Historia uczy nas jednak, że są powody do obaw i nie powinniśmy zbyt optymistycznie patrzeć w przyszłość - za nauczkę niech nam służy epidemia tzw. "hiszpanki", która doprowadziła do ogromnej ilości zgonów w roku 1918 - atakując łącznie aż w 3 falach. Ówczesna epidemia zbiegła się z kryzysem humanitarnym, głodem i biedą z jaką zmagała się Europa po I wojnie światowej. Co jeśli kolejna fala pandemii koronawirusa zbiegnie się z inną, wielką katastrofą?
Jak zauważa Adam Taggart z PeakProsperity spodziewana druga fala może być groźniejsza, jeśli jednocześnie dojdzie do jednej z katastrof naturalnych, podczas których trudno będzie nie tylko zatrzymać ludzi w domach, ale dojdzie do masowych przemieszczeń uciekającej przed kataklizmem ludności, tworzeniem tymczasowych schronisk (np.w szkołach, gdzie gromadzą się mieszkańcy danej okolicy), ale też ogromnym obciążeniem służb ratunkowych, którym przyjdzie zmagać się nie tylko z ofiarami kataklizmów, ale też z rosnącą w drastyczny sposób liczbą pacjentów.
Wśród zagrożeń Taggard wskazuje między innymi:
- fale huraganów i burzy tropikalnych jakie nawiedzają Stany Zjednoczone przede wszystkim we wrześniu i w październiku, a więc w czasie spodziewanego nadejścia 2 fali,
- pożary, związane z wysuszeniem ściółki w lasach, ale także łąk i pastwisk,
- powodzie szczególnie w dorzeczu rzeki Missisippi,
Wszystkie te wydarzenia mogą sprawić, że druga fala zachorowań na COVID-19 będzie znacznie gorsza od pierwszej. A mówimy tylko o Stanach Zjednoczonych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami