Lancet zauważył, że w tym nowym badaniu modelowym szacuje się, że 75 800 osób w chińskim mieście Wuhan mogło zostać zarażonych koronawirusem 2019 (2019-nCoV) na dzień 25 stycznia 2020 r. - ale autorzy ostrzegają że prawdziwy rozmiar epidemii pozostaje niejasny:
„Nie każdy zarażony 2019-nCoV wymagałby lub szukał pomocy medycznej.(...) Oficjalne liczby mogą być zaniżane w systemie. ”
Światowa Organizacja Zdrowia mówi, że mamy do czynienia z „bezprecedensowym wybuchem” i opierają tę ocenę na oficjalnych liczbach, które otrzymaliśmy do tej pory. Ale co, jeśli liczby te nie są dokładne, a epidemia ta jest znacznie większa, znacznie gorsza niż nam się wydaje? Według rządu chińskiego w Chinach jest obecnie 9 692 potwierdzonych przypadków koronawirusa, a oficjalna liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 213.
Wall Street Journal już udokumentował fakt, że liczba ofiar śmiertelnych jest sztucznie zaniżana. Śmierć wielu ofiar przypisywana jest "ciężkiemu zapaleniu płuc" nie są one liczone jako zgony z powodu koronawirusa. Tymczasem staje się niezwykle jasne, że liczba potwierdzonych przypadków jest również znacznie niższa niż powinna. Duża liczba ofiar jest klasyfikowana jako „podejrzane przypadki”, nawet jeśli jest całkiem oczywiste, że mają wirusa.
W wywiadzie CNN opisana jest historia Shi Muying, którą lekarz poinformował, że prawdopodobnie ma koronawirusa (trzy testy wyszły pozytywnie), ponieważ jednak wyniki testu czwartego jeszcze nie zostały dostarczone może jedynie umieścić ja na liście " podejrzanych przypadek".
26 stycznia Shi dostała wysoką gorączkę, jeden z objawów koronawirusa. Zgłosiła się do kliniki, gdzie w poczekalni przywitało ją 20 pacjentów, z podobnymi objawami czekającymi na wykonanie testów przez jednego lekarza.
U każdego z pacjentów w poczekalni wykonano trzy badania - wymaz z nosa (klasyczne badanie na wirusa grypy), prześwietlenie płuc i badanie krwi.
Po dziewięciu godzinach testów i oczekiwaniu na wyniki lekarz powiedział jej, że ma koronawirusa, ale ponieważ nie mógł dać jej czwartego i najbardziej ostatecznego testu, można ją uznać jedynie za podejrzanego pacjenta. Jej 67-letni ojciec jest w tej samej sytuacji.
Więc ta kobieta i jej ojciec nie liczą się w tym momencie jako potwierdzone przypadki. Zamiast tego znajdują się wśród 12 100 podejrzanych przypadków , które wciąż prawdopodobnie czekają na potwierdzenie.
Należy zwrócić uwagę, że główna bohaterka historii miała spore szczęście, że testy w ogóle przeprowadzono. Wiele innych osób, jak podają media jest odsyłanych "z kwitkiem", nie udzialana jest im pomoc.
W czwartek liczba potwierdzonych przypadków poza Chinami po raz pierwszy przekroczyła 100 . Światowa Organizacja Zdrowia w końcu ogłosiła globalny stan zagrożenia zdrowia, a szef WHO ostrzegł, że to naprawdę „bezprecedensowy wybuch” …
„W ciągu ostatnich kilku tygodni byliśmy świadkami pojawienia się nieznanego wcześniej patogenu, który przerodził się w bezprecedensowy wybuch”, powiedział dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus podczas konferencji prasowej w czwartkowej siedzibie organizacji w Genewie. „Musimy teraz działać razem, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami