piątek, 21 grudnia 2012

Końca świata nie będzie, przynajmniej dzisiaj. Kiedy możemy spodziewać się kolejnej Apokalipsy?

Wiele osób uwierzyło w przewidywany na dziś koniec świata. Nie jest to jednak pierwsza, ani ostatnia zapowiadana data Apokalipsy. Dlatego warto przyjrzeć się innym zapowiadanym końcom świata. 

fot. surfwithberserk.com
31 grudnia 999 rok – zakładano że po 1000 lat Jezus powróci na ziemię po to, by dokonać Sądu Ostatecznego. Z niepokojem oczekiwano tego dnia, jednak gdy nic się nie wydarzyło, lud zaczął świętować. Stąd wziął się początek zabaw sylwestrowych. 

Listopad 1992 – Kościół Misyjny Dami, południowokoreańska sekta twierdziła, że zbliża się koniec świata, ponieważ Europa zaczęła się jednoczyć, ponadto pojawiły się oznaczenia kodowe systemu komputerowego EWG, obfitujące w zbitki cyfr 666, które odnoszą się do szatana. 

24 listopada 1993 – ukraińska sekta Białe Bractwo przewidziała wtedy Apokalipsę. Grupa zapowiadała na ten dzień publiczne modły oraz manifestacje na ulicach Kijowa. Choć całe wydarzenie było bardzo medialne, nic się nie wydarzyło. 

1 stycznia 2000 r. – obawiano się tzw. pluskwy milenijnej, a więc nieprzewidzianej reakcji systemów komputerowych na zmianę dwóch ostatnich cyfr rocznej daty z 99 na 00. Miało to spowodować chaos oraz paraliż energetyczny. 

21 maja 2011 r. – amerykański badacz Biblii Harold Camping uważał, że wtedy nastąpi koniec świata, co spowoduje śmierć 98% mieszkańców globu. Z kolei na 21 października przewidział Sąd Ostateczny. 

21 grudnia 2012 r. – według kalendarza Majów to wtedy miał nastąpić koniec trwającego cyklu, oznaczający Apokalipsę. 

2060 r. – na podstawie badań Biblii Isaac Newton na ten rok przewidział koniec świata. 

3036 r. – polski astronom Jan Latosz wraz z astrologiami, matematykami oraz filozofami przewidział koniec świata właśnie na ten rok. Jego przepowiednia opublikowana została już w 1594 roku. 

3044 r. – według obliczeń astronomów wtedy kometa Swift-Tuttle może zderzyć się z Ziemią. Tysiąc lat wcześniej minie naszą planetę w bliskiej, lecz bezpiecznej odległości. 

3797 r. – tę datę jako ostatnią podaje Nostradamus w swoich przepowiedniach, stąd przypuszczenie, że dotyczy ona końca świata. 

5079 r. – bułgarska jasnowidzka Baba Vanga przewiduje, że wtedy ludzkość przekroczy „granicę Wszechświata”. 

Za 5 miliardów lat życie na Ziemi zacznie zanikać wskutek przeobrażeń Słońca, na którym skończą się zapasy wodoru. Przez to Słońce zmieni się w czerwonego olbrzyma, który wchłonie Merkurego, a Ziemię i Wenus rozgrzeje do takie stopnia, że będą one się składały z płynnych skał. 

Za 10 seksdecyliardów lat astronomowie przewidują śmierć cieplną Wszechświata. 

Czy znacie jakąś datę, którą warto dopisać do tej listy? 



5 komentarzy:

  1. A nie nie nie :) Majowie faktycznie mówili o końcu świat (w ich rozumieniu Ery - to jest bodajże koniec IV świata i początek V). Natomiast nic nie mówili o Apokalipsie, to jest już dorabianie do tego chrześcijańskich interpretacji. Polecam http://banoosh.com/2012/12/20/the-mayan-2012-prophecy-the-orwellian-end-of-the-world-doomsday-is-made-in-america/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dla wiekszosci koniec swiata i apokalipsa to rownowazne terminy. jak dla mnie to dozyje jeszcze 2060;) ale do tego czasu pewnie dojdzie jeszcze jakis "pomysł" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chrześcijańskich interpretacji? (Anonimowy21 grudnia 2012 14:48)

    To zależy kto i gdzie. Świadkowie Jehowy co jakiś czas ogłaszają koniec wszystkiego stojąc zresztą w sprzeczności z Ewangeliami, na które się powołują. Zresztą Apokalipsa to co innego a koniec świata to co innego. Kościół Katolicki twierdził, że końca świata nie będzie, ale nie wypowiedział się na temat globalnych zaburzeń. Apokalipsa – (z gr. apokalypsis - odsłonięcie, objawienie) mówi o przyszłości, o tym co poprzedzi koniec świata. Kalendarz Majów może być jednym z elementów granicznych w drodze do końca świata. Ponieważ istnieją przesłanki naukowe przemawiające za prawdziwością koncepcji interpretującej ów kalendarz w duchu przemian globalnych przeto założyłem, iż może "coś" być. Jeszcze owe coś nie zakończyło się biorąc pod uwagę, że wg. niektórych badaczy owe "trzy dni ciemności" może poprzedzać 110 godzin etapu przejściowego. Zatem ja jeszcze sobie poczekam tydzień przed stwierdzeniem, że ta interpretacja jest fałszywa. Nie robiłem wielkich przygotowań to i nic nie tracę. Najwyżej trochę wody. Niewykluczone może być, że "wypuszczono" specjalnie tę "bombę" aby ludzi zdezorientować i już w przyszłości nie wierzyli w żadne ostrzeżenia lub by uwiarygodnić mainstreamowe elity polityczne i naukowe. Lecz z ostatecznymi wnioskami poczekam jeszcze tydzień, a biorąc pod uwagę plany depopulacyjne i miasta-schrony dla bogaczy, zapewnienia "przywódców" o "przychylaniu mi nieba" muszę traktować co najmniej z rezerwą.

    Jeśli teraz nic nie będzie to nie da się już racjonalnie uzasadnić zagrożeń przed ich nastaniem. Czyli "trzy dni" spadną nam dosłownie z nieba kiedy nie będziemy się niczego spodziewać. A zatem nie ma się z czego cieszyć tak bardzo, że nic nie było bo ciągle wszystko przed nami.

    Ps.:
    Chociaż w tym przypadku zwrot "przychylanie nieba" w perspektywie "rozstrzelania" 6 mld ludzi brzmi jakże prawdziwie. :)
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. najważniejsze, że żyjemy! ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek wierzący w istnienie życia duchowego wie na mocy wiary, że nie umiera. W Kościele Katolickim w modlitwach za zmarłych jest taki zwrot: "Życie Twoich wiernych zmienia się ale się nie kończy". Koniec świata to jest dla tych co nie mają nadziei.
      xxx

      Usuń

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf