest ceną śmiesznie niską. Istnieją silne argumenty za tym, że wzrost cen uranu będzie miał miejsce jeszcze w tym roku, a na pewno w niedalekiej przyszłości. "Rudy urany są dziś warte tyle, co złoto 10 lat temu. Oczekujemy wzrostu ceny od czterech do sześciu razy w ciągu kilku najbliższych lat", podkreślają eksperci. Prognozowana cena może osiągnąć pułap nawet 250 dolarów za funt i to szybciej niż myślimy.

Po dodaniu kosztów badań i rozwoju, otwarcie nowej kopalni uranu wymaga obecnie ustalenia ceny pierwiastka na poziomie od 100 do 120 dolarów za funt. Daje to na wstępie cenę prawie trzykrotnie wyższą niż ta obecnie (i to bez uwzględniania losów przyszłych zmian podatkowych czy też wahań stóp procentowych). Mimo wszystko, warto zbudować taką kopalnię, na pewno możemy liczyć na przyzwoity zwrot z inwestycji. 

Trzeba jednak pamiętać, że koszta uruchomienia i utrzymania kopalni uranu są ogromne, nawet w zestawieniu z obciążeniami ponoszonymi w przemyśle naftowym. Mówimy o inwestycjach porównywanych przez analityków z programami kosmicznymi, czy też programami obrony narodowej. Kogo zatem stać na takiego rodzaju wydatki? Rząd, ewentualnie możemy mówić o partnerstwie pomiędzy rządem a sektorem prywatnym celem stworzenia odpowiednich konsorcjów. 

Głównym zastosowaniem uranu jest użycie jego izotopu jako materiału rozszczepialnego w bombach jądrowych oraz reaktorach jądrowych. Pierwiastek używany jest tym samym w elektrowniach atomowych oraz w napędzie okrętów podwodnych. Warto nadmienić, że liderem wydobycia rud uranu nie są USA, Rosja, czy Chiny, lecz Kazachstan.

Czy Waszym zdaniem uran ma szanse stać się "nowym złotem"? Co sądzicie o jego przyszłości dla 'dobrych' i 'złych' zastosowań?


Źródła: inagist/theinnoplex/topthenews

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/02/dlaczego-uran-moze-stac-sie-cenniejszy.html

środa, 20 lutego 2013

Tajemnica specjalnej jednostki 61398. Czy największe ataki hakerskie pochodzą z Chin?

Tajemniczy oddział chińskiej armii jest prawdopodobnie "jednym z największych na świecie zajmujących się cyber-hackingiem i szpiegostwem w sieci", alarmują amerykańskie służby bezpieczeństwa. Tajemniczo brzmiąca jednostka 61398 ma systematycznie kraść setki terrabajtów danych od co najmniej 141 organizacji na całym globie. Co wiemy na chwilę obecną na temat 61398 Unit?

fot. businesstech.co.za
Biały Dom przekazał swoje obawy o cyber-kradzieżach najwyższym szczeblom władzy w Chinach. Pekin natychmiast zaprzeczył argumentując, że "ataki w sieci są ponadnarodowe i anonimowe", podkreślał rzecznik chińskiego MSZ Hong Lei. Dodatkowo Pan Hong dodał, że Pekin "stanowczo sprzeciwia się hackingowi" i sam jest także ofiarą cyberataków. 

Według raportu sporządzonego przez Mandiant, firmę zajmującą się bezpieczeństwem w sieci, jednostka 61398 ma swoją siedzibę w Szanghaju i zatrudnia tysiące osób biegle władających kilkoma językami, specjalizujących się w programowaniu i zarządzaniu sieciami komputerowymi (ślad prowadzi do 12-piętrowego budynku w okolicy Pudong w Szanghaju). O istnieniu specjalnej jednostki mają wiedzieć chińskie władze, jednak (co oczywiste) jej działania objęte są ścisłą tajemnicą.

Ten 12-piętrowy budynek na obrzeżach Szanghaju
ma być siedzibą jednostki 61398. Chińskie władzę oficjalnie zaprzeczają
jej odpowiedzialności za inicjowanie cyber-ataków.
(fot. nytimes.com)
Najbardziej płodnym z podmiotów wchodzących w skład 61398 ma być komórka APT1, która "prowadzi największą kampanię szpiegowską w sieci od co najmniej 2006 roku". Z obserwacji Mandiant wynika, że APT1 prawdopodobnie jest sponsorowane przez chiński rząd i jest w stanie toczyć długotrwałe i rozległe kampanie cyber-szpiegowskie w dowolnym miejscu na świecie. Podkreśla się także, że głównym celem hackingu APT1 są Stany Zjednoczone. 

Przeglądając specjalny raport Mandiant, należy przytoczyć jego najważniejsze tezy i spostrzeżenia:

61398 jest obsadzana przez setki, a może tysiące wydajnych anglojęzycznych hakerów z zaawansowanymi umiejętnościami bezpieczeństwa komputerowego i pracy w sieci. Jednostka włamała się do 141 firm w 20 branżach, z czego 87% z siedzibą w krajach anglojęzycznych. 61398 jest w stanie kraść dane z kilkudziesięciu sieci jednocześnie. Specjalna komórka wykradła setki terrabajtów informacji, w tym plany wojskowe, plany biznesowe, e - maile, a także listy kontaktów.

Czy Waszym zdaniem informacje podane w raporcie mogą być prawdziwe? Czy Chiny są dziś największą potęgą hackingu na świecie?


Źródła: israelmilitary/businessinsider/bbc

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/02/tajemnica-specjalnej-jednostki-61398.html

wtorek, 19 lutego 2013

Jak zatrzymać pędzącą w kierunku Ziemi asteroidę? Unikalny system może nas obronić!

Para naukowców z Kalifornii przedstawiła w tym tygodniu interesującą propozycję dla unikalnego systemu, który ma pozwolić ludzkości wyeliminować groźne asteroidy i meteoryty. Impulsem do stworzenia specjalnego mechanizmu były ostatnie eksplozje meteorytów nad Rosją oraz zagrożenie dla Ziemi spowodowane bliskim przelotem asteroidy 2012 DA14. Jak możemy się bronić?

Badacze podkreślają, że nie pytanie 'czy' ale 'kiedy'
kolejna asteroida obierze kurs prosto na Ziemię.
(fot. habarbadi.com)
Zaproponowany przez badaczy system ma nosić nazwę DE-STAR. "Priorytetem jest uporanie się z szeroko komentowanymi ostatnio zagrożeniami z kosmosu w sposób logiczny i racjonalny", powiedział projektant instalacji Philip Lubin, fizyk z University of California. "Musimy być aktywni, a nie reaktywni w radzeniu sobie w takich sytuacjach Zacznijmy od małych kroków, a dojdziemy do wielkich rzeczy". 

Opisywany przez naukowców mechanizm definiowany jest jako "orbitalny system obronny dla bezpośredniej energii". System jest przeznaczony do wykorzystywania energii słonecznej celem jej przekonwertowania do specjalnej tablicy wiązek laserowych, które mogą niszczyć lub powodować parowanie wszelkich potencjalnych obiektów z kosmosu. DE-STAR jest również przeznaczony do "przesunięcia" orbity większej planetoidy (odchylając jej trajektorię lotu z dala od Ziemi, czy nawet w kierunku Słońca).

"Ten system nie jest czymś odległym jak scenariusz ze Star Treka," powiedział Gary Hughes, profesor z California Polytechnic State University. "Wszystkie elementy tego systemu dziś już istnieją. Musimy po prostu umieścić je w większym zespole, który zamierzamy stworzyć". 

W trakcie prac badawczych Lubin i Hughes stworzyli już kilka prototypowych systemów DE-STAR o różnych rozmiarach. Jeden z mniejszych systemów DE-STAR 2 liczy około 330 metrów średnicy i "potrafiłby szturchnąć z orbity mniejsze komety lub planetoidy", powiedział Hughes. Większy DE-STAR 4 - szeroki na 6,2 mili - mógłby zniszczyć asteroidę o średnicy 500 metrów w ciągu jednego roku. 

Rysunek przedstawia koncepcję
systemu obronnego DE-STAR, który zdaniem badaczy
ma pozwolić na zniszczenie lub zmianę orbity dla dowolnego
ciała niebieskiego. (fot. redorbit.com)
Największy projekt, DE-STAR 6 może umożliwić podróże międzygwiezdne poprzez pełnienie funkcji ogromnego źródła orbitującej mocy, stanowiącego zarazem system napędu dla statku kosmicznego. Wytwarzana energia może napędzać 10-tonowy pojazd w granicach prędkości światła, co pozwoliłoby na międzygwiezdne eksploracje bez sięgania do "technologii science-fiction". 

Istnieją duże asteroidy i komety, które regularnie przecinają orbitę Ziemi. Niektóre z nich prędzej czy później obiorą w końcu kurs na naszą planetę, to tylko kwestia czasu. Po ostatnich wydarzeniach nad Uralem w Rosji, powinniśmy czuć się zmuszeni do podjęcia w tym kierunku bardziej zdecydowanych kroków. Nie leży to w interesie poszczególnych państw czy narodów, ale nas wszystkich jako ludzkości.

Czy Waszym zdaniem opracowanie i wdrożenie takiego systemu jest konieczne? Czy nawet po jego umieszczeniu na orbicie, Ziemia będzie bezpieczna?


Źródła: ia/news-about-space/i4u

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/02/jak-zatrzymac-pedzaca-w-kierunku-ziemi.html

poniedziałek, 18 lutego 2013

Odkryto bakterię, która potrafi tworzyć złoto!

Naukowcy z McMaster University w Hamilton odkryli bakterię, która posiada niezwykłą właściwość: potrafi wytwarzać złote drobinki, aby pozbyć się trujących jonów. Wytrącane przez bakterie Delftia acidovorans cząsteczki złota to zaczątki większych bryłek, samorodków, które można znaleźć np. w złotonośnych strumieniach!

fot. sphotos-b.xx.fbcdn.net
Bakterie Delftia acidovorans żyją w postaci kolonii, które tworzą się na powierzchni złotonośnych żył. Badacze z McMaster  University postanowili poszukać wyjaśnienia nieznanego mechanizmu, który pozwala bakterii przetrwać w toksycznym środowisku. Okazało się, że bakteria produkuje molekuły, które chronią jej błonę komórkową i jednocześnie wiążą jony złota znajdujące się w wodzie w cząsteczki złota. W efekcie powstają nieszkodliwe złote nanocząsteczki o średnicy od 25 do 50 nanometrów. 

"Zadziałał tutaj mechanizm biomineralizacji złota, wyjątkowo mało dotychczas analizowany", podkreślił Nathan Magarvey, badacz pracujący w instytucie chorób zakaźnych im. Michaela G. DeGroote'a. Badacz dodaje, że odkrycie może znaleźć istotne zastosowanie w procesie wydobyciu złota. "Można wykorzystać zarówno bakterie, jak i wytwarzane przez nie cząsteczki. Dałoby się zarówno wytrącać złoto z zawierającej je wody, jak i budować czujniki wykrywające obecność tego pierwiastka w strumieniach oraz w rzekach", dodaje. 

Obok odkrytych Delftia acidovorans należy jeszcze wspomnieć o bakterii Cupriavidus metallidurans (odkryte zostały przez Franka Reitha z Uniwersytetu Adelaide w Australii). Oba gatunki mają zdolność wytwarzania nanocząsteczek złota z zawierających je roztworów, przy czym druga z wymienionych bakterii gromadzi złoto wewnątrz komórek, co utrudnia lub uniemożliwia jego pozyskiwanie. 

Czy Waszym zdaniem bakteria ma szansę znaleźć realne zastosowanie? Czy każdy będzie mógł teraz "wyhodować" sobie złoto w domu?



Autorem artykułu jest Victor Orwellsky. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

sobota, 16 lutego 2013

"Spisek żarówkowy", czyli dlaczego twój telewizor zepsuje się zaraz po upływie gwarancji

Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego większość współczesnych produktów psuje się tuż po upłynięciu terminu gwarancji? Czy dopuszczacie taką myśl, że być może żyjemy "w świecie zaprojektowanej awaryjności"? Istnieje wiele dowodów na to, że celowym jest projektowanie produktów w taki sposób, aby po krótkim czasie użytkowania nadawały się do wymiany na nowszy model...

fot. s3.amazonaws.com
Telefony, komórki, pralki, lodówki, telewizory... To sprzęty, bez których nie da się dziś normalnie funkcjonować. Kilkanaście lat temu gdy kupowało się samochód można było mieć pewność, że posłuży przynajmniej dekadę. Podobnie było z innymi urządzeniami. Dziś zwykle "zużywają się" zaraz po upływie terminu gwarancji i wymuszają na nas zakup kolejnych, częstokroć droższych produktów. 

Punktem wyjścia dla pisanego artykułu jest ponad 50-minutowy materiał wideo opisujący zmowę producentów żarówek, która miała miejsce jeszcze na początku XX wieku. Producenci żarówek odkryli wówczas, że wytwarzanie super trwałych produktów, zwyczajnie się nie opłaca. W wyniku zmowy ograniczono trwałość żarówki z 3000 godzin żywotności do zaledwie 1000 godzin. Zachęcam do obejrzenia filmu i dalszej refleksji nad tekstem:


Autorzy filmu wyodrębnili trzy fundamentalne elementy, które napędzają wzrost współczesnych gospodarek produkcyjnych, należy je w tym miejscu przytoczyć. Wskazali kolejno na "reklamę, zaprojektowaną awaryjność oraz ogólnie dostępne kredyty". Dzięki takim uwarunkowaniom czujemy ciągłą potrzebę kupowania nowych, coraz lepszych produktów i możemy konsumować coraz więcej i więcej...

Anglicy dla określenia problemu użyli terminu 'planned obsolescence', czyli 'planowane postarzanie produktów'. Choć opinia publiczna dopiero teraz poznaje tajniki tego mechanizmu, to sama idea planowanego postarzania powstała już w latach 20-tych minionego wieku. Powstanie społeczeństwa konsumenckiego wraz z hurtową produkcją wykreowały jedno podstawowe założenie: człowiek ma być przede wszystkim konsumentem, który będzie wciąż kupować i wydawać pieniądze... 

Niektórzy eksperci podkreślają, że o wiele bardziej skomplikowane od wynalezienia żarówki było jej "zaplanowane zepsucie" w taki sposób, aby wypalała się po niewielkim zakresie godzin (podobnie modyfikowano nylon - oryginalny był nie do porwania, więc znów nie wart wdrożenia na rynek!).

Idea planowanego postarzania produktów nie jest obca żadnej większej współczesnej korporacji. Przykładem może być znana wszystkim firma Apple. Bateria, która pierwotnie była umieszczona w odtwarzaczu iPod Nano 1G była obliczona na bardzo krótką żywotność. Producent jednak tak bardzo przedobrzył, że część baterii przegrzewała się, a w kilku przypadkach doszło nawet do pożarów (!). W konsekwencji całego zdarzenia japoński rząd wytoczył amerykańskiemu gigantowi sądowy proces, która zakończył się po dwóch latach. Apple przegrał i musiał naprawić swoje urządzenia. 

Jedna z koncepcji odnosząca się do zaplanowanej awaryjności nosi nazwę 'teorii wybitej szyby'. Mówi ona m.in. o tym, że jeśli nie tak to w inny sposób wtłoczymy swoje pieniądze do gospodarki, nawet jeśli nie wydamy ich na wymianę przysłowiowej "zepsutej żarówki". Zachęcam do zapoznania się z przygotowanym materiałem wideo:


Całe zjawisko ma rzecz jasna swoich zwolenników jak i przeciwników. Zwolennicy strategi planowanego postarzania podkreślają pozytywną rolę tego procesu dla rozwoju gospodarki. Cytowany przez „The Economist” guru marketingu, Philip Kotler uważa, że "(...) proces ten jest dla konsumentów korzystny. Prowadzi on do poprawy jakości świadczonych usług i wzrostu konkurencyjności". Dzięki temu procesowi społeczeństwo ma "w miarę równomiernie wzrastać technologicznie".

Przysłowiowy "spisek żarówkowy" ma też swoją negatywną stronę. Produkcja zużywa zasoby ziemi, które kiedyś się wyczerpią, a także niszczone jest środowisko naturalne. 

Współcześnie tworzenie solidnych, niezawodnych produktów jest po prostu dla producentów nieopłacalne. To smutna, ale prawdziwa teza. Mało który koncern utrzymałby się dziś na rynku, gdyby jego produkty były wydajne kilkanaście lub kilkadziesiąt lat (jak np. pralka automatyczna radzieckiej produkcji, znana jako Wiatka). 

"Świat jest na tyle duży, żeby zaspokoić potrzeby wszystkich. Ale zawsze będzie za mały, by zaspokoić chciwą jednostkę". Czy zgadzacie się z tym stwierdzeniem? Zapraszam jak zawsze do dyskusji i podawania własnych przykładów planowanego postarzania urządzeń, które na co dzień nas otaczają.

Za pomoc w tworzeniu artykułu dziękuję wiernemu Czytelnikowi bloga - 'xxx'.

Źródła: economicstudents/harmoniaphilosophica/unwelcomeguests

piątek, 15 lutego 2013

Znamy już listę nagrodzonych w lutowym konkursie!


W dniu dzisiejszym odbyło się kolejne (drugie) losowanie unikatowych nagród spośród wszystkich osób, które zakupiły książkę "Kod Władzy" poprzez system mikropłatności na blogu.

Listę nagrodzonych osób zamieszczamy poniżej.


Voucher dla 2 osób uprawniający do darmowego noclegu na Zamku Korzkiew:

Tomasz Grzegorzek

Książka "Kod Władzy: Tajemnica czternastej bramy" ze specjalną dedykacją Autora:

Sandra Otręba

Magdalena Duk

Łukasz Kozieł

Monika Krajewska

Piotr Patelski

Wszystkim zwycięzcom serdecznie gratulujemy! Skontaktujemy się z Wami niezwłocznie i przekażemy szczegóły co do odbioru nagrody.

Kolejne losowanie odbędzie się już 15 marca! Zachęcamy do lektury powieści "Kod Władzy" i brania udziału w konkursie. Przypominamy także o nagrodzie specjalnej - podwójnej wycieczce do Wenecji (losowanie odbędzie się także w marcu).

Asteroida niemal "otrze się" o Ziemię. Deszcz meteorytów już nad Uralem w Rosji!

Dziś o godz. 20.25 naszego czasu planetoida 2012 DA14, o średnicy 45 metrów, znajdzie się około 34 100 km od Ziemi. Będzie to najbliższy przelot planetoidy od lat 90. XX wieku. To odległość mniejsza niż ta, na której znajduje się Księżyc! Planetoida będzie widoczna gołym okiem także dla obserwatorów w Polsce. 

fot. dailymail.co.uk
"Oczywiście nic nam nie grozi. Jednak jeżeli doszłoby do kolizji z taką planetoidą, zniszczenia byłyby znaczne. Słynny krater w Arizonie (Krater Berringera) o średnicy 1200 metrów i głębokości 170 metrów powstał w wyniku uderzenia obiektu, którego średnica była większa jedynie o 5 metrów" - podkreślają eksperci NASA.

Asteroida 2012 DA14 została odkryta w 2012 roku w hiszpańskim obserwatorium Observatorio Astronómico de La Sagra. Jej wielkość szacuje się na około 50 metrów. Ponieważ planetoida ma ten sam czas obiegu wokół Słońca co Ziemia, to w latach 2020-2057 będzie ona przelatywała w pobliżu Ziemi aż 119 razy (!). Każdorazowe zderzenie z Ziemią według wyliczeń ma być znikome, jednak nie zerowe.

Dziś rano spadł deszcz meteorów, któremu towarzyszyły głośne eksplozje, nad obwodem czelabińskim na Uralu. Świadkowie mówią, że włączały się alarmy samochodowe i pękały szyby w oknach, odnotowano także przerwy w działaniu telefonów komórkowych.. Eksperci podkreślają, iż to najpewniej odłamki planetoidy, która dziś "otrze się" o Ziemię. 

Ścieżkę planetoidy będzie można śledzić na żywo w Internecie na stronie http://live.gloria-project.eu/2012DA14/index.html. Widok udostępni sieć 17 zrobotyzowanych teleskopów Gloria. Teleskopy będą umieszczały zdjęcia na stronie w czasie rzeczywistym. Gorąco zachęcam do śledzenia wydarzenia.

Czy Waszym zdaniem dzisiejszy przelot planetoidy słusznie wiązany jest z deszczem meteorytów nad Rosją?


Źródła: thewatchers/huffingtonpost/earthsky

czwartek, 14 lutego 2013

Czy robota da się "oswoić"? Są już pierwsze efekty!

Naukowcy od jakiegoś czasu badają, czy treningi mające na celu podnoszenie naszych kwalifikacji, mogą być stosowane również do łączonych zespołów robotów i ludzi. Stosowana technika znana jest jako tzw. "cross-szkolenia". Z jakimi problemami badacze muszą się mierzyć?

fot. cdn.wiredimpact.com
Naukowcy podjęli wysiłki, aby ustalić, czy roboty i ludzie mogą pracować obok siebie bezpiecznie "side-by-side". Julie Shah, profesor aeronautyki i astronautyki na MIT oraz szef Grupy Interaktywnej Robotyki i Sztucznej Inteligencji powiedziała, że istnieje wyraźna różnica w sposobie działania robotów, gdy te zaprogramowane są do wykonywania konkretnych zadań oraz gdy są nakierunkowane wyłącznie na współpracę z ludźmi. 

Eksperci z MIT opracowali nowy program, który pozwala robotom odróżniać doświadczenia, dodatkowo modyfikując istniejące algorytmy i brać pod uwagę informacje o "pozytywnych i negatywnych nagrodach". Dzięki temu roboty były w stanie wykorzystać swoją wiedzę i nauczyć się, aby wykonywać zadania tak jak chcą tego ludzie. 

Julie Shah i jej koledzy pozwalają ludziom tworzyć lepsze wyobrażenie o tym, jak ich rola może wpływać na roboty. "Kiedy człowiek uczy robota poprzez system nagród to mówi 'dobry robot' lub 'zły robot', a jest to bardzo precyzyjny i zrozumiały dla robota przekaz informacji", dodaje Julie Shah.

Ciekawe rezultaty przyniosła próba "zamiany ról", tzn. wdrożenia sytuacji gdy to robot wydaje polecenia, a człowiek tylko je wykonuje. Interesującym jest fakt, że taka konfiguracja prowadziła do lepszej wydajności zespołu. Niektórzy badacze krytykowali tego rodzaju próby, argumentując, iż "maszyny nie powinny przyzwyczajać się do tego charakteru swojej działalności".

Czy Waszym zdaniem roboty są w stanie pracować na równi z ludźmi? I czy obawy o "władczy" charakter maszyn są uzasadnione?


Źródła: redorbit/beforeitsnews/i4u

Kolejne losowanie nagród już jutro!

Przypominam, że w dniu jutrzejszym odbędzie się kolejne (drugie) losowanie wyjątkowych nagród spośród wszystkich osób, które zakupiły książkę "Kod Władzy" w dowolnym formacie poprzez system mikropłatności na blogu.


Do wygrania dwuosobowy nocleg na Zamku Korzkiew, na którym Victor Orwellsky pisał obszerne fragmenty swojej powieści oraz pięć książek "Kod Władzy: Tajemnica czternastej bramy" ze specjalną dedykacją Autora!

Ze zwycięzcami skontaktujemy się osobiście, lista osób zostanie podana także na blogu.

Kolejne losowanie już 15 marca!

Przypominamy także o nagrodzie specjalnej - podwójnej wycieczce do Wenecji (losowanie odbędzie się także w marcu).

środa, 13 lutego 2013

Niemiecki student stworzył urządzenie, które potrafi naładować baterie... powietrzem!

"To odkrycie na miarę koła", podkreślają eksperci. Jednak czy ma szanse powszechnego zastosowania w gospodarce? "Póki na świecie nie skończy się ostatnia kropla ropy, jest to bardzo wątpliwe", dodają. Niemiecki student skonstruował właśnie ładowarkę, która potrafi zasilać baterie AA pozyskując energię elektryczną z pól elektromagnetycznych występujących w bezpośrednim otoczeniu człowieka, np. ekspresu do kawy, lodówki, a nawet emisji ze swojego bezprzewodowego routera lub smartfona. 

fot. visualnews.com
Może to wydawać się trochę jak hokus-pokus lub pseudonauka, jednak wynalazek jest jak najbardziej realny. "W istocie każde urządzenie elektryczne wydziela promieniowanie elektromagnetyczne i jeśli promieniowanie przechodzi przez zwój drutu, jest wytwarzany prąd elektryczny", zauważa Dennis Siegel, autor unikalnej ładowarki i student Akademii Sztuk Pięknych w północnoniemieckiej Bremie. 

Wydajność ładowania "z powietrza" w dużym stopniu zależy od zakresu i orientacji przetwornika oraz dostrojenia do częstotliwości nadajnika. W przypadku Siegela, w zależności od siły pola elektromagnetycznego, jego "elektromagnetyczny kombajn" może naładować jeden baterię AA dziennie. Póki co to niewiele, ale student już pracuje nad ulepszeniem tego procesu. 

Obecnie Siegel przygotowuje dwie wersje ładowarki: jedną dla bardzo niskich częstotliwościach, takich jak 50/60 Hz dla sygnałów z sieci elektrycznej - a drugą dla megaherców (radio, GSM) i gigaherców promieniowania (Bluetooth/WiFi). Póki co tego, w jaki sposób działa niezwykła ładowarka autor wynalazku nie zdradza, aby nie kopiowano zastosowanych przez niego rozwiązań technologicznych.

Niektórzy eksperci podkreślają, że technologia była już znana wiele lat temu, jednak skutecznie blokowana jest przez silne grupy interesu. Komu Waszym zdaniem najbardziej może zależeć na tym, aby "energia z powietrza", zupełnie darmowa nie znalazła powszechnego zastosowania w nowoczesnych technologiach?


Źródła: phys/gizmag/extremetech

wtorek, 12 lutego 2013

PILNE: Papież Benedykt XVI abdykuje. Czy sprawdzi się przepowiednia Malachiasza?

Papież Benedykt XVI zadziwił wczoraj cały świat, kiedy ogłosił zamiar przeprowadzenia swojej dymisji (ostatnia miała miejsce niemal 600 lat temu!). Decyzja ta wywołała szok nawet pośród jego najbliższych powierników, bo choć o planach abdykacji się mówiło, to nikt ich nie brał na poważnie... Wielu osobom w tej sytuacji na myśl przychodzi przepowiednia Malachiasza z XVI wieku, która mówi, że może oznaczać to rychły koniec kościoła lub nawet świata...

fot. businessweek.com
W przemówieniu odczytanym w języku łacińskim przed grupą kardynałów w Pałacu Apostolskim, 85-letni papież zadecydował wczoraj, iż ze względu na jego "zaawansowany wiek" i "pogarszający się stan zdrowia" ustępuje jako głowa Kościoła wraz z dniem 28 lutego o godz. 20.00. Benedykt XVI podkreślił, że podjął decyzję o rezygnacji "w pełnej wolności" i "świadomie co do powagi tego aktu".

Tymczasem istnieje przepowiedni Malachiasza odkryta w XVI wieku, która mówi, że ilość papieży w historii świata jest policzona. Wizja w krótkich mottach opisuje 112 papieży, gdzie pierwszym z nich jest wybrany w 1143 roku Celestyn II. Zgodnie z kolejnością, lista powoli dobiega dziś końca...

Jan Paweł II to De labore Solis (co po łacinie oznacza "z pracy Słońca"). Jak możemy wyjaśnić ten przydomek? Karol Wojtyła urodził się w dniu zaćmienia słońca i co ciekawe, jego pogrzeb również odbył się w dniu zaćmienia. Przedostatni na liście był Gloria Olivae (łac. chwała oliwki) co wiązane jest z osobą papieża Benedykta XVI (Joseph Ratzinger był członkiem zakonu benedyktynów, który w herbie zawiera gałązkę oliwną). 

Ostatni z papieży na liście Malachiasza opisany jest najdłuższą sentencją: "W czasie najgorszego prześladowania Świętego Kościoła Rzymskiego, na tronie zasiądzie Piotr Rzymianin, który będzie paść owce podczas wielu cierpień, po czym miasto siedmiu wzgórz zostanie zniszczone i straszny Sędzia osądzi swój lud. Koniec". 

Przepowiednia budzi jednak sporo kontrowersji. Święty Malachiasz był duchownym i jasnowidzem żyjącym w XI wieku. Lista 112 papieży, w przeciwieństwie do jego innych proroctw, została znaleziona dopiero w XVI wieku (rodzi to wątpliwości o jej autentyczność). Ponadto historycy dodają, iż lista powstała, aby skłonić konklawe do wyboru odpowiedniego kandydata. 

Czy Waszym zdaniem przepowiednia Malachiasza jest wiarygodna? Pomimo poddawaniu jej w wątpliwość, dlaczego jest tak precyzyjna w odniesieniu do kolejnych sylwetek papieży?


Źródła: freerepublic/crystalinks/guardian

poniedziałek, 11 lutego 2013

"Jądrowy kret" i naddźwiękowe systemy kolejowe pod naszymi stopami: prawda czy fikcja?

Wyobraźmy sobie maszynę, która potrafi drążyć tunele siedem mil dziennie przez litą skałę, głazy i gliny... a wszystko to praktycznie poniżej linii wody. "Jądrowy kret" to urządzenie, którego sercem jest kompaktowy reaktor jądrowy, topiący tunel o średnicy 40 metrów. Dla poprawy solidności wierceń maszyna potrafi "wstrzykiwać" magmę do złamań w skale... Kogo stać na takie urządzenie i jakie może mieć ono zastosowanie?

fot. 2.bp.blogspot.com
"Jądrowy kret" narodził się w Los Alamos National Laboratory w Nowym Meksyku. Patenty zostały wykonane jeszcze w latach 70-tych. Zdaniem polityków był on jednak "zagrożeniem dla interesu publicznego", w związku z czym jego rola w publicznej świadomości została zminimalizowana.

Dziś dowiadujemy się, że wynalazek wraca do łask, a to za sprawą tzw. Underground Dumbs. Projekt ten polega na wywierceniu i połączeniu naddźwiękowych systemów kolejowych, na które stać będzie tylko elitę tego świata. 

Osoby związane z Underground Dumbs, pragnące zachować anonimowość podkreślają, iż obecnie istnieje już ponad 100 podziemnych tuneli o 2,5 do 4,3 mil szerokości i 2 mil głębokości. Budżet projektu opiewa podobno na 25% brutto amerykańskiego produktu krajowego, czyli około 1,25 bilionów dolarów rocznie (!).

Czy tak może wyglądać wejście
do Underground Dumbs?
(fot. thetruthdenied.com)
Przeznaczenie "jądrowego kreta" oraz Underground Dumbs pozostaje nadal nieznane, teorii i wyjaśnień jest bardzo wiele. Niektórzy podkreślają, że chodzi o stworzenie super szybkiego transportu cywilnego z jednego krańca globu na drugi. Inni eksperci twierdzą, że celem może być stworzenie sieci podziemnych bunkrów lub kolei wojskowych, służących szybkiemu przerzucaniu wojska w dowolne miejsce...

Jakie kraje Waszym zdaniem mogą uczestniczyć w tym projekcie (obok Stanów Zjednoczonych)? I jaka idea może nimi kierować, czy chodzi raczej o cele cywilne czy też raczej militarne?

Zachęcam jak zawsze do dyskusji i przyjrzenia się interesującemu nagraniu. 


Źródła: theintelhub/thetruthdenied/activistpost

sobota, 9 lutego 2013

Dowiedz się jakie znane osoby mają już w swojej biblioteczce powieść "Kod Władzy"!

Z przyjemnością informuję, iż powieść "Kod Władzy", do rąk własnych lub też drogą pocztową, otrzymały następujące osoby:

1. Kardynał Stanisław Dziwisz
2. Tomasz Raczek
3. Michał Ogórek
4. Marcin Meller
5. Wojciech Mann
6. Krzysztof Materna
7. Kazimierz Kutz
8. Wojciech Cejrowski
9. Jacek Żakowski
10. Daniel Passent
11. Kuba Wojewódzki
12. Olivier Janiak
13. Janusz Palikot
14. Leszek Miller
15. Paweł Graś
16. Andrzej Wajda
17. Agnieszka Holland
18. Jerzy Owsiak

...i wiele innych;)





Zachęcam do dołączenia do grona Czytelników i odkrycia tajemnicy związanej z powieścią "Kod Władzy" oraz "Kod Władzy: Tajemnica czternastej bramy". 

Aby odwiedzić sklep kliknij tutaj

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf