Szanowni Czytelnicy,
Od wydania „Kod władzy” minęło kilka lat. Zakończyłem jej bezpłatną publikację na swoim blogu. Mam nadzieję, że więcej osób ją przeczytało, a wielu z Was pozostawiła w sytuacji gdy zadajecie sobie pytanie: czy to widzimy na co dzień jest takie jak nam się poprzednio wydawało? „Kod” odniósł sukces, dostąpił nawet miana bestsellera, doczekał się emisji w oddziałach Polskiego Radia, uznania internautów w ich głosowaniach w konkursie „Blog roku” zajmując pierwsze miejsce jako najlepszy blog polityczny. Artykuły Orwellsky’ego przeczytało prawie 40 milionów czytelników na całym świecie, ponad 3 miliony zagościły na blogach, a sam autor, doczekał się określenia „polskiego Dana Browna”. Miło, bo kto przed publikacją książki słyszał o jakimś tam Orwellskym? Ale co innego jest chyba najważniejsze.
Potwierdziło się to, że w maleńkiej miejscowości na Mazurach, w Starych Kiejkutach było więzienie CIA, którego władza się tak gorączkowo wypierała, nie tylko nasza, ale i amerykańska. O ile to, że była, mógł jeszcze ktoś zakładać, to faktu wyniesienia z Watykanu tajemnych akt, przez pewnego istotnego urzędnika, nikt poza „Kodem” nie zapowiadał, a tak się przecież stało. Od czasu premiery książki świat „postąpił do przodu”. W tym czasie próbowano zawłaszczyć internet, wtłoczyć na rynek obwarowane zawłaszczającymi licencjami GMO, „udusić” WikiLeaks za kompromitujące władzę przecieki. Podsłuchiwano polityków z „górnej półki” a baz wojskowych na wschodzie strzeże się w „imię demokracji”.
Tej samej demokracji, dla której rewolucje na północy Afryki podszyte są nowymi kontraktami na eksploatację naturalnych bogactw.
„Obyś żył w ciekawych czasach” te stare chińskie powiedzenie, a właściwie dość poważne przekleństwo pasuje jak ulał do tego, że nasz świat stał się bardziej orwellowskiniż był zaledwie kilka lat temu. I dla tego chyba warto było napisać te książkę? Być może nie doskonałą, ale jak napisał jej recenzent: „Pasjonująca książka Kod Władzy jest kluczem do zrozumienia świata, w którym jasne fakty i ich właściwe nazwanie uważa się za spiskowa teorię dziejów lub polityczna niepoprawność. Te są jedynie wypracowanym sposobem ośmieszania zdrowego rozsądku, niczym więcej”. Czy tak jest w rzeczywistości? Osądźcie sami.
„Tajemnica czternastej bramy” jest inną książką niż „Kod”. Z bardziej dynamiczna akcją, z wątkami „nie z tej ziemi”, gdzie fikcja, jak piszą moi czytelnicy, miesza się z prawdą. Jest powieścią odnosząca się bardziej do współczesności niż do historycznych kontekstów. Akcja przenosi bohaterów na tajemniczy, fascynujący zamek w południowej Austrii. Nigdy nie zdobyty, do którego droga prowadzi przez czternaście bram. A w czternastej bramie ukryte jest.. no właśnie… by się dowiedzieć może warto przeczytać książkę, której fragmenty będę publikował w kolejnych odsłonach na stronie blogu. Najtrudniej być sędzią we własnej sprawię a skoro tak to posłużę się jedną z recenzji, zmieszczonej na stronie znanego portalu Merlin.pl:
tośka
Wciągająca, pełna tajemnic, fascynująca (2012-11-27)
Ocena 5 na 5
Miejmy nadzieję, że tak faktycznie jest jak pisze anonimowa recenzentka.
Dochodzę do wniosku, że przychodzi czas na trzecią część. Kiedy będzie? Pewnie na święta. Które? Pewnie te wielkanocne. O czym ? No właśnie… Będzie o teoriach brytyjskich służb specjalnych, które twierdzą, że ich agenci mogą zamknąć się w torbie turystycznej od środka i skonać. Będzie o globalnej sieci wywiadu elektronicznego, o Breiviku i jego zagadkowych powiązaniach. Będzie też pewnie o tym jak to się stało, że Prezesem Banku Centralnego Bośni i Hercegowiny nie może być obywatel tego kraju, a może i o tym jak wykończono „tygrysy azjatyckiej gospodarki”. Może kolejna książka odkryje tajemnicę rezygnacji Papieża Ratzingera? W końcu w gabinecie papieża wszystko się w tej historii zaczęło. Co w tym wszystkim jest pewnego? Z pewnością to, że książka jak dwie poprzednie, będzie związana z zamkiem Korzkiew. Miejscem, w którym czasem znajdziecie Orwellsky’ego, piszącego w jednej z jego urokliwych komnat.
Od wydania „Kod władzy” minęło kilka lat. Zakończyłem jej bezpłatną publikację na swoim blogu. Mam nadzieję, że więcej osób ją przeczytało, a wielu z Was pozostawiła w sytuacji gdy zadajecie sobie pytanie: czy to widzimy na co dzień jest takie jak nam się poprzednio wydawało? „Kod” odniósł sukces, dostąpił nawet miana bestsellera, doczekał się emisji w oddziałach Polskiego Radia, uznania internautów w ich głosowaniach w konkursie „Blog roku” zajmując pierwsze miejsce jako najlepszy blog polityczny. Artykuły Orwellsky’ego przeczytało prawie 40 milionów czytelników na całym świecie, ponad 3 miliony zagościły na blogach, a sam autor, doczekał się określenia „polskiego Dana Browna”. Miło, bo kto przed publikacją książki słyszał o jakimś tam Orwellskym? Ale co innego jest chyba najważniejsze.
Potwierdziło się to, że w maleńkiej miejscowości na Mazurach, w Starych Kiejkutach było więzienie CIA, którego władza się tak gorączkowo wypierała, nie tylko nasza, ale i amerykańska. O ile to, że była, mógł jeszcze ktoś zakładać, to faktu wyniesienia z Watykanu tajemnych akt, przez pewnego istotnego urzędnika, nikt poza „Kodem” nie zapowiadał, a tak się przecież stało. Od czasu premiery książki świat „postąpił do przodu”. W tym czasie próbowano zawłaszczyć internet, wtłoczyć na rynek obwarowane zawłaszczającymi licencjami GMO, „udusić” WikiLeaks za kompromitujące władzę przecieki. Podsłuchiwano polityków z „górnej półki” a baz wojskowych na wschodzie strzeże się w „imię demokracji”.
Tej samej demokracji, dla której rewolucje na północy Afryki podszyte są nowymi kontraktami na eksploatację naturalnych bogactw.
„Obyś żył w ciekawych czasach” te stare chińskie powiedzenie, a właściwie dość poważne przekleństwo pasuje jak ulał do tego, że nasz świat stał się bardziej orwellowskiniż był zaledwie kilka lat temu. I dla tego chyba warto było napisać te książkę? Być może nie doskonałą, ale jak napisał jej recenzent: „Pasjonująca książka Kod Władzy jest kluczem do zrozumienia świata, w którym jasne fakty i ich właściwe nazwanie uważa się za spiskowa teorię dziejów lub polityczna niepoprawność. Te są jedynie wypracowanym sposobem ośmieszania zdrowego rozsądku, niczym więcej”. Czy tak jest w rzeczywistości? Osądźcie sami.
„Tajemnica czternastej bramy” jest inną książką niż „Kod”. Z bardziej dynamiczna akcją, z wątkami „nie z tej ziemi”, gdzie fikcja, jak piszą moi czytelnicy, miesza się z prawdą. Jest powieścią odnosząca się bardziej do współczesności niż do historycznych kontekstów. Akcja przenosi bohaterów na tajemniczy, fascynujący zamek w południowej Austrii. Nigdy nie zdobyty, do którego droga prowadzi przez czternaście bram. A w czternastej bramie ukryte jest.. no właśnie… by się dowiedzieć może warto przeczytać książkę, której fragmenty będę publikował w kolejnych odsłonach na stronie blogu. Najtrudniej być sędzią we własnej sprawię a skoro tak to posłużę się jedną z recenzji, zmieszczonej na stronie znanego portalu Merlin.pl:
tośka
Wciągająca, pełna tajemnic, fascynująca (2012-11-27)
Ocena 5 na 5
Do drugiej części bestsellerowego "Kod Władzy" podchodziłam ostrożnie, obawiając się wyczerpania formuły, sztampy, braku pomysłów. Okazało się, że moje obawy były bezzasadne. "Tajemnica 14 bramy" to książka przemyślana, wciągająca, luźno nawiązująca do pierwszej części. Orwellsky zaskakuje kolejny raz - odkrywa przed czytelnikami tajemnice i układy, których istnienie można co prawda podważać, natomiast nie można ich definitywnie wykluczyć. Opierając się o domniemania, relacje, hipotezy konstruuje niezwykle ciekawą opowieść, w której nie istnieje słowo "niemożliwe". Lektura jest niezwykle pobudzająca intelektualnie, skłania do stawiania pytań i delektowania się brakiem odpowiedzi. Zdecydowanie polecam i czekam na kontynuację!
Miejmy nadzieję, że tak faktycznie jest jak pisze anonimowa recenzentka.
Dochodzę do wniosku, że przychodzi czas na trzecią część. Kiedy będzie? Pewnie na święta. Które? Pewnie te wielkanocne. O czym ? No właśnie… Będzie o teoriach brytyjskich służb specjalnych, które twierdzą, że ich agenci mogą zamknąć się w torbie turystycznej od środka i skonać. Będzie o globalnej sieci wywiadu elektronicznego, o Breiviku i jego zagadkowych powiązaniach. Będzie też pewnie o tym jak to się stało, że Prezesem Banku Centralnego Bośni i Hercegowiny nie może być obywatel tego kraju, a może i o tym jak wykończono „tygrysy azjatyckiej gospodarki”. Może kolejna książka odkryje tajemnicę rezygnacji Papieża Ratzingera? W końcu w gabinecie papieża wszystko się w tej historii zaczęło. Co w tym wszystkim jest pewnego? Z pewnością to, że książka jak dwie poprzednie, będzie związana z zamkiem Korzkiew. Miejscem, w którym czasem znajdziecie Orwellsky’ego, piszącego w jednej z jego urokliwych komnat.