piątek, 31 maja 2013

Izrael grozi Rosji. Czy uzgodnił to z Waszyngtonem?

Izrael daje Rosji wyraźnie do zrozumienia, że chce mieć wpływ na "światowy porządek obrad". Ostre ostrzeżenie dotyczyło dostarczania Syrii zaawansowanych obronnych rakiet przeciwlotniczych. Izrael zapowiedział dalszą interwencję w tej sprawie, jednak czy wcześniej ustalił swoje działania z największym partnerem - USA?

fot. goddiscussion.com
Izraelski minister obrony Mosze Yaalon ostrzegł, że "jeśli Rosja dostarcza system obrony powietrznej do Syrii, to wiemy, jak się zachować". Minister określił rosyjskie dostawy jako "zagrożenie, którego rozwojem jesteśmy poważnie zaniepokojeni". Mosze Yaalon zasugerował dalszą eskalację konfliktu w Syrii, a co za tym idzie - zwiększenie nalotów z powietrza.

Warto przypomnieć, że od 1963 roku, w Syrii nieprzerwanie obowiązywał stan wyjątkowy. Syryjski rząd tłumaczył to "pozostawaniem w stanie wojny z Izraelem" (w praktyce chodziło o skuteczne ograniczanie swobód obywatelskich). Dopiero 21 kwietnia 2011 prezydent Baszar al-Asad podpisał dekret o zniesieniu stanu wyjątkowego, co miało uspokoić i tak już napiętą sytuację w kraju oraz na arenie międzynarodowej. 

Zaledwie kilka dni temu, nad ranem 3 maja Siły Powietrzne Izraela zaatakowały znajdujące się w Syrii składy z irańską bronią (rzekomo przeznaczoną dla bojowników libańskiego Hezbollahu). Operacja została powtórzona jeszcze raz w nocy z 4 na 5 maja. Bombardowany ośrodek badawczy Dżamraja oraz pobliskie składy amunicji były już wcześniej obiektem izraelskich ataków (pod koniec stycznia tego roku). 

Izrael oraz Waszyngton (z pomocą NATO) chcą pozbawienia Syrii broni, amunicji oraz wszelkich pocisków obronnych. Zdaniem obu państw, obecny stan rzeczy "zagraża bezpieczeństwu zachodnich krajów". Rosja, która wraz z Iranem oraz Libanem udziela militarnego wsparcia Syrii, w ostatnich dniach staje się obiektem zaciętej krytyki Izraela.

Czy Waszym zdaniem Waszyngton nieformalnie popiera izraelską "groźbę" względem Rosji? A może Izrael czuje się już na tyle pewnie, że nie musi o to pytać swojego "wielkiego brata" zza oceanu?


Źródła: theglobeandmail/thestar/activistpost

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/05/izrael-grozi-rosji-czy-uzgodni-to-z.html

środa, 29 maja 2013

Fragment powieści "Kod Władzy: Tajemnica czternastej bramy"

Specjalnie dla Czytelników bloga udostępniam fragment mojej drugiej powieści "Kod Władzy: Tajemnica czternastej bramy" poświęcony zagadnieniu eksperymentów, których wykonywanie objęte zostało klauzulą "ściśle tajne"... Zachęcam gorąco do lektury!

fot. ichef.bbci.co.uk
– (...) Na ogół ten właśnie, jak powiedziałeś, maniak, jest jak wierzchołek góry lodowej. Tylko on jest widoczny. Za takim maniakiem stoją ludzie, a nawet całe środowiska, które mają w jego działaniach swój własny interes – Marc skomentował wypowiedź Georga.

– Trudno się z tobą nie zgodzić. W przypadku tego maniaka, zapewne jak przypuszczasz, wspieranego przez kogoś o kim się nie mówi publicznie, możemy mówić o działaniach, które doprowadziły do prawdziwego horroru. Ich opis można podobno znaleźć w zaciszu archiwów pewnej akademii medycznej. Z tego co mi wiadomo, ów człowiek był jej pracownikiem, co pozwoliło mu prowadzić makabryczne eksperymenty. Był przy tym wykładowcą i, o ironio, uczył przyszłych lekarzy. Powstały wówczas urządzenia do tak zwanego biorezonansu.

– Biorezonansu? Brzmi dosyć naukowo – zdziwił się Marc.

– (...) Otóż, eksperyment realizowano poprzez oddziaływanie na obie półkule mózgu operatora biolokacji polem magnetycznym. Umieszczano między induktorem pola magnetycznego a strefą skroniową operatora obiekt biologiczny, lub jego składnik, znajdujący się w stadium definitywnej śmierci. W momencie badania następowało stadium nieodwracalnych zmian, prowadzących do śmierci. Mówiąc wprost, początkowo zwierzęta, a potem ludzie musieli być umierający.

George ponownie spojrzał w oczy Marca.

– To równie makabryczne, jak to, co ci powiedziałem przed chwilą. Otóż, podobno stosowano… – George zawahał się – uszkodzenia mechaniczne i rożne sposoby upuszczania krwi. Zamrażanie, zatruwanie organizmu, wielokrotne oparzenia różnymi kwasami i oparzenia termiczne. Głodzenie, odwodnienie, niedotlenienie i uduszenie. Porażenie prądem elektrycznym i promieniowaniem jonizującym. Prądami wichrowymi i wysokim stężeniem chloru. O innych sposobach już nie wspomnę.

– To jakiś koszmar. To wszystko zdarzyło się naprawdę? – zapytał przerażony Marc. Od nadmiaru szokujących informacji niemal kręciło mu się w głowie.

– Początkowo eksperymenty prowadzono, jak już wspomniałem, na zwierzętach. Ich ciała w stanie agonii były umieszczane między induktorem magnetycznym a głową operatora. Stosowany wówczas test, przeprowadzany na dwunastu operatorach, polegał na odgadywaniu figur geometrycznych na zasłoniętych kartkach. Zauważono, że większe efekty uzyskiwali ci operatorzy, którzy własnoręcznie uśmiercali zwierzęta w czasie eksperymentu. Efekt był również tym lepszy, im większa była organizacja zabijanego obiektu. Później badania przeprowadzano na zwłokach dopiero co zmarłych ludzi, w tym noworodków, które zmarły przy porodzie czy embrionów uzyskanych przy aborcji. Co było potem, już ci powiedziałem.

– Powiedz mi w takim razie – odezwał się Marc – co to ma wspólnego z urządzeniami do biorezonansu?

– Uzasadnień eksperymentatorów było wiele. Doświadczenia pomogły zbudować takie urządzenia, które w trakcie swojego oddziaływania na ludzki organizm leczą, przerywając pewne zachodzące w nim procesy. Mglista ideologia dorabiana do tej makabry niewarta jest poważnych rozważań.

– George, czy można znaleźć potwierdzenie tego o czym mówisz?

– O jakie potwierdzenie ci chodzi? Publiczne? Tajnych służb? Dla ciebie, dziennikarza, najważniejsze bywają potwierdzenia w publikacjach, nieprawdaż? – uśmiechnął się George.

Powieść "Kod Władzy" można zakupić za pośrednictwem strony autora

wtorek, 28 maja 2013

Czy w dobie Internetu potrzebujemy jeszcze polityków?

Od dzieciństwa jesteśmy wychowywani, aby zrozumieć system rządów, który nadzoruje wydatkowanie publicznych środków, tworzy obowiązujące prawo oraz reprezentuje nas na arenie międzynarodowej. Reprezentacja polityczna to "znak firmowy" ustroju demokratycznego. Czy jednak w czasach powszechnego dostępu do Internetu potrzebujemy jeszcze polityków, którzy podejmują decyzje za nas?

fot. 3.bp.blogspot.com
Nasi przedstawiciele w parlamencie mają działać "w naszym imieniu". Zasadniczo decydują także kto będzie tworzył reprezentujący nas rząd. Kiedy Stany Zjednoczone stały się narodem w 1776 roku, demokratyczny system rządów (w opinii ojców założycieli) był najbardziej efektywny. Przecież nie każdy może brać udział w głosowaniu i podejmowaniu najważniejszych decyzji... Czy zatem w roku 2013 założenia te ciągle są aktualne? Czy nadal potrzebujemy reprezentacji, gdy technologia daje nam łatwy sposób do "mówienia własnym głosem"?

Internet oferuje nam dziś wszystko, czego jako społeczeństwo potrzebujemy, aby poddać pod głosowanie (referendum) dowolną kwestię. Koszt takiego typu podejmowania decyzji jest niewielki, a w porównaniu z tradycyjnymi wyborami pozwoli zaoszczędzić ogromne pieniądze. Istnieje także szereg powodów, które hamują tego typu innowacje. Wielu rządzącym (ale i lobbystom) nie byłoby na rękę podejmowanie decyzji przez ogół w każdej ważnej kwestii. 

A co jeśli hakerzy włamaliby się do systemu i zmanipulowali wyniki? To częsty argument podnoszony przez przeciwników tego typu innowacji. Z kolei zwolennicy "internetowej demokracji" podkreślają, że pieniądze zaoszczędzone na "mizernej reprezentacji polityków" mogłyby być inwestowane w obronę przed hakerami. Argumentów za jak i przeciw jest wiele. Nie ulega jednak wątpliwości, że powszechny dostęp do Internetu z czasem wymusi zmiany na formie sprawowania reprezentacji jak i samej procedurze podejmowania decyzji. 

Współczesność przynosi nam ogrom technologicznie zaawansowanych wynalazków, które umożliwiają nam przedefiniowanie dotychczasowego funkcjonowania w społeczeństwie. Politycy obawiają się jednak, że raz dana nam taka szansa, mogłaby zmienić świat już na zawsze, przenosząc naszą codzienność na zupełnie nowy poziom...

Czy Waszym zdaniem tego typu innowacje mają szanse realnego wdrożenia?



Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

poniedziałek, 27 maja 2013

Odkryto bakterię, która potrafi przetrwać nawet na Marsie!

Niedawne odkrycie dokonane na Ellesmere Island w kanadyjskiej części Arktyki, daje wysokie prawdopodobieństwo na to, że bakterie mogą rozwijać się nawet na powierzchni Marsa. Odkryta bakteria jest w stanie rozwijać się w temperaturze zaledwie pięciu stopni Celsjusza (która jest najniższą kiedykolwiek odnotowaną dla wzrostu bakterii). Czy odkrycie dostarczy nam wskazówek na temat warunków koniecznych do życia na powierzchni Marsa?

fot. redorbit.com
Odkryta właśnie bakteria Planococcus halocryophilus OR1 rzuca nowe fakty na warunki konieczne dla rozwoju żywych organizmów. "Bakteria żyje w bardzo słonej wodzie. Znaleziono ją w wiecznej zmarzlinie na Ellesmere Island" powiedział Lyle Whyte, profesor mikrobiologii środowiska na Uniwersytecie McGill oraz kierownik zespołu badawczego. 

Solanka dostosowuje temperaturę wody do otoczenia, tworząc możliwe, jednak bardzo trudne warunki do zamieszkania. Unikatowy organizm jest zdolny do pozostawania aktywnym (m.in. w zakresie oddychania) nawet w temperaturze -25 ° C (-13 ° F). Zespół zbadał sekwencję genomu bakterii i stwierdził, że dostosowuje się do bardzo zimnych warunków dzięki kluczowym zmianom w strukturze komórkowej. Zmiany te obejmują zmiany w błonach, które otaczają bakterie i chronią je przed wrogim środowiskiem.

Możemy nauczyć się od tego mikroba sporo, także jeżeli chodzi o prognozowanie co do występowania podobnych form życia w innych częściach układu słonecznego. Warto przypomnieć, że podobny mikroorganizm został odkryty w ekstremalnych warunkach Antarktydy przez zespół badaczy z Uniwersytetu Maryland. Zespół ten stwierdził, że obecność lodu i wody na księżycach Jowisza może uczynić je idealnym miejscem dla takich mikrobów.

Czy Waszym zdaniem odkrycie pozwoli nam lepiej poznać możliwości kolonizowania innych planet? I czy tego typu bakterie mogą występować także na innych ciałach niebieskich we wszechświecie?



Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

sobota, 25 maja 2013

"Nowa zimna wojna" wyłania się w Arktyce

Naukowcy szacują, że Arktyka posiada 13 procent nieodkrytych światowych złóż ropy oraz 30 procent nieodkrytych złóż gazu. Do niedawna jednak surowce, które mogłyby dawać setki miliardów dolarów przychodów były zamarznięte i nieosiągalne. Dziś rozpoczyna się "cicha wojna" o ogromne pieniądze i bezpieczeństwo energetyczne w skali całego świata. Kto zdobędzie Arktykę - zdobędzie globalne wpływy na długie lata...

Arktyka odkrywa dla nas swoje bogactwa.
To sięgnie po nie jako pierwszy?
(fot. static.guim.co.uk)
Globalne ocieplenie, nowoczesne technologie wydobywcze oraz wiarygodne ekspertyzy doprowadziły do ​​tego, co eksperci opisują jako "rodzaj wyścigu szczurów po Arktykę". W miniony piątek prezydent Barack Obama ogłosił nową strategię USA dla Arktyki, nazywając region "niesamowitym miejscem". Obama wezwał także wszystkie narody do ochrony "kruchego środowiska i utrzymywania obszaru Arktyki wolnego od konfliktów". Wydaje się jednak, że słowa te mają odwrócić uwagę od prawdziwych celów i interesów USA na biegunie północnym.

Arktyka ociepla się szybciej niż jakakolwiek inna części świata. Eksperci przewidują, że region będzie wolny od lodowej pokrywy w ciągu około 20 lat. Zmiany środowiskowe, które z tym się wiążą mogą zagrozić nie tylko niedźwiedziom polarnym, wielorybom, czy fokom, ale mieszkańcom odległych zakątków świata - od Florydy po Bangladesz. Rządy i koncerny (pomimo mocno akcentowanej polityki ochrony środowiska) widzą w topnieniu lodowców jednak coś zupełnie innego: dobrodziejstwo dla biznesu i ogromne zyski. 

Powstaną liczne nowe szlaki żeglugowe, które będą w stanie zapewnić szybsze i tańsze korytarze eksportowe dla wielu dóbr na całym świecie (od żywności i elektroniki począwszy aż po samochody i sprzęt wojskowy). Jednak największą "nagrodą" stanie się ogromny i niewykorzystany zasób ropy, gazu, minerałów i metali szlachetnych, które czekają dziś uśpione w Arktyce. W 2007 roku rosyjski statek badawczy umieścił flagę rosyjską na dnie Oceanu Arktycznego, w pobliżu bieguna północnego. To symboliczny gest, który przez największe mocarstwa został odebrany jednoznacznie: wyścig właśnie się rozpoczął!

Do obszaru Arktyki roszczenia wysuwa wiele państw.
Które z nich ma jednak największego do tego prawo?
(fot. cdn.zmescience.com)
W zeszłym roku (obok Rosji) także Chiny, Dania, Kanada oraz Stany Zjednoczone dołączyły do "konkursu", wysyłając swoje lodołamacze na rejs przez Arktykę. Ekonomiczna rywalizacja w Arktyce sprawiła, że obszar ten staje się dziś "rosnącym priorytetem bezpieczeństwa międzynarodowego". Kraje arktyczne przypatrując się działaniom innych państw, planują wysłanie dodatkowych wojsk do regionu w celu utrzymania stabilności zarówno na morzu jak i w powietrzu. 

Jakie zatem konkretne kroki podejmują poszczególne państwa? Rosja planuje przeszkolić i wyposażyć specjalną brygadę na wypadek "arktycznej wojny", Kanada przeznacza miliony dolarów na budowę 28 wojskowych statków-lodołamaczy. Norwegia, Dania i USA rozszerzają z kolei swoje militarne centra dowodzenia i szybkiego reagowania w Arktyce. Czy to wszystko dla zapewnienia bezpieczeństwa w regionie? Wygląda to na coś zupełnie innego...

Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen powiedział w środę, że "organizacja nie ma planów, aby zwiększyć swoją obecność w Arktyce". Tym samym pozostawił wolną rękę poszczególnym krajom w zakresie roszczeń i działań (w tym militarnych) na terenie północnego bieguna... Z wiadomych przyczyn (finansowych, technologicznych, wojskowych) w wyścigu tym uczestniczyć mogą tylko najsilniejsi, jednak ich decyzje wpływ mieć będą na przyszłość nas wszystkich. 

Co ważne, Rosja przygotowuje obecnie wniosek do ONZ, aby potwierdzić swoje prawa terytorialne do rozległego podwodnego grzbietu, który rozciąga się aż do Kanady. Eksperci twierdzą, że takie działanie wytrąci z równowagi wielu polityków w Waszyngtonie i Ottawie. Jeśli rosyjski wniosek zostanie zaakceptowany, to da on Rosji wyłączne prawo do niemal połowy obszaru Arktyki.

Czy Waszym zdaniem eksploatowanie cennych złóż Arktyki może być realizowane w sposób pokojowy? I kto Waszym zdaniem ma największe prawo do tego obszaru?


Źródła: stratrisks/bigstory/newsok

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/05/nowa-zimna-wojna-wyania-sie-w-arktyce.html

piątek, 24 maja 2013

Tajemnicza śmierć w Alabamie: czy może być związana z uprawami Monsanto?

Russia Today poinformowało wczoraj o "dziwacznej fali chorób układu oddechowego w Alabamie". Dwie osoby w wyniku infekcji zmarły. Lekarze nie mieli pojęcia co to za choroba i skąd pochodzi. Ofiary cierpiały na objawy grypopodobne, w tym duszność, gorączka i kaszel. Co wiąże wszystkie te osoby?

fot. takepart.com
"Spośród siedmiu hospitalizowanych osób z nową chorobą, dwie zmarły", podaje rzeczniczka Alabama Department of Public Health Mary McIntyre. Choć przyczyna infekcji nie jest nieznana, to warto zauważyć, że obecnie pola bawełny w południowo-wschodniej Alabamie są w pełnym rozkwicie. Co ważne, bawełna ta jest genetycznie modyfikowana i ​​zawiera pestycydy typu Bacillus thuringiensis (Bt). 

Nie ma dziś bezpośrednich dowodów na to, że tajemnicza choroba w Alabamie jest dziełem "polepszaczy" Monsanto. Warto jednak przypomnieć, że poważne choroby rolników występowały także w Indiach, kiedy to wielki koncern rozpoczął współpracę przy uprawie tamtejszej bawełny. Raporty z czterech indyjskich wiosek wykazały, że około 25% owiec zginęło w ciągu tygodnia od wprowadzenia środków Monsanto do upraw, a rolnicy aż z sześciu plantacji stale zgłaszali negatywne reakcje skóry, oczu i górnych dróg oddechowych...

Indyjski rolnik cierpiał z powodu praktyk Monsanto, dlatego rząd w Indiach jeszcze w zeszłym roku anulował licencje dla upraw bawełny przez koncern, powołując się na nieuczciwe praktyki handlowe. "Daliśmy szansę Monsanto, jednak wszelkie nieuczciwej praktyki handlowe zostały wykazane i udowodnione", mówi Sudam Adsule, indyjski dyrektor kontroli jakości upraw. Czy podobny scenariusz mógłby mieć miejsce dziś w Stanach? To mało prawdopodobne. 

Firma Monsanto na terenie 180 amerykańskich plantacji wprowadziła właśnie trzy nowe odmiany upraw bawełny typu "Deltapine". Oznacza to, że społeczności wokół tych upraw (najpewniej) nieświadome są ryzyka, które wraz z sobą one niosą. To najnowszy "eksperyment" Monsanto, którego skutki mogą okazać się o wiele gorsze niż te z Alabamy czy Indii...

Czy Waszym zdaniem USA byłoby w stanie podjąć tak radykalne kroki względem Monsanto jak Indie?



Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

czwartek, 23 maja 2013

Afgańczycy gotowi do wykorzystania ogromnego bogactwa kraju?

Afganistan jeszcze w tym roku planuje uruchomić nawet pięć rafinerii ropy i gazu oraz liczne kopalnie cennych surowców. Jako państwo pogrążone w zamieszkach, Afganistan stara się docierać do inwestorów, aby rozwijać gospodarkę w oparciu o swoje bogate zasoby. Kto jest już nimi zainteresowany?

fot. i.telegraph.co.uk
"Najnowsze projekty obejmują badanie i rozwój w zakresie wydobycia ropy, gazu ziemnego, rud żelaza, miedzi i złota", podkreśla minister kopalin Wahidullah Shahrani. "Planujemy ogłosić dwa przetargi celem poszukiwania ropy i gazu w tym roku, a dwa kolejne w przyszłym roku lub w 2015. Afganistan ma potencjał, aby być samowystarczalny w zapotrzebowaniu na ropę i gaz", dodaje. 

Afganistan ma na celu zwiększenie udziału przemysłu wydobywczego w krajowej gospodarce aż do 45 procent do roku 2024 (w porównaniu z 3 procentami w roku ubiegłym). Naród, który przeszedł dekady walki, w tym dwie wojny domowe, planuje również rozpocząć projekt wydobycia rzadkich ziem litowych. Minerały te wykorzystywane są przez producentów akumulatorów oraz szeroko rozumianych produktów elektronicznych. Dziś ma się to zmienić. 

Afganistan to kraj niezwykle bogaty w cenne surowce.
Czy zachodnie korporacje ruszą szturmem po ich wydobycie?
(fot. stratrisks.com)
Choć Afganistan jest obecnie jednym z najbiedniejszych państw na świecie (pod względem PKB per capita), to popularny US Geological Survey szacuje, że afgańskie surowce mineralne warte są biliony dolarów (!). Korupcja i problemy bezpieczeństwa skutecznie hamowały zainteresowanie zachodnich firm co do inwestowania w kraju. Najbardziej intratne kontrakty przypadły więc chińskim i indyjskim firmom wspieranym przez państwo. 

Czy Waszym zdaniem Afganistan ma szansę na prawdziwy "skok" gospodarczy? I czy zachodnie korporacje masowo zaczną inwestować w Afganistanie?



Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

środa, 22 maja 2013

NASA wyśle w kosmos kapsułę "Orion". Czy to nowy rozdział kosmicznych podróży?

NASA zapowiedziało uruchomienie w 2014 roku bezzałogowego lotu testowy unikatowej kapsuły "Orion". Statek ma zostać zbudowany przez Lockheed Martin i docelowo przemierzać "najodleglejsze zakątki kosmosu". Kolejnym krokiem będą loty z udziałem astronautów na Księżyc, Marsa, a nawet asteroidy. Czy to już stały (po kosmicznych wahadłowcach) kierunek dla podróży w kosmosie? 

fot. exchange3d.com
Kapsuła ma zostać wystrzelona z Cape Canaveral na Florydzie. Jej pierwszą misją będzie okrążenie Ziemi dwa razy, a następnie próba wykonania "nienaruszonego ponownego wejścia w ziemską atmosferę i zanurzenie się w oceanie". Amerykańska agencja kosmiczna zapowiedziała w oświadczeniu, że "ma nadzieję na przełom w zakresie projektowania pojazdów jak i zmniejszania potencjalnego niebezpieczeństwa misji badawczych". 

Rozpoczęcie projektu ma nastąpić na początku 2014 roku. Celem badań będzie opracowanie kosmicznej kapsuły zdolnej do osiągania prędkości większych niż 20 000 mil na godzinę (32 000 km/h). "Oprócz ogromnej prędkości, pojazd ma zapewnić bezpieczny powrót astronautów z orbity na Ziemię", mówi Bill Gerstenmaier, pracownik NASA. "Aktualnie prowadzone są już badania niezmiernie ważne dla szczegółowego procesu projektowania samej kapsuły", dodaje.

Pracami nad kapsułą zajmuje się Lockheed Martin Corporation. Amerykański koncern zbrojeniowy powstał w 1995 roku i należy do „wielkiej piątki” amerykańskiego przemysłu obronnego (zatrudnia ponad 140 tysięcy osób na całym świecie). Prace nad kosmiczną kapsułą koncern rozpoczął jeszcze w 2006 roku. "Orion" ma ważyć 23 tony i przewozić czterech astronautów jednocześnie. 

Projekt kosmicznej kapsuły "Orion" początkowo był częścią programu "Constellation" i miał zapewnić jedynie szybki transport astronautów na Księżyc. "Constellation" został jednak odwołany przez prezydenta Baracka Obamę "za opóźnienia oraz niewykonanie budżetu". Obama w miejsce odwołanego projektu postawił nowy cel dotarcia na asteroidę i Marsa do 2025 roku. 

Czy Waszym zdaniem projektowana kosmiczna kapsuła "Orion" otwiera kolejny etap dla podróży w kosmosie?


Źródła: activistpost/space/nasa

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

wtorek, 21 maja 2013

Na całym świecie nadchodzi podwodna gorączka złota!

Podwodne górnictwo, czyli "gorączka złota w głębinach" staje się faktem. Rosnące koszta surowców mineralnych oraz szybki postęp w technologii wydobywczej powodują "otwarcie się" dna morskiego na szeroką eksplorację. Eksperci alarmują, że nasze środowisko może jednak nie wytrzymać rosnącego tempa wydobycia cennych złóż. Czy mają rację?

fot. sea-technology.com
Międzynarodowa Organizacja Dna Morskiego (ISA) opublikowała w zeszłym tygodniu opracowanie na temat "odpowiedzialnego wydobywania surowców z obszarów morskich". Firmy komercyjne rzekomo mają rozpocząć wydobycie w 2016 roku, jednak ISA już teraz uznała, że ​ firmy nie wykazały należytych kompetencji i umiejętności. 

Nauka podpowiada, że potencjał do wykorzystywania podmorskiej rezerwy surowców jest wyższy niż kiedykolwiek w historii. Zachętą dla podmorskiego górnictwa są rosnące ceny metali, wysoka rentowność przedsiębiorstw górniczych, kończące się lądowe złoża niklu, miedzi i kobaltu, a także nowe maszyny, które wykorzystywane są do przetwórstwa bogatych skał z dna morskiego. Chiny już zaprojektowały stację podwodną (wielkości hotelu) z napędem jądrowym.

Podwodne górnictwo realizowane ma być na Atlantyku, Oceanie Indyjskim i Pacyfiku. Licencjobiorcy ISA to dobrze znani giganci przemysłowi, w tym Lockheed Martin (amerykański koncern zbrojeniowy, jeden z „wielkiej piątki” amerykańskiego przemysłu obronnego). ISA zapewnia, że ​​kraje rozwijające się będą otrzymywać część zysków z działalności wydobywczej realizowanej pod jego auspicjami.

Pomimo trwających przygotowań i "uspokajającego głosu koncernów", liczni eksperci kwestionują, czy górnictwo na obszarze dna morskiego powinno być w ogóle dozwolone. Jon Copley z Uniwersytetu Southampton stwierdził: "nie sądzę, że jesteśmy właścicielami oceanu w tym sensie, że możemy robić z nim co chcemy. To obszar nienależący do żadnego z państw i taki status quo powinien zostać zachowany". 

Czy świat w końcu zdał sobie sprawę, że nasze zasoby są ograniczone? Obecnie "schodzimy" z lądu pod wodę, czy kolejnym krokiem będzie górnictwo w kosmosie?



Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

poniedziałek, 20 maja 2013

Elektryczna stymulacja mózgu zwiększy nasze umiejętności matematyczne

Naukowcy z Uniwersytetu w Oxfordzie po przeprowadzeniu najnowszych badań stwierdzili, że słaby sygnał elektryczny może pomóc zwiększyć umiejętności matematyczne w ciągu (zaledwie) kilku miesięcy! Czy każdy z nas będzie mógł poddać się takiej "terapii"?

fot. redorbit.com
Zaproponowana przez zespół badaczy unikatowa technika polega na umieszczeniu elektrod na skórze głowy. Stosując "przypadkowy szum elektryczny do stymulowania części mózgu", możliwe jest podwyższenie zdolności matematycznych dowolnej osoby. Technika ta jest całkowicie bezbolesna, nieinwazyjna i stosunkowo tania. Należy do grupy technik o nazwie "przezczaszkowej stymulacji elektrycznej" (TES). 

Naukowcy poprosili 51 studentów o wzięcie udziału w eksperymencie (25 uczestników brało udział w głównym eksperymencie, pozostałe 26 osób stanowiło tzw. grupę kontrolną). "Okazało się, że zaledwie po pięciu dniach szkolenia udało nam się doprowadzić do długotrwałej poprawy funkcji poznawczych mózgu", podkreśla dr Roi Cohen Kadosh z Wydziału Psychologii Eksperymentalnej Uniwersytetu Oksfordzkiego. Stan "poprawy" zdolności matematycznych trwał jeszcze przez sześć następnych miesięcy.

Zdaniem ekspertów, pomysł powszechnego zastosowania techniki w specjalistycznych klinikach jest jak najbardziej realny. Pomysłodawcy będą musieli pokonać jednak kilka przeszkód natury społeczno-etycznej, finansowej oraz naukowej. Dodają, że "jeśli wyniki badań będą szły nadal w pozytywnym kierunku, mamy nadzieję, że uzyskamy bezpieczne i tanie narzędzie stymulacji zdolności poznawczych. Będziemy mogli pomóc dziecku w każdej klasie matematyki, jak i starszemu pacjentowi cierpiącemu na choroby neurodegeneracyjne", dodaje dr Kadosh.

Naukowcy nie są jednak pewni, czy "wystrzeliwanie pojedynczych ładunków do mózgu" nie będzie powodować z czasem "wypalania neuronów w obszarach mózgu, które otrzymywały tego typu stymulacje". Konieczne stają się zatem kolejne badania i testy. Niejako przypadkiem okazało się, że elektryczna stymulacja mózgu pomaga także pacjentom, którzy cierpią z powodu silnego bólu. Dostarczanie energii elektrycznej przez czujniki na czaszkach pacjentów z przewlekłą migreną daje im ulgę i zmniejsza bądź w ogóle pozbawia bólu. 

Czy Waszym zdaniem tego typu narzędzia stymulacji mózgu mają szanse upowszechnienia? Czy każdy z nas będzie mógł zostać matematycznym geniuszem?



Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

sobota, 18 maja 2013

Eugenika: przeszłość i ...przyszłość?

Fascynacja eugeniką w dużej mierze zakończyła się wraz z końcem II wojny światowej i okrucieństwami dokonanymi przez narodowy socjalizm. Czy jest tak jednak naprawdę?

fot sikharchives.com
Pomimo faktu, że Zachód odrzuca dziś oficjalnie teorię eugeniki, zdaniem biologów, praktyka większej ingerencji w "planowanie reprodukcyjne" skutecznie eliminuje słabszych członków gatunku ludzkiego. "Współczesna eugenika", choć formalnie negowana, istnieje i staje się realną możliwością, większą aniżeli w latach 1920-1930...

Eugenika oznacza 'dobrze urodzony' (gr. eugenes). Pojęcie to zostało wprowadzone w 1883 r. przez Francisa Galtona, kuzyna Karola Darwina i dotyczyło selektywnego rozmnażania zwierząt (w tym ludzi), aby ulepszać gatunki z pokolenia na pokolenie. Negatywne konotacje pojęcia wiążą się dziś przede wszystkim z nadużyciami eugeniki narodowo socjalistycznej (nazizmu). Współcześnie mówi się, że jest to "bardziej neutralny ideowo system poglądów zakładający możliwość doskonalenia cech dziedzicznych człowieka".

W eugenice dominującą rolę odgrywa dziś genetyka oraz nauka o dziedziczeniu. Początkowo przeważały bardzo prymitywne wyobrażenia o inteligencji człowieka jak i samej hierarchii rasowej. Znane były także jedynie bardzo inwazyjne zabiegi względem nienarodzonego płodu, jak chociażby amniopunkcja (metoda diagnostyczna polegająca na nakłuciu igłą jamy owodni). Dla porównania, obecnie naukowcy potrafią odwzorować prawie cały genom płodu przy wykorzystaniu zaledwie krwi od matki i śliny ojca. 

Dzięki pracom Irvinga Fishera (profesor ekonomii w latach 1920-30 na University of Yale) dowiadujemy się, że elity minionej epoki robiły z tego rodzaju informacji dramatyczny użytek: określano, które płody są zdrowe, a które powinny być "poddane eliminacji dla dobra społeczeństwa jako całości". Taki scenariusz jest wręcz niewyobrażalny w dzisiejszym "klimacie politycznym" oraz w czasach szeroko rozumianej poprawności politycznej. 

Czy nawet dzisiaj możemy mówić o "przejawach" eugeniki? Zastanówmy się nad następującym przykładem. Współcześnie w 90% przypadków, dodatni wynik testu na zespół Downa prowadzi do aborcji (regulacje prawne większości państw na to zezwalają). Trudno sobie zatem wyobrazić bardziej wyrazisty przejaw "eugeniki liberalnej". Tym samym "współczesna eugenika" charakteryzuje się przeniesieniem odpowiedzialności za tego typu decyzje z państwa na rodziców. 

Dzisiejsza medycyna i genetyka pozwalają eliminować liczne choroby oraz niepełnosprawności jeszcze na etapie rozwoju płodu w łonie matki. Obecne "dążenie do doskonałości" daje nam coraz swobodniejszą rękę, bez konieczności wykonywania jakichkolwiek aktów przemocy względem ludzkiej godności i praw człowieka (co jest pozorne). Nasze nieustające dążenie do szeroko rozumianej kontroli powoduje ingerencję w pokolenia nienarodzonych...

Czy Waszym zdaniem możemy zatem mówić o "współczesnej eugenice"?


Źródła: nytimes/nature/eugenics

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/05/eugenika-przeszosc-i-przyszosc.html

piątek, 17 maja 2013

Bezzałogowce poszukają ropy w Norwegii. Czy amerykanie robią to samo już od dawna?

Powierzchniowy krajobraz często odzwierciedla to, co znajduje się pod ziemią, a nawet pod dnem morskim. Zdaniem naukowców, staranny przegląd skał i minerałów "pozwala dokonać łatwego oszacowania gdzie znajdują się bogate złoża ropy naftowej". Czy rozsyłane dziś na całym świecie amerykańskie bezzałogowe statki latające (popularne UAV) nie tylko służą kontroli wojskowej, ale także "prześwietlają" kolejne państwa pod kątem cennych surowców?

fot. defense-update.com
Norwescy naukowcy opisują drony jako "stawianie kamer na niebie". Wydawać się to może banalne, ale dzięki nim możliwe jest badanie terenu "prosto w dół z dowolnej wysokości". Informacja dzięki temu jest znacznie jaśniejsza, łatwiej także dopasować obrazy do siebie i tworzyć modele 3D terenu. Bezzałogowe drony są dużo tańsze niż helikopter, ale również mogą pracować na wysokościach oraz w miejscach w których wykorzystanie helikoptera po prostu jest niemożliwe. 

Norweska badaczka Aleksandra Sima (pracownik Uniwersytetu w Bergen) podkreśla, że "wykorzystywane przez nas drony będą wyposażone w skanery, czujniki oraz kamery potrzebne do badania i tworzenia struktury geologicznej dowolnego terenu". W ten sposób naukowcy chcą dowiedzieć się o rodzajach i grubości osadów oraz innych aspektach formacji geologicznych, które pomogą w znalezieniu złóż ropy naftowej. 

Głównym ograniczeniem dla tego typu działalności badawczej są norweskie regulacje prawne. "Kontrolerzy na ziemi", którzy pilotują drony jak i ich kamery muszą być zweryfikowane przez norweskie władze lotnictwa. Ponadto sam projekt może być realizowany wyłącznie na terenach niezaludnionych, nie utrudniając tym samym normalnego funkcjonowania społeczeństwa.

Nieliczni komentatorzy norweskich badań podkreślają jeszcze jeden ważny fakt: amerykańskie wojsko już od dłuższego czasu "patroluje" swoimi bezzałogowcami rozmaite regiony całego globu. Uzasadnieniem ich przelotów jest zwykle kontrola granic, demaskowanie kryjówek wroga, czy zwiększanie bezpieczeństwa ludności cywilnej. 

Czy jednak (jak słusznie pytają eksperci) działalność ta de facto (jak w Norwegii) nastawiona jest na mapowanie terenów i poszukiwanie cennych surowców w różnych zakątkach świata?



Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.

czwartek, 16 maja 2013

Wojskowe działania będą kontrolowane przez jedno urządzenie?

Biuro amerykańskiego Sekretarza Obrony przedstawiło specjalny "pilot", który poprzez zintegrowany system sterowania umożliwia wspólną kontrolę wojskowych maszyn na lądzie, w wodzie i w powietrzu. Oprogramowanie sterujące można dodać do dowolnej bezzałogowej maszyny, która będzie w stanie komunikować się i współpracować z innymi pojazdami. Czy to kolejny ważny krok w kierunku nowoczesnej wojny bez udziału żołnierzy?

fot. theaviationist.com
Przełomowa technologia sprawia, że komputer działa na bazie kodu oprogramowania jak swoista brama, która "kontroluje cały bezzałogowy system, od samego pojazdu aż po jego ładunek". Oprogramowanie sterujące będzie działać na każdym rodzaju platformy lub sprzętu, wystarczyć ma nałożenie na system nowych sterowników. 

Szef Naval Research, admirał Klunder Matthew podkreśla, że "w niedalekiej przyszłości za pomocą jednego urządzenia-pilota kontrolować będziemy mogli jednostki sił powietrznych całego bezzałogowego systemu. Podobnie jeden dowodzący, siedząc przy biurku będzie mógł kontrolować wszystkie wojskowe platformy morskie". Admirał dodał, że zintegrowany system jednego urządzenia to "militarna przyszłość". 

Projekt otwiera możliwości dla znacznie szerszego i szybszego generowania nowych technologii oraz wzrostu potencjału militarnego. W przyszłości narzędziem bitwy będą bezzałogowe systemy na wszystkich płaszczyznach: w powietrzu, na ziemi, morzu i pod wodą, a specjalny "wirtualny skrzydłowy" za pomocą jednego urządzenia kontrolować będzie przebieg taktycznych działań.

Czy Waszym zdaniem w przyszłości wojna będzie toczyła się właśnie w taki sposób?


Źródła: stratrisks/powerfullinfo/science

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/05/wojskowe-dziaania-beda-kontrolowane.html

środa, 15 maja 2013

Znamy już listę nagrodzonych w konkursie!


W dniu dzisiejszym odbyło się kolejne losowanie unikatowych nagród spośród wszystkich osób, które zakupiły książkę "Kod Władzy" poprzez system mikropłatności na blogu.


Listę nagrodzonych osób zamieszczamy poniżej.


Voucher dla 2 osób uprawniający do darmowego noclegu na Zamku Korzkiew:

Adam Rajski

Książka "Kod Władzy: Tajemnica czternastej bramy" ze specjalną dedykacją Autora:

Ewa Kojec

Robert Radem

Anna Jarząb

Adrian Borenko

Bożena Kula

Wszystkim zwycięzcom serdecznie gratulujemy! Skontaktujemy się z Wami niezwłocznie i przekażemy szczegóły co do odbioru nagrody.

Kolejne losowanie odbędzie się już 14 czerwca! Przypominamy także o nagrodzie specjalnej - podwójnej wycieczce do Wenecji (losowanie odbędzie się w ostatnich dniach czerwca).

Zachęcamy do lektury powieści "Kod Władzy" i brania udziału w konkursie. 

Monsanto wygrywa kolejną sprawę przed Sądem Najwyższym

Sąd Najwyższy w USA wydał jednomyślną decyzję stwierdzającą, że "rolnicy nie mogą korzystać z genetycznie modyfikowanych nasion Monsanto do produkowania kolejnych nowych nasion". Warunkiem takiego działania jest uiszczenie na rzecz korporacji astronomicznych opłat. Czy Monsanto nie musi się już niczego obawiać?

fot. rt.com
Eksperci w zakresie prawa autorskiego podkreślają, że orzeczenie może mieć wielce negatywne konsekwencje dla licznych aspektów nowoczesnego rolnictwa, jak również dla całego procesu patentowania materiału genetycznego. Dziś rolnicy kupują "opatentowane nasiona" Monstanto i związani się ścisłymi wytycznymi co do ich wykorzystywania.

O negatywnych konsekwencjach "nadużywania" nasion przekonał się Vernon Hugh Bowman, amerykański rolnik. Kiedy sprawa wyszła na jaw, Monsanto pozwało rolnika, a sędzia federalny w Indianie nakazał Bowmanowi zapłacić firmie aż 84 000 dolarów odszkodowania (za naruszenie patentu). Decyzja ta została utrzymana w mocy przez Sąd Apelacyjny dla Okręgu Federalnego oraz w ostatniej instancji przez Sąd Najwyższy.

W obronie przed Sądem Najwyższym, Bowman próbował powołać tzw. "doktrynę wyczerpania patentu", która pozwala każdemu używać produktów, które uzyskał legalnie. Jednak doktryna ta nie miała zastosowania w tym przypadku. "Doktryna wyczerpania patentu nie pozwala rolnikom podejmować dodatkowych działań bez zgody Monsanto", podkreślał jeden z sędziów Sądu Najwyższego.

Decyzja była ważnym zwycięstwem dla Monsanto - firmy, która jest ostro krytykowana przez rolników i ekologów. Działalność na rynku genetycznie zmodyfikowanego ziarna siewnego, produkcja hormonu wzrostu bydła domowego oraz agresywny styl lobbingu spowodował, że Monsanto stało się jednym z najbardziej znienawidzonych przez działaczy ruchów antyglobalistycznych i ekologicznych koncernów międzynarodowych. 

Czy Waszym zdaniem racja naprawdę leży po stronie Monsanto?


Źródła: redorbit/beforeitsnews/latimes

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/05/monsanto-wygrywa-kolejna-sprawe-przed.html

wtorek, 14 maja 2013

David Icke i gadzi spisek

Badacz teorii spiskowych i "alternatywnej historii" David Icke, przemierza świat promując swoją tezę, że to zmiennokształtne gady z kosmosu kontrolują nasz dzisiejszy świat. Co ciekawe, wiele osób uważa jego domysły za wiarygodne i doszukuje się dowodów na ich poparcie. Co dziś wiemy na temat jego teorii?

fot. topsecretwriters.com
Zdaniem Davida Icke'a fakty są takie, że na całym świecie gady występują w dziełach religijnych jak i w samej tradycji kulturowej. Walia ma w godle smoka, Biblia odnosi się do diabła jako "Wielkiego smoka", a w mitologii i religii Indii istnieje wiele odniesień do "węży i ​​latających smoków". To tylko nieliczne przykłady z długiej listy badacza dla tzw. teorii reptilianów (gadów, które mają przyjmować ludzką postać i rządzić światem).

Wedle badacza, gady-ludzie są mniej emocjonalne, aniżeli ich ludzkie odpowiedniki. Posiadają "wyrafinowaną znajomość uniwersalnych praw fizyki i przyrody", mają być także źródłem wszelkich tajemnic i spisków na Ziemi. David Icke dodatkowo podkreśla, że "gady mają niepisane prawo do kolonizacji wszystkich planet i systemów gwiezdnych we wszechświecie, co wiąże się z prawem podbicia a nawet zniszczenia zastanych tam cywilizacji". 

Autor teorii przedstawia reptilianów jako humanioidów, największych kontrolerów i manipulatorów rasy ludzkiej. Jego zdaniem światowy przywódca Barack Obama jak i członkowie królewskiej rodziny w Windsor są przedstawicielami tej, jak sam mówi, "grupy reptilian pijących krew z systemu Alpha Dracon". Warto nadmienić, że Icke obwinia prezydentów USA i innych "współpracowników ziemskich" za pamiętny zamach z 11 września 2001 na WTC. Atak miał stanowić efekt jednej z cięższych konspiracji reptilianów na Ziemi w ostatnich latach. 

Co bardzo interesujące, aż 12,5 miliona (!) Amerykanów wierzy, że światem rządzi grupa zmiennokształtnych jaszczuro-ludzi. Według ostatniego badania przeprowadzonego przez Public Policy Polling, prawie co trzeci ankietowany (28 proc.) jest przekonany, że "tajemnicza elita spiskuje w celu przejęcia władzy nad światem i wprowadzeniem nowego ładu". Więcej zwolenników tej teorii jest jednak wśród republikanów aniżeli demokratów.

Czy Waszym zdaniem popularna teoria Davida Ickea traktowana powinna być jedynie w kategorii "ciekawostki"? Czy też historyk może mieć rację?


Źródła: bardofely/nibiruancouncil/prisonplanet

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/05/david-icke-i-gadzi-spisek.html

poniedziałek, 13 maja 2013

Rosja realizuje program broni naddźwiękowej. Co na to USA?

Rosja pracuje obecnie intensywnie nad programem "pocisków naddźwiękowych". Projekt obejmuje ponad 60 przedsiębiorstw, a jego zakończenie planowane jest do roku 2020. Pierwsze prace rozpoczęto w byłym ZSRR, jednak ich wznowienie nastąpiło dopiero w poradzieckiej Rosji w 2009 roku. Jak na badania Rosji zareagują Stany Zjednoczone?

fot. politic365.com
Viktor Litovkin, redaktor niezależnego magazynu Observer zauważa, że "pierwsze projekty broni naddźwiękowej były bardzo udane jak na realia Związku Radzieckiego. Jednak plany te zostały zawieszone i odłożone na etapie projektowania, brakowało pieniędzy, aby je realizować, nie było też potrzeby się spieszyć". Dziś Zachód (zwłaszcza USA) z powodzeniem rozwija pociski naddźwiękowe, które zdaniem Rosji mogą być wykorzystywane przeciwko jej interesom. Moskwa wraca tym samym do swoich dawnych planów, uwzględniając jednak współczesny postęp technologiczny i militarny. 

Dlaczego broń naddźwiękowa jest dziś tak cenna? Jej głównym atutem jest szybkość. Naddźwiękowe pociski mogą podróżować z prędkością przewyższającą prędkość dźwięku ( czyli 1200 km/ h). Dodatkowo taka broń jest w stanie "przebić się" przez każdą obronę przeciwrakietową. Dzięki prędkości ponaddźwiękowej, broń ta posiada ogromną energię kinetyczną i może być wykorzystywana do przewozu głowic jądrowych oraz konwencjonalnych.

Stany Zjednoczone mają swój własny "naddźwiękowy program rozwoju broni", który w założeniach ma pozwolić na zbudowanie wielofunkcyjnego pocisku do roku 2018. Zdaniem rosyjskich ekspertów, Rosja nie będzie w stanie konkurować z USA na tym polu, przynajmniej w najbliższych latach. Problemem jest to, że broń tego typu potrzebuje całego kompleksu infrastrukturalnego - to nie tylko pojazdy dostawcze, ale także system kontroli lotu, odpowiednie urządzenia naprowadzające i kontrolujące.

Broń naddźwiękowa to wyzwanie dla Rosji. Czy Waszym zdaniem Moskwa nadrobi straty i z czasem dorówna Stanom Zjednoczonym?


Źródła: stratrisks/newsxs/ruvr

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/05/rosja-realizuje-program-broni.html

sobota, 11 maja 2013

Dlaczego rządy "okradają" banki?

Czy słyszałeś o narodach tak zadłużonych, że zajmowane są aktywa na rachunkach bankowych osób prywatnych? W wielu zakątkach świata to współczesna tragedia, która wydaje się nie mieć rozwiązania (warto wspomnieć chociażby o Cyprze). To szczególnie aktualny problem kiedy uświadomimy sobie, że Amerykanie zmagają się z rządem, który pożycza 46 centów z każdego ich dolara...

fot. wreporter.com
Jak podkreślają eksperci, w pewnym momencie ta "wędrówka pieniądza" musi się skończyć. I nie będzie to problem, który spowoduje załamanie się gospodarki na Cyprze, ale dotknie z ogromną mocą największe światowe mocarstwa. 

Tylko w ostatnich dniach, System Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych zapowiedział, że "planuje utrzymanie polityki taniego długu", co oznacza kontynuowanie "stymulacyjnych" planów, które jedynie maskują stagnację gospodarki. Kłopotliwym elementem takiej polityki jest także fakt, że amerykańscy podatnicy posiadają coraz to większy udział we wszystkich papierach wartościowych, które niegdyś stanowiły atut rządu.

Gdy Cypr tonął w długach i szukał tratwy ratunkowej, urzędnicy postanowili sięgnąć do majątku osobistego swoich obywateli. Finanse dwóch największych banków zostały zamrożone, a rząd podjął bezprecedensowy krok celem pobrania "lwiej części" środków zgromadzonych na prywatnych rachunkach bankowych.

Strefa euro walczy o przetrwanie, a Cypr stał się pierwszym krajem, który sięgnął do depozytów obywateli celem sfinansowania swojego długu. Mimo to, problem nie dotyczy wyłącznie rządu Cypru, tego typu "mentalność działania" dotyka rządów kolejnych państw i dokonuje ogromnego spustoszenia gospodarczego. 

Podkreśla się, że podobna sytuacja ma już miejsce w USA. W przeciwieństwie jednak do Stanów Zjednoczonych, Cypr związany jest granicami Unii Europejskiej, co powoduje, że euro bez zgody UE nie może zostać "dodrukowane". Wielu polityków i urzędników polega dziś na zdolności USA do "manipulowania podażą pieniądza". Problem ogromnego długu publicznego jednak w żaden sposób się nie zmniejsza...

Humorystyczna grafika wydaje się najlepiej obrazować współczesną pozycję
trzech największych podmiotów: systemu bankowego, rządu oraz zwykłych obywateli
(fot. stratrisks.com)
Warto przypomnieć słynny cytat burmistrza Nowego Jorku Michaela R. Bloomberga, który stwierdził, że "Ameryka posiada nieskończoną ilość pieniędzy". Słowa te brzmią dziś jak szaleństwo, ponieważ skończona liczba podatników nie jest w stanie finansować nieskończonej ilości długu (!). 

Jak więc możemy chronić swoje pieniądze? Przede wszystkim nigdy nie należy wkładać pieniędzy do banków znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej. Ponadto należy zawsze rozważać wszystkie inne dostępne opcje inwestycyjne. 

Dziś prawie każdy rząd musi nauczyć się "żyć w granicach swoich kompetencji", trzymając się z dala od oszczędności swoich obywateli, które stanowią "łatwy łup". W przeciwnym razie niejedne państwo niebawem staniem się kolejnym Cyprem...

Czy Waszym zdaniem rządy chcą czy muszą podejmować tego typu działania?



Źródła: stratrisks/washingtontimes/whatreallyhappened

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/05/dlaczego-rzady-okradaja-banki.html

piątek, 10 maja 2013

Zobacz jak ropa krąży po całym świecie

Unikatowa mapa przedstawia jak ropa naftowa przez morze "podróżuje" po świecie oraz które miejsca załadunków są najbardziej podatne na atak. Mapa pochodzi z ostatniego projektu sprawozdawczego w zakresie bezpieczeństwa energetycznego USA. Raport stworzony został przez dziennikarzy Medill National Security Journalism Initiative. 

fot. leadingtrader.com
Mapa jest naprawdę warta polecenia - reporterzy zbadali wszystkie aspekty bezpieczeństwa energetycznego, począwszy od retoryki prezydenta na temat ropy naftowej aż po załamanie amerykańskich operacji wojskowych w celu stabilizacji dostaw ropy. Witryna posiada liczne wykresy i diagramy (całość do sprawdzenia pod linkiem: http://oilchangeproject.nationalsecurityzone.org/). 

Na mapie zawarto wszystkie potencjalnie newralgiczne punkty - w szczególności Cieśninę Ormuz, gdzie dziennie załadowywanych jest 17 milionów baryłek ropy naftowej (co stanowi jedną piątą światowych zasobów!). Według niektórych szacunków, Stany Zjednoczone w ciągu ostatnich dziesięcioleci wydały aż 8 000 000 000 000 dolarów na utrzymanie wojska w tym regionie (w tym licznych lotniskowców i myśliwców odrzutowych). Wszystko po to, aby mieć pewność, że kraje takie jak Iran "nie zduszą" światowych dostaw ropy. 

Unikatowa mapa przedstawia najważniejsze szlaki transportowe
ropy naftowej oraz główne węzły załadunkowe.
(fot. washingtonpost.com)

Roger Stern, profesor na University of Tulsa National Energy Policy Institute podkreśla, że "szacunki dotyczące rzeczywistych kosztów ochrony transportu ropy znacznie się różnią. Możemy być jedynie pewni, że USA zainwestowała od 1976 roku w Zatoce Perskiej biliony dolarów". 

Czy ktoś z nas potrafiłby wyobrazić sobie dzisiejsze życie bez ropy naftowej? Najwięksi dostawcy "czarnego złota" przekonują nas, że to niemożliwe. Z najnowszego raportu opublikowanego przez British Petroleum wynika jednak, że zasoby ropy przy obecnym poziomie zużycia wyczerpią się już za 42 lata...

Dlaczego Waszym zdaniem Stanom Zjednoczonym tak bardzo zależy na ochronie szlaków transportowych ropy naftowej?


Źródła: stratrisks/washingtonpost/eia

Twórcą artykułu jest Victor Orwellsky, autor powieści "Kod Władzy". Powielanie treści artykułu bez podania źródła jest zabronione.
http://www.orwellsky.blogspot.com/2013/05/zobacz-jak-ropa-krazy-po-caym-swiecie.html

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf