środa, 30 kwietnia 2014

Czy Miley Cyrus i inne gwiazdy pop to zasłona dymna dla polityków?

Zdaniem wokalisty grupy Korn gwiazdeczki-skandalistki takie jak Miley Cyrus są narzędziem polityków, których zadaniem jest ogłupianie i odwracanie uwagi opinii publicznej.

fot. prisonplanet

Skandal to nieodłączny partner sceny, muzycy od lat starają się swoimi występami zaszokować publiczność sprawiając tym samym, że staną się bardziej rozpoznawalni a ich popularność wzrośnie. Ostatnio jedną z czołowych skandalistek jest Miley Cyrus, której występy są szeroko komentowane przez tysiące jej fanów i przeciwników. Jednak dla niektórych zachowania skandalistki to nic innego jak zasłona dymna mająca odwrócić uwagę od działań polityków.

Tak przynajmniej uważa jeden z najbardziej znanych wokalistów metalowych Jonathan Davis z grupy Korn, który w niedawno udzielonym wywiadzie stwierdził, że gwiazdki takie jak Cyrus są wykorzystywane przez prezydenta Baracka Obamę do odwracania uwagi opinii publicznej od naprawdę istotnych faktów. Uważa on, że Obama jest na prostej drodze do zostania dyktatorem.

Myślę, że nasz rząd wykorzystuje tych ludzi do odwrócenia uwagi od tego co naprawdę się dzieje. Ta cała afera z Miley Cyrus do jakiej doszło podczas VMA (Video Music Awards), myślę, że Barack Obama przepchnął prawo, na mocy którego jest on w rzeczywistości dyktatorem, może on aresztować kogo tylko chce, nie musi im przedstawiać zarzutów, może go przetrzymywać tak długo jak tylko zechce. 
 
 

wtorek, 29 kwietnia 2014

Keiser: banki zabijają swoich pracowników żeby zarobić na ubezpieczeniu

Kolejne zgony pracowników sektora bankowego mają jeden wspólny mianownik - po ich śmierci banki, w których pracowali mogą zyskać miliardy dolarów na wypłatach z ich polis na życie.  


fot. http://monolithik.wordpress.com

W lutym bieżącego roku opisywałem szereg zgonów prominentnych pracowników sektora bankowego. Miały one miejsce w dość krótkim czasie trwającym około 3 tygodni, w kilku biurowcach zlokalizowanych w różnych częściach świata. W poprzednim wpisie wymieniłem w sumie 5 bankierów, z czego nie wszyscy byli aż tak wysoko postawionymi pracownikami sektora. Znany z ciętych komentarzy na temat Wall Street i londyńskiego City Max Keiser w opublikowanym niedawno materiale stwierdził, że wszystkich "zmarłych" w ostatnim czasie bankierów może być nawet około dwudziestu.

Kiedy umiera pracownik sektora bankowego nie ma w tym nic zaskakującego, również samobójstwa się zdarzają. Ale jeśli mówimy o tak dużej liczbie zgonów w relatywnie niedługim czasie to nie jest to powód żeby podejrzewać, że cała sprawa nie jest jedynie zbiegiem okoliczności?

Wspomniany już Max Keiser wprost oskarżył Wall Street o mordowanie bankierów. Swoją teorię podparł faktem, że polisy ubezpieczeniowe zmarłych opiewały na niebotyczne kwoty i tylko jeden z nich zarobić może 10,4 miliarda dolarów na odszkodowaniach. Okazuje się bowiem, że cztery czołowe nowojorskie banki są posiadaczami polis ubezpieczeniowych dla swoich pracowników, których łączna wartość ma wynosić 680 miliardów dolarów. Co ważne, w razie wypadku firmy ubezpieczeniowe nie wypłacą tych pieniędzy rodzinom zmarłych, lecz właśnie bankom (bank-owned life insurance - BOLI).

Wielu zmarłych w ostatnim czasie osób powiązanych z sektorem bankowym to były osoby młode, które często nie skończyły 35 lat. Prawdopodobieństwo śmierci w ich przypadku nie było wysokie, stąd ich ubezpieczenie nie było zbyt wysokie a ewentualne kwoty do wypłaty znaczące. Większość zmarłych to byli młodzi ludzie cieszący się dobrym zdrowiem, do tego dopiero zaczynający karierę. W przypadku samobójstw, były one zaskoczeniem dla ich rodzin, nikt nie widział u nich jakichkolwiek oznak depresji, jedyne co ich łączyło to powiązania z sektorem bankowym.

Teoria wydaje się być szokująca i jeśli jest prawdziwa, pokazuje jak brutalnymi i bezwzględnymi regułami rządzi świat finansów. Według autorów tej teorii banki mają w ten sposób ratować się przed bankructwem. Kto jednak uchroni przed bankructwem firmy ubezpieczeniowe, które przecież także są powiązane z bankami?






poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Fragment powieści "Kod Władzy": Rozdział 30 Wewelsburg, Niemcy

Poprzedni rozdział



Granatowe audi toczyło się spokojnie asfaltową drogą. Był piękny, piątkowy wieczór, jeden z tych, które najlepiej spędzić, spacerując po plaży lub podziwiając panoramę gór. Poprzedniego dnia Marc i Kajetan bez specjalnych problemów odzyskali samochód. Marc miał wrażenie, że wypadek czarnego bmw przekonał policję do zamknięcia sprawy. Rzeczywiście było prawdopodobne, że ten sam sprawca, który potencjalnie ukradł ich samochód, ukradł następny, po czym nieszczęśliwie rozbił go podczas ucieczki przed pościgiem. Komisarz, który wydawał się być znajomym Kajetana, dopełnił formalności, zastrzegając, że w każdej chwili może ich wezwać w sprawie dodatkowych wyjaśnień. Wrócili nad jezioro po swoje rzeczy. Serdecznie pożegnali się z Kajetanem. Musieli przyznać, że przypadł im do gustu. Spokojny, uprzejmy, inteligentny był dla nich symbolem polskiej gościnności. Bardzo go polubili i mieli nadzieję utrzymywać kontakt nie tylko ze względu na podjętą misję.
Wyjechali do Wewelsburga zgodnie z sugestią Kajetana. Czekało ich kilka fascynujących dni.
Podróż była spokojna. Śpiąca na przednim siedzeniu Monik otwarła oczy. Samochód minął stojącą przy drodze zieloną tablicę – Paderborn 25 km.
– O, dojeżdżamy… – ucieszyła się Monik. – Długo spałam?
– Gdybyś się nie obudziła, dojechałbym pewnie do Barcelony. – Uśmiechnął się do niej Marc.
– Nie żartuj… Więc jak długo?
– Ach, jakieś dwie godziny – odpowiedział. – Wypoczęłaś trochę.
– To prawda, a ty – zaniepokoiła się – czy jesteś bardzo zmęczony?
– Nie, nie jestem. Ważne, że jesteśmy na miejscu. Wiesz, mam propozycję – może podjedziemy na chwilę do zamku? O tej porze musi wyglądać malowniczo. Później znajdziemy jakiś hotel.
– OK, jestem za – odpowiedziała.
Zbliżali się do zamku. Świadczył o tym brązowy drogowskaz. Nagle z dużą prędkością minęła ich elegancka, złota limuzyna.
– A cóż to za oryginalny pojazd? – zapytała Monik.
– Rolls-Royce Phantom IV – odpowiedział Marc. – W Niemczech to dosyć rzadki samochód. Trochę ekscentryczny, nieprawdaż?
– Zabawny, ale coś w nim jest wytwornego – odpowiedziała Monik.
Jej ostatnie słowa zagłuszył hałas spowodowany przez silnik przelatującego nad nimi czarnego helikoptera. Przeleciał nad samochodem, kierując się w stronę zamku.
Ledwo ucichł jego silnik, gdy podobny dźwięk ponownie zaczął narastać. Z drugiej strony nadleciał kolejny helikopter. Nie różnił się wiele od poprzedniego. Oba były sporych rozmiarów jak na cywilne maszyny. Przeleciał nad drogą, którą jechali i podążył w znanym im już kierunku.
– A cóż to? Zlot czarownic? – zażartowała Monik.
– Trochę tak to wygląda – roześmiał się Marc. – W zamku jest teraz muzeum, a pora na jego zwiedzanie trochę późna. Może to jakiś korytarz lotniczy dla helikopterów?
– To może dla Rolls-Royce’ów też. Przejeżdżają tu średnio dwa razy dziennie – zaśmiała się Monik.
Do zamku pozostało im zaledwie kilka kilometrów. Nie opuszczał ich dreszcz emocji w związku z pojawiającą się perspektywą obcowania z tym niezwykłym obiektem. Takie tajemnicze miejsca budziły nie tylko zainteresowanie, ale niejednokrotnie wyzwalały w osobach, które się w nich znalazły, niedoświadczane wcześniej emocje. Najczęściej energia krwawej historii cywilizacji gromadziła się w miejscach takich jak to, do którego właśnie zmierzali.
Samochód skręcił w drogę prowadzącą bezpośrednio do zamku. Marc jechał wolno, rozglądając się uważnie dookoła. Na drodze dojazdowej wyprzedził go mercedes klasy S. Nagle samochód jadący przed nimi zatrzymał się, gdyż drogę zagrodził mu drewniany szlaban. Do kierowcy mercedesa podszedł mężczyzna ubrany w czarny mundur ze srebrnymi dodatkami. Rozmawiali ze sobą dłuższą chwilę, po czym mężczyzna w mundurze krzyknął coś do kogoś niewidocznego zza samochodu. Szlaban podniósł się i pojazd pojechał dalej. Marc również podjechał do szlabanu. Stało przy nim dwóch postawnych funkcjonariuszy ochrony. Na lewych przedramionach mieli dużą odznakę przyszytą do munduru z napisem Straż Zamkowa. Jeden z nich podszedł do samochodu. Marc opuścił szybę.
– Państwo na spotkanie? – zapytał strażnik.
– Na spotkanie? – powtórzył za nim Marc.
– Hasło poproszę – powiedział służbowo strażnik.
– My nie na spotkanie. Chcieliśmy po prostu rzucić okiem na wasz piękny zamek w blasku zachodzącego słońca – stwierdził przyjaźnie Marc.
– Przykro mi bardzo – życzliwiej odezwał się strażnik – ale dziś musicie państwo podziwiać zamek z oddali. Wieczorem odbywa się zamknięte spotkanie. Zapraszamy pojutrze. Jutro niestety również będzie zamknięte. Proszę zawrócić. Dobranoc państwu.
– A cóż to za spotkanie? – zapytał Marc, którego nie opuszczała dziennikarska ciekawość.
– Nie jestem upoważniony do udzielania takich informacji – odpowiedział strażnik. – Proszę odjechać.
– W porządku – odparł Marc – już odjeżdżamy. Dobranoc.
Zawrócił. Powoli oddalali się od zamku.
– A nie mówiłam, że to jakiś zjazd czarownic? – powiedziała Monik.
– Masz intuicję. Wiesz co, zatrzymamy się na kawę w tym zajeździe. Co ty na to?
Marc zwolnił. Przy drodze stała stara gospoda. Wyglądała zachęcająco, jej elewacja pomalowana była na wrzosowo. Przed nią zaparkowany był tylko jeden samochód. Nad restauracją widniał napis Hotel Pod Łabędziem.
– Znakomity pomysł… – powiedziała Monik. – Jaka szkoda, że nas nie wpuszczono. Ale chyba możemy się tu zatrzymać. To bliziutko zamku.
Weszli do środka. Przytulne wnętrze zachęcało do pozostania w nim.
Nie dostrzegli żadnych gości, wybrali stolik. Chwilę czekali, aż ktoś ich obsłuży.
Do stolika podszedł starszy, uśmiechnięty mężczyzna. Trochę tęgi, ubrany w regionalny strój, wyglądał na zadowolonego z pojawienia się klientów.
– Dobry wieczór, mili państwo. Na nocleg czy tylko coś zjeść? – zapytał miło.
– Rozumiem, że nocleg będzie darmową nagrodą za porządne zamówienie? – zażartował Marc.
– Tak dobrze to nie ma – zaśmiał się gospodarz – ale coś tam na pewno wymyślę dla was. Może śniadanko za darmo?
Marc pytająco spojrzał na Monik. W jej oczach zobaczył, że miejsce jej odpowiada. Jemu samemu również przypadło do gustu.
– Dobrze, w takim razie poprosimy o pokój – zawahał się Marc.
Właściwie nie byli razem, a wspólny pokój na Mazurach był wynikiem „wyższej” konieczności. Wciąż nie potrafił przyzwyczaić się do tak bliskiego kontaktu z Monik, mając w głowie obraz jej ojca. Zastanawiał się, kiedy uda mu się to przezwyciężyć.
– Poprosimy na razie dwie dobre kawy i jakieś miejscowe ciasto – dodał szybko.
Monik uśmiechnęła się, spostrzegając jego zmieszanie. Przyzwyczaiła się już do jego obecności, więc zachowanie Marca nie zdziwiło jej. Pewnie nie miał nic złego na myśli.
Chwilę czekali na kawę. W międzyczasie odświeżyli się, a gospodarz podał im aromatyczny napój i zamówione smakołyki.
– Czy może wie pan, dlaczego nie wpuścili nas dziś na zamek? – zapytał Marc. – Nie wiedziałem, że można wynająć go na zamknięte imprezy.
Gospodarz zadumał się na chwilę. Uśmiech zniknął z jego twarzy.
– E… panie… to jakaś dziwna historia – powiedział. – Od lat zjeżdżają się tu… Zamykają wtedy zamek na dwa dni. Tracę klientów… Obstawiają cały teren i nikogo nie wpuszczają. Tak jak dziś. Nie wiem, kto tam po nocach tańcuje, ale to chyba jakieś ważne „szyszki”. Przylatują helikopterami, przyjeżdżają limuzynami z obstawą.
– Ale kto ten teren obstawia? Policja? – zapytała Monik.
– Nie… policja nie… Jacyś ich… ja wiem… tajniacy. Raz tylko policja tu była, dwa lata temu coś się musiało stać… Wszystko odbywa się w tajemnicy. Mieliście pecha, że to właśnie dziś i jutro. Chyba że zatrzymacie się do niedzieli? – zapytał z życzliwym uśmiechem. – Mamy wygodne pokoiki, a w nich słodkie łóżeczka – spojrzał na Monik znacząco.
– No kto wie, kto wie… takie tu sympatyczne chłopaki. – Uśmiechnęła się. – Może damy się skusić.
– To smacznego. – Odszedł, znikając za drzwiami kuchni.
Marc pomyślał o wyborze pokoi. Najchętniej zmieniłby hotel. Cóż sobie pomyśli ten człowiek, jak wezmą dwa pokoje. Jego męska duma narażona została na dyshonor.
– No ładnie – zaśmiała się Monik. – Chyba nie masz wyboru i będziesz musiał wziąć jeden pokój.
„Ależ mnie wyczuła” – pomyślał. – Rozumiem, że chcesz mi uratować honor – powiedział – ale co zrobisz, jak będzie tylko jedno wielkie łóżko?
– No wiesz, kobiety są teraz bardzo wyemancypowane – śmiejąc się, spojrzała mu głęboko w oczy.
Zmieszał się.
– Wiesz co, zostawię tę decyzję tobie, skoro taka jesteś odważna. Najwyżej twój papa wyrzuci mnie z pracy – odparł poirytowany.
– Nie przejmuj się, taki geniusz znajdzie pracę wszędzie – Monik najwyraźniej bawiła się jego zmieszaniem.
– Już dość tych żartów – powiedział Marc. – Co sądzisz o tym, co powiedział ten człowiek? Nie wydaje ci się to wszystko trochę dziwne?
– Nie wiem jak ty Marc, ale ja mam wrażenie, że powinniśmy natychmiast wsiąść na jakąś miotłę i cichutko polecieć zobaczyć, co się tam dzieje.
– Szczerze mówiąc, mnie też przyszło to do głowy. Wygląda na to, że wybierzemy się na nocną wycieczkę.
– No to do dzieła. Pójdę zamówić to spanie – spojrzała na niego z uśmiechem – a ty idź po nasze bagaże do samochodu. Poczekam na ciebie w holu na dole. Przebierzemy się w coś stosownego na ten bal czarownic i pójdziemy na zamek.
– Dobrze – odpowiedział – idę.
Wyszedł przed hotel i odetchnął głęboko.
Użył pilota samochodu i klapa bagażnika podniosła się do góry. Zabrał rzeczy swoje i Monik. Wszedł do holu. Czekała na niego z kluczem w ręku.
– Chodź. – Uśmiechnęła się.
Poszedł za nią na górę. Zatrzymała się przed drzwiami pokoju. Klucz zazgrzytał w starym zamku. Otworzyła drzwi. Weszła pierwsza, on podążył za nią. Pod ścianą stało wielkie łóżko złożone z dwóch mniejszych. Pokój był bardzo przytulny. Stare meble z mnóstwem bibelotów tworzyły nastrój tego miejsca. Stanął z bagażami za nią. Odwróciła się.
– Nie wiem, jak się skończy nasza nocna przygoda. Może będę się bała. – Uśmiechnęła się zalotnie. – Nie powinnam wówczas sama spać. Nie możesz mnie zostawiać. Papa byłby niezadowolony.
Stał milcząc. Jej żarty wcale nie wydały mu się zabawne. „Papa” mógł go nie tylko zwolnić, ale i ośmieszyć w szeroko pojętym środowisku dziennikarskim.
– Wiesz, zawsze możesz rozsunąć te łóżka – pocieszyła go.
Marc postawił bagaże. Czekała go fascynująca, pełna niespodzianek noc.

piątek, 25 kwietnia 2014

Najdziwniejsze nagrania z UFO w tle

Niezidentyfikowane obiekty latające - NOL a częściej znane ze swojego angielskiego odpowiednika, UFO. Czy tajemnicze obiekty obserwowane na całym świecie to zupełnie przypadkowa gra świateł albo nieświadomie sfilmowany przelatujący samolot? A może jednak w historiach o obcych pojazdach jest ziarenko prawdy?






czwartek, 24 kwietnia 2014

Co łączy Niemcy z Rosjanami?

Najpierw sprzedawali Rosji sprzęt i nowoczesne technologie, teraz stali się obiektem zwiększonej infiltracji ze strony służb wywiadowczych tego kraju.

fot. AlterVista/Wikipedia

Jak podaje ostatnie wydanie tygodnika Die Welt am Sonntag w Berlinie od pewnego czasu zaobserwować można wzmożoną aktywność rosyjskich służb wywiadowczych. Infiltrują one zarówno organizacje polityczne jak i prywatne przedsiębiorstwa, a szczególną uwagę zwracają na wszelkie nowinki dotyczące niemieckiej polityki energetycznej oraz aktywności na płaszczyźnie organizacji międzynarodowych: Unii Europejskiej i NATO. Magazyn powołuje się na informacje pochodzące od samego dyrektora BfV, Hansa-Georga Maassena, który uważa, że w tej chwili rosyjski wywiad jest najaktywniejszym ze wszystkich obcych struktur szpiegowskich. Według BfV aż jedna trzecia dyplomatów może mieć powiązania z wywiadem. Działania Rosjan są bardzo ostrożne, starają się oni docierać do wpływowych osób m.in. z Bundestagu i wpływać na nie poprzez zaproszenia na obiady, częstując drobnymi upominkami, ale nigdy nie przekazując pieniędzy, gdyż to byłoby już otwartą próbą przekupstwa. 

Aktywność Rosji nie powinna dziwić, Niemcy są dla niej strategicznym państwem w samym centrum Europy i to właśnie w Berlinie podejmowane są najważniejsze decyzje, które mogą mieć wpływ na kształt całego kontynentu. Dla Rosjan dobre stosunki z Niemcami mają z resztą charakter szczególny, nie tylko są one jednym z największych odbiorców rosyjskiego gazu, ale też ważnym dostawcą technologii wojskowych, które pozwoliły w krótkim czasie zmodernizować się rosyjskim siłom zbrojnym. 

Ta technologiczna rewolucja zaskoczyła z resztą amerykański wywiad podczas operacji na Krymie. 
Część z tych rozwiązań najprawdopodobniej pochodziła z Niemiec. Za przykład niech posłuży firma Rheinmetall, która w 2011 roku podpisała kontakt wart 140 milionów dolarów kontrakt na stworzenie centrum szkoleniowego symulującego współczesne pole walki. Szacuje się, że w samym roku 2013 Niemcy wysłały do Rosji towary o łącznej wartości 50 miliardów dolarów, zapewniając tym samym dziesiatki tysięcy miejsc pracy. 
 
 


źródło: Intelnews/Strarisks

środa, 23 kwietnia 2014

Rosnące wydatki na zbrojenia. Zobacz kto wydał najwięcej na wojsko

Koniec wojen? Wydatki na zbrojenia pokazują coś wręcz odwrotnego - w ciągu ostatnich 10 lat aż 23 państwa podwoiły swoje budżety wojskowe. 
 
Gdyby spojrzeć na dane globalnie, stwierdzilibyśmy, że ogólnie na świecie w 2013 roku doszło do redukcji wydatków na zbrojenia.  Według ostatniego raportu opublikowanego przez  Stockholm International Peace Research Institute na świecie wydano ponad 2% mniej niż wcześniej. Ale to tylko pozorna zmiana i wiąże się z oszczędnościami na jakie zdecydowały się Stany Zjednoczone oraz państwa Europy Środkowej i Zachodniej a także Oceanii. Wszystkie inne regiony zanotowały w ostatnim czasie wzrost wydatków.


 Przyjrzyjmy się niektórym państwom z tych, których wydatki wzrosły najbardziej:


wzrost od 2004  
 wydatki w milionach dolarów w roku 2013
Gruzja
230%
443
Białoruś
146%
965
Armenia
115%
427
Azerbejdżan
493%
3440
Rosja
108%
87 836
Kazachstan
248%
2799
Chiny
170%
188460
Afganistan
557%
1293





Jak widać sąsiedzi Rosji nie czują się zbyt bezpiecznie, wśród nich widać bowiem największy wzrost wydatków, aczkolwiek światowym liderem pozostaje Afganistan, którego wydatki wzrosły w ostatnim roku aż o 557%!  Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, że państwa mające ambicje mocarstwowe takie jak Chiny czy Rosja również znacznie powiększyły zakres swoich inwestycji w wojsko. Czy to faktycznie przygotowania do wojny? 

źródło: SIPIRI.org

wtorek, 22 kwietnia 2014

Boston: CCTV jest pod kontrolą sztucznej inteligencji

Wkrótce po zamachach bombowych Boston stał się miastem o najnowocześniejszej sieci kamer śledzących życie mieszkańców miasta. System ten nie jest przy tym zarządzany przez ludzi, kontrolę bowiem przekazano w całości systemowi sztucznej inteligencji. 
 
 


Zamachy do jakich doszło podczas trwania bostońskiego maratonu sprawiły, że w mieście wzrosło przyzwolenie na znaczne zaostrzenie środków kontroli. System kamer został wzbogacony o rozwiązania firmy Behavioral Recognition Systems (BRS Labs), której udało się stworzyć nowatorskie rozwiązania z zakresu sztucznej inteligencji. Założona przez byłego funkcjonariusza Secret Service, Johna Frazziniego spółka stworzyła aplikację zwaną AISight, której działanie polega na analizie materiału wideo a następnie wychwyceniu wszelkich podejrzanych zachowań. Aplikacja ma przy tym możliwość uczenia się i poszerzania swojej bazy zachowań tak, by na bieżąco dostosowywać ją do potrzeb. 
 
Do pracy na materiale wideo nie jest przy tym potrzebny żaden ludzki operator a wszelkie dane gromadzone są automatycznie. Dodatkową zaletą AISight jest to, że nie wymaga ona wcale wykorzystywania nowoczesnych kamer i urządzeń rejestrujących i można ją z powodzeniem zastosować nawet do starych, istniejących od wielu lat sieci.

Nasz system wykryje rzeczy, o któych nawet nie pomyśleliście by im się przyjrzeć. Nigdy na przykład nie zwracano uwagi na samochody wjeżdżające tyłem do garażu. Nasz system rozpozna to jako ostrzeżenie, ponieważ jest to zachowanie różniące się od standardowych." powiedział Wesley Cobb, główny naukowiec BRS. Docelowo firma ma w planach nie tylko automatyczne rejestrowanie podejrzanych zjawisk, ale też przewidywanie przestępstw zanim do nich dojdzie. 
 
 

źródło: itproportal

piątek, 18 kwietnia 2014

Przypominamy: Sierpem i młotem czy głową i portfelem? – rosyjska ekspansja

Rosja jest dziś na językach całego świata. W związku z wydarzeniami na Ukrainie: aneksją Krymu i wciąż niepewną sytuacją na wschodzie tego państwa pojawiają się nawet głosy, że Rosja ponownie staje się mocarstwem a jej imperialne ambicje nie skończą się na linii Dniepru. Tak czy inaczej, przypominam dziś stary już tekst poświęcony temu nietuzinkowemu państwu, przez jednych kochanemu, przez innych nienawidzonemu.

crackhouse/sxc.hu


Dwie dekady minęły od upadku Związku Radzieckiego. W jego miejsce powstało kilka niepodległych państw. Ich niezależności budzi ambiwalentne odczucia politycznych obserwatorów i kreujących teraźniejszość polityków. Ile w dzisiejszej rzeczywistości Rosji jest tradycji ZSRR? Czy jej politykę zagraniczną manifestuje dziś wymachiwanie rakietami z głowicami atomowymi? Czy faktycznie Rosja wciąż jest krajem, którego siła opiera się jedynie na potędze żelaznego buta, gotowego zdeptać wszelkie głosy niezależności?

Z pewnością Rosja to wciąż kraj o ogromnym potencjale militarnym wywodzącym się z przerdzewiałych pocisków czy z kosmicznej technologii. Przy czym wiele dekad forsownych zbrojeń sprawiły, że sporo militarnych rozwiązań technicznych do dziś cieszy się zainteresowaniem odbiorców na całym świecie. Co więcej Rosja wciąż jest w stanie zabezpieczać własne interesy, zwłaszcza w swoim najbliższym otoczeniu. Sąsiedzi Rosji nie stanowią jednakże wyłącznego jej zainteresowania. Warto się przyjrzeć innym działaniom dawnego mocarstwa a dziś kraju o ambicjach wyrastających z przeszłości, które wbrew pozorom nie jest krajem stosującym wyłącznie siłę militarną jako jedyną metodę prowadzenia skutecznej ekspansji. 

Czytaj dalej:


http://orwellsky.blogspot.com/2011/11/sierpem-i-motem-czy-gowa-i-portfelem.html

czwartek, 17 kwietnia 2014

Znaleziono planetę, na której może być życie!

Po raz pierwszy w historii znaleziono planetę mającą parametry sprzyjające powstaniu na niej życia. Kepler-186f jest większa od Ziemi i krąży wokół czerwonego karła w odległości około 490 lat świetlnych od nas.

artystyczna wizja wyglądu Kepler-186f/space.com

Nowo odkryta planeta może nie jest bliźniaczo podobna do Ziemi, ale zdaniem ekspertów NASA spełnia ona wszelkie kryteria odpowiadające warunkom jakie panują w naszym świecie. Z tego też powodu jest ona najbliższą nam pod względem panującej na niej warunków planetą jaką do tej pory znaliśmy. Jest nieco tylko większa od Ziemi, ma też zbliżoną masę, jest piątą z kolei planetą orbitującą wokół macierzystego słońca w odległości większej niż Mars. Jednak w opinii astronomów znajduje się ona w zasięgu promieniowania podobnego jak Ziemia, posiada również podobną atmosferę a także wodę. 
 
Nie ma niestety szans na bliższe poznanie planety w najbliższym czasie. Obecne możliwości technologiczne nie pozwalają na dokładną obserwację tak odległych obiektów, najwcześniejsze próby będzie można przeprowadzić dopiero po 2018 roku kiedy to uruchomiony zostanie następca teleskopu Hubble'a James Webb Space Telescope. 
 
Oprócz wspominanej wyżej Kepler-186f znanych jest jeszcze 9 potencjalnych planet, na których może teoretycznie istnieć życie. Wszystkie leżą bardzo daleko od Ziemi i trudno stwierdzić czy kiedykolwiek będzie nam dane zbadać co dokładnie na nich się znajduje. Ale kto wie, może ich mieszkańcy prędzej skontaktują się z nami?



środa, 16 kwietnia 2014

Piramida w Północnej Dakocie, czyli historia amerykańskiej obrony przeciwrakietowej

Zlokalizowano ją na zupełnym odludziu, w niezamieszkanej okolicy w Północnej Dakoty, jednego z najsłabiej zaludnionych stanów USA. Najbliżej znajduje się niewielkie miasteczko o nazwie Nekoma. Stamtąd wystarczy podjechać 1,4 mili by zobaczyć ogromną betonową piramidę.

Stanley R. Mickelsen Safeguard Complex - taką nazwę nosi opuszczony kompleks wojskowy położony w okolicach miasta Nekoma w Północnej Dakocie. Został on nazwany na cześć generała głównodowodzącego amerykańskimi wojskami powietrznymi. Kompleks wyróżnia się na tle setek podobnych obiektów na terytorium USA i za granicą ze względu na niezwykłe konstrukcje, które można znaleźć na jego terenie. Największe zainteresowanie budzi przede wszystkim budynek radaru, który do złudzenia przypomina egipskie piramidy.

fot. Dailymail

Kompleks został zbudowany w roku 1975 jako kolejny element wielkiego systemu obrony przeciwlotniczej Stanów Zjednoczonych mających zabezpieczyć terytorium USA przed atakiem ze strony Sowietów. Na wyposażeniu znajdowało się około 100 rakiet antybalistycznych różnego typu. Przestrzeń powietrzna była nieustannie skanowana w celu wykrycia wszelkich możliwych zagrożeń nadlatujących w kierunku terytorium USA.

fot. Dailymail

Dlaczego zdecydowano się na kształt piramidy? Nie wiadomo, faktem jest jednak, że obiekt pochłonął miliony dolarów, ale był wykorzystywany przez zaledwie rok. Wkrótce bowiem po jego otwarciu cały program zawieszono a następnie kompleks został zamknięty. W ten oto sposób zostały nam tylko zdjęcia i pytanie: po co?

 Gdyby ktoś chciał obejrzeć aktualne zdjęcia kompleksu to można je zobaczyć za pomocą Google Street View, współrzędne:

48° 35′ 21.91″ N, 98° 21′ 24.26″ W

fot. Google Street View
 


źródło:.dailymail.co.uk

wtorek, 15 kwietnia 2014

Marynarka wojenna zmieniła wodę morską w paliwo!

Energia pozyskiwana z wody morskiej jako paliwo napędzające okręty i samoloty odrzutowe. Już wkrótce ta technologia może znaleźć się w zasięgu marynarki USA!


Potwierdzenie tej informacji będzie stanowiło nie tylko prawdziwy przełom dla całego przemysłu energetycznego, ale też stanie się źródłem ogromnych perturbacji na świecie. Państwa, które do tej pory miały możliwość forsowania swojego zdania dzięki posiadanym zasobom paliw mogą wkrótce stać się zupełnie bezbronne wobec potęgi napędzanej paliwami prosto z wody morskiej.

Naukowcy pracujący dla marynarki wojennej USA poinformowali, że udało im się dokonać rozszczepienia wody morskiej na dwutlenek węgla i wodór, które mogą zostać użyte do produkcji paliwa. Jak podaje Heather Willauer pracownik należącego do marynarki Naval Research Laboratory (NRL), wojsko w ciągu 7-10 lat będzie zdolne produkować paliwo, które napędzać będzie większość pojazdów - w tym odrzutowce i okręty.

Póki co jednak naukowcy muszą poradzić sobie z jedną główną przeszkodą, otóż proces katalizy wody morskiej pochłania prawie dwa razy tyle energii elektrycznej niż jest on w stanie wytworzyć. Czy ma to zatem sens? Zdaniem Willauer jak najbardziej i w jej przekonaniu ten ujemny bilans energetyczny będzie można bardzo szybko poprawić i wkrótce koszt wytworzenia paliwa spadnie znacząco.

Stany Zjednoczone są potęgą niepodzielnie panującą na morzach, ta potęga ma jednak swoją słabą stronę - USA uzależnione są bowiem od ogromnych ilości paliwa, które potrzebne jest do napędzania ich wojennej machiny. Jeśli zapowiadana rewolucja w technologii faktycznie dojdzie do skutku, możliwości bojowe Amerykanów wzrosną do poziomu, jakiego nie znał do tej pory nikt w historii.



Źródło: Defensone

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Fragment powieści "Kod Władzy": Rozdział 29 Stare Kiejkuty, Polska



Słońce było już wysoko, gdy czworo mieszkańców chaty nad jeziorem usiadło przy wspólnym śniadaniu. Dziś nie czuli się już tak swobodnie i nie byli w tak wakacyjnym nastroju jak wczoraj, przed wydarzeniami, których każde z nich zapewne nie zapomni do końca życia. Wybierając dla siebie miejsca przy stole, dyskretnie rozglądali się dookoła.
– Możecie czuć się bezpiecznie – powiedział Kajetan. – Nasz przeciwnik zginął we wczorajszym pościgu. Jeżeli oczywiście fakt czyjejś śmierci może nas pocieszyć.
– Skąd wiesz? – zapytał Marc.
– Pojechałem rano na zakupy do Szczytna – odpowiedział Kajetan. – Gdy kupowałem świeże pieczywo, usłyszałem najnowsze plotki o wczorajszym wypadku uciekającego przed pościgiem policji bmw. Kierowca tego samochodu zginął, omijając nieszczęśliwie blokadę policyjną…
Spojrzeli na siebie. Milczeli.
Nad stołem rozszedł się zapach świeżo zaparzonej kawy. Czekali, aż ktoś z nich zainicjuje dyskusję na temat, który wypełnił im noc. Kajetan odezwał się pierwszy.
– Przemyślałem nasze plany i mam dla was pewną propozycję.
– Znakomicie – powiedział Marc. – Ktoś musi koordynować nasze działania. Macie coś przeciwko temu, by był to Kajetan? – zwrócił się do pozostałych.
– To znakomity pomysł – odparł Poul.
Monik skinęła głową.
– Co wymyśliłeś? – zwróciła się do Kajetana.
– Czy macie jakieś ograniczenia czasowe na najbliższych kilka dni? – zapytał.
Spojrzeli na siebie znowu.
– Musimy od czasu do czasu dać znać w redakcji, co planujemy. Nasi szefowie wiedzą, że wyjechaliśmy zrealizować kolejny temat. Z nami nie ma problemu.
– Ze mną również – uśmiechnął się Poul.
– Moja sugestia jest następująca – powiedział Kajetan. – Proponuję, byście szukając interesujących nas miejsc, – spojrzał na Marca i Monik – pojechali do Wewelsburga, a wracając, zatrzymali się na zamku Czocha niedaleko granicy Polski i Niemiec. O tym pierwszym nie muszę mówić, to była siedziba Himmlera i jego rycerzy, a ten drugi to tajemnicze miejsce położone nieopodal wielu niezbadanych do końca podziemnych korytarzy i lochów, niedaleko ogromnego podziemnego kompleksu. To właśnie tę okolicę kojarzy się z ukrytymi skarbami III Rzeszy. Być może to historia, ale te okolice od lat pobudzają wyobraźnię poszukiwaczy przeszłości, a ja przypilnuję tych waszych samolotów. – Uśmiechnął się. – Marc, Wewelsburg jest na pewno dobrym motywem, wartym zainteresowania.
– Zapowiada się pasjonująco – ucieszyła się Monik. – Co o tym sądzisz? – spojrzała na Marca.
– Świetnie – odparł. – Muszą nam tylko oddać nasz samochód.
– Znakomicie – ucieszył się Kajetan. – Zaraz pojedziemy na posterunek. Pomogę wam odzyskać samochód. Może nam się uda, a jeśli nie, pojedziecie moim wozem.
Poul spojrzał pytająco na Kajetana.
– Jakie zadanie masz dla mnie? – zapytał.
– Proponuję, byś pojechał do Międzyzdrojów. Tam dokonywano eksperymentów z bronią rakietową. Wprawdzie od lat nic się tam nie dzieje, ale warto, byś poznał tę okolice. Chciałbym, abyś spotkał się z moim przyjacielem Wiktorem. To niezwykle interesujący człowiek. W twoich misjach może być dla ciebie dobrym wsparciem. Skoro mamy takie, a nie inne informacje, warto sprawdzić te trzy miejsca.
– Dobrze – odparł Kajetan – wyruszę jeszcze dzisiaj. Nie przeszkadza mi jazda nocą.
– W takim razie zatrzymasz się u mojego znajomego, który mieszka w małej rybackiej osadzie. Napiszę do niego list. Myślę, że tak będzie bezpieczniej.
– Gdzie wobec tego się spotkamy? – zapytał Marc.
Kajetan zamyślił się na moment. Nie zastanawiał się nad pytaniem Marca, ale nad sposobem, w jaki powinni się ze sobą kontaktować. Był przekonany, że ktoś może ich podsłuchiwać. Cała trójka mogła być obserwowana.
– Musimy porozumiewać się telefonicznie. Ale tak, by nikt nas nie podsłuchiwał. Zdobędę numer najbliższej poczty i tam będę na was czekał pojutrze o trzynastej. Zadzwonicie z bezpiecznych telefonów. Najpierw wy – zwrócił się do Marca i Monik – a potem ty, Poul. Zdzwonimy się znowu za kolejne dwa dni. Spotkamy się tam, gdzie będzie największe prawdopodobieństwo odkrycia czegoś interesującego. Czy sądzicie, że to ma sens?
– To dobry pomysł – powiedział Marc. – Jedźmy zatem na policję odzyskać samochód.
– Dobrze – odparł Kajetan. – Napiszę tylko do przyjaciela znad morza i wytłumaczę Poulowi, jak ma tam dojechać. Nie ma sensu, by na nas czekał. Nie wiem, jak długo będziemy przekonywać policjantów. Poul, podjedziesz z nami do miasteczka, bym mógł podać ci numer poczty. Jednak jedź osobno. Wejdź do małego sklepiku spożywczego na rynku, tam przekażę ci numer.
Kajetan wstał od stołu.
– No to możecie się powoli żegnać. Zadania rozdane. – Uśmiechnął się. – Zobaczymy, co nam z tego wyjdzie. Poul, gdybyś miał jakieś wiadomości z Watykanu…
– Oczywiście, dam znać.
Kajetan wszedł do domu.

piątek, 11 kwietnia 2014

czwartek, 10 kwietnia 2014

Zaginiony samolot MH370. Jakie teorie narosły wokół zaginięcia samolotu malezyjskich linii lotniczych?

Tajemnicze zniknięcie samolotu w krótkim czasie zaowocowało ogromną ilością najprzeróżniejszych teorii próbujących wyjaśnić co tak naprawdę się wydarzyło. Poniżej lista najciekawszych, najoryginalniejszych i ... najdziwniejszych.

fot. Wikipedia

Porwanie przez obcych - Boeing 777 został uprowadzony przez kosmitów. To teoria promowana między innymi przez cytowanego już przez "Kod Władzy" bloggera kryjącego się pod pseudonimem UFO BLOGGER. Za powstaniem teorii ma stać informacja od malezyjskich sił lotniczych, że w pobliżu samolotu w pewnym momencie widoczny był niezydentyfikowany obiekt latający. Ale czy od razu musieli być to kosmici?
 
 


Trójkąt Bermudzki - samolot zniknął daleko od Karaibów, ale to nie przeszkadza winić za to Trójkąt Bermudzki nawet jeśli znajduje się on po drugiej stronie globu. To było z resztą wyjaśnienie jakiego użył jeden z czołowych malezyjskich polityków.

Terroryści porwali lot MH370 - Malezja to kraj, który od lat boryka się z problemem terroryzmu, istnieje więc pewna doza wiarygodności dla tej teorii. Problem w tym, że samolot zniknął wiele dni temu, a terrorystom zależy przede wszystkim na rozgłosie.

Tajemnicza broń - samolot padł ofiarą nowej, tajemniczej broni o nieznanym zasięgu, która przejęła kontrolę, lub też po prostu strąciła boeinga do Oceanu i to tak skutecznie, że zagładzie uległa nawet czarna skrzynka. To teoria wygłoszona przez Mike'a Adamsa z NaturalNews. Pytanie: skoro jakieś mocarstwo lub grupa ludzi dysponuje tak potężną bronią to po co strącać cywilny samolot z cywilami na pokładzie? Efektu propagandowego nie ma tu zbyt wiele...

Niewidzialny samolot - na pokładzie MH370 znajdował się zespół ludzi, którzy sprawili, że Boeing 777 stał się kompletnie niewidzialny a następnie wylądował najprawdopodobniej na terenie jednej z baz US Air Force. Skąd teoria? Podobno leciało na nim aż 20 osób pracujących dla Departamentu Obrony USA. Pytanie: jeśli mieli ze sobą tak zaawansowaną technologię to jak wnieśli ją na pokład malezyjskich linii lotniczych? (źródło)
 
Samolot porwano bo leciał na nim bardzo ważny człowiek - a dokładnie  jeden z najważniejszych techników malezyjskiego oddziału IBM. Jego wiedza i umiejętności były na tyle cenne, że USA lub Chiny mogły pokusić się o porwanie całego samolotu tylko po to by zdobyć dostęp do tego człowieka.


A co na to czytelnicy "Kodu Władzy"? Macie jakieś swoje przemyślenia w tej materii?

środa, 9 kwietnia 2014

NATO ostrzega Rosję: dalej nie pójdziecie

W momencie zajmowania Krymu Rosja nie spotkała się z praktycznie żadnym oporem ze strony Zachodu jak i wojsk Ukrainy. To sprawiło, że władze w Moskwie zdają się wykorzystać sprawdzoną strategię i po zabezpieczeniu Floty Czarnomorskiej teraz będą dążyć do przejęcia kontroli nad ukraińskim zagłębiem przemysłowym.

fot. Andrew Butko/Wikipedia

Protesty jakie od pewnego czasu trwają w rejonie Donbasu i deklaracje niepodległości składane przez mieszkańców tego regionu pokazują dwie rzeczy: pierwsza to wiadomość dla wszystkich sąsiadów, że Rosja będzie wykorzystywać istnienie rosyjskojęzycznej mniejszości w danym państwie by skutecznie forsować swoje rozwiązania polityczne. Druga pokazuje coś zgoła innego: podwójne standardy nowych ukraińskich władz i popierających je państw zachodnich. Protesty w Doniecku czy Charkowie to przecież dalszy ciąg protestów, które zaczęły się na Majdanie. Tyle, że są one skierowane na Wschód. Tym razem jednak nie ma już problemu w tym by w Kijowie otwarcie deklarowano gotowość do strzelania do protestujących czy pacyfikację tych terenów bez względu na zdanie ulicy. Takie podejście tym bardziej zachęca Rosjan, którzy gromadzą coraz większe siły tuż za ukraińską granicą. Czy mając poparcie większości lokalnej ludności oraz przeważające siły zbrojne Władymir Putin zdecyduje się zająć rejon Donbasu?

Na podobne domysły sekretarz generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen odpowiedział jednak stanowczo: Rosja popełnia historyczny błąd i zażądał natychmiastowego odesłania wojsk spod granicy. Co na to Moskwa? Póki co wojska stoją tam gdzie stały, natomiast cały kryzys sprawił, że Europą ponownie zainteresowały się Stany Zjednoczone. Istnieje możliwość, że USA ponownie zwiększy kontyngent swoich wojsk, przede wszystkim w byłych krajach komunistycznych takich jak Polska, Litwa czy Rumunia.

Do upadku ZSRS na terenie Europy stacjonowało 285 tysięcy amerykańskich żołnierzy, obecnie pozostało ich niecałe 70, w tym większość na terytorium Niemiec, Włoch i Wielkiej Brytanii. Asystent sekretarza obrony, Derek Chollet zadeklarował jednak: "Chociaż nie szukamy konfrontacji z Rosją, to jednak jej działania na terenie Europy i Eurazji mogą wymagać ponownego przeanalizowania przez Stany Zjednoczone naszej dotychczasowej polityki w Europie i przyszłych ćwiczeń oraz szkoleń w regionie". 
 
Warto zwrócić uwagę na istotny element tej wypowiedzi. Przedstawiciel USA nie mówi nic o zwiększeniu obecności wojsk USA w sąsiedztwie Rosji, a raczej "szkoleniach i ćwiczeniach", a więc postawieniu przede wszystkim na możliwości europejskich państw. Stany Zjednoczone mają obecnie innego ważnego rywala - Chiny i to na Pacyfiku oraz Oceanie Indyjskim muszą one skoncentrować swoje siły. Europa musi sobie radzić w dużym stopniu sama.

 
 



Źródło: Strarisks/BBC
- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf