poniedziałek, 31 grudnia 2012

Szczęśliwego Nowego Roku!


W Nadchodzącym Nowym Roku,

życzę wszystkim moim Czytelnikom wielu sukcesów, 

siły młodości oraz wszelkiej pomyślności,

samych spokojnych, pogodnych dni,

oraz mnóstwa wzniosłych cudownych chwil.

                                                                  Victor Orwellsky



piątek, 28 grudnia 2012

Co się zdarzy po końcu świata, czyli 6 prognoz na rok 2013

Jak będzie wyglądał świat w 2013? Co się wydarzy? Czy dojdzie do wybuchu tak zapowiadanej trzeciej wojny światowej? A może wybuchnie wielki, globalny kryzys gospodarczy? 

Rok 2012 zapisze się w historii jako rok bardzo wielu poważnych napięć oraz narastającego kryzysu w licznych państwach na świecie. Niejednokrotnie zdawało się, że świat stoi na krawędzi globalnego konfliktu a 21 grudnia naprawdę będzie oznaczał koniec, jeśli nie świata to z pewnością pewnej epoki. Tak się jednak nie stało. Ów domniemany, przewidziany przez Majów koniec świata ostatecznie nie nastąpił i długo oczekiwany rok 2012 powoli dobiega końca. Czy oznacza to jednak, że ludzie nagle zrezygnują z tworzenia prognoz i przepowiadania przyszłości? W żadnym wypadku! Już teraz po mediach krążą ogromne ilości scenariuszy przyszłych wydarzeń, przytoczmy zatem 6 najciekawszych i za rok, kiedy podsumowywać będziemy rok 2013 zobaczymy, które z nich najbliższe były realizacji. 
fot. flaivoloka/sxc.hu

1. Upadek Baszara Al-Assada

Zacznijmy od jednego z najgorętszych miejsc na Ziemi. Wygląda na to, że trwająca już ponad rok wyniszczająca wojna domowa w Syrii w końcu się skończy z niekorzystnym wynikiem jednak dla rządzącego obecnie krajem prezydenta, który w końcu podzieli los Muammara Kaddafiego i Hosniego Mubaraka. Zmęczony sankcjami Assad powoli tracić będzie inicjatywę i ostatecznie utraci kontrolę nawet nad stołecznym Damaszkiem. Trudno co prawda zgadnąć jaki będzie jego ostatecznie los, być może będzie szukać schronienia w pobliskim Iranie lub w Rosji, być może również stanie on na czele partyzantki, tak czy inaczej w Syrii do władzy dojdzie Bractwo Muzułmańskie, które tym samym przejmie kontrolę nad kolejnym ważnym państwem w regionie.

2. Wielka Wojna na Bliskim Wschodzie – atak na Iran

Pomimo antyamerykańskiej retoryki Bractwo od dłuższego czasu było po cichu wspierane w Syrii przez USA i jej sojuszników, między innymi Turcję i Katar. W momencie więc gdy dopiero co rozpoczynający drugą kadencję Barack Obama zdecyduje się na przeprowadzenie ataku na Iran to właśnie przez terytorium Syrii przeprowadzona zostanie główna ofensywa. Nie ma się co przy tym oszukiwać, że ewentualna wojna zakończy się szybko. Nawet w przypadku rozbicia głównych sił Iranu, terytorium tego górzystego kraju jest znacznie większe niż Afganistanu czy Iraku, w związku z czym niełatwo będzie utrzymać kontrolę nad całością. Ewentualny atak będzie też zapalnikiem, który może wywołać głęboki konflikt na całym Bliskim Wschodzie a ostatecznie doprowadzić do III Wojny Światowej.

3. Załamanie na rynkach, wzrost bezrobocia, cen żywności, ropy naftowej i metali szlachetnych

Rozpoczęty w 2008 roku kryzys finansowy zdaje się powracać z nową siłą. Problemy powoli przenoszą się do coraz to kolejnych krajów, nie widać jednak rozwiązań na ich zażegnanie. W roku 2013 może dojść do ostatecznego załamania, nowej odsłony kryzysu, która doprowadzi do bankructwa wiele państw i ich wierzycieli. W efekcie czeka nas fala masowych zwolnień, bezrobocie i wielkie problemy gospodarcze. Utrata wiarygodności przez wiele państw, również tych najbogatszych i najpotężniejszych będących gwarantem istniejącego ładu, odbije się na zaufaniu do ich systemów walutowych, wywołując potężną inflację. Ludzie masowo zaczną lokować swoje oszczędności w metalach szlachetnych, wzrosną również ceny podstawowych produktów takich jak żywność.

4. Body scanners w szkołach
Póki co straszą tym tylko Amerykanów, ale nie wykluczone, że wcześniej czy później trafią również do Europy. Body scanners, czyli skanery monitorujące sylwetkę człowieka bez ubrania, podobne do tych używanych na lotniskach mogą wkrótce zacząć trafiać do amerykańskich szkół jako rezultat ostatnich strzelanin mających miejsce w tym kraju. Już dziś w niektórych miastach w USA stosowane są wykrywacze metalu, tak więc pojawienie się bardziej zaawansowanych technologii może być już tylko kwestią czasu. Skanery te poważnie naruszają prywatność badanych osób, których sylwetka przedstawiona jest na ekranach tak jakby byli oni nadzy. W Stanach Zjednoczonych pojawiają się doniesienia o poważnych nadużyciach związanych z działalnością strażników przekraczających swoje uprawnienia.

5. Wielki cyberatak na USA

Można się spodziewać, że w 2013 dojdzie do znacznej eskalacji ataków przeprowadzanych za pośrednictwem internetu. Atak może zostać przeprowadzony zarówno z terytorium USA jak i zza granicy, najpewniej z Chin lub Rosji. Powodów również może być wiele: może być to reakcja na ewentualny początek wojny z Iranem, odpowiedź na skandaliczne dokumenty opublikowane za pośrednictwem serwisu Tyler, bunt przeciwko pogarszającej się sytuacji gospodarczej, a także operacja fałszywej flagi mająca dać powód do rozprawienia się raz na zawsze z niepokornymi internautami. Tak czy inaczej ten cyberatak może być zupełnie inny niż wszystkie, nie będzie jedynie ujawnieniem maili czy umieszczeniem wywrotowych haseł na rządowych stronach internetowych. Rezultatem tego ataku może być zupełny paraliż niektórych agencji rządowych i sektora finansowego a następnie poważne prześladowania członków Anonymous i innych subkultur hackerów oraz wprowadzenie nowych instrumentów kontroli nad siecią.

6. Utworzenie wspólnego skarbca dla strefy euro

Ten interesujący scenariusz sugerują autorzy The Daily Sheeple. Ich zdaniem w strefie euro dojdzie do kolejnego załamania, które tym razem nie dotknie jedynie państw z grupy PIIGS (Portugalia, Irlandia, Włochy, Grecja, Hiszpania), ale także rozniesie się na kolejnych członków strefy. Chcąc ratować budżety poszczególnych państw członkowskich między innymi poprzez ogłoszony we wrześniu nieograniczony zakup obligacji, Komisja Europejska podejmie kroki mające na celu utworzenie jednego wspólnego budżetu zdolnego finansować te zakupy, ale tez pobierać podatki bezpośrednio od państw członkowskich. Będzie to kolejny, obok postulowanego utworzenia wspólnych, europejskich sił zbrojnych, krok ku stworzeniu wielkiego europejskiego superpaństwa.

Powyższe scenariusze to rzecz jasna wybór zaledwie kilku najciekawszych z ogromnej liczby prognoz dotyczących naszej przyszłości. Wiele z nich jest ze sobą połączonych i można się spodziewać, że nawet jedno z nich może wywołać lawinę, która doprowadzi do realizacji pozostałych.

Amerykanie stworzą system, który przewidzi kto i kiedy popełni przestępstwo?

Rząd USA dał zielone światło dla programu, którego celem będzie gromadzenie danych dotyczących obywateli USA. Dane będą przechowywane przez okres do pięciu lat w ramach kontroli antyterrorystycznej celem analizy bezpieczeństwa państwa.

fot. washingtonpost.com
Jako pierwsza swoje obawy podniosła wydawana w Nowym Jorku jedna z najbardziej znanych gazet o tematyce gospodarczej - Wall Street Journal. Gazeta sugeruje, że Narodowe Centrum Zwalczania Terroryzmu (NCTC) próbuje stworzyć rozbudowany system monitoringu. Wątpliwość dotyczy legalności tego typu działań ze strony rządu.

Zgodnie z zasadami podpisanej umowy, Centrum może przechowywać informacje zwykłych Amerykanów nawet do 5 lat, także wtedy gdy nie są one związane z terroryzmem lub innymi przestępstwami. Chociaż system monitoringu wydaje się być podobny do tych stosowanych często przez firmy komercyjne, krytycy obawiają się, że podważa on prawa obywateli.

"Niewinni ludzie mogą być badani, a ich dane przechowywane przez długie lata", podkreśla w swoim oświadczeniu Chris Calabrese, pełnomocnik Amerykańskiej Unii Wolności Obywatelskich. "Wiadomości te mogą być dzielone z obcymi rządami. Wszystko to pod płaszczykiem walki z terroryzmem i przewidywania przyszłych zbrodni".

Urzędnicy NCTC twierdzą jednak, że w systemie monitorowania i analizy nie chodzi o stworzenie "wehikułu czasu dla przyszłych zbrodni", ale o praktyczne połączenie przeszłości i aktualnych wydarzeń odnoszących się do konkretnych osób...

Czy Waszym zdaniem tego typu system zbyt mocno ingeruje w prawa i wolności obywatelskie?


Źródła: stratrisks/darkreading/theverge

czwartek, 27 grudnia 2012

Sprawa kamerdynera-szpiega doczekała się zakończenia!

Temat kamerdynera-szpiega na blogu przedstawiany był od samego początku. Dziś, po wielu burzliwych komentarzach i szeregu zaskakujących wydarzeń sprawa wydaje się być zakończona. Papież Benedykt XVI ułaskawił swojego byłego kamerdynera Paolo Gabriele (!), który za kradzież tajnych dokumentów został oficjalnie skazany na karę pozbawienia wolności. 

fot. blogspot.com
Papież osobiście poinformował kamerdynera o swojej decyzji i przebaczeniu, odwiedził go w koszarach żandarmerii watykańskiej. "Był to ojcowski gest wobec osoby, z którą papież dzielił przez kilka lat codzienną zażyłość" - podkreśla Stolica Apostolska w opublikowanym komunikacie. Zgodnie z wolą Benedykta XVI, Paolo Gabriele został chwilę później zwolniony do swojego watykańskiego mieszkania.

Majordomus został skazany na początku października na 18 miesięcy więzienia, jednak dodatkowymi konsekwencjami będą teraz także zakaz pracy w Stolicy Apostolskiej oraz pozbawienie mieszkania na terenie Watykanu. Sekretariat stanu podkreślił, że co prawda kamerdyner nie może już mieszkać na terenie Watykanu, ale jemu i jego rodzinie zostanie zapewniona pomoc.

Do pracy powrócił już także drugi skazany w aferze Vatileaks, Claudio Sciarpelletti, informatyk z Sekretariatu Stanu, który pomagał niewiernemu majordomusowi. Także względem niego Papież postanowił zastosować akt łaski. 

Przypomnę jeszcze, że Paolo Gabriele został uznany winnym kradzieży zastrzeżonych dokumentów z apartamentów Benedykta XVI. Większość materiałów przekazał prasie, dyskredytując tym samym osobę Papieża i jego najbliższych współpracowników. Z kolei Claudia Sciarpellettiego, informatyka i prywatnie przyjaciela Gabriele, uznano winnym mataczenia i utrudniania śledztwa.

Czy Waszym zdaniem Papież nie miał innego wyjścia i musiał skorzystać z aktu łaski?



poniedziałek, 24 grudnia 2012

Życzenia świąteczne

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia składam wszystkim moim Czytelnikom najserdeczniejsze życzenia.

Niech przy wigilijnym stole nie zabraknie ciepła i rodzinnej atmosfery, a świąteczne dni będą spokojne i pełne radości. 

Życzę Wam, aby Nowy Rok był czasem marzeń, o które warto walczyć oraz radości z którą warto się dzielić.

Victor Orwellsky



piątek, 21 grudnia 2012

Zawód: Szpieg. Co to znaczy dzisiaj?

Zawód szpiega zmienia się wraz z czasami w jakich przychodzi mu pracować. W ostatnim czasie zaobserwować można pewną ewolucję służb wywiadowczych, które oprócz dotychczasowej walki z terroryzmem zaczynają dostrzegać także nowe zagrożenia, przede wszystkim te w cyberprzestrzeni.

 
fot. nkzs/sxc.hu
 
Chociaż oficjalnie mamy pokój i nie dochodzi do otwartych starć między największymi światowymi potęgami, to jednak podobnie jak za czasów Zimnej Wojny wciąż trwa cichy konflikt między największymi światowymi agencjami wywiadowczymi. Nawet państwa, które oficjalnie są sojusznikami szpiegują się wzajemnie chcąc wyrwać drugiemu jego największe tajemnice w odwiecznym wyścigu o władzę i pieniądze.


Kolejny seks skandal

Informacje na ten temat aktywności agencji wywiadowczych rzadko kiedy przedostają się do mediów głównego nurtu, jedynie okazyjnie wybucha w danym państwie tak duży skandal szpiegowski, że piszą o nim nawet te serwisy, które na co dzień zupełnie nie poruszają podobnej tematyki. Tak było choćby całkiem niedawno w związku ze skandalem jaki w połowie listopada wybuchł wokół byłego już szefa jednej z najpotężniejszych instytucji wywiadowczych świata – Centralnej Agencji Wywiadowczej, w skrócie CIA. Źródłem skandalu okazał się romans w jaki wdał się jej wieloletni dyrektor David Petraeus z absolwentką akademii West Point i autorką jego biografii Paulą Broadwell. Romans ujrzał światło dzienne po tym gdy okazało się, że z jego prywatnego konta mailowego korzystała osoba trzecia i nie była nią żona Petraeusa. W rezultacie poddał się on do dymisji. Cały seks skandal nie byłby niczym wielkim, zważywszy że podobne sytuacje miały już w historii amerykańskiej polityki miejsce nie raz, w tym jednak przypadku mamy do czynienia z rezygnacją wpływowego oficera wysokiej rangi, do tego zaangażowanego w działania wywiadu między innymi na Bliskim Wschodzie czy w Azji Środkowej.

Konkurencja dla CIA

Może się to zapewne odbić na funkcjonowaniu CIA, co do której wielu członków amerykańskiego Kongresu ma poważne obiekcje. Być może to właśnie one wpłynęły na zablokowanie propozycji Departamentu Obrony postulującego utworzenie nowej wojskowej agencji wywiadowczej mającej wspierać działania armii amerykańskiej między innymi w Iraku i w Afganistanie. Senatorów nie przekonały argumenty wojskowych biurokratów i ostatecznie zablokowali oni jakiekolwiek plany związane z powołaniem podobnej agencji. Jak podaje z resztą „The Washington Post” Pentagon zdecydował się na stworzenie własnej, konkurencyjnej wobec CIA siatki szpiegowskiej, której zadaniem będzie gromadzenie informacji zupełnie niezależnie od oficjalnej agencji wywiadowczej.

Potrzeba nowej strategii

Równocześnie odejście Petraeusa ponownie zwróciło uwagę na obecną strategię prowadzenia operacji przez CIA. Przykładowo w wywiadzie udzielonym niedawno magazynowi „Wired” były dyrektor agencji w latach 2006-2009, będący na emeryturze generał Michael Hayden przyznał, że w ostatnich latach za bardzo skoncentrowano się na walce z terroryzmem na bok odsuwając wiele innych ważnych problemów. W jego opinii istnieje potrzeba by CIA skoncentrowała się teraz na bardziej tradycyjnych metodach działalności wywiadowczej a mniej na inicjowaniu akcji zbrojnych („kill less, spy more”). Być może sygnałem świadczącym o zmianach w dotychczasowej polityce będzie doniesienie Los Angeles Timesa z początku grudnia 2012 roku, z którego wynika, że amerykański wywiad planuje zmodyfikować dotychczasowe działania w cyberprzestrzeni koncentrując się przede wszystkim na wprowadzeniu nowych metod ataków hackerskich. Jednym z nich jest przeniesienie źródeł ataków poza granice Stanów Zjednoczonych (między innymi do Chin) co utrudnić ma wykrycie tożsamości sprawcy.

Koncentracja na „tradycyjnym” szpiegostwie jednak przy wykorzystaniu najnowocześniejszych technologii może być formą radzenia sobie z istniejącymi problemami, gdyż jak zauważył ekspert tematyki szpiegowskiej, Joseph Fitsanakis obecne zagrożenie ze strony działań wywiadowczych prowadzonych w Internecie może być poważniejsze nawet niż terroryzm, zwraca on bowiem uwagę na fakt, że tradycyjny terroryzm można eliminować między innymi poprzez ograniczenie dostępu do niezbędnych zasobów, jak również prowadzenie działań antyterrorystycznych. Tego typu operacji bardzo trudno dokonać w sieci, atak może być bowiem przeprowadzony z dowolnego miejsca na świecie, nie wymaga też żadnych wyspecjalizowanych zasobów, kluczem są przede wszystkim umiejętności.

Media społecznościowe i szpiegostwo

Skoro zaś jesteśmy przy działaniach szpiegowskich w sieci to zwróćmy uwagę na jeden z przykładów operacji prowadzonych między sojusznikami. Chociaż Francja wiele lat temu wycofała się z wojskowych struktur NATO, to jednak wciąż pozostaje sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i stosunki pomiędzy obydwoma państwami od lat są względnie dobre. Mimo wszystko to właśnie amerykańscy hackerzy znaleźli się wśród głównych podejrzanych mających napisać specjalnego wirusa komputerowego, który przy użyciu portalu Facebook miał dokonać włamania do francuskiej sieci rządowej. Co ciekawe, Sekretarz do spraw Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych, Janet Napolitano odmówiła komentarza w sprawie ewentualnego zamieszania USA w atak. Jedyny co zrobiła to opublikowała lakoniczne oświadczenie o następującej treści: „nie mamy wspanialszego partnera niż Francja, nie mamy wspanialszego sojusznika niż Francja”.

Warto przy tym zaznaczyć, że to nie jedyny przykład wykorzystania portali społecznościowych do działań szpiegowskich. Czasami dochodzi z resztą do wręcz zabawnych sytuacji, jak choćby miało to miejsce w przypadku pracowników belgijskiego wywiadu, którzy zostali namierzeni za pomocą ich własnych kont założonych na portalu społecznościowym Linkedin.com. W 2009 roku z kolei szwedzkich żołnierzy stacjonujących w ramach operacji NATO w Afganistanie znaleziono dzięki ich konto na Facebooku i próbowano dowiedzieć się o szczegółach prowadzonych przez nich misji.

Jaka będzie przyszłość wywiadu? Kiedyś wielkim przełomem było wykorzystanie satelit okołoziemskich do szpiegowania i podglądania przeciwnika, dziś kiedy mamy teoretyczny pokój lecz mocarstw zdolnych wysłać swojego satelitę w kosmos jest znacznie więcej potrzeba nowych rozwiązań i technologii, które pozwolą być o krok przed przeciwnikiem. Czasami jednak, pomimo gonitwy za nowinkami technicznymi najbardziej skutecznym wciąż okaże się człowiek, tak jak miało to miejsce niedawno w Szwajcarii gdzie pracownik tamtejszej agencji wykradł ogromną ilość dokumentów zawierających tajemnice wielu europejskich państw.

Końca świata nie będzie, przynajmniej dzisiaj. Kiedy możemy spodziewać się kolejnej Apokalipsy?

Wiele osób uwierzyło w przewidywany na dziś koniec świata. Nie jest to jednak pierwsza, ani ostatnia zapowiadana data Apokalipsy. Dlatego warto przyjrzeć się innym zapowiadanym końcom świata. 

fot. surfwithberserk.com
31 grudnia 999 rok – zakładano że po 1000 lat Jezus powróci na ziemię po to, by dokonać Sądu Ostatecznego. Z niepokojem oczekiwano tego dnia, jednak gdy nic się nie wydarzyło, lud zaczął świętować. Stąd wziął się początek zabaw sylwestrowych. 

Listopad 1992 – Kościół Misyjny Dami, południowokoreańska sekta twierdziła, że zbliża się koniec świata, ponieważ Europa zaczęła się jednoczyć, ponadto pojawiły się oznaczenia kodowe systemu komputerowego EWG, obfitujące w zbitki cyfr 666, które odnoszą się do szatana. 

24 listopada 1993 – ukraińska sekta Białe Bractwo przewidziała wtedy Apokalipsę. Grupa zapowiadała na ten dzień publiczne modły oraz manifestacje na ulicach Kijowa. Choć całe wydarzenie było bardzo medialne, nic się nie wydarzyło. 

1 stycznia 2000 r. – obawiano się tzw. pluskwy milenijnej, a więc nieprzewidzianej reakcji systemów komputerowych na zmianę dwóch ostatnich cyfr rocznej daty z 99 na 00. Miało to spowodować chaos oraz paraliż energetyczny. 

21 maja 2011 r. – amerykański badacz Biblii Harold Camping uważał, że wtedy nastąpi koniec świata, co spowoduje śmierć 98% mieszkańców globu. Z kolei na 21 października przewidział Sąd Ostateczny. 

21 grudnia 2012 r. – według kalendarza Majów to wtedy miał nastąpić koniec trwającego cyklu, oznaczający Apokalipsę. 

2060 r. – na podstawie badań Biblii Isaac Newton na ten rok przewidział koniec świata. 

3036 r. – polski astronom Jan Latosz wraz z astrologiami, matematykami oraz filozofami przewidział koniec świata właśnie na ten rok. Jego przepowiednia opublikowana została już w 1594 roku. 

3044 r. – według obliczeń astronomów wtedy kometa Swift-Tuttle może zderzyć się z Ziemią. Tysiąc lat wcześniej minie naszą planetę w bliskiej, lecz bezpiecznej odległości. 

3797 r. – tę datę jako ostatnią podaje Nostradamus w swoich przepowiedniach, stąd przypuszczenie, że dotyczy ona końca świata. 

5079 r. – bułgarska jasnowidzka Baba Vanga przewiduje, że wtedy ludzkość przekroczy „granicę Wszechświata”. 

Za 5 miliardów lat życie na Ziemi zacznie zanikać wskutek przeobrażeń Słońca, na którym skończą się zapasy wodoru. Przez to Słońce zmieni się w czerwonego olbrzyma, który wchłonie Merkurego, a Ziemię i Wenus rozgrzeje do takie stopnia, że będą one się składały z płynnych skał. 

Za 10 seksdecyliardów lat astronomowie przewidują śmierć cieplną Wszechświata. 

Czy znacie jakąś datę, którą warto dopisać do tej listy? 



czwartek, 20 grudnia 2012

ADAM: laser bojowy, który strąci każdą rakietę w zaledwie 3 sekundy

Broń laserowa wkracza w naszą rzeczywistość w nowej postaci. ADAM, amerykański laser bojowy z łatwością zniszczył rakietę z odległości ponad 1,5 km. 

fot. gstatic.com
Nad nowy systemem laserowym obecnie pracuje koncern Lockheed Martin. Jego celem jest zaoferowanie skutecznej i taniej w działaniu obrony strategicznych instalacji wojskowych oraz cywilnych. Celny laser broniłby lotniska przez atakami terrorystycznymi lub bazy wojskowe przed zagrożeniem rakietowym. 

Ta niezwykle skuteczna broń składa się z lasera światłowodowego o mocy 10 kilowatów, który połączony jest z radarem oraz układem naprowadzania. Co ciekawe, do jego budowy wykorzystane zostały elementy dostępne na rynku cywilnym. A wszystko po to, by maksymalnie ograniczyć koszty. 

W ten sposób powstał system obronny ADAM, który w ostatnich tygodniach przechodził liczne testy. Jedną z ostatnich i najbardziej widowiskowych prób było zniszczenie rakiety lecącej w odległości 1,6 km od lasera. Cała operacja, a więc wykrycie, namierzenie oraz detonacja, zajęła jedynie 3 sekundy. Wiązka lasera podgrzała głowicę rakiety do takiego stopnia, że ta eksplodowała.

Jakie Waszym zdaniem może być rzeczywiste zastosowanie lasera w przyszłości?



środa, 19 grudnia 2012

Internet w Europie dla nielicznych? Wzrost cen najpewniej nieunikniony

Komisja Europejska zaproponowała aby operatorzy, którzy udostępniają szerokopasmową sieć mogli naliczać wyższe stawki. Wszystko po to, aby rzekomo zwiększyć prywatne inwestycje w szerokopasmowy Internet. 

fot. arstechnica.net
Zaproponowany pomysł stanowi nowy priorytet w zakresie agendy cyfrowej. Jego celem jest zwiększenie prywatnych inwestycji w Internet szerokopasmowy. Aby tak się stało, zasiedziali operatorzy mogą zwiększyć naliczane stawki operatorom hurtowym za dostęp do ich sieci. Wszystko po to, aby wyższe stawki umożliwiły operatorom hurtowym modernizację sieci. 

Stawki te powinny utrzymać się na poziomie 8-10 euro na jednego klienta w latach 2013-2020. W krajach, w których stawka ta obecnie jest niższa (np. Słowacja – 4 euro), może to oznaczać wzrost cen za Internet, który zostanie przerzucony na użytkowników. Z kolei tam gdzie stawka obecnie jest wyższa, opłaty powinny zmaleć (np. Irlandia – 12 euro). 

Jak zapewnia komisarz UE ds. agendy cyfrowej Neelie Kroes, Unia Europejska dąży do długookresowej stabilności cen, ale w pewnych krajach ceny te mogą wzrosnąć. To dlatego, że Unia Europejska musi inwestować w lepszą sieć, a wzrost cen na wolnym rynku nie jest złym zjawiskiem. Ponadto Kroes dodaje, że zaproponowane przez UE rozwiązanie umożliwi konsumentom korzystanie z lepszej w sieci w dobrej cenie. Co więcej, ceny mają nie wzrastać automatycznie, zapewniona zostanie także ochrona operatorów alternatywnych. 

Rekomendacje Komisji Europejskiej w sprawie hurtowych opłat za dostęp do sieci mają być gotowe w lutym, obecnie trwają konsultacje projektu. Jednak już teraz z przedstawionego pomysłu niezadowoleni są niezależni operatorzy, którzy będą zmuszeni do uiszczania wyższych opłat operatorom zasiedziałym. Według nich wyższe stawki wcale nie gwarantują inwestycji i modernizacji, a mogą prowadzić do remonopolizacji rynku.

Czy Waszym zdaniem korzystanie z Internetu ze względu na koszta będzie z czasem zastrzeżone dla coraz to mniejszej grupy osób?

Zachęcam do zapoznania się z filmem, który mówi o planach opodatkowania Internetu także przez ONZ. 


Źródła: europa/cnet/forbes

wtorek, 18 grudnia 2012

W Chinach nie można mówić o zbliżającym się "końcu świata"

Chińska policja zatrzymała ponad 100 osób za rozgłaszanie pogłosek o zbliżającym się końcu świata. Władzom chińskim wyjątkowo nie podoba się koncepcja nadchodzącej zagłady. 

fot. telegraph.co.uk
Zatrzymań dokonano na terenie całego kraju, w 8 prowincjach i regionach, od zachodu po wschód. W toku działań policja zabezpieczyła materiał dowodowy w postaci ulotek, nagrań video i książek. 

Większość zatrzymanych osób to członkowie Kościoła Boga Wszechmogącego, zwanego także Wschodnią Błyskawicą. Ta grupa wyznaniowa czerpie inspiracje z chrześcijaństwa, a według jej założeń Jezus ponownie pojawił się na świecie, tym razem w Chinach i to w postaci kobiety. Grupa ta uznana jest za sektę, która dopuszcza się porwań chrześcijan i zmusza ich do przyłączenia się do Wschodniej Błyskawicy. Ponadto nawołuje ona do stworzenia państwa rządzonego przez Boga Wszechmogącego, a także eksterminacji partii komunistycznej. 

Obecnie chińskie społeczeństwo jest uczestnikiem licznych przemian społeczno-gospodarczych spowodowanych pojawieniem się gospodarki rynkowej oraz dyskredytacji ideologii partii komunistycznej. W związku z tym wśród Chińczyków pojawiają się nowe potrzeby duchowe, które zaspokajają przeróżne grupy związane z buddyzmem, taoizmem oraz chrześcijaństwem. 

Wschodnia Błyskawica działa na terenie Chin już od 20 lat. Ostatnio jej członkowie w odwołaniu do przepowiedni Majów ogłosili koniec świata, który ma nastąpić 21 grudnia. Po nim przez 3 dni będzie panować całkowita ciemność, a świat zostanie pozbawiony elektryczności.

Czy Waszym zdaniem rozpowszechnianie informacji o "końcu świata" może w jakiś sposób zagrozić komunistycznym władzom w Chinach?

Zachęcam do zobaczenia filmu, który opowiada o specjalnych kapsułach na wypadek apokalipsy, wymyślonych przez chińskiego badacza. 



poniedziałek, 17 grudnia 2012

Końca świata nie będzie? Pomyliliśmy się o ponad 100 lat!

Według kalendarza Majów koniec świata powinien nastąpić w grudniu tego roku. Jednak dwaj niemieccy naukowcy, bracia Bohm z Uniwersytetu Drezdeńskiego uważają, że Apokalipsa będzie miała miejsce dopiero 104 lata później, a więc w 2116 roku. 

fot. .foxnews.com
Rozbieżność dotycząca dokładnej daty końca świata wynika najprawdopodobniej z błędnej interpretacji kalendarza Majów. A dokładniej z błędnej synchronizacji kalendarza Majów z kalendarzem gregoriańskim. Archeolog John Eric Sidney Thompson podczas tego zabiegu nie uwzględnił bowiem faktu, że w XIII wieku, kiedy świątynie Majów były okupowane przez plemiona z Jukatanu, kalendarz nie był po prostu używany. I właśnie ta stuletnia przerwa spowodowała nieporozumienie dotyczące daty końca świata. 

Ciekawy jest także fakt, że bracia Bohm nie są jedynymi naukowcami, którzy uważają, że koniec świata nastąpi zdecydowanie później, niż się zakłada. Według różnych teorii związanych z błędnymi założeniami podczas synchronizacji obu kalendarzy, błąd w obliczeniach może wynosić od 50 do 100 lat. Jednak to nie wszystko. Istnieje również teoria dotycząca przeszacowania podczas transformacji kalendarza, a to oznaczałoby, że zakładany koniec świata miał nastąpić już dawno temu.

Do przekładu kalendarza Majów wykorzystano tzw. stałą GMT oraz daty pochodzące z dokumentów kolonialnych, zapisane w języku Majów za pomocą alfabetu łacińskiego. Z czasem stała GMT została umocniona przez lingwistę i antropologa, który powołał się na daty z Kodeksu drezdeńskiego, który był dokumentem opracowanym przez Majów i zawierał cenne informacje astronomiczne, w tym ruchy Wenus. Dzięki temu stała GMT została zaakceptowana i uznana za prawidłową wartość. Jednak według profesora Gerardo Aldana z Uniwersytetu w Kalifornii stała GMT wcale nie jest prawidłowa. Nie potwierdza jej bowiem tabela Wenus. Naukowiec zakłada też, że skoro nie potwierdza jej tabela, to tym bardziej nie uczynią tego mniej wiarygodne dane historyczne. Według profesora teoria stałej GMT jest zatem nieprawidłowa.

Czy Waszym zdaniem data 21 grudnia 2012 może być błędna?


Źródła: foxnews/inquirer/cbn

piątek, 14 grudnia 2012

UFO nad Indiami

Doniesienia o UFO widzianym wielokrotnie na chińsko-indyjskim pograniczu wstrząsnęło tamtejszą opinią publiczną. Czy żołnierze faktycznie widzieli obce statki latające? A może były to chińskie samoloty szpiegowskie?

fot. http://www.pakalertpress.com


Doniesienia na temat UFO pojawiają się bez przerwy i w zasadzie rzadko kiedy ktokolwiek poza pasjonatami tej tematyki w ogóle zaprząta sobie nimi głowę. Do rzadkości należą sytuacje kiedy informacje o niezidentyfikowanych obiektach latających przebiją się do mediów głównego nurtu a z pewnością jeszcze rzadziej stanowisko w tej sprawie zmuszony był zająć minister obrony dużego regionalnego mocarstwa. Tak się jednak stało niedawno w związku z wielokrotnymi obserwacjami tajemniczych obiektów obserwowanych regularnie przez kilka miesięcy wzdłuż granicy chińsko-indyjskiej.

Jak podaje „The Times of India” w okresie od początku sierpnia do 15 października żołnierze patrolujący granicę zgłosili obserwacje tajemniczych obiektów ponad 100 razy. Raporty donosiły o żółtych, świecących sferycznych obiektach, które nagle unosiły się znad powierzchni ziemi gdzieś na chińskim terytorium a następnie przemieszczały się po niebie przez trzy do pięciu godzin. Według gazety indyjskie wojsko zaniepokojone powtarzającymi się wydarzeniami próbowało je zlokalizować przy pomocy radaru, jednak urządzenia nie mogły niczego wykryć. UFO widoczne było w różnych rejonach wzdłuż liczącej ponad 2 tysiące mil długości granicy między obydwoma państwami, zarówno w na terytorium kontrolowanego przez Indie Kaszmiru oraz w pobliżu granicy z Tybetem a także na południu, w tym także u wybrzeży Sri Lanki.

O wyjaśnienie sprawy został w końcu poproszony minister obrony Indii AK Antony, który pod koniec listopada stwierdził, że nie ma żadnego przekonującego dowodu jakoby w pobliżu granicy faktycznie pojawiło się UFO. Zapewnił przy tym, że władze podjęły wszelkie środki zaradcze mogące zapewnić wymagany poziom bezpieczeństwa.

Tajemnicze spotkanie w Himalajach

Pomimo zapewnień ze strony rządowej nie brak rzecz jasna spekulacji i domysłów dotyczących tego co w rzeczywistości widzieli indyjscy żołnierze w pobliżu granicy. Media szybko przypomniały o historii jaka miała miejsce w 2004 roku w Himalajach, kiedy to ekspedycja naukowa informowała o robocie widzianym w jednej z górskich dolin.

W trakcie ekspedycji badawczej grupa geologów i glacjologów pod przewodnictwem doktora Anila Kulkarniego dostrzegła w odległości około 50 metrów od siebie dziwną, przypominającą robota postać. Według członków ekspedycji spotkanie trwało blisko 40 minut po czym mierzący około czterech stóp „robot” nagle wzniósł się w powietrze i odleciał. Całe zdarzenie było widziane przez 40 osób i miało miejsce w regionie Ladakh, w którym ostatnio pogranicznicy zameldowali najwięcej obserwacji UFO. Region ten jest słabo zaludniony, mało tam jest dróg i należy do najbardziej odizolowanych terytoriów w całych Indiach, jednak zważywszy na jego strategiczne znaczenie ma się tam znajdować wiele obiektów wojskowych.

Relacja z całego zajścia sporządzona przez doktora Kurkarniego została zignorowana przez rząd w Nowym Delhi, teraz jednak w związku z zaistniałymi okolicznościami sprawa po raz kolejny ujrzała światło dzienne.

Chińskie drony?

Wydawać się może, że samo zjawisko nie musi być wytłumaczalne jedynie za pośrednictwem teorii o pozaziemskim pochodzeniu tajemniczych obiektów. Zważywszy na fakt, że zdarzyły się one głównie w okolicach granicy z Chinami praktycznie automatycznie nasuwa się sugestia, że mogą mieć one związek z jakąś tajemniczą bronią testowaną w tych okolicach przez Pekin. Zdaniem przedstawicieli indyjskiego wojska analizujących aktywność tych obiektów nie były to z pewnością żadnego rodzaju drony ani orbitujące nisko satelity. Fakt, że nie były one widziane przez radary może sugerować, że obserwowane obiekty nie były wykonane z metalu, czym więc były?

Tak szybkie odrzucenie hipotezy, że w pobliżu granicy testowano nowy rodzaj dronów wydaje się być podejrzane. Urządzenia tego typu są coraz powszechnie wykorzystywane przez wiele państw na świecie, liderem co prawda wciąż pozostają Stany Zjednoczone, ale jak informowaliśmy między innymi na blogu „Kod Władzy” nad swoimi własnymi UAV pracują obecnie również Iran, Rosja, Unia Europejska czy właśnie Chiny. Wiadomo, że testują oni swoją własną maszynę CH-4 the Wing Loong do złudzenia przypominającego amerykańskiego Reapera. Jednostki te są podobne do małych samolotów i z pewnością nie mogły być uznane za UFO. Być może jednak Chińczycy testują coś znacznie wykraczającego poza dzisiejszą technologię dronów, niewielkiego robota, który może poruszać się z dużą prędkością, tak jak ten, którego w 2004 w Himalajach widziała wyprawa Kurkaniego. Od tego czasu minęło 8 lat, być może Pekin zdążył już ulepszyć swój wynalazek i nadszedł czas by wykorzystać go do szpiegowania swojego największego rywala w Azji.

Tajna baza w Himalajach

Istnieje jeszcze jedno wyjaśnienie. Region Ladakh to teren, gdzie w 1962 doszło do najcięższych walk chińsko-indyjskich, w tych trudno dostępnych okolicach istnieć mają rzekome bazy UFO, o których wiedzą rządy obu państw. Są one jednak z oczywistych względów ukrywane a szum medialny wywołany doniesieniami żołnierzy sprawia, że jej ukrywanie jest coraz trudniejsze. W sieci krążą nawet wypowiedzi, których autorem ma być rzekomo wspomniany już wcześniej minister obrony Indii, AK Antony. Miał on podobno przyznać, że “Indie znalazły w Himalajach czynną bazę UFO. Wspólnie z Chinami i Organizacją Narodów Zjednoczonych pracujemy nad tym rozwiązaniem sprawy napadu przez obcych”. Czy mamy do czynienia z mistyfikacją? Jeśli takie oświadczenie faktycznie zostałoby opublikowane przez ministra obrony jednego z największych państw świata to zapewne byłoby ono powtarzane przez wszystkie wiodące media na całym globie. Tak się jednak nie stało, krążą one zaledwie jako cytat bez podania daty i informacji kiedy Antony miał je rzekomo wypowiedzieć.

Bez względu na to co dokładnie widziano na chińsko-indyjskim pograniczu możemy być pewni, że sprawa wciąż jeszcze nie została zamknięta, wciąż pojawiają się kolejne doniesienia, nikt też do tej pory nie wyjaśnił czym są te tajemnicze żółte światła. Rząd chiński milczy i do tej pory nie wydał żadnego oświadczenia w tej sprawie, musimy zatem uzbroić się w cierpliwość.

Pozorny sukces Korei Północnej? Satelita lada moment spadnie na Ziemię!

Według danych pochodzących z wojska USA obiekt wyniesiony na orbitę w środę rano przez północnokoreańską rakietę zaczął koziołkować w niekontrolowany sposób. Przyczyną tego jest najprawdopodobniej nieprawidłowe umieszczenie satelity na orbicie. 

fot. huffpost.com
Amerykańskie wojsko nie wie, co dokładnie zostało wyniesione na orbitę przez Koreę Północną. Dlatego tak bacznie przygląda się obiektowi, który oddzielił się od ostatniego stopnia rakiety Unha-3. Jednak jak zapewniają władze Korei, jest to satelita badawczy Kwangmyongsong-3, czyli "Jasna Gwiazda", który jest zupełnie niegroźny. 

Według danych pochodzących z systemów obserwujących orbitę umieszczenie północnokoreańskiego obiektu było tylko częściowo udane. Obiekt koziołkuje w niekontrolowany sposób, przez co nie jest w stanie ustawić się tak względem Ziemi, by nawiązać łączność z nasza planetą lub naładować baterie energią słoneczną. Ponadto obiekt umieszczony został na niestabilnej orbicie, na którą oddziałuje ziemska grawitacja. Tak więc domniemany satelita jest powoli przyciągany przez Ziemię, nie wiadomo jednak gdzie dokładnie spadnie. 

Niezależnie od trudności i komplikacji, wyniesienie satelity na orbitę jest dla Korei Północnej niezwykłym osiągnięciem, szczególnie w sferze propagandowej. Udany lot umacnia także pozycję młodego Kim Dzong Una. 

Sukcesem jest także rakieta Unha-3, która ma ogromne znaczenie militarne. Według szacunków rakieta ta umożliwi zrzucenie bomby atomowej na zachodnie wybrzeże USA. Taka możliwość znacznie wzmocniłaby pozycję Korei Północnej na arenie międzynarodowej.

Czy Waszym zdaniem awaria północnokoreańskiej satelity może nie być do końca przypadkowa?



czwartek, 13 grudnia 2012

Naukowcy stworzą sztuczny mózg!

Powstaje komputer, który próbuje działać według tych samych zasad co ludzki mózg. Obliczenia wykonywane są przez 2,3 miliona symulowanych neuronów, które przypominają te znajdujące się w naszym mózgu. Sztuczny mózg otrzymał imię "Spaun". 

fot. deskarati.com
Komputerowy mózg otrzymał 6 różnych zadań, które testowały jego zdolność rozpoznawania cyfr, przywołania informacji z pamięci, podawania numerów i pełnych wzorów. Sieć poznawcza symulowana jest przez specjalną pamięć operacyjną. Tak jak człowiek, Spaun może wyświetlać obrazy "w wyobraźni", a potem dzięki reakcji silnika narysować je z ramienia robota.

Wydajność sztucznego mózgu jest podobna jak w przypadku mózgu człowieka. Na bazie przeprowadzonych testów, badawcze stwierdzili 94% skuteczności SpaunaWażną rzeczą jest fakt, iż komputerowy mózg częstokroć wybiera lepsze rozwiązania aniżeli mózg człowieka, mając za punkt wyjścia te same dane. 

Chris Eliasmith z Uniwersytetu Waterlook w Ontario w Kanadzie, główny autor prac, jest bardzo zadowolony ze swojego wynalazku. W wywiadzie dla CNN stwierdził, że "Spaun nie zawsze jest mądrzejszy od przysłowiowej małpy, ale czasami potrafi prześcignąć człowieka. Obecnie pracujemy nad poprawą jego efektywności i mocy obliczeniowej".

Jaka Waszym zdaniem będzie przyszłość tego wynalazku?


Źródła: singularityhub/directorblue/ewallstreeter

środa, 12 grudnia 2012

Amerykanie wystrzelili miniwahadłowca z tajną misją

W przestrzeń kosmiczną został właśnie wystrzelony amerykański bezzałogowy miniwahadłowiec X-37B. Konstrukcja pojazdu oraz szczegóły operacji są tajne. Wiadomo jednak, że wahadłowiec czerpie energię z baterii słonecznych. Jest bowiem zbyt mały, aby umieścić na nim ogniwa paliwowe. 

fot. amazonaws.com
Miniwahadłowiec wystartował na pokładzie 60-metrowej rakiety Atlas 5, która została wystrzelona z Przylądka Canaveral na Florydzie we wtorek. 

X-37B, czyli Orbitalny Pojazd Doświadczalny jest cztery razy mniejszy niż załogowe promy kosmiczne używane niegdyś przez NASA. Jednak w przeciwieństwie do nich ze względu na swoje rozmiary X-37B musi korzystać z rakiety nośnej która wynosi go na orbitę. Dopiero podczas manewrów na orbicie, mini wahadłowiec uruchamia własne silniki, które zasilane są energią z baterii słonecznych. Takie rozwiązanie sprawia, że już na orbicie X-37B jest niezależny i samowystarczalny energetycznie. 

Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych posiadają dwa wahadłowce tego typu, wyprodukowane przez Boeinga. Egzemplarz, który wystartował we wtorek, swój pierwszy lot odbył już w 2010 roku i spędził w przestrzeni kosmicznej 224 dni. Drugi egzemplarz został wyniesiony na orbitę w 2011 roku na 469 dni. 

Władze wojskowe nie chcą zdradzić, jak długo potrwa obecny, trzeci już lot X-37B. Nie chcą również ujawnić, jakie eksperymenty zostaną przeprowadzone w czasie tego lotu. Oficjalnie rzeczniczka Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych podaje tylko, że podczas lotu testowany będzie potencjał pojazdu, zbadana zostanie również użyteczność i opłacalność statków kosmicznych, które są wielokrotnie wykorzystywane.

Czy Waszym zdaniem tajna misja amerykańskiego miniwahadłowca jest w jakiś sposób związana z ostatnią udaną próbą umieszczenia satelity Korei Północnej na orbicie?



wtorek, 11 grudnia 2012

Najpopularniejszy portal społecznościowy czekają kontrowersyjne zmiany

Właśnie zakończyło się głosowanie użytkowników Facebooka dotyczące zmian zasad funkcjonowania portalu. I choć zdecydowana większość głosujących była przeciwna proponowanym zmianom, to ich głos jest nieważny ze względu na zbyt niską frekwencję (!). 

fot. sfgate.com
Głosowanie w sprawie zmian trwało od 3 do 10 grudnia. Użytkownicy Facebooka mogli wyrazić w nim swoje zdanie w sprawie zmian w funkcjonowaniu serwisu. Jednak aby wynik głosowania był wiążący, musiało w nim wziąć udział minimum 30% użytkowników, czyli blisko 300 mln osób. 

Niestety w głosowaniu udział wzięło jedynie 668 tys. użytkowników, a więc zaledwie 0,07% wszystkich facebookowiczów. I choć 88% z nich chciało pozostać przy obecnych zasadach serwisu, ich głos jest nieważny ze względu na frekwencję. W praktyce oznacza to, że od tej pory to kierownictwo portalu będzie decydowało o wprowadzanych zmianach, a nie użytkownicy. 

Należy przygotować się na zmiany dotyczące zasad korzystania z serwisu oraz zbierania danych o użytkownikach. Pojawi się możliwość udostępniania dokumentów użytkowników zewnętrznym podmiotom, zlikwidowany zostanie także mechanizm głosowania użytkowników w sprawie zmian w serwisie. Facebook określił również, jakie informacje mogą być wykorzystywane do targetowania reklam. Serwis może użyć każdego szczegółu, który zostanie umieszczony na Facbeooku, czyli zainteresowania, płeć, "lubiane strony" i poglądy polityczne. 

Jak zapewnia Facebook, użytkownicy o wszelkich zmianach będą informowani z wyprzedzeniem, będą mieli również możliwość przedstawienia własnych opinii, które mogą być wzięte pod uwagę podczas wprowadzania zmian.

Czy Waszym zdaniem "niedemokratyczna" przyszłość serwisu będzie dla niego najlepsza?



poniedziałek, 10 grudnia 2012

Marzysz o locie na Księżyc? Wystarczy 1,5 miliarda dolarów...

Już niebawem za 1,5 mld dolarów chętni będą mogli polecieć na Księżyc. Wycieczki te organizowane będą przez weteranów NASA. 

fot. kitguru.net
Grupa weteranów NASA na czele z Alanem Stern założyła niedawno Golden Spike Company, firmę która będzie organizować wycieczki na Księżyc. W jej ofercie znajduje się dwuosobowa wycieczka w celach turystycznych lub naukowych w cenie 1,5 mld dolarów. Znaleźli się już nawet pierwsi chętni na usługę. Chęć skorzystania z oferty wyraziła już RPA, Korea Południowa oraz Japonia. 

Do tej pory jedynie Amerykanie dostąpili zaszczytu stanięcia na Księżycu. Pierwszy raz dokonali tego 40 lat temu, pokonując w wyścigu o pierwszeństwo Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Obecnie jednak prezydent USA Barack Obama odwołał wielki powrót Amerykanów na Srebrny Glob. Dlatego klienci Golden Spike Company będą pierwszymi Amerykanami na Księżycu po długiej przerwie. 

Data pierwszego lotu planowana jest jeszcze przed końcem dekady. Łącznie ma odbyć się od 15 do 20 lotów. W tym celu firma stworzy własne skafandry oraz księżycowe lądowniki. Skorzysta natomiast z gotowych rakiet oraz kapsuł dostarczających ludzi na Księżyc. 

Jonathan McDowell, astronom z Uniwersytetu Harvarda uważa, że Golden Spike Company może ponieść porażkę, podobnie jak 90% przedsięwzięć tego rodzaju. Powodem klęski może być niebotycznie wysoka cena – 1,5 mld dolarów.

Czy Waszym zdaniem tak wysoka cena lotu na księżyc nie będzie przeszkodą dla kolejnych zainteresowanych? 


Źródła: foxnews/wjla/india

piątek, 7 grudnia 2012

Co słychać u Anonymous?

Zamaskowani hackerzy nie dają o sobie zapomnieć możnym tego świata. Na koniec grudnia zapowiadają wielką rewolucję. 
 
 


Nikt tak jak oni nie pokazał ogromnej siły jaka drzemie w Internecie, w ludziach codziennie logujących się do światowej sieci i tam aktywnie działających na milionach forów, grup dyskusyjnych i portali społecznościowych. Zorganizowani w jeden wielki kolektyw, w którym trudno wyróżnić jakiegokolwiek lidera czy ideologa Anonymous stali się siłą, która jest w stanie wpłynąć na to co dzieje się na światowej szachownicy: wywoływać protesty, obalać rządy i pacyfikować nawet najbardziej zadufane w sobie korporacje. Na początku mijającego roku Anonimowi w proteście przeciwko ACTA wstrząsnęli wieloma europejskimi rządami udzielając wsparcia obywatelom nie zgadzającym się z zawieranym nad ich głowami porozumieniem, na wskutek którego raz na zawsze skończyłaby się panująca w sieci wolność słowa. Grupa zaatakowała wówczas wiele stron rządowych, w tym polskich, zapowiadali również ujawnienie kompromitujących dokumentów i kolejne serie ataków, jeśli tylko ACTA zostanie zawarte. Akcja skończyła się sukcesem, wygrali a Anonymous byli na ustach wszystkich.

Rok 2012 miał być między innymi według samych Anonimowych rokiem wyjątkowym, w manifeście opublikowanym przez nich w marcu zapowiadali, że będzie to „Rok Zamieszek”. Czy był w nim w rzeczywistości? Z pewnością w wielu państwach doszło w ostatnich miesiącach do gwałtownych protestów, które niejednokrotnie przerodziły się w starcia z policją. Mimo wszystko jednak znaczna większość miała charakter pokojowych manifestacji i trudno mówić o zamieszkach na masową skalę przypominających te jakie zdarzyły się 20 lat temu w Los Angeles, w 2011 roku w Londynie czy powtarzają co jakiś czas na przedmieściach Paryża.

Trudno jednoznacznie orzec kto jest głównym wrogiem Anonimowych. Celem ich ataków były zarówno instytucje publiczne takie jak CIA czy Interpol jak i prywatne firmy łamiące specyficzny system wartości do jakiego odwołuje się grupa. Wyraźnie widoczne jest u nich odwołanie do etosu hackerów wiążącej się z umiłowaniem wolności, niezależności i silnego nonkonformizmu. Jak stwierdzono w jednym z opublikowanych w sieci filmów hackerów łączy dążenie do prawdy siłą rzeczy wiążącej się z poszanowaniem wolności słowa oraz prawem do publicznego manifestowania swoich poglądów również w formie masowych protestów. Ktokolwiek chciałby te zasady naruszyć może liczyć, że wcześniej czy później będzie mieć do czynienia z atakiem ze strony Anonymous.

Anonymous na Bliskim Wschodzie

W roku 2012 Anonimowi dali się we znaki szczególnie przywódcom państw Bliskiego Wschodu. Nie tylko stosowali swoją sztandarową taktykę ataków typu DDoS skierowaną przeciwko rządowym witrynom, ale poszli również o krok dalej włamując się na serwery, publikując utajniane dokumenty a także informując opinię publiczną o nieznanych aspektach narastającego z miesiąca na miesiąc konfliktu. Warto podkreślić, że nie stanęli po żadnej ze stron, z jednej bowiem strony zdementowali między innymi promowane przez stronę amerykańską doniesienia na temat domniemanych cyberataków dokonywanych przez irańskich hackerów na serwerach bliskowschodnich koncernów paliwowych (szczególnie tych powiązanych z Arabią Saudyjską), z drugiej zaś ujawnili dokumenty opublikowane później przez izraelski Haaretz, z których wynikało, że Teheran aktywnie wspiera prezydenta Syrii Baszara Al-Assada pomagając mu między innymi obejść sankcje nałożone na Syrię przez zachodnie mocarstwa. Również Izrael nie wyszedł bez szwanku, w związku z pogarszającą się sytuacją w Strefie Gazy zainaugurowano akcję #Operation Israel, której celem było powstrzymanie działań zbrojnych przeciwko Palestyńczykoma. W jej wyniku zaatakowano ponad 650 stron, ujawniono wiele baz danych, adresów i haseł do kont pocztowych. Już teraz w związku z trwającymi właśnie protestami w Kairze rusza Operacja Egipt.

„Projekt Mayhem” na koniec świata

Modny ostatnio temat domniemanego końca świata zapowiadanego na 21 grudnia 2012 roku nie uszedł rzecz jasna również uwadze Anonimowych. Jeśli jednak nie skończy się na pustych deklaracjach to tym razem możemy mieć do czynienia z akcją, którą ludzie zapamiętają na lata. Nie ma być to zwykła operacja masowego zamykania stron internetowych ani wykradania baz danych, które następnie będę umieszczane w domenie publicznej. Tym razem Anonymous zapowiadają swój własny koniec świata, nazywany operacją „Tyler”. Kryptonim nie jest przypadkowy, nawiązuje on tajnej operacji przeprowadzonej przez głównego bohatera filmu „Fight Club” Tylera Durdena, który razem z grupą wiernych współpracowników postanowił położyć kres systemowi zdominowanemu przez wielkie korporacje i stojących na ich czele elitom. W filmie głównym celem akcji były ulokowane na terytorium Stanów Zjednoczonych banki oraz korporacje finansowe, które w tym samym momencie zostały wysadzone w powietrze.

Nawiązanie do „Fight Club” jest jednoznaczne, w jednym z materiałów promujących akcje widzimy dwie postacie stojące w identyczny sposób jak bohaterowie filmu w ostatniej scenie. Co planują Anonymous? Według zapowiedzi 21 grudnia 2012 o godzinie 11:11 dojść ma do zorganizowanej akcji, która odmieni świat, uruchomiona zostanie wówczas potężna, odporna na ataki i blokady sieć P2P przypominająca Wikipedię. Zostaną w niej zebrane najbardziej tajne, niewygodne i szokujące informacje jakie dotyczą otaczającej nas rzeczywistości. Informacje, które mogą wywołać ogromne zmiany. 
 
Czy faktycznie "Tyler" będzie zawierał tak szokujące wiadomości? Anonimowi przyzwyczaili nas niestety do zapowiadania sensacyjnych wydarzeń, które ostatecznie kończyły się niewielkim odzewem u szerszych mas ludzi. Tak było choćby przy okazji ujawnienia listy afer, w jakie zamieszany był polski rząd. Ostatecznie opublikowano wyłącznie listę tych "afer" nigdy jednak nie przedstawiono pełnych dokumentów. Podobnie rzecz miała się z zapowiadanymi atakami na Facebooka, które miały zniszczyć ten największy na świecie portal społecznościowy. Również tym razem skończyło się na deklaracjach a sami Anonymous odcięli się od tego pomysłu twierdząc, że tej akcji nie powinno się z nimi kojarzyć. "Tyler" może być nowym, lepszym Wikileaks, może być także niczym więcej niż tylko szumną zapowiedzią, tak czy inaczej przekonamy się już niedługo.

Uprzedzając pytania co do informacji jakie ujawnić ma "Tyler", przytoczę fragment manifestu dotyczącego operacji, powinien on dać nam do myślenia: 

Jesteśmy muzułmanami, chrześcijanami, żydami, buddystami, hindusami, agnostykami, ateistami. Jesteśmy wszystkimi. Jesteśmy jednym. Jesteśmy niepodzielni.

To wiadomość do mas. Mas niewolników cierpiących pod brutalną dyktaturą satanistycznych, bankierów illuminati.

Wasz czas nadszedł. Powstańcie. Bądźcie wolni. Nie cofajcie się. Nie poddawajcie się. Jesteśmy z wami. Jesteśmy wami.

Złym mocom pragnącym zniszczyć ludzkość i zniewolić nas jak na zwierzęcym folwarku, mówimy nie. Mówimy nigdy. Mówimy wolność!

(…)
Jesteśmy w punkcie zwrotnym. Jesteśmy w momencie wielkiego światowego kryzysu. Iluminaci pragną rozpętać trzecią wojnę światową. Musimy powstać i pokonać ich raz na zawsze. Mamy moc by tego dokonać. Nie cofniemy się. Nie wierzymy już w kłamstwa.



Jak w nadchodzącym 2013 roku będzie wyglądał świat? To oni o tym zadecydują!

Obama, Merkel oraz Putin to trójka najpotężniejszych ludzi na świecie według rankingu amerykańskiego magazynu "Forbes".

fot. .forbes.com
Amerykański magazyn przygotował ranking najpotężniejszych ludzi świata 2013 roku. Wśród nich znaleźli się finansiści, przedsiębiorcy, filantropi, a także politycy.

Na liście znalazło się 71 nazwisk, po jednym na każde sto milionów ludzi na świcie. Przy ocenie pod uwagę brane były cztery czynniki: wielkość grupy, na którą dana osoba ma wpływ, czy faktycznie dana osoba korzysta ze swojego wpływu, w jakich sferach rozpościerają się jej wpływy oraz jakimi środkami finansowymi zarządza.

Pierwsze miejsce w rankingu zajął prezydenta Stanów Zjednoczonych Barack Obama. Tytuł najpotężniejszego człowieka na świecie przypadł mu, ponieważ jest on dowódcą największej armii świata oraz kieruje gospodarczym oraz kulturalnym supermocarstwem.

Drugie miejsce w rankingu przypadło Angeli Merkel za to, że w swoich rękach trzyma los eurostrefy.

Trzecie miejsce zajął Władimir Putin, ponieważ po raz kolejny utrzymał w swoich rękach pełną władzę i wiadomo, że szybko jej nie utraci. Ponadto Putin świadomy swojej władzy, bardzo wyraźnie ją manifestuje.

Na czwartym miejscu znalazł się Bill Gates, za działalność jego fundacji. Z kolei piąte miejsce przypadło papieżowi Benedyktowi XVI, jako zwierzchnikowi ponad miliarda katolików na całym świecie.

Pierwsza dziesiątka rankingu najpotężniejszych wygląda następująco:

1. Barack Obama
2. Angela Merkel
3. Władimir Putin
4. Bill Gates
5. Benedykt XVI
6. Ben Bernanke
7. Abdullah Bin Abdul Aziz al Saud
8. Mario Draghi
9. Xi Jingping
10. David Cameron

Czy Waszym zdaniem kolejność na liście jest słuszna? A może brakuje na niej kogoś?



- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf