poniedziałek, 9 stycznia 2012

Czy Nokia i Apple faktycznie sprzedały dane klientów indyjskiemu wywiadowi?

Z krążących w sieci dowodów wynika, że telekomunikacyjni giganci umożliwili indyjskim służbom wywiadowczym włamanie się do telefonów członków rządowej komisji zajmującej się stosunkami amerykańsko-chińskimi.

fot. sxc.hu
Informacja została ujawniona w sobotę przez indyjską grupę "Lords of Dharamraja", którzy na swojej stronie opublikowali szereg dokumentów, które świadczyć miały o tym, że Apple, Nokia i Research in Motion (producent Blackberry) udostępnili agentom "furtkę", za pośrednictwem której możliwe było śledzenie urządzeń należących do członków komisji. 

"Podsłuchy" miały miejsce od kwietnia 2011 roku. Amerykańsko-Chińska komisja ds. Gospodarki i Bezpieczeństwa (United States-China Economic and Security Review Commission) jest rządową instytucją powołaną w 2000 roku w USA w celu monitorowania i badania kwestii narodowego bezpieczeństwa oraz handlu między Stanami Zjednoczonymi i ChRL.

Nieznane są póki co motywy jakimi kierowały się wspomniane wcześniej firmy wyrażając zgodę na pomoc indyjskiemu wywiadowi. Jedną z hipotez jest ułatwienie dostępu na ogromny, liczący ponad miliard mieszkańców rynek Indii. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że władze w Nowym Delhi już jakiś czas temu udzieliły głównej agencji szpiegowskiej RAW pozwolenia na śledzenie elektronicznej komunikacji każdego z obywateli. 

Wcale nie jest też pewne, że doniesienia indyjskich hackerów są prawdziwe. Krytycy wskazują na szereg niejasności związanych z dokonanym przez nich "włamaniem". Po pierwsze "Lords of Dharamraja" utrzymują, że na serwery wywiadu udało im się włamać dzięki pozyskaniu kodu źródłowego systemu antywirusowego Norton Security. Tą informację kwestionuje producent oprogramowania, firma Symantec, która jednak zapowiedziała zbadanie sprawy. Drugim powodem jest sam fakt istnienia "tylnych drzwi" do smartfonów - na ten temat w sieci trwa zażarta dyskusja i zdania są podzielone. Istnieje także trzeci powód, mianowicie fakt, że raporty Amerykańsko-Chińskiej komisji ds. Gospodarki i Bezpieczeństwa są jawne i dostępne wszystkim zainteresowanym co daje w wątpliwość sens tak ryzykownych działań indyjskich służb. Z drugiej jednak strony służby te mogą być zainteresowane pewnymi zakulisowymi informacjami, których nie w sposób znaleźć w oficjalnych raportach. 

Jeśli doniesienia "Lords of Dharamraja" okażą się prawdziwe, będzie to pierwszy w tym roku skandal ujawniony przez grupę hackerów. W roku 2011 dostrzec można wyraźnie rosnący wpływ tych środowisk czy to przez działalność portalu Wikileaks, czy też słynną grupę Anonymous. Głośna była również sprawa stworzenia przez niemiecki rząd specjalnego trojana umożliwiającego śledzenie komputerów swoich obywateli, o czym opinia publiczna dowiedziała się dzięki grupie Chaos Computer Club.


1 komentarz:

  1. Nie zdziwiłbym się, jeśli byłaby to prawda. Rynek indyjski jest tak olbrzymi i tak dynamicznie rozwijający się, że wart dziś każdej ceny. Co większa i licząca się firma globalna, która ma zamiar przetrwać, musisz się z tym liczyć.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf