Drzwi gabinetu kardynała były zamknięte. Siedzący przed nimi osobisty sekretarz Eminencji nie wpuszczał nikogo, kto nie był umówiony. Spojrzał ze zdziwieniem na wchodzącego do pokoju mężczyznę.
– Był ksiądz umówiony?
Mężczyzna odpowiedział spojrzeniem.
– Nie. Kardynał dzwonił do mnie osobiście. Kazał mi się zjawić – odparł po chwili.
– Kiedy?
– Godzinę temu. Zostałem wezwany, więc jestem.
Sekretarz złapał za słuchawkę stojącego na biurku białego telefonu. Czekał chwilę w milczeniu.
– Wasza Eminencjo, Eminencja wzywał księdza... – spojrzał na niego pytająco.
– Biolatto.
– Bilolattiego – kontynuował telefoniczną rozmowę. – Tak?
Oczywiście.
Popatrzył na przybyłego.
– Proszę wejść. – Wskazał na podwójne drzwi gabinetu.
Ksiądz wszedł. Był wysokim, szczupłym mężczyzną o srebrzystych włosach. Zbyt siwych jak na człowieka w średnim wieku. Jego błękitne oczy skierowały się na siedzącego za biurkiem kardynała.
– Wasza Eminencja mnie wezwał.
Kardynał spojrzał na niego.
– Poprosiłem cię do siebie, siadaj proszę. – Wskazał na stojący z drugiej strony biurka fotel. Ksiądz usiadł. Położył dłonie na złączonych kolanach.
– Co wy tam kombinujecie z tą grypą? – zapytał stanowczym tonem.
– Proszę? – ksiądz wydawał się zaskoczony.
Kardynał zmarszczył brwi.
– Nie wiesz o co chodzi? Udajesz?
– Czy Eminencja mógłby wyjaśnić...
– Nie trać czasu na gadanie bzdur... To ty masz mi natychmiast wyjaśnić, co kombinujecie z tą grypą ... – powtórzył.
– Po co chcecie ludzi wystraszyć? Czemu to ma służyć?
Spojrzał na zaskoczonego księdza.
– Masz mówić prawdę.
– Ależ... – zająknął się ksiądz.
– Słyszałeś, co powiedziałem? – kardynał podniósł głos.
– Z tego co wiem, chcecie manipulować informacjami. Jestem zaniepokojony. – Spojrzał uważnie na siedzącego przed nim mężczyznę. – Słyszałeś? Jestem zaniepokojony – powtórzył.
– Sprawa łączy się z władzą. A skuteczność działania informacji i komunikacji to zasadnicze elementy gry, której główną stawką jest wpływ na umysły ludzi. To przez kształtowanie myśli ludzkich wpływa się na ich zachowania i reakcje. Tortury cielesne są mniej skuteczne niż urabianie umysłu. Dobrze wiesz, że szczególnie silnie objawia się to w społeczeństwach naszych czasów, w których sieci komunikacji otaczają cały świat, biegną od tego co globalne, do tego co lokalne, i na odwrót. W konsekwencji reakcje społeczne w coraz większym stopniu wypracowuje się w sferze komunikacji. A wy chcecie manipulować komunikacją. Co chcecie osiągnąć? Ksiądz zastanawiał się, co odpowiedzieć. Nie przypuszczał nawet, w jaki sposób tajemnica znana niewielu osobom, dotarła do kardynała.
– Chcemy współpracować z mediami.
– Z mediami? Czy wiesz, skąd naprawdę bierze się ich siła?
– Spojrzał na księdza – Stara zasada powtarzana przez polityków, aktorów i wszystkich, którym zależy na medialnym istnieniu, mówi, że nieważne, czy mówią dobrze czy źle, ważne żeby w ogóle mówili. No i nie przekręcali nazwiska. Ta zasada nigdy nie straciła na aktualności. Siłą mediów wcale nie jest to, co pokazują, o czym mówią. Ważne jest to, co zostaje przez nieprzemilczane, ukryte. Tego nie ma w ogóle. Media mogą albo wykreować nowe byty, albo skazać je na nieistnienie. Zjawiska, problemy, ludzi. Nieprawdaż? – zapytał filozoficznie. – Ale wy jak wiem, chcecie doprowadzić do jak największego rozgłosu.
Ksiądz zawahał się.
– Oczywiście Eminencja ma rację.
– Chcecie przy tym zarobić fortunę. A do tego niezbędne są media. Prawda? Znaleźliście niezwykle skutecznego sojusznika. Sprzymierzeńca, który ma wewnętrzne systemy badania swojej zdolności wpływania na publiczność. A przy tym media jak firma, która podlega wymogom rentowności. Jakże musi dbać o jak najwyższą liczbę odbiorców i o jak największą popularność. By zarabiać oczywiście... zarabiać razem z kimś, kto wymyślił tę całą historię z chorobą... Z kim? Czemu to ma służyć? – zapytał ponownie.
– Czemu? Polityce – odparł ksiądz.
– Polityce czy politykom? Manipulacje, oszustwa w świetle kamer, skandale przysłaniające inne skandale, tematy zastępcze, które odciągają od prawdziwych problemów. Oto świat dzisiejszej polityki. W wirtualnych rękawiczkach łatwiej jest zlikwidować oponenta.
– Nie mogę z tym polemizować? – skomentował wypowiedź kardynała jego rozmówca.
Kardynał spojrzał na niego.
– Nie oczekuję komentarzy moich poglądów. Chcę wiedzieć, czemu ma służyć straszenie ludzi jakimś wydumanym pomorem za pośrednictwem mass mediów. A do tego dołóżmy jeszcze najnowsze wynalazki. Nie ma już miejsc, które byłyby poza zasięgiem. Wszyscy są w sieci, niezależnie od wieku czy stanu posiadania. Bezdomni z telefonami komórkowymi. Żebrzący rozmawiający przez telefony komórkowe. Dzieci z własnymi telefonami komórkowymi. Ludzie mający po kilka telefonów. SMS-y, blogi, e-maile, sieci peer-to-peer. Ciągle pojawiają się coraz to nowsze formy przesyłania informacji. Wiesz, jaka jest dynamika komunikacji internetowej? Średnio co sekundę powstaje na świecie nowy blog, a więc rocznie pojawia się ich ponad trzydzieści milionów... Co to oznacza? To oznacza, że rozpowszechniona informacja obiegnie świat błyskawicznie. Ksiądz milczał. Kardynał odezwał się ponownie.
– Czy ty rozumiesz, że w czasie kiedy demokracja znalazła się w kryzysie, nastąpił drastyczny spadek jej zwolenników? Ale natura nie znosi próżni. Gdy jedne formy się cofają, inne są właśnie w fazie natarcia. Być może tylko nam się wydaje, że nadal żyjemy w demokracji, że to, co się dzieje to tylko przejściowe kłopoty. Czy to nadal jeszcze władza ludu? A może zupełnie nowa forma lub jej zalążek? Nowoczesne technologie, rozproszenie sterowania. Od zawsze nie zmieniła się tylko stawka w tej grze. A są nią nasze umysły. Zamilkł. Jego palce położone na biurku wystukiwały nerwowo jakiś rytm.
– Powiedz im, że jak się nie uspokoją, będę musiał porozmawiać z papieżem. Jak możesz się domyślać, nie spodoba mu się to. Nie radzę kontynuować tej groźnej i nieodpowiedzialnej zabawy. Nieodpowiedzialnej – powtórzył. – Słyszysz? Wystarczy tej samowoli. Basta!
Ksiądz pochylił głowę. Milczał. Kardynał wstał.
– Powiedziałem już wszystko. Zrozumiałeś? – zapytał.
Ksiądz wstał gwałtownie.
– Zrozumiałem.
– To znakomicie. Możesz odejść. I na twoim miejscu nie chciałbym trafić tu do mnie w tej sprawie ponownie.
Ksiądz pochylił głowę. Ukłonił się.
– Przepraszam, Eminencjo.
Odwrócił się. Podszedł do drzwi. Ukłonił się raz jeszcze w kierunku kardynała. Zniknął za drzwiami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami