poniedziałek, 4 listopada 2013

Fragment powieści "Kod Władzy": Stare Kiejkuty cz. IV

Fragment powieści "Kod Władzy": Stare Kiejkuty cz. III


Samochód zatrzymał się. Oboje podeszli do wejścia.
– Halo! Czy jest tam ktoś? Dzień dobry! – zawołał po polsku.
Miał niewątpliwy talent do języków. Z każdej części świata, w której bywał, przywoził sporo słów i zwrotów. Nawoływanie przyniosło spodziewany skutek. Z chaty wyszedł mężczyzna, około pięćdziesiątki. Przystojny, ze srebrzącymi się włosami. Swoim wyglądem nie przypominał sportowca. Nie wyglądał na kogoś, kto przeżył tutaj całe życie.
– Dobry wieczór. W czym mogę pomóc? – spojrzał na rejestrację
samochodu i dalej odezwał się po niemiecku. – Nieczęsto zdarza się, by ktoś tutaj zabłądził. Co państwa do mnie sprowadza?
– O, jaka niespodzianka! – rzekł zaskoczony mężczyzna. – Taki przystojny gospodarz witający nas w naszym języku. Nazywam się Marc Perce, a to moja partnerka Monik. Jesteśmy dziennikarzami. Przyjechaliśmy, aby zrobić materiał o pięknych Mazurach.
– Cel zacny, Mazury zawsze fascynowały swoim urokiem. Jestem Kajetan. Mieszkam tutaj – spojrzał na nich. – Pozwolę sobie zgadnąć – szukacie miejsca, aby się zatrzymać?
– Chyba jest pan jasnowidzem – zażartowała Monik. – Jestem gotowa oddać wszystko, aby choć na trochę tu zamieszkać. Mój znajomy mieszkał u pana kilka dni w zeszłym roku.
– Na wszystko to chyba pani towarzysz by się nie zgodził – uśmiechnął się Kajetan. – Znajomy? Z Niemiec? Rzeczywiście, chyba zrobił mi reklamę. Skoro pani wyznanie było takie szczere, nie śmiałbym się przeciwstawić pani woli. Na jak długo zamierzacie się tutaj zatrzymać?
– Nie chcemy sprawiać panu kłopotu, najwyżej na dwie noce – Marc starał się usprawiedliwić nagłe najście.
– Nie przyjmuję na ogół gości, oczywiście mam na myśli tych, których nie zapraszam. Proszę, zabierzcie swoje bagaże i wejdźcie do środka.
– Jesteśmy bardzo wdzięczni – podziękowała Monik.
Podeszli do samochodu. Marc otworzył drzwi i wyjął telefon komórkowy. Spojrzał na wyświetlacz. Na skali zasięgu miał ledwie widoczną jedną kreskę.
– Nie jest tak źle – ucieszył się. – Kto by pomyślał, że w takim miejscu będzie sygnał. Można zamówić pizzę – zażartował.
– Nie sądziłam, że nasza wycieczka przekształci się w rajski urlop – odezwała się Monik, wyjmując swoje rzeczy z bagażnika.
– Zabierzesz moją walizkę?
– Oczywiście, zaraz do ciebie przyjdę. Mam nadzieję, że gospodarz ma dla nas dwa osobne pokoje.
– Nie przejmuj się, w najgorszym wypadku będziesz, jak w każdym przeciętnym filmie, spał na kanapie – Monik wydawała się bawić sytuacją.
– Mam nadzieję, że nie chrapiesz?
Marc zmieszał się.
– Chyba wystarczy, że nie palę – odezwał się do siebie.
Monik w doskonałym humorze poszła w kierunku chaty.
Marc wyjmował ciężkie walizy.
– Ciekawy jestem, kim jest nasz gospodarz – pomyślał. – Nie wygląda na mieszkańca Mazur. Mam nadzieję, że nie trafiliśmy na jakiegoś agenta. Upewnił się, że ukryty pod marynarką tkwi średniej wielkości rewolwer. Nie był zwolennikiem posiadania broni, ale życie zmusiło go do poszukiwania sposobów dbania o własne bezpieczeństwo. Wyjmując bagaże, poczuł zmęczenie. Zamknął samochód, zabrał walizki i zniknął we wnętrzu chaty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf