wtorek, 8 lutego 2011

Egipt cz.2

Trwająca obecnie, mogąca ten stan rzeczy przywrócić rewolucja, jest na rękę wszystkim tym, którzy dążą do konfliktu na jak największa skalę.

Wszechmocnym w swym mniemaniu Amerykanom puściły nerwy i wbrew interesom Izraela ich prezydent namawia egipskiego do trwałej rezygnacji. Sprzeczność pogania sprzeczność. Gołym okiem widać, że parafrazując Brytyjczyków wielkie narody nie mają przyjaciół, liczą się tylko ich interesy. Rewolucja nie tylko osłabi pozycję USA, ale też może poważnie zachwiać budową Nowego Porządku Światowego sterowanego przez elity tego państwa. Z pozoru ten ruch jest kompletnie bezsensowny, dla wielu może nawet głupi, kto wie jednak z kim dogadali się Amerykanie?

Zmiana władzy w Egipcie może wzmocnić wszelkie środowiska przeciwne tym działaniom, nie tylko na Bliskim Wschodzie, ale w Europie czy Rosji. Bractwo Muzułmańskie podkreśla fakt, że chce ono działać przeciwko „hegemonii i barbarzyńskiej globalizacji”. Do tej pory znajdujący się pod władzą Hosniego Mubaraka Egipt, choć z pozoru stabilny i silny, był tykającą bombą zegarową z permanentnym, 30-letnim stanem wojennym wprowadzonym po dojściu do władzy Mubaraka w 1981 roku. Mimo wszystko jednak tak kontrolowany Egipt pozostawał do pewnego stopnia „spacyfikowany”. Wcześniej to często ten kraj był jednym z głównych aktorów kolejnych konfliktów arabsko-izraelskich.

Trwająca obecnie, mogąca ten stan rzeczy przywrócić rewolucja, jest na rękę wszystkim tym, którzy wcale nie dążą do pokoju na świecie, a wręcz przeciwnie, zależy im na tym by uzbroić mechanizm i odpalić bombę na jak największa skalę. Na konfliktach zaś nie ma tak, że wszyscy tracą, wielka wojna wymaga pieniędzy, potężnych nakładów na zbrojenia, słowem jest to świetna okazja do zarobku. Swoje źródło rewolucje mają często w ukrytych spiskach, jest więc wielce prawdopodobnym, że dla pewnych ludzi, Hosni Mubarak przestał już być potrzebny i nadszedł czas by bez owacji opuścił scenę teatru zwanego Bliskim Wschodem. Czekamy na kolejną odsłonę przedstawienia.


Cóż w koncu znaczą dotychczasowe sojusze i zapewnienia dozgonnej przyjaźni? Ileż warte są przemijające gwałtownie pakty? Czy wobec tego można mieć poczucie bezpieczeństwa żyjąc na dodatek w jakimś niewybranym przez siebie kawałku świata? Czy „antyrakietowa tarcza” jest w tym kontekście faktyczną obietnicą obronnej tarczy, czy przysłowiowym, w przyszłości, „gwoździem do trumny”? Na naszych oczach rewolucja zmiata od lat obowiązujące schematy. A może ta bliskowschodnia rewolucja ma swoje drugie dno? A może ktoś pociąga sznurki celowo wywołując ten cały zamęt? Może warto przyjrzeć się motywom wielkich przewrotów? O tym w kolejnym wpisie.(kliknij aby przeczytać)


Zobacz także:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf